Wrześniowa tułaczka w poszukiwaniu szczupaków
damian Kunicki (wyprawy brzegiem )
2018-09-28
Nastał Koniec wakacji za chwilę nadejdzie również i koniec lata za naszymi oknami pojawi się szaro złota jesień , dni coraz krótsze a noce dłuższe , już nie będzie tak ciepło tylko za pewne dzień dniu nie równy raz deszcz raz słońce i szare dni , pojawią się coraz zimniejsze i mgliste poranki a wraz z nimi nad rzekami pojawią się ludzie z pasją czyli my wędkarze uganiający się za swoimi zdobyczami w tym okresie wielu z nas będzie chciało przechytrzyć jednego z wielu drapieżników jakie pływają w naszych wodach czyli szczupaki które zaczną pomału swoje wielkie żarcie przed zbliżającą się zimą a więc zaczyna się dla nas jeden z lepszych wędkarskich okresów czas tłustych mamusiek i i tułaczek za nimi po rzecznych brzegach.
29.08 . Troszkę wcześniejszy wypad za szczupakiem końcówka sierpnia pomyślałem , a może by tak spróbować dziś wyskoczyć i poszukać szczupaka przełom sierpnia i września to dobry czas by robić pierwsze podchody za tymi rybami , szybki telefon do kolegi czy jedziemy poganiać za drapieżnikiem ale jak to u nas bywa z telefonami za czym ktoś odbierze to nieraz się schodzi haha i tak było również i w tym przypadku za czym się dodzwoniłem to trochę czasu minęło a mówią że to ja mam problem z odbieraniem no ale się udało szybkie dogadanie szczegółów i jedziemy . Na łowisku jesteśmy parę minut po godzinie 15 taki popołudniowo wieczorny wypad , jesteśmy na łowisku rydwan fajne głębokie łowisko tylko gdzie nie gdzie ciężko z dojściem przez te podwodne rośliny ale łowisko Pzw Skierniewic niczego sobie. No to zaczynamy na pierwszy ogień zakładam żółtą gumę od firmy manss na 12 g główce jigowej , kilka rzutów w pierwszej miejscówce opad podbicie opad podbicie i na dzień dobry co piękne branie niestety zaczepu , złowiłem piękną gałąź niestety nie udało się uratować przynęty z zaczepu i została w wodzie , a ja muszę się przewiązywać . Szybkie przewiązanie zestawu i wracamy z powrotem do łowienia tym razem wobek od gut –cuta super praca tej przynęty , może coś się połakomi na woblera ale póki co same krzaki nic więcej , każdą miejscówkę staram się obłowić dość solidnie , jak na razie ryba chyba nie chce współpracować no cóż walczymy dalej .
Przechodząc kilkanaście miejscówek jestem kompletnie na zero , ba mało tego nawet nie miałem żadnego pobicia , wyjścia ryby nic kompletnie niby widać żerującą drobnicę ale drapieżnika nic a nic myślę czas na zmianę przynęty , wobler wraca do pudełka zakładam czerwoną obrotówkę w rozmiarze 4 z chwościkiem na kotwiczce no to lecimy , przechodzimy przez las do następnych miejscówek ponieważ zbiornik Rydwan położony jest w lesie , maszerując lasem co i róż robię postoję na jeżyny które tam rosną i można sobie pojeść haha a że lubię jeżyny to postanowiłem sobie pojeść . Docieramy do fajnych konkretnych miejsc , jak się człowiek dobrze przyjrzy w dno to widać od razu z brzegu zaczyna się płyciutko gliniana pólka a za nią głęboka otchłań także jest głęboko i fajnie , zaczynam rzucanie raz drugi trzeci i tak dalej i tak dalej rzucam na razie na środek i obławiam środek łowiska niestety jest słabiutko bez brań , teraz obławiam brzeg pod trawę wykonuję rzuty i wolniutko zwijam kilkanaście rzutów pod trawę nie przynosi mi skutku ale stwierdziłem oddam jeszcze jeden rzut pięknie był to rzut w dziesiątke że tak powiem idealnie w zaczep w wystający korzeń który sobie leżał zaraz na końcu glinianej półki , niestety blacha zerwana pech trzeba się przewiązywać znów . Na zestawie granatowy twister z 12 g główką , a ja próbuję w tym samym miejscu co zerwałem obrotówkę rzut opad podbicie opad podbicie myślę może coś się oszuka jakaś rybka niestety się przeliczyłem nic a nic , zostaję mi kilka miejscówek do obłowienia brzegu po którym idę fajna zatoczka z powalonymi drzewami w wodzie , pomyślałem a wejdę na jedno z nich i porzucam z niego jak pomyślałem tak też zrobiłem , usiadłem sobie na drzewie i zacząłem oddawać pierwsze rzuty pomału zaczął nadchodzić zmrok a wraz z nim zauważyłem dużą aktywność ryb może coś się zadzieje na sam koniec niestety dużo rzutów mało ryb i zero brań tak to wygląda ale dalej łowie może coś siądzie jak to mówią do póki wędka w wodzie wszystko jest możliwe lub jakoś tak .Niestety widoczność coraz mniejsza i kolejny pech przerzuciłem drzewo które leżało w wodzie , to ja już wiem że ten zaczep nie ma prawa wyjść z wody i tak było twister tak się oplątał o gałąź że jedyne co usłyszałem to dźwięk pękającej żyłki , przynęta zerwana coraz ciemniej się robi więc co trzeba zwijać kijek i ruszać do domu 5 h nad wodą za nami niestety bez rybek , no cóż może szczupaki się nie uaktywniły aż tak jeszcze trzeba czekać do następnego wyjścia .
02.09. Kolejne podejście za złowieniem jesiennego wymiarowego szczupaka , dziś rzeka Bzura czyli moja domowa woda aura pogodowa dość umiarkowana , zachmurzone niebo choć dość ciepło może coś będzie chciało dziś kąsać przynęty , nad wodą melduję się o godzinie 16 taki popołudniowy wypad przede mną . Przechodzę ujście Witoni i ruszam w górę rzeki na początku startuję z niedużą obrotówką long mepps 1+ kolor złoty , pierwsze miejsce pierwsze rzuty no to zaczynamy oddaję kilkanaście dalekich rzutów pod drugi brzeg i zwijam wolno po wachlarzu blaszka co rzut ląduję pod kapelonami które znajdują się właśnie pod drugim brzegiem niestety wszystko ładnie pięknie ale na razie bez brań rybek , kolejne rzuty pod brzeg fajne urozmaicone dno w którym znajdują się połamane gałęzie z rosnących tam olch , do tego mnóstwo porośniętej roślinności wodnej sprzyjają w bytowaniu tam drapieżnika ale nie koniecznie to że są tam drapieżniki to że muszą brać i tak właśnie było po 15 minutach stania i rzucania w tym miejscu nic a nic nie brało więc postanowiłem iść dalej . Kolejne miejsce z nadzieją na wymiarowego szczupaka przede mną , póki co łowię dalej na obrotówkę kilkanaście rzutów oddanych i nic do tego podczas kolejnego rzutu pech zrobił się supeł na żyłce i co i trzeba było zwinąć przynętę na brzeg ręcznie i przewiązywać zestaw , zestaw przewiązany lecz postanowiłem zmienić blaszkę na 18g spinnmada zobaczymy jak rybki będą reagować na spinnmada , przesuwam się kawałeczek w bok i oddaję pierwsze rzuty pod brzeg w nie wielki przelewik i wolniutko zwijam kilka takich rzutów nie przynosi mi rybki ,powtarzam raz jeszcze rzut ehh niestety nie udany źle obrałem kąt i trafiłem w krzaki pomyślałem z tego rzutu już nic nie będzie uwolniłem przynętę z zaczepu i zacząłem zwijać kompletnie bez wiary , patrzę na wodę a tam naglę drobnica zaczyna uciekać i widzę nie dużego szczupaczka który walnął w moją przynętę jak zły , zacinam siedzi i odjazd prosto w krzaki parę dokręceń korbką i szczupaczek ląduję na brzegu nie duży taki ok 35 cm , maluch odhaczony wraca do wody szkoda że nie wymiarowy no cóż . A ja postałem jeszcze kilka minut w tym miejscu i oddałem kilkanaście rzutów pod drugi brzeg ściągając przynętę po wachlarzu niestety prócz wodnej roślinności nie złowiłem nic a wiec ruszyłem dalej , idąc do następnego miejsca przechodzę przez jakieś wielkie pole a tam spotkanie z dwoma rudymi lisami niestety nie udało zrobić mi się zdjęć bo gdy mnie usłyszały od razu zwiały , także za czym wyjąłem telefon lisków już nie było .
Dotarłem do kolejnego miejsca w którym już wcześniejszymi wypadami troszkę udało mi się połowić rybek , zobaczymy jak to będzie teraz rzuty oddaję w nurt i prowadzę w kamienistej rynnie miejsce bardzo fajne widać jak rybki się chlapią niestety póki co nie chce nic brać a przecież plan jest taki żeby wrześniową porą złowić jakąś wymiarową mamuśkę , cały czas wodę biczuję 18 g spinnmadem ale widzę że i on nie przynosi efektu i w następnym miejscu będzie trzeba zmienić przynętę , po jakiś 40 minutach spędzonych w miejscu z którym wiązałem nadzieję że da mi jakąś rybkę wychodzę nawet bez brania i maszeruję dalej w kolejne miejsce a teraz przede mną następne pole do przejścia . Nowe miejsce przynęta zmieniona wracam z powrotem do meepsika longa 1 + , rzucam pod drugi brzeg na przykoske blaszka dobrze nie zdążyła się zanurzyć a tu mocne branie zaciąłem siedzi szybki hol i na brzegu zameldował się okonek , jak na nie dużego okonka to branie było bardzo agresywne i tak po kilkunastu kilometrach mam jednego szczupaczka i jednego okonka także bardzo skromny wynik jak na razie , oddaję kolejny rzut pod drugi brzeg i kolejne branie zacinam i kolejny okonek melduję się na brzegu więc pomału coś się dzieję , przechodzę kawałek dalej oddaję rzuty w przelewik i za przelewik , za którymś oddanym rzutem myślałem że siedzę w zaczepie a tu naglę mój zaczep zaczyna walczyć i szaleć kilka dokręceń korbką i mój zaczep w postaci ładnego okonka 28 cm ląduję na brzegu fakt faktem zaczep też był bo okoń cały w trawie wodnej także zaczep też zaliczony , w tym miejscu dołowiłem jeszcze jednego okonka także z jednego miejsca wyjechały 4 rybki i postanowiłem ruszać dalej . Kolejne miejsca to samo biczowanie wody bez żadnych rybek beż żadnych brań , praktycznie bez niczego oprócz zaczepów ładne miejsca ładna woda ale zero efektów hmm pomyślałem no cóż wędruję dalej , jestem w następnej miejscówce piaskowy blacik a blisko drugiego brzegu kamieniste dno , zaczynam od obłowienia blaciku kilka rzutów jeden ładny silny strzał niestety za późno zaciąłem i jestem na zero następne rzuty i kolejny już dziś okonek nieduży ale cieszy choć miały być szczupaki , przesuwam się kawałek tak by móc się dobrze wrzucić pomiędzy kamienie które znajdują się właśnie pod drugim brzegiem , oddaję rzut i zwijam po wachlarzu czuję delikatne branie zacinam i czuję coś na kiju ale całkiem inaczej się zachowuję jak okonie , holuję rybkę patrzę w wodę i ukazał mi się nie duży szczupaczek już dziś drugi szkoda że nie jeden wymiarowy ehh , szczupaczek odhaczony wrócił do wody a ja oddałem jeszcze kilka rzutów w tym miejscu pomału zaczęło się robić ciemnawo to postanowiłem wracać w stronę domu , a na powrocie zahaczę może ze dwie miejscówki . Pierwsza miejscówka którą bankowo zahaczę na powrocie , to ta miejscówka która nigdy mnie nie zawodziła i zawsze wyjeżdżała z niej jakaś rybka , wchodzę kawałek do wody i staję na dużym zatopionym kamieniu , nie zmieniałem przynęty więc zostaję przy longu 1 + oddaję pierwsze rzuty w nurt rzeki i wolniutko zwijam póki co prócz upierdliwych grzyzących komarów nie ma nic , kolejne rzuty w nurcik i czuję delikatne branie kompletnie nie do zacięcia , ale dowijam blaszkę do końca i oddaję następny rzut z nadzieją na powtórzenia brania i jest ryba powtórzyła znów delikatne branie zacinam jest coś siedzi ale kurczę ciężko od dna oderwać w pierwszej chwili pomyślałem może sumek ale nie za chwilę ryba ożyła i zaczęła ładnie walczyć i schodzić z hamulca patrzę w wodę jest szczupak i to wymiarowy , może nie duży wymiar ale będzie i te piękne skoki z wody szczupaków gdy tak wyskoczył pomyślałem żeby się tylko nie wypiął na szczęście udało się rybkę doprowadzić do brzegu , szybkie odhaczenie szczupaka i zmierzenie rybka może nie duża 52 cm ale cieszy to że jest pierwszy wrześniowy wymiar do tego już na sam koniec łowienia pięknie teraz tylko rybka wraca do wody a ja zwijam kijek i ruszam w stronę domu , myśląc o kolejnej już wyprawie za szczupakiem .
09.09. Kolejna wyprawa za szczupakami to tym razem rywalizacja z innymi zawodnikami w postaci spinningowych zawodów z okazji 90 lecia koła , cel prosty a zarazem trudny złowić szczupaka na terenie którego nie lubię odcinek rzeki Bzury w miejscowości Kamion mój przeklęty odcinek. Na miejscu jesteśmy z moimi dwoma kolegami po godzinie 6 szybka weryfikacja zabranie kart startowych i szykowanie zestawów , szczerze mówiąc na te zawody jechałem bez pomysłu na łowienie , bez jakiej kolwiek wiary w to że uda złowić mi się wymiarowego szczupaka ale wszystko po kolei , po przeczytanym regulaminie wszyscy zawodnicy zaczeli się rozchodzić w swoje miejsca gdy spytano mnie gdzie idę odpowiedziałem że ruszam w dół rzeki do ujścia Wisły i te spojrzenia nie dowierzania przecież tam nie ma wody tam jest piaskownica i tak dalej , pomyślałem no trudno najwyżej nic nie złowię i wrócę na zero ale zaryzykuję idę w dół rzeki . Pierwsze miejscówki nie zachęcają do łowienia jakiś okazów po całej długości rzeki piękne piaskowe blaty i woda do kolan , zero kamieni zero jakich kolwiek kryjówek dla ryb a więc jest trudno tak jak miało być , zaczynam rzuty na początek do wody wpada nie duży spinnmad w gramaturze 6 g , cel na początek złowić okonka byle były punkty a potem szczupak ale cel ciężki na tym odcinku . Oddaję pierwszy rzut widzę jak coś gania drobnice może zainteresuje się przynętą , zwijam powoli i pod brzegiem czuję delikatne branie niestety nie do zacięcia , w poprawionym rzucie niestety już rybka nie poprawiła , oddałem jeszcze kilka rzutów w tym miejscu i nic pora przedzierać się dalej przez ciężki zarośnięty niewydeptany teren ,docieram do zatoczki troszkę lepsze miejsce na tym odcinku , podrzucam przynętę pod rosnącą tam trawę z nadzieją na jakąś rybkę raz drugi , trzeci jestem bez brania próbuję bardziej w nurt za przelewik w pierwszych dwóch rzutach jestem nawet bez brania , trzeci rzut kolejne tak delikatne branie że nie dało się tego zaciąć może ryby są dziś ostrożnę i biorą bardzo delikatnie któż to wie .
Docieram do kolejnego miejsca jest to miejsce które na mistrzostwach kołach dało mi okonia , zobaczymy jak to będzie teraz na końcu zestawu bez zmian spinnmad 6g , wrzucam przynętę w nie duży przelewik mała przybrzeżna rynienka z mnóstwem kamyków na dnie zobaczymy co przyniesie mi to miejsce , pierwszy rzut wolne zwijanie i nagle delikatne branie zacinam i mam rybkę i to dosłownie rybkę na brzegu ląduję okonek 15 cm hmmm pomyślałem to nie miało być to no cóż okonek wrócił do wody a ja zacząłem rzucać dalej , drugi rzut i znów branie zacinam siedzi niewymiarowy szczupaczek kolejna rybka bez wymiaru nie ciekawie nie ciekawie . Wychodzę na brzeg i ruszam dalej , puki co zamiast łowienia jest tor przeszkód spowodowany mnóstwem krzaków które się tu znajdują nie ciekawie , docieram do kolejnego miejsca w oddali widać już ujście rzeki wchodzę do wody i staram się obrzucać tylko i wyłącznie brzeg ,delikatne rzuty pod trawę i wolne zwijanie nie przynoszą mi najmniejszego skutku . Jestem już na ujściu rzeki tu gdzie Bzura wpada do naszej królowej rzek Wisły , spoglądam na wodę a tam bez zmian to samo wszędzie pełno piasku mała woda nie dobrze , siadam na brzegu i szybkie rozmyślenia po co ja szedłem w dół rzeki , co robić dalej a może by tak wrócić i isć w górę rzeki czy ryzykować i zostać na tym odcinku tylko iść po drugim brzegu , już wiem ryzykuję zostaję na tym odcinku albo coś złowię albo wrócę z niczym kto nie ryzykuję ten nie zyskuję i tak zostałem na tym odcinku tylko maszerowałem drugim brzegiem . Ustawiam się na środku rzeki i spinnmadem próbuję wrzucić się w fajną przyciemnioną dziurę dość głębokawą , przynęta ląduję tam gdzie chciałem i nagle czuję strzał zacinam coś siedzi chwila holu i na brzegu mam ładnego pasiaka szybka miara całe 26 ,5 cm a więc taki przyzwoity okoń który wraca do wody . Zmierzam środkiem rzeki w poszukiwaniu jakiegoś możliwego miejsca do obrzucania , niestety póki co sam piach woda przed kolano nie ciekawie , dla tego wędrówka wodą bo brzegiem nie realne by w niektórych miejscach się przebić parę razy zaliczyłem już dziury bobrów i oberwane zarośnięte burty także lepiej iśc wodą i wypatrywać miejsc , w międzyczasie zmiana przynęty na meepsa longa w kolorze złotym i lecimy dalej brzegiem rzeki , na horyzoncie widać pierwszych śmiałków wędkujących na tym odcinku dolnym rzeki tylko że po drugim brzegu , pytam jednego z nich co tam połowił i wiem że już są dwa wymiarowe szczupaki hmmm mogłem nie pytać a tak już wiem że u mnie nie jest kolorowo .
Dobra znalazłem w miarę fajną miejscóweczkę może nie jest to nie wiadomo jakie miejsce ale jest dobrze przybrzeżna rynienka dość zaciemniona pełno korzeni może coś będzie zobaczymy , oddaję pierwszy rzut idelanie tak jak chciałem pod korzenie i co i jest mocne branie zacinam siedzi po holu i walce głową w wodzie stwierdzam że to szczupak i nie myliłem się jest wymiarowy szczupak ładny grubawy teraz tylko go wyholować i jest dobrze , niestety mam szczęście w nieszczęściu i gdy podprowadzałem rybę do brzegu za bardzo napiełem szczytówkę ryba odskoczyła i pech strzeliła szczytówka ale ryby nie oddałem i jakoś ją wyholowałem teraz szybkie mierzenie szczupak ma 55 cm także nie dość że mam punkty na zawodach to mam swój cel na wrzesień jakim było złowienie wymiarowego szczupaka , ale żeby nie było tak kolorowo to mam dylemat co robić czy zwijać wędkę i kończyć zawody o godzinie 10 z jednym szczupakiem i okoniem czy próbować sił na połamaną wędkę i ryzykować , decyzja podjęta ryzykuję łowie na połamaną wędkę. Kilka miejsc obszedłem i obrzucałem ale bez żadnego wyniku oprócz tego że łowienie na połamany kij nie jest takie proste i sprawiało mi to dużo problemów co rzut to praktycznie żyłka wplątywała mi się w połamane miejsce wędki no ale cisnę dalej nie ma co się tym przejmować trzeba łowić , po moim zakrzaczonym brzegu spotykam pierwszego wędkarza który coś tam również połowił , i który przy mnie trafił ładnego grubego klenia , ja oddaję rzut swoim połamanym kijem i czuję jako takie branie przycinam i siedzi ładnie walczy patrzę jest szczuplutki i jest wymiar już drugi , tylko teraz dylemat czy jak go wyjmę z wody na tego kikuta , przez to że wędka połamana to ciężko ma schodzić żyłka z hamulca a boję się by nie strzeliła i sam wyciągam żyłkę z hamulca ręcznie improwizacja piekna , ciężko mam go wyholować pod brzeg ale trudno wóz albo przewóz albo strzeli żyłka albo go wyholuję podprowadzam szczupaka pod trawę i schodzę po niego do wody i jest szczupak ląduję na brzegu teraz miara i zdjęcie . Szczupak zmierzony miał 56 cm i jest kolejny wymiarowy wrześniowy szczupak a do tego kolejne punkty super rybka wraca do wody , dodajmy szczupak złowiony na połamany kijek co jeszcze bardziej cieszy że się udało . Przeszedłem jeszcze kilka miejscówek ale niestety już nic nie brało , docieram do mostu w kamionie i co i zwijam połamaną wędkę zdaję kartę i czekam na resztę zawodników aż zejdą z wody , coraz więcej zawodników schodzi z wody zdawać karty grill w tle taki fajny kameralny klimacik wszyscy zeszli teraz podliczanie wyników i czekanie na ogłoszenie wyników . Wyniki ogłoszone i tak wyjazd na zawody zaliczam na 2 miejscu co mnie bardzo zaskoczyło i ucieszyło , a do tego mam swój wrześniowy cel wymiarowy szczupak nawet dwa ale to nie koniec wrześniowego szczupakowania nie bawem powrót na wodę w poszukiwaniu tych zębaczy .
22.09. Z racji takiej że pogoda zaczęła się dziś psuć a jutro czeka mnie kolejna tura mistrzostw okręgu postanowiłem udać się na kolejne wrześniowe zwiady za szczupakami , pogoda zimno niebo zachmurzone i do tego silny zimny wiatr no cóż gorąca herbatka w termosie i w drogę dziś atakuję odcinek rzeki Bzury w miejscowości Kozłów Biskupi ciekawy odcinek z ciekawą wodą . Nad wodą jestem po godzinie 15 więc nie jest tak źle trochę czasu mam do 19 , zaczynam od spinnmada 8 g z racji takiej że jest ten wiatr i żeby za bardzo nie zwiewało mi przynęty a że na mojej rzece nie muszę łowić szczupaków na aż tak duże przynęty łowię na małe lub średnie i też mam jakieś wyniki ale przejdźmy do łowienia , wchodzę w pierwsze miejsce i z daleka widzę wędkarza brodzącego a wiec już wiem że nie jestem sam na tym odcinku , ja również wchodzę kawałek do wody i staję na zatopionym kamieniu oddaję pierwsze rzuty i czuję te silne podmuchy wiatru na swoich plecach nie dość że silny to do tego zimny wiatr coś mi się wydaję że przez tą pogodę ryb nie będzie , pierwsze rzuty i bez wyników zero brań nic kompletnie prócz spływających traw który co i rusz wieszały się na żyłce , myślę dobra trzeba ruszać dalej wychodzę z miejscówki i ruszam w drogę polem które prze te podmuchy wiatru zostało zasypane piaskiem jak pustynia . Jestem w kolejnym miejscu fajny dołek po drugiej stronie płycizna moim celem na początek jest właśnie druga strona i ta płycizna do obłowienia oddaję rzuty lecz przez ten wiaterek ciężko mam się wrzucić w punkt bo co oddaję rzut wiatr moją przynętę ściąga w lewą stronę i spinnmad wpada tam gdzie nie trzeba no cóż , kilka takich rzutów wolniutkie zwijanie i nic kompletnie nawet brania przesuwam się kawałek w bok i rzucam po długości brzegu w dołek może ryba siedzi na dnie zaraz się przekonam raz drugi trzeci i nic kolejny rzut i jest branie zacinam siedzi niestety siedzi ale zaczep ehh nie to miało brać pomyślałem zaczep odczepiony i idę dalej . Kolejne miejsce to wysoka burta na której siadam i oddaję rzuty pod drugi brzeg , miejsce piękne fajna zatoczka porośnięta trawą do tego troszkę kapelonów i rzęsy aż się prosi o szczupaka to rzucamy , spinnmad 8 g kolor żółty i rzucam niestety cały czas przeszkadza mi ten silny wiatr a do tego teraz rzuty musze oddawać pod wiatr dla tego ciężko ciężko no ale jakoś daję radę ale po kilkunastu oddanych rzutach stwierdzam iż trzeba się przemieścić dalej .
Przemieściłem się troszkę dalej na taką jak by to nazwać prowizoryczną plażę zmieniam przynętę ze spinnmada na blaszkę meppsa rozmiar 1 w kolorze takim pstrąga tęczowego , pierwszy rzut pod drugi brzeg i zwijam po wachlarzu wolniutko blaszka znajduję się przy trawię która znajduję się przy brzegu i nagle silny strzał niestety nie zdążyłem zaciąć i bez ryby nadal , ale cały w tym samym miejscu jeszcze troszkę zostanę , poprawiam rzut pod drugi brzeg i to samo po wachlarzu zwijam wolniutko blaszkę tak by znalazła się pod trawą , no ale niestety już bez brania było szkoda kolejne rzuty to rzuty wzdłuż brzegu pod rosnącą tam roślinność ale i te rzuty są bez efektów szkoda , ale nie poddam się tak łatwo i próbuję sił dalej próbuję wyjść z tego miejsca i przyszło mi do głowy by stanąć jeszcze na chwilę i oddać kilka rzutów pod wodę i tak też zrobiłem , rzuty oddane brań brak wychodzę idę dalej . Wiatr daję mi się we znaki więc pora na mały postój założenie ortalionu bo nie powiem troszkę mnie przewiało i kilka kubków gorącej herbatki a potem dalej w drogę prze pola i łąki . No i znajduję się w miejscu które ma metkę typowo szczupakową że podobno łowią tam szczupaki starsi Panowie łowiący na żywca , nie wiem jeszcze nie udało mi złowić w tym miejscu ryby ale próbuję cały czas najpierw leciutko małą obrotówką a później ciężej i zobaczymy co się będzie działo , pierwsze rzuty małą obrotówką nie przynoszą mi rezultatów oprócz tego że miałem jeden strzał , no to co no to pora na zmianę przynęty , zmieniam przynętę na spinnmada 18 g troszkę ciężej niech przynęta zejdzie troszkę głębiej może ryba siedzi gdzieś na dnie zobaczymy zobaczymy , oddaję dalekie rzuty pod drugi brzeg w dość głęboką zatoczkę gdzie znajduję się jakieś 2,5 m miejsce do tego trudne że nad zatoczką rosną stare pochylone nad wodę akcję które utrudniają wrzucenie się przynętą w punkt no ale próbujemy , kilka rzutów zepsutych ale w końcu udało się fajnie wrzucić w punkt i wolne prowadzenie przynęty tak kilkanaście powtórzeń i na razie na zero nawet brania trącenia nic a nic próbuję dalej cały czas ale bez większego rezultatu , kawałek się przesuwam w miejsce obok i oddaje rzuty pod trawę wzdłuż linii brzegowej , tak kilkanaście powtórzeń i za którymś rzutem tylko jedno pobicie a tak nic idę dalej .
Maszeruję tym razem przez łąkę i cały czas ten zimny mocny wiatr daję się we znaki , docieram do mostu w Kozłowie Biskupim a tam zaczynają się fajne miejscówki fajny odcinek w lasku sosnowym oberwane burty , głeboka woda fajnie fajnie zobaczymy czy siedzi tam drapieżnik . Zaczynam obławiam pierwsze miejscówki nie opodal mostu póki co bez brań no i te pierwsze miejsca nie zachęcają do łowienia woda niska zarośnięta trawą wodną no cóż popróbuję tu jeszcze a później ruszam w te lepsze miejscówki zobaczyć co tam siedzi w wodzie. Zaczynam rzuty na końcu zestawu ląduję 8 g spinnmad w kolorze żółtym rzucam w małą płytką zatoczkę i nagle branie zacinam siedzi , sadząc po holu jest to okoń i pewnie nie duży i tak właśnie było chwila holowania i co i okonek jest na brzegu nie duży , szkoda że to nie szczupak no cóż idę dalej bo widzę że tu nici będą ze szczupaka , wchodzę w lasek sosnowy o którym wcześniej wspominałem a tam głębokie miejsca z oberwanymi burtami , no to zaczynamy łowienie w fajnych konkretnych miejscóweczkach cały czas na końcu zestawu ląduję spinnmad 8g a ja obławiam miejsce po miejscu biczuję wodę niestety póki co nawet brania a do tego pogoda coraz bardziej się psuję wiatr mało głowy nie urwie . Siadam na jednej z burt prawdopodobnie ostatnie moje rzuty w dniu dzisiejszym , ale zaczym rozpocznę łowienie to pora na gorącą herbatkę trzeba troszkę się rozgrać i odpocząć chwileczkę po długiej wędrówce , no dobra koniec tego odpoczynku czas łowienie zmieniam na koniec przynętę na moją niezawodną blaszkę obrotową mepps long złota , rzuty oddaję w nurt wody i zwijam po wachlarzu póki co nic a nic to chyba pogoda tak działa na te rybki stwierdzam że czas się zwijać i ruszać brzegiem do domu i czekać do kolejnej październikowej wyprawy za szczupakami tyle .