Zaloguj się do konta

Szczupak z podwodnej łąki

Dookoła jeszcze szaro,gęste opary wrześniowej, porannej mgły powoli wędrują po spokojnej tafli wody,ciszę budzącego się świtu przerywają coraz częstsze pluski spławiającego się dookoła białorybu...
Powoli już zaczynam rozróżniać kontury rozłożystych ,na wpół zatopionych krzaków wikliny stojących niczym wyspy losowo rzucone tu i tam na te rozległe śródjeziorne płycizny.
Trwają tak sobie spokojnie od lat pośród tych podwodnych łak wywłócznika dając schronienie gniazdującemu ptactwu,cień rybom w słoneczne dni i schronienie dla narybku bezwzględnie ściganemu przez żarłoczne paszcze drapieżników.
O miano oazy walczą z szerokimi na kilkadziesiąt metrów pasami tataraku i trzciny skrywającymi niewielkie ,ukryte przed ludzkim wzrokiem jeziorka i pozostałościami brzozowych lasków o istnieniu których świadczą już tylko teraz wystające z wody obumarłe pnie i zalegające dno gałęzie.
Robi się coraz jaśniej ,delikatny wiatr przegania resztki mgieł,widzę już zarysy brzegu i dzisiejsze położenie dryfującego wywłócznika po tej niespełna metrowej wodzie.
Czy to JUŻ? tak,czas zacząć...
Nieśpiesznie montuję swój zestaw od podstaw,pod kij wędruje kołowrotek,plecionka sunie przez przelotki a potem przez krętlik przyponu...
Jeszcze tylko znależć tego slidera...jest...bidula ugrzązł pod stertą innych,drżące palce walczą z agrafką ...
Potężny wymach z wiatrem w plecy wysyła go na pewną śmierć,pośród szeregi kaczodziobych.
Z kijem u góry wprowadzam go w pierwsze ślizgi-nieśpiesznie,delikatnie odchodzi na boki ,na sekundę stanie nieruchomo by po chwili znów podpłynąć kawałeczek,raz nieśmiało ruszy ku powierzchni jakby chciał zebrać owada to zanurkuje ciut głębiej...
Wypisz-wymaluj karaś na antydepresantach albo turysta...
I znowu wchodzi w ślizg,i znowu puszcza oczko na powierzchni,i znowu....--nie,nie tym razem...
Potężny wir na powierzchni i donośny chlupot w miejscu gdzie przed sekundą jeszcze był wieńczą koniec tego spaceru.
Ciszę poranka przeszywa jazgot pracującego pełną parą hamulca Zetki...


Śródjeziorne płycizny wszelkiej maści,rozległe płytkie blaty ,rozlewiska rzeczne-to od nich wszystko się zaczyna,to na nich w pierwszej kolejności budzi się życie po zimowej  drzemce,i to na nich widać pierwsze początki nadchodzącej jesieni oraz towarzyszące temu zmiany w przyrodzie.
Niewielkie głębokości,obfitość kryjówek i dostępność pokarmu sprawiają że cały rok tętni tu życie,to tu mamy największe szanse spotkania się z większością gatunków ryb wystepujących w Polskich wodach.
Na przełomie lata i jesieni wszędobylskie zielsko zaczyna już oddawać teren wodzie,pierwsze kolorowe liście zdobia tu i tam jej taflę,białoryb już nie chasa jak głupi w tyralierach tylko zbity w stada szuka cieplejszych miejsc których nie dosięga sfalowana, wczesnojesienna woda.
Coraz częściej widać już pierwsze,jakby jeszcze nieśmiałe ataki niedorostków szczupaka na szwendające się przy powierzchni stynki i wzdręgi,czasem głośny chlupot dojdzie nas spod pasa przybrzeżnego sitowia,czasem usłyszymy charakterystyczne okoniowe cmokanie...
Jesienna "machina zagłady" powolutku wchodzi na swoje obroty,rozkręca się,czasem ciut zwolni by za chwilę przyspieszyć,wrzesień to jej początek,inicjuje start-warto być wtedy nad wodą ,doszlifowywać tajniki by być gotowym na póżnojesienny Booom.


"Esox z podwodnej łąki "-ryba i łowisko które kocham najbardziej,uwielbiam wręcz ten styl łowienia,te przemyślane,precyzyjne rzuty,ciągłe kombinowanie z wabikami i niesamowite skupienie aby poprawnie poprowadzić wabik nad zielskiem i stopą wody.
Tu wszystko musi być NAJ,wszystko jak należy,drobne odejście od zasad czy chwila zastanowienia kończy się spapranym rzutem,spaleniem łowiska czy utratą ryby,to już chyba nawet nie jest spinning...-to raczej stan umysłu.
Dla przeciętnego spinningisty to teren prawie że stracony,tu" nie da się łowić albo biorą tylko małe"-to słyszę najczęściej gdy kolejna łódka obiera kurs na główne ploso zbiornika.
Ma to swój urok-tutaj zazwyczaj jest pusto,brak konkurencji a dostatkiem ryb mogę cieszyć się sam.


Jak i na co ?-dwa pozornie banalne zagadnienia,wałkowane milion razy tu i tam,zna je na pamięć chyba każdy spinningista w tym kraju który od czasu do czasu liżnie choć ciut lektury.
Niby proste i czytelne jednak jakoś nijak się mają do tego z czym spotykam się na codzień na wodach tego typu,są strasznie ogólnikowe i aby nie być gołosłownym opiszę "swój " sposób na te trudne wody,nie musi być najlepszy ale zaręczam że jest w 100 procentach mój ,że tak łowię.
Składa się na niego kilka drobnych detali w kwesti doboru zestawów,przynęt czy samego podania wabika,sklecone razem dają mi niezłe wyniki w miejscach gdzie do dyspozycji mam cały metr słupa wody.
Zacznijmy więc od sprzętu:
Wędzisko-nada się w zasadzie każde od 245długośći i ramkach cw 5-30,im dłuższe tym lepsze ,a jeśli delikatniejsze a wasza wiara w nie silna -tym lepiej.
Kołowrotek-to serce zestawu,nie może mulić,wymagany bezbłędny hamulec,płynna praca i kasowanie luzów na linkach-zawsze i wszędzie,w każdych warunkach i w każdej pogodzie.
Na jego szpuli dobra,sprawdzona plecionka od 0,12mm wzwyż,w miarę nowa,nie styrana życiem,bez węzłów i supłów,w kolorze odpowiadającym wodzie w naszym łowisku,plecionke tę kończy długi minimum 35cm przypon o wytrzymałości od 9kg wzwyż,koniecznie dobrej marki,wyposażony w dobre uzbrojenie.
W skład moich zestawów wchodzą odpowiednio kije :-CFX 7-28 przy 245dł oraz Street Fishing 5-21 i 275 dł,zdradzam je dla GS-a Hornet 4-18 240cm a gdy wypływam na głębszą wodę to sięgam natychmiast po Nano Core 7-28g i 1,98dł.
Pod nimi wieszam TD FD 1035iZ -"zetka",Specialist-a 1035i, a obecnie równierż poczciwego XENOS-a 3000 od Ryobiego,na szpulach prym wiedzie tania Magnum 4x bądż Fishmaker -0,12-014...
Kończy je ekstraklasa przyponowa,samodzielnie skręcona z zestawów Self Made i podkuta spin lock-ami...


Przynętowo odbiegnę od książkowych i internetowych standardów ,moje pudło to zbiór pływających Sliderów 10 i 14 cm,Fatso,Sweeperów 14-nastek,
leżą tuż obok długich na 15cm Mamb,Hering-ów od SG,gum Bandit,woblerowy świat otwiera nieśmiertelny Perch i Skinner --wszystkie te wabiki mają jedną wspólną rzecz-są wybitnie pływające,często nawet celowo przerobione tak aby schodziły ledwo co pod wodę.
Poppery czyli woblery powierzchniowe...-tych u mnie nie uświadczysz,moje esoxy za nic je mają,duży ich nawet nie obwącha a mały od przypadku zeżre...Wożone latami,próbowane tu i tam ,i nigdy przenigdy nic godnego uwagi na nie nie poszło,z czasem rozdane,urwane,zgubione...
Silikon najczęściej wisi na systemikach ,patrz-Softem inaczej-na moim blogu,wymienione wyżej gumy same w sobie mają dość masy że bez trudu posyłam je na wymagane odległości 30-40m a pozbawione obciążenia idą tam gdzie chcę-10cm pod powierzchnią muskając tylko zielsko pod sobą.
Kolorystycznie używam tylko 2 wariantów-natura i oczojeb-coś w stylu firetiger,ta zasada dotyczy każdego wabika w moich skrzyniach.
Z sentymentu też zabieram małe pudło obrotówek,głównie poprzerabianych meppsów 3-5,pozbawionych ciężkich korpusów na miejsce których powstawiałem plastikowe ,czerwone rurki a po ucięciu oryginalnych kotwic dołożyłem krętlik i agrafkę.
Był czas na moich wodach że pięknie szły mi na Combo wielkie esoxy ,nic nie chciały,tylko combo...-sentyment pozostał i od czasu do czasu przemieszam wodę duetem mepps vs s4p 13,5cm...


Technicznie,czyli pierwsze "zasieki"...
Mój wędkarski guru,idol,śp -Jacek S Jóżwiak napisał kiedyś że dobrego spinningistę można poznać po tym jak trzyma swój kij,czy z czubkiem skierowanym do dołu beznamiętnie zwija linkę  myśląc często o dupie Maryny czy" gra" nim mając szczytówkę na wysokości wzroku a często i wyżej.
Ja wybrałem drugą opcję,zdecydowanie bardziej wydajną jeśli chodzi o ryby niż popularna "rzuć i zwiń "którą nazwałbym ekologiczną.
Tu właśnie przydadzą się długość naszego kija i jego "delikatność",po rzucie w upatrzone miejsce szybkim ruchem zamykamy kabłąk,kasujemy luz na lince i z kijem skierowanym w górę rozpoczynamy pierwszy taniec wabika.
Podniesienie kija sprawia że podnosimy równierż pracę naszej przynęty,opuszczając go niżej-wabik idzie głębiej,jednostajnie kręcimy i równocześnie podnosimy kij-przynęta startuje do góry,opuszczamy utrzymując tempo zwijania-opada.
Wędzisko służy nam do nadania "życia" sliderowi,woblerowi,silikonowej rybce,ona ma grać,lusterkować,płynąć zygzakiem ,zbierać coś z powierzchni wody by po chwili zejść pół metra niżej aby poskubać kępkę zielska...
To naturalne zachowanie drobnicy-nigdy nie widziałem płoci czy okonia płynącej "na punkt" w jednej płaszczyżnie,tempie i kierunku...
Długi kij to lepsza kontrola wabika na dalekim dystansie,płytsza praca,mniej linki w wodzie-mniej balonów,luzów,mniej haczenia o zielsko,rzęsę czy insze tałatajstwo.
Jego delikatność to czucie każdego zrywu slidera,"miękkie startowanie" bez gwałtownych zanurkowań,ta delikatność to dobre rozeznanie tego jak i czy pracuje nasza guma,system wczesnego ostrzegania gdy zaczyna szurać po zielsku no i w końcu komfort operowania czymś co nie męczy dłoni...
Spróbujcie "po mojemu"-zaręczam że warto.
A na czym polega owo "granie" wabikiem? to zestaw sprawdzonych ruchów wędziskiem,nic więcej,brak tu magii i "ogólnokrajowej" metody.
Każdy powinien wyrobić je sobie sam na podstawie zachowań drapieżników w swoim łowisku,moje kaczodziobe lubią gdy sliderem zagram im na "dwa" tj.-dwa krótkie szarpnięcia,pół sekundy przerwy i powtórka do skutku.
Im mocniej szarpniemy tym niżej poszybuje ten wabik,im wolniej i płynniej-tym jego ruchy staną się dostojniejsze,będąc nad wodą kombinujemy z "tempem" płynnymi ruchami nadgarstka-zazwyczaj jest tak że słabo żerujące esoxy lepiej zareagują na ciut gwałtowniejsze zrywy przynęty i krótsze przerwy "postojowe".
Przynetą bawimy się aż pod własny kij-nagminne są gwałtowne ataki na krótkim dyszlu,zaciekawiony wabikiem szczupak potrafi płynąć kilka metrów za nim i strzela gdy ten z wody już prawie wychodzi.
Woblerami łowi się podobnie,"na dwa" "na trzy" z pauzą-to się chyba twitching nazywa,tutaj palmę pierszeństwa oddajemy Skinnerom i Perch-owi,dobre opanowanie ich pracy potrafi zdziałać cuda.
Dla gum "granie" to tylko praca w górę i dół wędziskiem,pozornie proste lecz nie zapominajmy o tym iz odbywa się to na pół czy metrowej wodzie,te skoki to zygzak w paśmie 30cm...
Pobicia zazwyczaj w "podnoszeniu" wyżej,czasami w najwyższym punkcie-tu ponownie długość kija ma znaczenie gdyż szybciej reagujemy z zacięciem.
Strategicznie podchodzę do tematu w ten sposób że zawsze ustawiam się z wiatrem w plecy,to wydłuża rzuty a plećka balonów mi nie robi,na wszystkie miejscówki napływam od tyłu czy z boku,nie płoszę sobie ryb tam gdzie zamierzam je łowić.
Skupiam się na wszelkich choćby niewielkich przegłębieniach,uskokach na dnie czy zatopionych przeszkodach,nie czeszę każdego litra wody tylko sukcesywnie obrabiam te bankówki które wcześniej dały mi najlepsze ryby-10 lat prowadzenia statystyk dobitnie mówi iż są one niezmienne,powtarzalne.
Zapamiętane tworzą swoistą "mapę" po której się poruszam.
Każde miejsce obławiam skwapliwie,z uporem maniaka,w każde ładuję kilkanaście rodzajów przynęt,urozmaicam ich pracę,cały czas mam pod kontrolą każdy metr zwijanej linki,każdy odjazd slidera...
Nie wstaję z ławki pontonu,nie rzucam kotwicy na pałę tylko delikatnie ją upuszczam na napiętej lince,nie stukam pudłami i nie hałasuję przewalając wabiki-te zazwyczaj mam już wyłożone na wierzchu...
Pamietać nalezy że pod nami jest mało wody i ryby są o niebo wrażliwsze na bodżce z zewnątrz niz ich pobratymcy z głębokiego plosa zbiornika,dlatego brodząc czy pływając warto to robić z głową.
Cel naszych połowów stoi na niewielkich głębokościach,czasem tuż przy powierzchni wody-jego kąt widzenia jest większy,lepiej widzi i słyszy,to nie któryś tam metr słabo doświetlonej toni ,to jasny bulwar na którym widać każdego spacerowicza.
Spróbujcie kiedyś takiego łowienia,na podwodnych łąkach i wodzie do pasa a być może tak jak ja odnajdziecie swoją Szwecję pod własnym płotem.

Daniel "Luxxxis" Kruzicki.
Przemas83-"sprawca" większości fotografi.
 

Garść lużnych spostrzeżeń:
-najwięcej brań przypada na środek dnia i godziny popołudniowe,mówię o dużych rybach.
-wiatr,-im mocniejszy tym lepiej,każde załamanie pogody jest mile widziane
-gdy co rusz biją niewielkie osobniki to znak że "duży" nie żeruje,gdy zapada cisza-to JUŻ...
-tam gdzie jest dużo brań mniejszych sztuk tam nie złowiłem nigdy nic poważnego,na obrzeżach tych miejsc -tak
-stanowiska "mamusiek" są nudnie powtarzalne,są stałe.
-skrajnie rzadko zauważam widoczny atak dużej sztuki na powierzchni wody,one nie hałasują.
-esoxy mają dziwaczne upodobanie do "nowych" przynęt i brak oporu przed ich rozmiarem
-wydaje mi się że nawet kolor przyponu i wielkość krętlika ma znaczenie,staram się aby były one małe a druty nie odbiegające zbytnio kolorem od wody
-są miejsca gdzie esoxowi wystarcza tyle wody aby tylko krzyż mu zakryła-30cm,gdy ma tam spokój i ciszę to ustawi się tam pokażna bestia
-najwięcej brań "dużych" miałem na krawędzi rzutu,daleko od siebie
-miejsca "pewne"-bankówki,-opłaca się do nich wracać ,w praktyce oznacza to że wyprawę zaczynam od nich,obłowię,płynę do następnej i następnej...Ale zawsze dwu-trzykrotnie odwiedzam "hiciory"

Opinie (20)

kaban

Jesteś z jednym z niewielu "człowieków" na świecie którym czegoś zazdroszę... . [2017-09-21 14:07]

luxxxis

Długości? Charyzmy?Aparycji?Elokwencji?Czarnego pasa w Kamasutrze?:) Bo chyba nie chodzi ci Kaban o to że w odległości 2 minut od domu,w papciach,mam rozpracowane na czynniki pierwsze rybiszonodajną wodę...:) Pomalutku,powolutku zaczynam doceniać wody wokół mojego komina,widzę że na tle innych "trzymają poziom". [2017-09-21 15:26]

erykom

Na szczęście też mam pod nosem Odrę a dokładniej rozlewisko Odry gdzie jest średnio 0,5-1 m wody i pełno roślinności i zatopione łąki wśród starych dębowych pniaków i przez wszystkie lata spinningowania zauważyłem że na takich rozlewiskach szybciej złowi się drapieżnika niż na głównem korycie rzeki.A najlepsze są miejsca gdzie pośród roślinności jest pas czystej wody na szerokość 30-40 cm-tam to dopiero drapieżnik bije a brania są widowiskowe [2017-09-21 16:06]

Przemas83

Daniel Mirosław Kruzicki dla mnie poprostu "Lux" , człowiek z którym poszedłbym konie kraść ;] Takiego humoru i wiedzy wędkarskiej w połowie życzę każdemu. W połowie bo nie każdy zasługuje! [2017-09-21 16:27]

Artur z Ketrzyna

Luxxxis, a spróbuj Ty wygrać ten młynek, to pojadę i Ci go zabiorę ;-) No masz Ty pisane i gadane. Przewałkowałem cały wpis, czynie podobnie i efekty są, ale nie w tym roku :-( Obecnie, jedynie ziele mnie ratuje, by se żył nie przegryźć. [2017-09-21 16:42]

SlawekNikt

Co tu dużo gadać: wie człowiek co pisze, a te wodę niedaleko komina ma w małym palcu. [2017-09-21 18:01]

luxxxis

Artur---celowo nie zgłosiłem się do konkursu,dzięki dragonom i tak mam z górki,dybanie na konkursowe fanty byłoby nie fair,i jakieś takie śliskie...brrr.Gdyby jakimś cudem i przewrotem losu mój tekst znalazł się pośród konkursowych ( co TU jest możliwe) i gdyby jakimś cudem coś wygrał to z marszu zrzekam się nagrody i daję ją do rozlosowania pośród uczestników. [2017-09-21 18:31]

Artur z Ketrzyna

Ha ha ha, tak rzetelne żem czytał, a to żem przegapił. Ty już masz taki dryg do pisania że zara patrzeć jak jak baśń wydasz ;-) Wpis naprawdę Ci się udał aż zazdrościć pióra. No i po twoim i moim wpisie. Mam jedną obawę. Że za nie długo szczupak będzie prawnie chroniony. Po moim łowisku, wróżę ze już nie długo. No chyba że niedługo jak prezesa mego koła uwalą. To wybiorą Odpowiednią Osobę. ;-) [2017-09-21 19:22]

barrakuda81

Dużo konkretów.Nie obawiasz się że Ci wjadą mięsiarze na miejscówkę?:-)Doskonale określiłeś wrzesień, że to dopiero wstęp, że jeszcze niewiele się dzieje - na ogół tak właśnie jest.Nie rozumiem czemu np. wędkarskie media pompują ten "balon" już we wrześniu kiedy zwyczajnie ryba nie bierze.Ten rok inny pod tym względem nie jest a dopiero październik daje szanse na wyniki.Jak ktoś teraz łowi to szczerze gratuluję bo ja takiej nędzy to nie widziałem w najgorsze upały...Taka aura ale spokojnie.Na pewno skorzystam z Twoich porad na swoich jeziorkach.Oczywiście 5.Pozdrawiam. [2017-09-21 19:26]

luxxxis

Barrakuda--nie ,nie obawiam się najazdu mięsiarzy. Oni są tam już od dawien dawna i każdy kolejny się poprostu nie zmieści.Na tej miejscówce nikt nie wie co to Rapr,nikt nie rozumie słów C&R a każda zdobycz która pomiędzy oczami a ogonem ma choć centymetr z urzędu otrzymuje czapę.Po zdjęciach wydawać by się mogło że gdzie rzucisz to zaje...ie esox--to złudzenie,jak fatamorgana,zaręczam ci.Media "pompują" wszystko od zawsze-to zakichany biznes,niebawem zaczyna się czas esoxa to dawaj miesiąc wcześniej "promować" wszystko pod tę rybę...Ja patrzę na to inaczej,ja mam gdzieś "promo",ja lubię być na wodzie nawet w paskudnym wrześniu,lubię obserwować i wyciagać wnioski,lubię się włóczyć po jeziorkach moim barkiem bo tylko tam jestem "u siebie",tylko tam czuję że żyję. Dla mnie szczupły skręcony w paskudnym wrześniu ma większą wartość niż listopadowa bestia,dlaczego? bo jest sukinkot trudniejszy a ja mogę się zaś powłóczyć po tafli wody.Latem muszę im odpuścić-woda ma 24-25stc-drapieżniki są w apatii,ale teraz? tu okonek,tam szczupaczek...Każdy wypad nawet w nędznym wrześniu to lekcja która da wymierne efekty pózniej,lecz jeszcze nie teraz. [2017-09-21 21:04]

Venca

"Artur---celowo nie zgłosiłem się do konkursu"  Ja bym to tam na Twoim miejscu puścił Świat, niech sie ludziska cieszą i uczą.  Coś bym tam popoprawiał (zwłaszcza ten nieszczęsny wątek o tym białorybu, który już nie chasa jak głupi ), wygładził, (choćby na jakimś odp. fotoszopie (?)) i wio do ludzi! POWODZENIA [2017-09-21 21:53]

Artur z Ketrzyna

Sorki u mnie woda płyciutka, do tego w październiku tak już jest czysta że szczupłego nie podejdziesz nawet pontonem moro ;-) 20-30m od siebie dno widzisz. I bądź mądry i podejdź dziada? [2017-09-21 21:54]

okoniowy_bartus

Tekst bardzo dobry, jeden z lepszych chyba w ostatnich latach tutaj. Dokładnie Lux, mnie bardziej cieszą ryby trudniejsze. Np. okonie - niektórzy robią z siebie wirtuozów okoniarstwa, bo umieją łowić w marcu okonie zgrupowane przed tarłem, które biorą jak głupie i wystarczy je tylko znaleść co jest proste. Jeszcze potem mówią "ciekawe gdzie się podziały". Zero myslenia, a chodzenie z tą samą przynętą, na te same miejscówki bo kiedyś się udało ; ) Na moich wodach tak jest, a jakoś teraz Ci kozacy zbytnio nic nie łapią. Ja lubię nic nie łapać.. bo wiem, że się uczę, cały czas, z każdą wyprawą jestem lepszym wędkarzem.    [2017-09-21 22:41]

luxxxis

Venca-nic nie będę wygładzał,bo i po co? sam nie znoszę "książkowych" tekstów pisanych poprawnie,pod linijkę i publikę-są puste i do ch...ja. W obecnym "medialnym" świecie brakuje mi jak diabli ludzi którzy pisali z pasją,z emocjami-Jacek S Jóżwiak,Maciej Jagiełło....Czytałeś i pachniało trzciną w domu a tyś miał mokre kapcie...Teraz same Timy,srimy i dupiny,puste,banalne,i kolorowe tałatajstwo,wszędzie komercha i wyścig zbrojeń-pasja zanikła już dawno. Piszę tak,bo tak lubię,piszę z głowy i jakakolwiek zmiana byłaby zwykłym pozoranctwem,świrowaniem kogoś kim nie jestem. [2017-09-22 12:28]

luxxxis

Okoniowy-dzięki. Co do "miszczów przedtarłowych okoni"-to muł,dno,i wodorosty...Tyle w tym umiejętności co w psim ch..u smalcu,dziwię się że "media" to akceptują,od razu powinna być na takie coś zmasowana nagonka.Tak samo jak na kwietniowe połowy kleni na jerki i tytanowe druty-a że mamuśka usiądzie to co? toć przyłów...Razi mnie to jak diabli,stwarza niebezpieczne precedensy,pokazuje że można,że bierze i że nikt nic złego w tym nie dostrzega.To chore i pozbawione choćby grama etyki i zdrowego rozsądku,to nie moje wędkarstwo,to jakiś odłam,sekta. [2017-09-22 12:35]

Artur z Ketrzyna

Zgadza się luxxxis, i okoniowy bartus. Tylko egoistyczne dupki zakłucają rybom tarło, myśląc że są łowcami. Noe mają pojęcia że więcej szkód wyrządzają, niż by zabrali kilka niewymiarków poza tarłem. Na FB zamieściłem filmik z tarliska sandacza, i jakoś te patafiany nie komentowały tego że nic się nie dzieje.  https://web.facebook.com/2332486866975618/videos/2368325110058460/?fref=gs&dti=767310666696878&hc_location=group [2017-09-22 15:28]

Spear

Mądrego to i dobrze poczytać ;) Szkoda, że u mnie ostatnio straszna lipa. [2017-09-30 21:43]

Rutra65

Super wpis [2017-10-01 19:03]

Spinjust

Bo łowić to trza umieć. A Daniel potrafi się swą wiedzą jeszcze podzielić z innymi. I tak jak piszesz Daniel, kto tylko rzuca i bezmyślnie ściąga przynęte do siebie, może liczyć tylko na przypadkowe ryby. Trzeba w przynęte tchnąć życie. 5+   [2017-10-02 21:46]

ryukon1975

Ostatnio nie mam czasu bywać nad wodą jednak przeczytać coś dobrego zawsze warto. [2017-10-15 12:27]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Społecznościowy Portal Wędkarski wedkuje.pl
2008 - 2024