Wędkarstwo dla początkujących - drapieżnik
Piotr Kasperek (kumka)
2018-04-10
Metodyka
Ktoś z was napisał kiedyś na naszym portalu, że chcąc zostać skutecznym spinningistą, należy przede wszystkim patrzeć i poznawać obyczaje ryb na danym łowisku. Ciągnął dalej, że czasem lepiej jest pójść najpierw na spacer, a dopiero później zabierać nad wodę ze sprzęt. Idąc za tą radą od sierpnia obchodziłem brzegi pobliskich stawów patrząc w lustro wody i typowałem najlepsze miejsca. Nie było to do końca łatwe, bo stawy są płytkie (1-1,5 m) i porośnięte gęsto roślinnością. Ostatecznie znalazłem zagłębienie około 2 m i od połowy września zacząłem je obławiać różnymi przynętami. W arsenale były obrotówki różnych rozmiarów, kilka wahadłówek twistery, kopyta a nawet jakieś woblery z Decathlonu. W tym samym czasie bardziej doświadczeni koledzy wędrowali wzdłuż brzegów i rzucali raz po raz różne gumy.
Pierwsza pięćdziesiątka
Pierwsza pięćdziesiątka w moim życiu zaatakowała małą obrotówkę prowadzoną wśród grążeli na głębokości około 0,5 m w pobliżu zagłębienia, o którym pisałem. Była to kopia Mepps Black Fury wykonana przez Jaxona (rozmiar 2), którą nieco udoskonaliłem zdzierając naklejkę i szlifując paletkę dremelem. Ktoś by powiedział, że zniszczyłem tę obrotówkę… Może i tak, ale okazała się być prawdziwym killerem... Na przestrzeni tygodnia od chwili, gdy go po raz pierwszy ją zarzuciłem pozwoliła mi wyciągnąć z wody kilka szczupaków od 40 do 50 cm, a nawet skusił 56 cm sandacza... Cześć jej pamięci! Niech dumnie ozdabia wierzbę, na której przyszło jej zawisnąć :) Od tej chwili znowu zacząłem szukać optymalnej przynęty na ten zbiornik :)
Proudly Made in Poland
Po tygodniu bezskutecznego obławiania ulubionych miejsc woblerami BARN 60 Hot Tiger, GLENROY 70 płoć i obrotówkami różnej maści trafił mnie szlag. Nic nie brało ani mi ani kolegom. Drapieżniki dość intensywnie żerowały zmuszając do ucieczki uklejki, ale bić w przynęty nie miały zamiaru. No ale, ale… skoro ukleje wyskakują z wody, to znaczy, że trzeba zastosować podobną przynętę. Zajrzałem do torby i wyciągnąłem wahadło Mors 2 polskiej firmy Polsping. Dwa rzuty i widzę jak z toni pod blachę podpływa coś srebrzystego… i nagle ciach! Zacięta ryba idzie w dół, aby po krótkiej chwili wzbić się w powietrze… Rozchyla paszczę, a jej czerwone skrzela pięknie kontrastują z kolorem wody. Znowu pikuje w dół chcąc owinąć się wokół nogi pomostu, ale nie daje rady. Jeszcze dwa desperackie skoki i 70 cm szczupak ląduje na brzegu. Kibice z tyłu szaleją J a ja w przypływie adrenaliny łamię szczytówkę drugi raz w tym sezonie… brawo ja!
Wnioski dla początkujących
1. Przede wszystkim warto słuchać. Nie wszystko, co ludzie mówią jest prawdą, ale zawsze warto spróbować rozwiązań, które ktoś z powodzeniem stosował przed nami. Warto przy tym jednak zwrócić uwagę na to, jak i czym łowi w chwili, w której udziela ci złotych rad.
2. Żeby mieć sukcesy trzeba naprawdę zmienić swoje podejście do przyrody. Trzeba być wrażliwym i „poczuć las”. Kiedy to się stanie, będziesz wiedział gdzie są ryby, kiedy żerują i na co chętnie zapolują. Tylko, że to wyczucie zdobywa się wraz z czasem, ciągle się go uczy.
3. Żeby nie płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba uważać. Stąd jeśli już masz rybę na brzegu odłóż sprzęt tak, aby go przez nieuwagę nie zniszczyć. Ja mam z tym problem, bo często daje się ponieść emocjom.
Keep Calm & Go Further.