Kiwoki i mormyszki - porady
Zbigniew Sobierajski (Zibi60)
2014-01-22
Kupione w sklepach mormyszki, nie zawsze mają zadowalające nas haki, albo po kilku wyprawach stępione haczyki wymagają wymiany. Kilka razy mi się udało uratować ulubioną mormyszkę, poprzez wlutowanie nowego haka. Przykład dotyczy tylko mormyszek wolframowych. Mormyszkę wolframową od ołowianej odróżnimy poprzez ich różne reakcje na upuszczenie z kilkunastu centymetrów na płaską powierzchnię - np. blat stołu, szkło... - wolframowa odbije się, a ołowiana nie.
Kiwoki i mormyszki - porady
Najpierw, po podgrzaniu lutownicą pistoletową, wyjmujemy stary hak. Dobrze mieć w tym czasie odsysacz i odessać cynę z mormyszki. Ukarze nam się sposób mocowania haczyka w mormyszce - niektóre mają otwór, a inne rowek. Trzonek nowego haka szlifujemy delikatnie (matowimy i odtłuszczamy) drobnoziarnistym papierem ściernym, oraz powlekamy cyną (używając pasty lutowniczej). Wkładamy w otwór / rowek i traktujemy cyną. Aby praca przebiegała bezpiecznie i sprawnie mormyszkę mocujemy w małym imadełku, a haczyk trzymamy metalowymi szczypcami - które odprowadzają ciepło i nie pozwolą go rozhartować.
Dość długo wędkuję podlodowo, więc próbowałem różnych kiwoków. Od kilku lat trwam przy własnoręcznie robionych wskaźnikach brań z kliszy RTG. Wybieram najciemniejszy fragment kliszy (nie trzeba od razu biegać na prześwietlenie, pewnie w domu są jakieś stare klisze) i wycinam kwadrat (prostokąt ) o wymiarach 8-10 na 8-10 cm. z którego tnę paski jak na fotce. Próbuję ciąć różne rozmiary, ponieważ będą pracowały z różnymi mormyszkami i na różnych głębokościach. Bardzo ważne jest trapezowe zejście od podstawy do wierzchołka - zapewnia kapitalną pracę mormyszki i informację o braniu. Z grubej (0,40 lub grubsza jeśli macie) żyłki "fluo" odcinam kawałeczek i kleję Super Glu oczko kiwoka, które doklejam do szczytu dociętej kliszy. Dla bezpieczeństwa stosuję jeszcze kawałeczek koszulki termokurczliwej (do kupienia w sklepach elektrycznych).
Aby taki "wynalazek" działał, trzeba troszkę przerobić wędeczkę. Zdejmujemy przelotkę szczytową (bardzo ładnie schodzi po delikatnym podgrzaniu zapalniczką), montujemy przygotowany wcześniej "wysięgnik" - kawałek drutu w kształcie litery "Z" - na koszulkę termokurczliwą i wklejamy przelotkę na klej do pistoletów - sztyft podgrzewamy zapalniczką. Z prawej strony na foto są moje wcześniejsze kiwoki zmajstrowane z delikatnych sprężynek, jednak podmuchy wiatru powodowały częste wplątywanie żyłki w sprężynę i odeszły do lamusa.
Ci co lubią boczny wskaźnik, zapewne dostosują montaż "wysięgnika" do swoich upodobań. Moje kiwoki dobrze się sprawdzają przy połowie okoni, gdzie bardzo ważna jest częstotliwość i amplituda drgań. Do stacjonarnego łowienia można użyć dłuższego, lub cieńszego kiwoka i ustawić go "w pół zgiętego", wtedy także zasygnalizuje branie podnoszone.
Obie propozycje wymagają trochę sprytu i zacięcia, ale zapewniam Was - warto, a poza tym samo majsterkowanie przy sprzęcie jest nieodłączną częścią naszego hobby.