Jesienne szczupaki - Mściwojów
Piotr Pirus (wirus7)
2012-11-12
Pierwsze z mojej kolekcji poszły gumy Dragona i Mann'sa.Rozpoczęła się penetracja dna. Były to średnie, około 10 cm-owe przynęty. Każda poleciała do wody około 3 razy, może 4 i zmiana na następną. Było ich około 6. Reszta gum, w razie czego odpoczywało w plecaku. Ponadto w kieszeniach kamizelki miałem pudełko z wahadłami i obrotówkami, oraz drugie pudełeczko z wybranymi woblerami. Po obrzuceniu miękkimi przynętami swojego rewiru wodnego ( wokoło same żywcówki ) sięgnąłem po wobki. Slidery i Jaxon Holo Select ( karasie i płoteczki ) niestety nie zrobiły na drapieżcach żadnego wrażenia. Zero. Nic. No, ale dopiero minęło może pół godzinki. Jak już wcześniej wspominałem, pogoda była pochmurna, ale dośc ciepło. W pewnym momencie, na niebie zaczęła pokazywac się duża luka bezchmurna, takie światelko w tunelu dla spacerowiczów. Wtedy jeszce biczowałem wodę ciemnymi woblerami. Naszła mnie myśl, żeby podpiąc coś charakternego, ciężkiego i błyszczącego. Padło na wahadłówkę Jaxona Gnom 26gram, w kolorze miedzi. Chciałem założyc srebrną blachę, ale w koło wszyscy łowili na płotki, to dla kontrastu podałem na tacy imitację karasia. Pierwszy rzut, na godzinę 10:00. Trzeba uważac w tym miejscu, w pewnym momencie jest poteżny zaczep, gdzie niejdnokrotnie straciłem przynętę. Wówczas pod koniec należy lekko przyspieszyc zwijanie. Pewnie miejscowi o tym wiedzą, zreszta do jasnej ciasnej, sam już jestem chyba miejscowy ( zbiornik jest 5 km ode mnie ). Następny wymach ciężką blachą, prawie, że na wprost mnie. Wahadełko powoli opada do dna. Podkręcam i opad, podkręcam i opad, podkręcam i uderzenie. Hamulec zajęczał, kijek wygiął się w przeciwnym kierunku do mojego odchylenia.Siedzi,ale walczy.Czuję, że może byc fajna rybka. Hamulec gra swoje.Szczupak wybiera 2 metry, a ja zwijam 3,może 4m. Wędka ani na chwilę nie odpoczywa. Esox nie daje za wygraną. W połowie drogi bije raz na lewo, raz na prawo.Waleczna bestia, ale o to w tym chodzi. Dobrze, że ostatnio pojąłem prawidłowe ustawienie hamulca, ale do takich stwierdzeń dochodzi się kiedy straci się parę drapieżników. Frycowe trzeba zapłacic w każdej dziedzinie życia. Po dłuższej chwili zębaty pokazał się moim oczom i jak się okazało kilku gościom stojącym wprost za mną na brzegu. Dopóki ich nie zauważyłem, to nie miałem pojęcia, że tam są. Patrzyli w ciszy.Dopiero jak juz wiedziałem o ich istnieniu to słyszałem jęki zawodu:
' - Popatrz Leon, na sztuczną rybe to weźmie,ale na żywca???nawet nie chce spojrzec!!!
-No, Stefan, masz rację!!'
Kiedy Tygrysa Wód Polskich doholowałem do brzegu, znowu usłyszałem:
-'Zenek,ładny ten szczupak, myślałem, że koleś nie da rady,ale wyciągnął.Patyk mu się wyginał ostro!!'.
Okazało się, że wśród panów stał były Prezes mojego koła. Pogratulowali rybki i poszli zerknąc na swoje spławiki. Na pierwszy rzut oka szczupak miał około 60 cm. W tym roku jeszcze nie udało mi się przekroczyc tej bariery i pomyślałem, że było by fajnie przekroczyc 6 z przodu ( znaczy 60 cm). Po dokładnym zmierzeniu, okazalo się, że zębaty ma 61cm. No to mój największy w tym roku, a było ich w sumie około 40-50, z czego około 10 wymiarowych. Prezes na moją prośbę zrobił kilka fotek i również szybko pomknął do swoich zestawów. Chwilę później jesienne słoneczko zaszło za chmury i zerwał się wiaterek. Zrobiło się zimno.Powrót do domu około 15:50.
Za tydzień pewnie znowu tam pojadę, może też pobiję rekord tegoroczny? A może uda mi się pobic mój nieduży rekord życiowy? Pozdrawiam i życzę wszystkim podobnych przygód, odczuc oraz emocji. WIRUS7