Zaloguj się do konta

Łowienie pstrągów - jak zacząć

Każdy, a przynajmniej ogromna większość wędkarzy – tych spinningujących i tych łowiących innymi metodami, słyszała, czytała lub zastanawiała się nad „wyskoczeniem” na pstrąga. Na pewno są bardziej doświadczeni koledzy pstrągarze, którzy mają większe doświadczenie w temacie, ale ja opiszę swoje. Głównie metodą spinningową, bo można też „na muchę”. Zazwyczaj taka osoba (wędkarz) uważa, że takie wędkowanie zarezerwowane jest dla tzw. Elit? Nic bardziej mylnego! Jak każda metoda połowu ma swoich zwolenników i przeciwników oraz tajemnice? A to z powodu metod, a to ze względu na sprzęt i doświadczenie – także samego łowiska, jak i warunków życia i żerowania Pstrąga. Dodam, że o muszkarstwie pisał nie będę, bo nigdy nie próbowałem tej metody. 

Łowienie pstrągów - jak zacząć 

Skupię się, zatem na spinningu, o co często w komentarzach do moich artykułów z wypraw koledzy wędkarze pytają. I nie tylko ci zaczynający swoją wędkarską przygodę, lecz także „starsi” doświadczeniem i wiekiem. Dlatego traktując wszystkich – Koleżanki i Kolegów - równą miarą artykuł ten (może będą jeszcze inne?) przybliży niektórym nieskomplikowaną metodę sinningowania i uganiania się za Kropkami. Niektórzy o Pstrągach mówią żartobliwie „chore ryby” ze względu na kropki – czerwone i czarne – na ciele. O samej budowie Pstrąga także nie będę się rozpisywał, bo to wszystko można wyczytać chociażby w Internecie lub innym fachowym podręczniku. Ja opiszę swoje początki z Pstrągami i doświadczenie nabyte przez blisko 20lat uganiania się za tą piękną, szlachetną i traktowaną przeze mnie z ogromnym szacunkiem RYBĘ.

Mnie do przygody z Pstrągiem namówili łowiący już długie lata Pstrągi i nie tylko, koledzy wędkarze z pracy. Wszyscy łowiliśmy różne gatunki ryb i mieliśmy kilkudziesięcioletnie doświadczenie w wędkarstwie. Na owe czasy łowiłem różnymi metodami – spławik, grunt i spinning, bez żadnych udziwnień jak to teraz bywa. Ot proste przynęty i zanęty oraz cierpliwość i spokój nad łowiskiem. Nie łowiłem tylko z pod lodu. Próbowałem, ale to nie dla mnie. I właśnie wtedy, gdy dla mnie był martwy sezon w któryś z cieplejszych dni zimowych zgadaliśmy się o Pstrągach. Prawdę powiedziawszy to Oni zaczęli mi opowiadać „niestworzone historie” o Kropkach – tak mi się wydawało. Ponieważ mieli już duże doświadczenie, a nie mieli samochodu, zaproponowali mi wspólny wyjazd na Pstrąga. Ponieważ spinning nie był mi obcy, a nawet rzekłbym - miałem w nim duże doświadczenie – zacząłem się zastanawiać nad wyjazdem. Tylko, że ja łowiłem głównie Sumy, Sandacze, Okonie, słowem wszystko tylko nie Pstrąga! Tak jak większość spinningistów zasadę oraz metodę połowu drapieżnika znam, lecz Oni mówili o czymś zupełnie innym. Owszem jest spinning, kołowrotek, żyłka i przynęta. Niby wszystko to samo, co znam i czym umiem się b. dobrze posługiwać, ale… No właśnie; to samo czy takie samo? Prawie, a jak wiemy z reklamy „prawie robie wielką różnicę”. Wówczas o tym nie wiedziałem, a moi koledzy tak mnie nakręcili, że pojechałem z tym, czym dysponowałam, czyli ze sprzętem na okonia i powiedzmy klenia. Dzisiaj mnogość sprzętu jest taka, że bez trudu każdy może sobie wybrać niedrogi i dobry spinning „na Pstrąga”. Ja miałem kij „zwyczajny”. NRD-owska Germina z włókna szklanego o dł. 210cm i jakiś kołowrotek. Obrotówki też nie były z najwyższej półki, ot takie dostępne w każdym wędkarskim sklepie i umiarkowanej cenie. Owszem były Meppsy, ale jak miały brać to będą i na zwykłe. W zasadzie tak było.

Na swoją pierwszą pstrągową w życiu wyprawę pojechałem z kolegami na rzekę Regę oddaloną, o ok. 130 km od naszego miejsca zamieszkania. Zresztą najbliższe łowisko (rzeka o charakterze górskim z pstrągiem) płynie od nas nie bliżej jak ok. 70 km. Może, dlatego każdy wyjazd jest wykorzystany do maksimum. To, co zobaczyłem (rzeka Rega) przeszło moje najśmielsze oczekiwania, jeśli chodzi o urok Jej samej. Zabrali mnie na (moim zdaniem) najpiękniejszy odcinek tej rzeki. Jest tam wszystko, co można sobie wymarzyć; głazy obmywane szybko płynącą wodą, która tworzy zawirowania i bełty gdzie są to ulubione żerowiska Pstrąga, dno żwirowo-kamieniste, rzeka meandruje w lesie podmywając korzenie drzew, które po jakimś czsie zwalają się do wody przegradzając nurt oraz liczne rynny i wypłycenia. No i sama woda – kryształ. Na tej rzece zaczęła się moja przygoda z Pstrągiem gdzie uczyłem się od nowa wędkarstwa spinningowego. Niech te ostatnie słowa nie zniechęcą nikogo do przygody z Pstrągiem, po prostu jest inaczej. Inne są miejsca, do których się wcześniej przyzwyczailiśmy łowiąc inne gatunki ryb. Inna jest rzeka i jej charakter (głębokość, szerokość, szybkość nurtu, klar wody itp.), inne są warunki, w których łowimy – te na brzegu są często bywają kluczowe w sukcesach połowu (zimą inne, latem inne), słowem wiele odmiennych cech łowiska pstrągowego (górskiego) od nizinnego. I właśnie ja piszę o wodach tzw. górskich na terenach nizinnych, ponieważ łowię głównie w woj. zachodniopomorskim. Pisząc o innym charakterze rzeki nizinnej, a właściwie łowisku, mam na myśli samo łowisko, jak i warunki na nim panujące. Podstawowa różnica polega na tym, że moje łowisko pstrągowe, na którym łowię podczas jednodniowej wyprawy nie określam długością, lecz czasem łowienia (jak na szlakach górskich) – nigdy nie wiadomo ile czasu zajmie mi obłowienie tzw. miejscówki, a co za tym idzie danego odcinka rzeki. Wszystko zależy od warunków dostępu do dzikiej rzeki (zakrzaczenia, nadbrzeżne bagna, niska lub wysoka woda wiosną szeroko rozlana tak, że nie widać nurtu rzeki itp.), bo tylko tam możemy poznać prawdziwy smak pstrągowania. Zgoła odmienne warunki panują na rzekach czy jeziorach nizinnych gdzie brzegi są uregulowane. Tam, jak wiemy, głównie łowimy w promieniu kilometra rzadko na dłuższym odcinku lub stacjonarnie. Tu na rzekach pstrągowych głównie chodzimy wykonując setki, a nawet rzekłbym ok. tysiąca rzutów lub więcej w ciągu jednej wyprawy.

Tak też ja na takiej odmiennej, dzikiej rzece, w odmiennych warunkach łowiska zaraziłem się Kropkami i dołączyłem do „klubu ZARAŻONYCH”.

Pierwsze moje (nasze wspólne z kolegami) wyprawy kończyły się dla mnie powrotem „o kiju”, co teraz też się często zdarza. Tylko wtedy chciałem za wszelką cenę złowić swojego pierwszego Pstrąga. W końcu tyle się nasłuchałem o Fikotach i Lorbasach, że nie dopuszczałem do siebie myśli, aby było inaczej! Jednak życie szybko zweryfikowało moje „chciejstwo” i JUŻ za piątym może szóstym wyjazdem złowiłem, a właściwie sam się złowił, pstrąg okaz:) - taki z 15cm… Wymiar ochronny był wówczas 30cm., teraz 35cm. Oczywiście musiałem obejrzeć Go dokładnie. Te przepiękne czerwone kropki, oliwkowy grzbiet i żółte podbrzusze. Serce mi biło, a ręce drżały jak przy pierwszym pocałunku, na randce z dziewczyną. I dzisiaj muszę przyznać, że był to pierwszy pocałunek - pstrąga. Po owym akcie miłosnym wrócił do wody z moją prośbą, aby przyprowadził rodziców. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że większość pstrągów pochodzi z zarybień. Tak minęło mi kilka miesięcy na podglądaniu kolegów, przyrody i uczenia się rzucać (czyt. podawać) przynętę tam, gdzie ja chcę i gdzie może stać zgłodniała ryba gotowa pożreć wszystko, co pływa w zasięgu Jej wzroku, a nie tam gdzie jest łatwiej oraz przypadkowo wpadnie do wody obrotówka. Dobrze jak do wody – często lądowała na „niewidzialnych” gałęziach drzew rosnących po drugiej stronie rzeki. I chociaż Pstrąg jest rybą tzw. „pierwszego kontaktu”, czyli rzut, obrotówka wpada do wody zaczyna wirować i po chwili następuje atak, to często ten pierwszy kontakt (jak w moim przypadku) był po wielu wyprawach. Z różnych względów (sprzętowych, zachowawczych nad wodą, znajomości fauny i flory itp.), o których napiszę w następnym artykule.

Dlatego namawiam wszystkich wędkarzy o nie zabieranie Pstrągów, tylko ich wypuszczanie. Sam, co prawda zrozumiałem to po wielu latach, że tyko takie traktowanie złowionych ryb może nam sprawić największą przyjemność bez szkody dla środowiska. Z samego zarybiania przeżyje do wymiaru tarłowego może 1÷2% populacji. Nie dziwmy się zatem, że w rzekach z roku na rok jest coraz mniej ryb zwłaszcza z naturalnego tarła.

Cdn.

Opinie (23)

kaban

Czyli zaczynaliśmy podobnym sprzętem (czerwona Germina- szklak i radziecki Delfin w moim wydaniu) i początki też zbieżne. Główna różnica tkwi tylko w charakterze rzek na jakich zaczynaliśmy i na których łowimy dalej. Czekam Sławku na ciąg dalszy. Pozdrawiam. [2012-03-13 17:04]

kostekmar

Ja zaczynałem zupełnie niedawno i oczywiście dużo lepszym już sprzętem. No, ale oszalamiajacych wyników jeszcze nie mam. Z czasem pewnie przyjdą. Zostawiam piątala i czekam na kolejny odcinek. Polamania. [2012-03-13 20:27]

jurek

Dobra lektura , pozdrawiam Sławku i 5 ***** [2012-03-14 10:29]

użytkownik

Ja jeszcze nigdy nie łowiłem pstrągów, raz się umawiałem ale nie wypaliło. Jednak w końcu kiedyś zacznę na pewno. [2012-03-14 11:47]

kamil11269

Ładne zdjęcia rzeczki,a co do tekstu to mogę dać 5 [2012-03-14 16:36]

kamol55

Bardzo fajna opowieść i ciekawie się ją czyta,zdecydowanie daję 5. pozdrawiam!!! [2012-03-14 17:36]

rafal05

Witam. Bardzo ciekawy artykuł ***** , napiszesz może o przynętach na pstrąga i jak je prowadzić ? [2012-03-14 17:49]

użytkownik

bardzo ciekawy artykuł, chwali się takich wędkarzy z takim podejściem do wędkarstwa i wypuszczania złowionych okazów, oby było takich coraz więcej, pozdrawiam i piąteczka. [2012-03-14 18:30]

jacenty75

Przeczytałem i uważam, że "dla każdego coś miłego" ja osobiście też coś dla siebie przyswoiłem. Tak więc nie pozostaje nic innego jak ocenić na 5*****. Pozdrawiam serdecznie. [2012-03-14 19:09]

FELIPE

Fajny artykuł, moje początki "pstragowania" też były ciężkie, miałem wtedy w nogach kilkanaście lat biegania po Odrze i jej dopływach nizinnych, więc gdy sprowadziłem się w okolice Bobru i Kwisy byłem pewny że łowienie ładnych pstrągów będzie formalnością - jednak pstrąg to inna bajka, nauczył mnie pokory :) Również namawiam na wypuszczanie pstrągów - zostawmy coś dla następnych pokoleń [2012-03-14 19:21]

SiwyDym

Witam.Tekst super,czyta sie bardzo dobrze i przekaz ma ważny.Kropki muszą wracać do wody inaczej mogą zniknąć całkowicie.Sławku już doczekać się nie mogę jak w maju zawitam nad Regą i innymi ciurkami.pozdrawiam i oceniam na pięć***** [2012-03-15 16:35]

Lukaszspin

Witam. A ja w niedzielę pierwszy raz jadę na pstrągi ze spiningiem. Nie mam o tym zielonego pojęcia ale zabawa zapowiada się przednia! Mam nadzieję, że chociaż w wodzie zobaczę kropka bo na złowienie raczej nie mam co liczyć póki co;D Super artykuł, pozdrawiam ocena***** [2012-03-16 12:17]

Amitaf

Kolego "Lukaszspin" Z pstrągiem, jak z kobietą-nigdy nie wiadomo kiedy uderzy:):) Tak na marginesie to na złowienie nie ma co liczyć tylko ten, co nie chodzi. [2012-03-16 13:54]

skowronek112

świetny artykuł a co do NRD' owskiej Germiny to też mam podobną ale dł. 180cm i 15g wyrzutu i też z włókna szklanego.***** [2012-03-17 12:22]

henryk58

Fajny artykół ,ale typowo akademicki .Szczerze mówiąc nic się z niego nie dowiedziałem jako beneficjent połowu pstrągów .Trzy gwiazdki. [2012-03-17 22:36]

Amitaf

Do "henryk58" Kolega chyba nie za bardzo rozumie przekaz mojego artykułu. To może podpowiem (bez obrazy) - jest pisany dla tych wszystkich, co chcieliby, a boją się i nie wiedzą od czego zaczęć, a jak bardziej doświadczeni też coś znajdą dla siebie, to się cieszę. Ty będąc "beneficjentem", jak sam napisałeś, oczywiście, że się niczego nowego(?) nie dowiesz...Może zatem sam coś podpowiesz (czyt. nowego) wszystkim tym, co chcą zacząć przygodę z Pstrągiem lub mają kilkudziesięcioletnie doświadczenie? Tylko nie akademickiego! Ja opisałem moje początki, że nie należy się bać zacząć i kto mnie w to wciągnął, a nie podręcznik akademicki! Z całym szacunkiem Kolego, nie odstraszaj i nie twórz stereotypów (podręcznik) o tym, o czym Ty wiesz (czytam, że umawiasz się na pstrąga - Brda) i ja wiem, a inni jeszcze nie wiedzą. Pozdrawiam. Sławek. [2012-03-18 08:08]

użytkownik

5 [2013-05-10 14:25]

grisza-78

Świetny artykuł ! Nowicjuszów powinien zachęcić, a stare wygi mogą powspominać swoje początki, które pewnie u większości łatwe nie były. ***** [2013-11-30 17:57]

marciin 2424

Myślę ,że każdej rybie danego gatunku trzeba poświęcić sporo czasu ,aby skutecznie ją łowić, a zwłaszcza jeśli chodzi o przebiegłe drapieżniki. I zgadzam się z tym kolego co napisałeś ,że ta metoda nie polega tylko na bezsensownym rzucaniu wabika do wody trzeba wiedzieć gdzie posłać przynętę ,a to już połowa sukcesu. pozdrawiam i *****. [2014-01-30 12:40]

Slyder

Bardzo wymagająca ryba!!! Należę do tych, którzy nie mają jej za wiele. Artykuł na piątala!!! Może kiedyś spróbuję :-) [2014-01-30 17:47]

maverick314

Witam Sławku.... Również i ja przymierzam się do łowienia pstrągów i mam nadzieje że niebawem zacznę tą jak wspaniałą przygodę z tą rybą :-). A dla ciebie za wpis zasłużone 5 :-). Pozdrawiam [2014-01-30 23:24]

cytryn74

Artykuł ok na ***** rzeka nawet na ********** ale kropek z tego co sie orientuje nadal ma wymiar 30 ? Chyba ,że o czymś nie wiem? Mam tą NIESAMOWITĄ przyjemność czasem coś wydłubać. Pozdrawiam. [2014-01-31 19:05]

hakon

tekst fajny czekam na ciąg dalszy i może więcej szczegółów pozdro [2014-02-01 01:38]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Społecznościowy Portal Wędkarski wedkuje.pl
2008 - 2024