Robimy kulki - naprawdę warto
Eugeniusz Koć (gienio)
2011-08-25
Z danych statystycznych wynika, że zdecydowana większość karpi, odławiana jest na kulki proteinowe. Ta włosowa metoda lansowana przez karpiarzy, sprawdza się prawie we wszystkich wodach. Karpie przepadają wprost za proteiną. Mając doskonale powonienie (pięciokrotnie bardziej czułe niż człowiek), dość szybko je odnajdują. Specjaliści, łowiący karpie, dysponując sprzętem wysokiej klasy, z zasady zanęcają daleko od brzegu, przyciągając karpie.
Emeryt łowiący z brzegu na robaki, lub kukurydzę z płatkami w koszyku, nie ma wielkich szans. Pamiętać należy, że karp jest rybą niezwykle inteligentną i szybko potrafi odnależć smaczniejsze kęsy. Aby go przechytrzyć, wymyślono łowienie na włos. Jest to, jak dotychczas najskuteczniejszy sposób.
Osobiście, dużo satysfakcji dało mi złowienie tą metodą pierwszego karpia. A jeszcze więcej zadowolenia przyniosło mi, złowienie pięknego okazu, na kulki własnej roboty.
Do ich wykonania zabierałem się od dawna. Wysokie koszty (jak mi się wydawało), ogrom znajdujących się w handlu komponentów o tajemnych nazwach, skutecznie odstraszały mnie od ich produkcji. Za namową znajomego z portalu wędkuję, wiosną br. zabrałem się do ich wykonania. Przeleżały w lodówce kilka miesięcy. Dzisiaj na moim łowisku (w Pruszkowie, staw PZW), okazały się bardziej skuteczne od tych które kupowałem.
Na temat składu mieszanek do wykonania kulek napisano już tomy. Nikt do końca nie zdradził własnej tajemnej technologii. Zatem tylko metodą prób i błędów, możemy optymalnie dobrać skład mieszanki do wyrobu kulek , dopasowując do danego łowiska i na określoną porę roku.
Na pewno niezbędnymi składnikami będą: mix do kulek, flovour, jaja, oraz inne składniki, ale nie koniecznie jak; mączka rybna, olej rybny, jaja, mleko skondensowane, sól czy konopie.
Pozdrawiam serdecznie emerytów i zachęcam do produkcji własnych kulek.