Nocne branie
JACEK WRÓBEL (JAQU)
2011-07-13
Długo zastanawiałem się gdzie, o której i na co?...oj, chyba ta moja szczepionka nie zadziałała w 100%, zakupiłem więc witaminki na wzmocnienie i ostatecznie po kilkudniowej kuracji byłem gotów do spełnienia swojej najprzyjemniejszej, wędkarskiej powinności.
Nad wodą byłem o godzinie 01.20, moim stanowiskiem była mała plaża , jako metodę wybrałem dwa lekkie feedery z elektronicznymi sygnalizatorami brań, na jedną założyłem dwa ziarna kukurydzy na włos a na drugą pęczek małych, czerwonych robaków bezpośrednio na haczyk.
Rozłożyłem zakupiony miesiąc temu, jeszcze nie używany fotel ( ale jaki wygodny!) ,nalałem sobie gorącej kawy i do pełni szczęścia brakowało mi jedynie brania, niestety kolejne minuty upływały w całkowitym milczeniu, moich jakże łownych sygnalizatorów. Nagle jeden z nich cicho zapiszczał, wstałem...., to wędka z czerwonymi robakami, może być ciekawie.....karp? okoń?sandacz? węgorz? lin? leszcz? co to może być???....niestety było to... „nic”, bo dźwięk się nie powtórzył. To chyba za sprawką wiatru, który właśnie zaczął, lekko powiewać. Zasiadłem więc wygodnie w moim foteliku i zajadając ciasteczka, czekałem na upragnione branie. Czekałem, czekałem, aż tu nagle..., za moimi plecami na granicy plaży i lasu, usłyszałem szelest. Wystraszyłem się, oh tak bardzo nie lubię sam jeździć na ryby, co mnie podkusiło? W niepewności spoglądałem za siebie, czekając na rozwój wydarzeń, co to może być? Sarna, dzik a może lis... nie, to za duży hałas, o mój Boże na co mi to było?...to COŚ, było coraz bliżej, drżącymi rękoma zaświeciłem latarkę i moim oczom, ukazała się ...........piękna nimfa....jejku co ja mówię, śliczna piękność osadzona na długich, zgrabnych nogach, jej lśniące, czarne włosy falowały na wietrze. Była prawie naga, miała na sobie tylko.... czerwone, koronkowe majteczki i piękny srebrny łańcuszek. Cała zmarznięta, pokryta była 'gęsią skórką'a średniej wielkości, jędrne piersi robiły niesamowite wrażenie.
Całkiem zaspana spytała cichutko.
-Która godzina... ?
Nerwowo sięgnąłem po telefon.... 02.43 – odpowiedziałem.
-.....co tu robisz o tej godzinie i w dodatku w takim.....stroju? - spytałem nie spuszczając wzroku z górnej części jej ciała.
-Przyjechałam ze znajomymi po popołudniu, opalaliśmy się a wieczorem rozpaliliśmy grilla, trochę za dużo wypiłam i postanowiłam zostać , przespać się chwilę, nie mogłam w takim stanie pokazać się mojemu chłopakowi.....
-....jak masz na imię? - spytała miłym głosem.
-Jacek – odpowiedziałem, ciężko przełykając ślinę.
-Przyjechałeś na ryby?
-Tak – bąknąłem.
-Zimno mi, mogę usiąść na Twoich kolanach?...i nie czekając na odpowiedź, usiadła. Tuląc się do mnie, zaczęła mnie namiętnie całować, miała dziwnie zimny nos ale było miło, zamknąłem oczy... nagle zaczęła dziwnie mlaskać mi do ucha, ruchem ręki zrzuciłem ją z kolan i natychmiast otworzyłem oczy.
Było jakoś dziwnie jasno.... a przy mnie siedziała..... Sara, suka dobermanka mojego przyjaciela Piotra, patrzyła na mnie jakoś tak dziwnie, swoim dużym, przekrzywionym łbem.
A tfu!!!, teraz dopiero dotarło do mnie co się stało!!!
To te moje witaminy, chyba zbyt mocno pobudziły mnie do wędkarskich przygód, kreśląc całkiem gratisowo, taki nierealny ale jakże zaskakujący, nocny scenariusz.....
...........a takie miałem branie!!!!!