Zaloguj się do konta

Był sobie boleń

Zimowa aura ponownie daje się na tyle we znaki, że po mojej ostatniej „Trociowej Syberiadzie” zostały tylko wspomnienia oraz zupełny brak chęci i samozaparcia, aby wyruszyć na kolejną wyprawę. Przeglądając Nasz portal i czytając od czasu do czasu wpisy Szanownych Kolegów po kiju, dotyczące przygód z wędką, szczególnie tych, w których jest mowa o początkach wędkarskiej wędrówki przez świat, nachodzi mnie mała nostalgia. I taki stan rzeczy doprowadził mnie do napisania tego felietonu.

Działo się to w latach osiemdziesiątych poprzedniego stulecia. Przyznacie, że brzmi zachęcająco, jakby działo się to prawie sto lat temu, ale jak wielu z Was należę do pokolenia z przełomu wieków. Nie mówię, że jestem podstarzałym zrzędą, ale już troszkę życia przeszło. Przeszło z tym właśnie wspomnieniem polowania na bolenia. Pierwszego, jedynego i największego jak do dnia dzisiejszego.

Jak co roku wyjeżdżałem z kolegami pod namiot, do pobliskiej miejscowości Krępsko koło Piły oddalonej o 14 km od mojego miejsca zamieszkania, nad stare pożwirowe wyrobisko. Pieczę nad tym akwenem miało koło PZW, do którego należałem. Zarybiane karpiem i linem, a z pobliskiej Gwdy zadomowiły się tam okonie, płocie, wzdręgi, szczupaki, klenie i bolenie. Braliśmy ze sobą wędki, zanęty, przynęty i coś do przeżycia – wszystko to w plecaki i na rowery. Obozowisko zostało szybko rozbite, wędki przygotowane i pobieglismy na pobliskie kąpielisko. Niedaleko pomostu bolenie ganiały drobnicę aż po sam brzeg. Ze skarpy, po przeciwnej stronie zbiornika, widać było piękne kluskowate cielska z czerwonymi płetwami. Dorodne klenie majestatycznie szukały pożywienia przy powierzchni. Łowiliśmy tylko wzdręgi i płotki, czasem jakiś pasiaczek się uwiesił. Dręczyła mnie myśl o złowieniu takiego okazu, jaki widywałem każdego dnia. Obmyślanie sposobu przechytrzenia okazu spędzała mi sen z oczu.

Pewnego poranka wyszedłem na pobliską, malutką plażę aby lekko się opłukać i stanąłem jak wryty. Na przewężeniu, niedaleko wysepki, krążył całkiem niezły boleń. Jednak jak to na bolenia przystało, szybko czmychnął w otchłani. O dziwo, rytuał ten powtarzał się zawsze mniej więcej w tych samych godzinach. Coraz bardziej zaczęło mnie to irytować. Jak go przechytrzyć? – zastanawiałem się bezustannie. Żywczyk to jest to. Ale cóż, spławik go płoszy tak samo jak siedzenie w pobliżu wody.

– EUREKA – mam sposób!!! – po kilku dniach dotarło do mnie.

Złowiłem na podrywkę kilka małych żywczyków. Przygotowałem zestaw. Tym razem nie miał przyponu ani spławika. Bezpośrednio do żyłki głównej zawiązałem haczyk i w odległości około 60 cm zawinąłem taśmę ołowianą, aby żywczyk nie wychodził do powierzchni. Poszedłem w miejsce znajdujące się na jego „szlaku żeglugowym”. Dochodząc do wody spłoszyłem delikwenta. Właśnie przemierzał swoją trasę.

– Szlag by to trafił – cisnąłem niezadowolony pod nosem.

No cóż, bywa i tak. Założyłem żywczyka i rzuciłem zestaw do wody w pobliżu jego „szlaku żeglugowego”. Wędkę położyłem z dala od brzegu i schowałem się w pobliskich krzakach tak, aby mieć wszystko na oku. I czekałem na cwaniaczka.

Po kilku minutach zjawia się jegomość, ale przechodzi obok i opływa wysepkę.

– Poszedł w diabły – pomyślałem sobie.

– To już koniec mojego polowania – dodałem po chwili.

Jednakże delikwent zjawia się niespodziewanie. Serce zaczyna walić jak dzwon. Ryba zatacza krąg wokół martwej już prawie rybki i zatrzymuje się na moment. Obserwując to wszystko nie mogę uwierzyć, że takie chwile mogą nakręcić moje gałki oczne, niczym 'Canon' ze stabilizacją obrazu i automatycznym zoomem. Więc dalej do rzeczy. Po chwili, widzę jak rapa wciąga rybkę do pyska i powoli, majestatycznie odpływa z miejsca zbrodni. Czekam z zacięciem.

– W końcu Cię dopadłem dzwońcu – burknąłem do siebie.

Jak tylko ryba wzięła kurs za wyspę, natychmiast zaciąłem. Jest, w końcu jest na kiju, mój wymarzony boleń. Boleń, którego udało mi się przechytrzyć. Po kilkunastu sekundach rapa wylądowała na brzegu.

Wsiadłem szybko na rower i popedałowałem do domu. Tak specjalnie pedałowałem 14 km, po to, aby pochwalić się przed ojcem. No i udało się. Nie pamiętam ile mierzył, ale miał 1,35 kg i wylądował w zalewie octowej. Jeszcze tego samego dnia wróciłem tam skąd przybyłem, ale z myślą o przechytrzeniu klenia. Tak, jednego z tych, które też - jak bolenie - dostojnie sobie pływały. Niestety, ale nie mogłem znaleźć sposobu. Tym razem doznałem porażki. Takie oto były moje początki z prawdziwą sztuką wędkowania.

Opinie (39)

Slyder

Kolejny ciekawy wpis. Budowanie napięcia, znalezienie sposobu i zastosowanie w praktyce. Skuteczne. Gratuluje uporu oraz sposobu przechytrzenia ryby. Piateczka za całość jak się patrzy. Pozdrawiam. [2010-02-06 22:14]

piotrspin67

Ciekawie, nawet bardzo ciekawie napisany tekst .Fajnie że możemy podzielić się z większym gronem kolegów po kiju naszymi przeżyciami związanymi z emocjami które dostarczają nam niekoniecznie największe okazy, ale te które zostają w naszej pamięci i sercu.Piątka za super tekst.Pozdro !!! [2010-02-06 22:52]

użytkownik

Spoko wszystko  jak trzeba  tylko jedno  mnie zastanawia   , zawsze  masz  w takich sytuacjach takie  lajtowe myślenie  ,że zacytuje :– Poszedł w diabły – pomyślałem sobie. czy jednak tak napisano, a w rzeczywistości  inaczej pomyślano ? ***** [2010-02-06 22:54]

użytkownik

coś znowu  komentarz urwało ?..... że zacytuje – Poszedł w diabły – pomyślałem sobie. czy tak się napisało  a w rzeczywistości inaczej myślało ? [2010-02-06 22:58]

fenix0110

Miło się czyta takie opowiadanka z życia wzięte.pomysłowość kolegów wędkarzy nie zna granic aby dopiąć celu .Pozdrawiam  za rybkę i opowiadanko 5*****.Życzę dalszych pomysłów [2010-02-06 23:06]

użytkownik

Skończyły się wojny. Obrodziło dobrymi artykułami na wedkuje. Ten jest jednym z nich. Też mam kilka takich miejsc, gdzie piękne klenie pływają w "zasięgu ręki" A ni jak się do nich nie mogę dobrać. Mam nadzieję, że tego lata poczuję to co Ty po złowieniu tego bolenia. [2010-02-06 23:24]

użytkownik

Lubię czytać takie opowieści .Opis zasługuję jak dla mnie na 5 .Pozdrawiam. [2010-02-07 00:40]

kostekmar

Gangaleon - tak pomyślałem, ponieważ ten skubaniec nigdy już nie wracał tego samego dnia w to miejsce. Dzięki za miłe słowa. Pozdrawiam. [2010-02-07 09:04]

janglazik1947

Czego to wędkarz nie zrobi ,aby przechytrzyc tę jedną, jedyną rybkę.Moje gratulacje i życzę dalszych takich podchodów-oczywiście z końcowym sukcesem. [2010-02-07 09:25]

loli_83

W latach osiemdziesiątych nie miałem okazji łowić, stawiałem dopiero pierwsze kroki :) a pierwsze "doświadczenia" ;) wędkarskie zdobywałem na początku lat 90-tych. Często wracam wspomnieniami do czasu kiedy w mojej rodzinnej rzece pływały piękne brzany, klenie jakich dziś się nie spotka, ławice dużych okoni... Rzeka była inna, piękna i bardziej dzika, tętniąca życiem... Kiedy szedłem na ryby zawsze była ta przyjemna niepewność, co tym razem się trafi...Ciekawe opowiadanie, piękne wspomnienia... 5. Pozdrawiam [2010-02-07 09:31]

użytkownik

Znowu przy lekturze Twojego tekstu udało mi się na tyle uruchomić wyobraźnię, że czułem się jakby to były moje wspomnienia. Piszesz bardzo dobrze, składnymi, krótkimi zdaniami bez zbędnej nachalnej erudycji. W mojej "ostrej" skali ten tekst zasługuje na "5". Zatem klikam. [2010-02-07 09:54]

użytkownik

Fajnie się czytało! Każdy ma gdzieś w zanadrzu swoją pierwszą rybę! Pozdrawiam! ***** [2010-02-07 11:47]

użytkownik

Znowu wspomnienia...Przypomniałeś mi Mariusz, że moją pierwszą medalową rybą był boleń ( 3,70 kg ). Wziął na martwą rybkę w dzień, gdy odsypiałem w łódce noc spędzoną z ojcem na łowieniu węgorzy. Miałem wtedy 14 lat chyba. I tak się zaczął mój wędkarski fart do dużych ryb...:). [2010-02-07 12:10]

użytkownik

Świetnie jest umieć opisać to co widzą oczy, jeszcze świetniej zamienić w słowa to co czuje serce, nasze myśli i emocje. Tobie to wychodzi doskonale, dlatego z przyjemnością zostawiam uśmiechniętych gwiazdek *5*

z pozdrowieniami!!!

[2010-02-07 12:25]

jurek

[2010-02-07 12:34]

jurek

No to fajnie teraz po tych portalowych waśniach , poczytać , to co jest dla każdego z Nas najważniejsze w wspólnej pasji ........... już nie mogę doczekać się wiosny , kiedy będę mógł zarzucić swe wędki i delektować się przyrodą i jej odgłosami wokół ----------pozdrawiam Cię Mariusz i dzięki za chwilkę nostalgii .Oczywiście 5 z + . [2010-02-07 12:40]

spokojny

Mariuszu Twój tekst jest świetny, przygoda także.

Tak to już jest że ta pierwsza złowiona duża ryba pozostaje w naszej pamięci.

 

Masz wspomnienia osadzone w tej samej "epoce" co ja i wielu portalowych kolegów, zawsze jest coś takiego samego lub bardzo zbliżonego co każdy z nas przeżył.

 

Stawiam najwyższą ocenę Twojej pracy, było mi bardzo miło przeczytać Twój tekst, jak zwykle nie żałuję poświęconego czasu tak trzymaj i czekam na następne dowody Twego pisarskiego kunsztu.

 

p.s. Bardzo dobry warsztat literacki podziękowania dla profesorów od polskiego bo to oni nam wszczepili zamiłowanie do słowa pisanego.

Grzegorz

[2010-02-07 13:27]

użytkownik

Komentarze wyżej już oddały wartość tego tekstu. Dlatego daję pięć gwiazdek i pozdrawiam autora:) [2010-02-07 13:50]

glizdziarz

Tekst na 5 gwiazdek. Świetny i bez zbędnych ubarwień. Jakże przypomina nasze przygody wędkarskie z lat młodości. [2010-02-07 14:10]

tomasow

Witam serdecznie. Bardzo przyjemnie się czytało twoja opowieść o przechytrzeniu bolenia.... Pogratulować pięknego okazu... oraz dalszych sukcesów w złowieniu jeszcze większych rap. Stawiam piąteczkę. Pozdrawiam. [2010-02-07 14:18]

użytkownik

Również piąteczka. Tekst bardzo fajny. Sam przeżyłem podobną historię lecz właśnie z kleniem, a przechytrzyłem go kostką sera żółtego, [2010-02-07 16:09]

ppawel

Swietny artykuł. Swoim opowiadaniem udowodniłeś, że nie zawsze liczy się najlepszy sprzęt. Nawet na najprostszy zestaw można złowić ładną rybę pod warunkiem, że zna się jej zwyczaje i "rozkład jazdy". W dzisiejszych czasach trochę za bardzo przyzwyczailiśmy się do elektroniki, markowych zanęt i innych bajerów. Wielki piątal. Połamania. [2010-02-07 16:51]

użytkownik

Ciekawie napisane Każdy ma jakąś przygodę która go zainspirowała do łowienia rybek ale na taki sposób aby przechytrzyć bolenia nie wpada każdy  fajny sposób szkoda ze klenia nie udało się przechytrzyc odemnie **** [2010-02-07 17:31]

użytkownik

Nie pozostaje mi nic innego, jak dołączyć do grona wielbicieli Twojego kunsztu literackiego.

Jak napisał "Spokojny" wielu z nas należy do tego pokolenia, w którym wędkowanie było jednym z nielicznych hobby dostępnym dla mas. Tylko własną pomysłowością dało się wypełnić lukę w sprzęcie, a dobre rady pozyskiwało wyłącznie od dobrych "wujków" znad wody. Ale to może, dlatego tak mile wspominamy dawne sukcesy. Sukcesy tym większe, że odniesione bez tych dzisiejszych bajerów - echosond, elektronicznych sygnalizatorów, hamulców walki itp.

Miło było powspominać przy okazji czytania Twojego felietonu.

Pozdrawiam 

[2010-02-07 18:57]

makaron47

Masz piątaka za dynamik i akcję opowiadania. Opisując zdarzenie, wspaniale wczułeś się w psychikę nastolatka przekazując jego emocje, w sytuacji gdy poczuł się "małym wojownikiem" , opracowując taktykę życiowego starcia z wielką rybą. Dzieki za przywrócenie wspomnień z dawnych a nawet bardzo dawnych lat.Koledzy Ja1kuba i jurek - macie absolutna rację. Niekiedy komentarze na tym portalu stawały się co najmniej nieznośne i jednostronne. Koledzy szkoda agresji w sytuacji, gdzie jest tyle ciekawych rzeczy do przekazania. Pozdrawiam [2010-02-07 20:05]

kazik

Nieźle to opisałeś i może lepiej poszukać innych Bolenii i Klenii niż uganiać się za łatwym trofeum w postaci Troci czy Pstrągów . W końcu taka trudna zdobycz bardziej cieszy . Ktoś co lubi pobyt nad rzeką zawsze może trafić na odpowiednią rybę i dziś , tylko należy obserwować i mieć cierpliwość . Wędkarstwo poświęcone trudnym rybom (może i kulinarnie mniej smacznym) daje więcej zadowolenia bo znaleźć sposób na te ryby jest sztuką . Po przez takie opisy możemy się trochę więcej dowiedzieć o kolegach z naszego portalu i to jest fajne . Będę musiał i ja coś opisać o sobie żeby nie być gorszym , ale to trochę później bo teraz mało mam czasu  .

 

[2010-02-07 23:31]

użytkownik

...bardzo ciekawy artykuł , fajnie się czyta takie opowiadania -odemnie pięć *****  Kolega Kazik napisał ,że Troć i Pstrąg to łatwe trofea nie zgadzam się ,to jest bardzo trudne trofeum proszę spróbować zobaczymy ...pozdr... [2010-02-08 12:01]

użytkownik

Bardzo ciekawy artykuł za który daję piąteczkę. Muszę przyznać że dość często łowię bolenie na tz. gałązkę, którą przywiązuję do żyłki głównej ok metra od przynęty (żywca), efekty często są lepsze niż wędkowanie spinningiem na super boleniowe przynęty. [2010-02-08 12:05]

adler

Dorzucam także swój głos ku Twemu talentowi do przelewania myśli , słów na papier ( na bloga ).

Szczerze przyznaję że masz się czym pochwalić , opisać . Więc rob to dalej , a zimę wypełnisz nam dobrymi tekstami . My je czytając lekko przenosimy się do tego świata .

Pozdrawiam .

[2010-02-08 12:18]

użytkownik

Tak. Pierwsze okazy zawsze pozostają w pamięci. Bolków nie łowię, choć miałem już na haku ładną sztukę. Jednak był to przyłów i nijak się to ma do historii którą tu czytałem. Tu była premedytacja - zatem gratulacje. Udało się cwaniaka wyrolować. Gwiazdki w ilości pięciu wstawiam. [2010-02-08 19:13]

użytkownik

no cóż, sam kiedyś przed laty wraz z kolegami polowałem na bolka, wysiłki nasze poszły na marne, sprzęt nie taki, brak doświadczenia, aż pewnego razu jeden z kolegów na uklejkę przeznaczoną na sandacza doczekał się dorodnej sztuki, nie pamietam juz ile ważył, ale była piękna sztuka

Mariusz , jak widzę jesteś wiernym łowcą drapieżników i robisz to z powodzeniem .....

[2010-02-08 20:51]

prezes28

Super tekst, bardzo dobrze działający na wobraźnie. Jestem pełen podziwu dla ciebie za odwagę i wyznanie na portalu użycia podrywki, nie wiem czy wiesz ale podrywka jest zaliczana do narzędzi rybackich i zakazana w użyciu wędkarzą. Kiedyś była legalna, następnie została zabroniona ustawą wraz z metodą żywca, póżniej zmianny w ustawie dozwoliły metodę na żywca (ryba wymiarowa), lecz niestety podrywka nie miała tyle szczęścia i nadal jest narzędziem zakazanym. Pomijając to drobne niedopatrzenie, tekst super. [2010-02-09 09:38]

kostekmar

tekst jest osadzony w czsach, kiedy podrywka nie była zakazana. To były lata 80-te poprzedniego stulecia. Wszystko było zgodne z regulaminem. Pozdrawiam

[2010-02-09 09:44]

prezes28

W takim razie nie dopatrzyłem w jakich latach rozgrywała się akcja opowiadania. Tekst naprawdę super, a lata jeszcze lepsze - pełne ryb, niestety teraz jest inaczej. Szkoda, że teraz już nie jest tak rybnie. Może to się kiedyś zmieni, a na trocie zapraszam nad INĘ ta rzeczka z roku na rok staję się coraz lepsza i nigdy nie zawodzi.

Pozdrawiam.

 

[2010-02-09 10:37]

Bill

Powinienem już przywyknąć do bardzo wysokiego poziomu pisania artykułów przez Kostekmar'a ale niestety uniemożliwia mi to szereg innych wpisów, które nie sięgają temu artykułowi do pięt. Muszę pomyśleć nad innym stylem pisania komentarzy pod wpisami tego autora bo ciągłe gratulacje stają się już chyba nudne. Jedyny mankament to to że jest tylko jedno zdjęcie. Ale i tak ***** [2010-02-09 20:00]

swiezy

Świetnie opisane wspomnienia  .I najważniejsze że dorwałeś drania .Wyobrażam sobie twoją radość z przechytrzenia bolka .                                                                                ***** zostawiam i pozdrawiam [2010-02-09 20:50]

użytkownik

No co ja mogę powiedzieć. Coś jest w tym tekście takiego.... ze się normalnie czyta,.

Kostek ja Ci piątkę daję, bo barwnie to wszystko ująłeś. Myślę że wielu z nas znalazło w tym materiale wiele szczegółów ze swojego życia.

Niebywale serdecznie Cię pozdrawiam.

[2010-06-28 12:55]

mateuszwos

Oczywiście 5 gwiazdek. Przechytrzyć bolenia to wcale nie jest prosta sprawa. Szczególnie przy użyciu żywca. No ale jak trafił bolek na konkretnego łowcę to i musiał skapitulować. Gratuluję ryby i tekstu. Pozdrawiam [2011-07-06 17:21]

użytkownik

5 [2013-05-19 20:11]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Ryba życia

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Ponieważ zima w pełni, a cał…

Społecznościowy Portal Wędkarski wedkuje.pl
2008 - 2024