Wędkarskie historie - Czapka generała

/ 9 komentarzy

Józefa obudził budzik. Była to stara nokia. W porównaniu do nowych smartfonów wykazywała się dużą żywotnością baterii przez co na ryby był idealna. No prawie, bo nie robiła zdjęć, a to przy okazałej rybie się przydawało. Józek zbytnio nie ociągał się ze wstawaniem. Było wpół do czwartej rano, ale chodził spać przed 22, ukojając się do snu kilkoma browarami, więc obudził się wypoczęty. Były przecież wakacje, które co roku spędzał na swojej rodzinnej malowniczej wsi na pojezierzu brodnickim. Tutaj wśród tylu jezior i wspaniałej przyrody, mógł się oddawać swojej pasji przez wakacyjny okres bezgranicznie. 

Wszystko było przygotowane. Plecak spakowany, a wędki przypięte już do roweru. Trzeba było tylko popedałować z 20 minut i już się było na łowisku. Był upalny lipiec i celem Józka były piękne gruntowe płocie z wyjątkowego, głębokiego jeziora. Przejeżdżając przez wioskę i dojeżdżając do ściany lasu w głowie młodego chłopaka powstawały dziwne myśli. Od najmłodszych lat interesował się zjawiskami paranormalnymi. Może akurat przyszło mu to na myśl, bo dojeżdżał do starego dębu, pod którym ponoć kiedyś odpoczywał sam Napoleon. Legenda głosiła, że w ten dąb uderzył po trzykroć piorun, a wczasowicze odpoczywający na Pojezierzu Brodnickim nieraz opowiadali o dziwnych głosach i cieniach postaci w okolicach tego miejsca. Rozmyślanie dla studenta nie było jednak teraz na rękę. Chciał być na łowisku skoro świt i zdążyć podnęcić kukurydzą swój ulubiony pomost. 

Dojeżdżając na miejscu chłopak musiał zejść ze stromej skarpy aby wejść na pomost. Gdy zszedł z roweru i odpinał wędki z rzep przymocowanych do ramy coś usłyszał. Był zdziwiony, bo rzadko kto odwiedzał to miejsce. Nawet wędkarze nie zapuszczali się tutaj zbyt często. Nie można tu było dojechać samochodem, a w dzisiejszych czasach amatorom wędkarstwa nie chciało się taszczyć ciężkiego sprzętu przez taki kawał drogi. Na pomoście jakby słychać było trzaskające deski pod ciężarem kroków. Zszedł na dół trochę nieufnie, bo myślał, że jego kilkudniowe nęcenie pójdzie na marne. Zobaczył jednak kaczkę pożerającą ziarna kukurydzy. Cóż, chyba podczas strzelania ziarnami z procy coś musiało wypaść i wesoło gdakający kaczor wydłubywał z pomiędzy desek żółtą kukurydzę

Po zarzuceniu spławikówki siedział przez chwilę. Spławik pięknie podskoczył do góry i położył się na wodzie sygnalizując, że ryba podniosła przynętę z dna. Zacięcie, mocny opór i gra hamulca. Ryba ani na chwile nie dała się prowadzić wędkarzowi. Zrobiła długi odjazd i zaparkowała wśród zatopionych gałęzi drzewa. Żyłka 0,14 nie wytrzymała, a młody chłopak już po chwili musiał szukać w plecaku drabinki z gotowymi przyponami. Założył zestaw z grubszą żyłką i większym hakiem. Może karpie ? Słyszał tutaj już o podobnych historiach.

Studentowi zamykały się oczy, a broda opierała się o klatkę piersiową. Chyba na chwilę przysnął. Zauważył, że nagle woda uspokoiła się. Zrobiło się tak chłodno, że gdy  westchnął z jego ust wydobywała się para. Do tego nad jeziorem rozciągała się dziwna mgła. Rzucił okiem na wędkę. Przetarł zaspane oczy ze zdumienia. Żyłką między szczytówką, a spławikiem nie była zatopiona, ale unosiła się dobre kilkadziesiąt centymetrów nad lustrem wody. Chłopak słyszał taką historie od swojego świętej pamięci wujka, który zaobserwował podobne zjawisko podczas zbliżającej się burzy. Sam nie wiedział ile w tym prawdy, bo wujek czasami lubił nad woda pociągnąć kilka łyków z piersiówki.  Spróbował naprężyć zestaw i utopić trochę żyłki. Wtedy poczuł opór i automatycznie zaciął. Podczas końcówki holu szukał ręką podbieraka, który po rozłożeniu zawsze kładł po swojej prawej stronie. Jednak podbieraka nie było. Postanowił schylić się i podebrać rybę ręką. Na kanapkę kukurydzy z czerwonym robakiem skusił się ładny leszcz o złocistym ubarwieniu. Gdy dostał trochę powietrza przestał już murować do dna i ładnie położył się na wodzie co umożliwiło sprawne podebranie ryby. 

Gdy Józek stał na pomoście z dwu i pół kilowym leszczem, wydarzyło się coś co do końca życia pozostało w głowie chłopaka. Nie wie czy to mu się przyśniło, zdarzyło się na prawdę czy był to głupi żart jego kolegów ze wsi. Tak czy inaczej młody student drugiego roku historii na Uniwersytecie Gdańskim pozostał przez kilka sekund z otwartą buzią, a leszcz wypadając mu z ręki uderzył z donośnym pluskiem o wodę. Jego podbierak i siatka wisiały jakieś dwa metry nad ziemią na rozłożystych gałęziach jesionu. Nie było wiatru, nie było nikogo w pobliżu. Cała sceneria tego poranka, przeszywające zimno i ta sytuacja przeraziła Józka na poważnie. Nie wiedział co ma zrobić, więc stał tak przez chwile odrętwiały. Gdy odwrócił wzrok w kierunku wody, nagle śródleśną poranną ciszę zagłuszył charakterystyczny stukot kopyt galopującego konia. Po chwil jego dzwonek w rowerze zawdzięczał echem i przewrócił się łamiąc przy okazji jakieś gałęzie.

Józef nie wiedział jak tak szybko udało mu się spakować i dojechać do domu. Praktycznie nic z drogi powrotnej nie pamiętał. Jedyne co utkwiło mu w pamięci to to, że najechał na coś w okolicach starego dębu i prawie przez to upadł. Może to lepiej dla niego, że nie bardzo obchodziło go co to było. Gdyby ktoś szedł tą drogą zobaczyłby generalską czapkę z okresów wojen napoleońskich, która opadała wśród unoszącego się kurzu za pedałującym ze zdumiewającą szybkością młodym wędkarzem.

 


4.6
Oceń
(10 głosów)

 

Wędkarskie historie - Czapka generała - opinie i komentarze

ryukon1975ryukon1975
+3
Świetny tekst. Kiedyś zima i ja znajdę a przynajmniej postaram się by coś takiego napisać. Drzewo u mnie już poległo. Zdjęci post na samym dole. https://forum.wedkuje.pl/post/wybory-mistrza-sezonu-2016/847136/21 (2016-09-24 19:06)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
0
Dzięki. Pisz pisz chłopaku, zawsze trochę kolorytu w naszym gronie się przyda ; ) (2016-09-24 20:01)
ryukon1975ryukon1975
+2
Koloryt i wiele ciekawych rzeczy tu ginie przez tzw. poprawność "polityczną" i pisze to ja związany z daną firma która mnie nie blokuje ale widzę że wiele osób ma jakieś dziwne i niepotrzebne zahamowania. (2016-09-24 20:13)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
0
To, że testerzy są atakowani jest to bardziej związane z niedowartościowaniem innych, którzy zazdroszczą Tobie ryb jak i tego, że ktoś Cie zauważył i nawiązał wspołpracę. Samemu w pewien spsoób interesowałoby mnie taka forma współpracy, ale niestety w moim przypadku to nie nastąpiło. Ale to nie powód żebym kogoś atakował przykladowo, bo jest testerem czy że łowi ode mnie większe ryby. Piszę bo lubię i tyle. A koloryt może opadł, bo mniej osób elokwentnych tutaj zagląda, że tak powiem wyniosło się stąd. Czemu ? Może przez niski poziom tekstów, przez komentujących, albo bo jest tu nudno. Ciężko powiedzieć. (2016-09-24 23:03)
rysiek38rysiek38
+1
po pierwsze czytało sie bardzo dobrze a teraz odniosę się do okoniowwego bartusia - chyba wszystkiego po trochu co napisałeś to powoduje.kiedyś średnia komentarzy była kilkukrotnie większa a forum kipiało od nowości (2016-09-25 11:14)
ryukon1975ryukon1975
+2
Jest jednak szansa na poprawę. Widzę że pojawiają się nowi ludzie z chęcią do pisania. Mam nadzieję że to nie oznacza końca sezonu wędkarskiego bo jeszcze zbyt wcześnie by zasiąść na dobre przed komputerem.:) (2016-09-25 16:50)
rysiek38rysiek38
+1
Ryukon ty jak zwykle pełen optymizmu i co najważniejsze nadal się udzielasz i to się ceni.! a co do tych nowych to fakt ,z tym że wydaje mi się że z 30%z nich to KLONY powstające tylko po to by gnoić innych (2016-09-26 23:11)
ryukon1975ryukon1975
+2
Mogą być klony czy naszczepki internet traktuję lekko, nad wodą nikt mi nie sapie, nie krytykuje i nie miesza z błotem tylko dlatego że do tej wody ma bardzo blisko.:) (2016-09-26 23:42)
kabankaban
+1
No wpis ciekawy... . (2016-09-28 18:00)

skomentuj ten artykuł