Trolling - metoda niechciana cz. III

/ 4 komentarzy / 6 zdjęć


W tej części mojej opowieści o tollingu chciałbym opisać wam zasady trollowania na większych głębokościach. Tu już znikają pewne ograniczenia , jednak przybywają inne. Wszystko zależy jak głęboko zamierzamy prowadzić przynętę. Najprościej i bez dodatkowego sprzętu jest zastosować głęboko schodzący wobler typu deepruner. Hol powinien być dość długi , taki żeby przynęta swobodnie mogła zejść na swoją maksymalną głębokość.

W tym przypadku jednak istnieje pewne ograniczenie, zakres penetracji mieści się pomiędzy 4 do max 7 metrów. Skracając hol wypłycamy głębokość trajektorii pracy przynęty, wydłużając pozwalamy zejść jej głębiej. Możemy również regulować tor płynięcia przynęty w bok od łodzi . W tym przypadku konieczne jest zastosowanie specjalnego przyrządu. Nazwy handlowe takich urządzeń brzmią różnie np. Dipsy Diver , ale spora część wędkarzy mówi na nie po prostu pies. Składa się ono z plastikowego kółka o średnicy ok. 10-15 cm, steru kierunkowego, w niektórych odmianach również ze steru głębokościowego , dwóch uchwytów z agrafkami i niekiedy zbiorniczka wypornościowego.

W Polsce, w związku z ograniczeniem ilości wędek podczas trollowania do jednej, funkcja tego urządzenia pozwalająca na prowadzenie przynęty po torze równoległym do płynięcia łodzi , ale przesuniętym nawet o kilka metrów w bok , nie jest tak ważna. Istotną zaletą „psa” jest możliwość ustawiania steru głębokościowego w ten sposób , iż pozwoli nam to prowadzić zestaw na większej głębokości . Załóżmy, iż ster ustawiony jest tak, że obniża nam miejsce zamocowania żyłki właściwej do głębokości 4 metry pod powierzchnię wody . W połączeniu z zastosowaniem woblera schodzącego na głębokość 5 metrów , razem , bez użycia windy, pozwala prowadzić przynętę 9 metrów pod lustrem wody. Wadą zastosowania „psa” jest niestety spory dodatkowy opór podczas holu ryby. W tym momencie wypada powiedzieć o tym jak zarzucamy przynętę. Otóż nie zarzucamy jej!!!

W trollingu zawsze kładziemy przynętę na wodę i od niej odpływamy !!! Ok. omówiliśmy zasady trollowania na wodach o średniej głębokości. A jak to robić na naprawdę głębokich? Tu z pomocą przychodzą nam windy do trollingu tzw. Downriggery . To urządzenie składa się z uchwytu do łodzi, ramienia , szpuli na linkę (zazwyczaj stalową), nieraz licznika wysnutej linki, oraz z bloczka. Niezbędnym elementem windy jest oczywiście ciężarek, o różnej wadze zazwyczaj ołowiany , wyposażony w ster kierunkowy . Waga ciężarka uzależniona jest od głębokości na której zamierzamy łowić.

Windę mocuje się do burty łodzi, najkorzystniej jest to zrobić na rufie , w miejscu gdzie zamocowany jest uchwyt do wędki. Teraz w kilku zdaniach powiem jak podaje się przynętę przy użyciu windy. Po pierwsze zgodnie z zasadą kładziemy przynętę na wodzie i odpływamy od niej , ale w tym przypadku nie musi to być duża odległość, w zależności od potrzeb od 5 do 8-10 metrów max. Do ciężarka windy podpinamy klips, którym z drugiej jego strony łapiemy żyłkę . Klips wyposażony jest w pokrętło hamulca, pozwalającego nam na regulację siły z jaką trzyma żyłkę. Powinien być tak wyregulowany , by w chwili brania ryby pozwolił wypiąć się żyłce z uścisku, a jednocześnie nie pozwalał na samoczynne uwolnienie się żyłki , podczas stawiania oporu przez samą przynętę.

Gdy już zapniemy żyłkę do klipsa, otwieramy kabłąk kołowrotka , lub włączamy wolny bieg Multiplikatora . Korbką lub elektrycznie , w zależności od rodzaju posiadanej windy, odpuszczamy stalową linkę z kołowrotka downriggera równocześnie odpływając od przynęty !!! Jest to bardzo ważne ponieważ nie pozwala splątać się całemu zestawowi z linką windy. Uwalniamy tyle linki, ile potrzebujemy by ciężarek zszedł na oczekiwaną przez nas głębokość. Tu może okazać się pomocny licznik windy, ale nie wszystkie modele są w niego wyposażone. Dlatego można zastosować licznik żyłki mocowany na blanku wędziska. Przez rolki licznika przekładamy żyłkę i go zerujemy. Opuszczając ciężarek obserwujemy licznik i blokujemy windę po uzyskaniu właściwej głębokości.

Teraz już pozostaje nam tylko płynąć , zgodnie z wcześniej ustaloną trasą , obserwując GPS i echo. Zalecam od czasu do czasu rozglądać się w koło, aby nie rozbić jakiegoś tankowca  i korzystać z kontaktu z naturą, żeby nie narazić się sceptykom tej metody , którzy twierdzą iż trolling jest jej pozbawiony , tak jakby najlepszym miejscem do jego uprawiania był basen. W następnej części omówię wędziska , kołowrotki, linki i inne akcesoria, oraz wyposażenie łodzi.

 


4
Oceń
(26 głosów)

 

Trolling - metoda niechciana cz. III - opinie i komentarze

łysy wążłysy wąż
+1
Skomplikowana metoda, nie ma co... Ja potrollingowałem jakąś godzinkę w Szwecji, jednak bez pomocy wind, psów itp. Duży wobler sumowy i sruuu do wody. Jednak szybko mi się znudziło - zero brań. Chyba jednak zostanę przy spiningu.... Niemniej przyznać muszę, że z ciekawością przeczytałem wszystkie trzy części. Nie mam doświadczenia w tej metodzie, a chętnie się "podszkolę" - dla samej wiedzy. Czekam oczywiście na cz.IV. 5* (2009-07-26 15:15)
Norbert StolarczykNorbert Stolarczyk
0
U mnie masz piątkę choć ta metoda wo gule mnie osobiście nie pociąga i przeraża kosztami zarazem, samo karpiarstwo mnie momentami finansowo przerasta ogólnie jednak nie popadam w skrajność i snobizm sprzętowy. Jako nowinka bardzo mnie artykuł zainteresował teraz chociaż wiem co nieco na ten temat a wiedza to bardzo dużo. z pewnością zyskasz zwolenników czego osobiście bardzo życzę. połamania kija kolego pozdrawiam Norbert (2009-07-26 22:52)
rademenesrademenes
0
Muszę się z Panem nie zgodzić co do schodzenia woblerów bez windy Rapala ma w swej ofercie woblery które schodzą lekko na ponad 10metrów ,również Salmo - Perch idzie na klkanaście metrów a Mans ma w swej ofercie woblery schodzące na 50+ czyli 16-17 metrów lecz koszt tych woblerów to ponad 600zł za sztukę mowa u o Mansie Rapal i Salmo są trochę tańsze 40 -150zł (2009-07-31 17:32)
aldentealdente
+1
Małe sprostowanie: PIES to tylko i wyłącznie DESECZKA prawa i lewa, służąca do wyprowadzenia linki z przynętą  w bok od łodzi. Wtedy mamy jeszcze miejsce na wypuszczenie innych wędek z przynętami. Natomiast DIPSY DIVER ...Disc Diver, Slide Diver....nie są PSAMI, tylko dyskami, które mają zadanie sprowadziś przynętę na daną głębokość. Te DYSKI mają jednak funkcję umożliwiającą odpłynięcie w bok od łodzi. Odbywa się to jednak POD WODĄ. Natomiast PIES czyli deseczka płynie w bok , ale na powierzchni i ją WIDAĆ z łodzi. (2017-11-11 11:52)

skomentuj ten artykuł