taaaka ryba ;)Wyprawa z bratem .


Witam wszystkich
chciałbym opowiedzieć moja krótką przygode


cala sytuacja miała miejsce jakieś 10 lat temu..
wraz z bratem omówiliśmy się na ryby na pobliska rzekę skawe
wypad na ryby miał być na parę dobrych godzin wiec spakowaliśmy plecaki ,prowiant wędki w dłoń i na rowery;)
u zaprzyjaźnionego gospodarza zostawiliśmy nasze górale i czym prędzej podążyliśmy w stronę rzeki
poranek był bardzo piękny i bezwietrzny wiec postanowiliśmy spinningować trochę brodząc rzeka.
w ruch poszły wszystkie woblerki,blaszki gumki lecz niestety braly tylko podwodne krzaki i kamienie....
wraz z upływem czasu nasz zapal i wiara w złowienie czegokolwiek równała się prawie zeru...
zeszliśmy na brzeg zjeść kanapkę i napić się kompotu bo słonce już przyskwieralo dosyć mocno.
w miedzy czasie przechodzący nieopodal wędkarz spytał czy są jakieś pobicia i ogólnie zagadał...patrząc po jego minie rewelacji tez nie mail;)
w końcu doszliśmy do wniosku zęby powoli wracać w gore rzeki ,a ze jest jeszcze dosyć wcześnie najwyżej zarzucimy coś na grunt
po półgodzinnym marszu przez krzaki łopiany i inne chaszcze doszliśmy w końcu na "nasza " miejscówkę
jak i u mnie tak i brata dało się odczuć minimalny przypływ entuzjazmu ...a nóż na grunt coś weźmie
przezbroiliśmy nasze uniwersalne wędki ,rozrobili zanętę i chlup zestaw ląduję w wodzie
na pierwszy ogień poszedł zółty ser z kanapek ,nasz często jedyny środek na wybredne brzany
niestety ser leżał sobie na dnie rzeki i ryby raczej się nim nie interesowały...za to my siedząc tak na brzegu zaczęliśmy wyjadać go z kanapek...
ehhh pomyślałem tyle łażenia szykowania się i żadnych rezultatów...nic kompletnie zero brania
założyłem na haczyk kawałek skorki od chleba i ponownie chlup do wody..
nagle po paru minutach zauważyłem ze sztytowka zaczyna dziwnie lekko drgać
nie wiem czy coś skubie małego czy możne ryba mojego życia próbuje mnie przechytrzyć i pokazać kto rządzi na tej wodzie.zawołałem brata ze coś chyba skubie i co robić bo mnie lekko to irytowało
brat jako ze starszy i bardziej "doświadczony "nowi przytnij a nóż widelec
wstałem z kamena i od niechcenia przyciołem nie licząc nawet na cokolwiek na końcu żyłki...
zaklołem w duchu...i zwijam mój pusty zestaw gdy nagle okazuje się tuz przy samym brzegu ze mam rybę,a raczej rybkę;)
zacząłem się śmiać do rozpuku..na hak ok 8-10 złowiła się ( chyba ) ukleja długości ok 4 cm;)
zęby było jeszcze śmieszniej zapięta była centralnie za środek pyszczka...
śmiejąc się wołam brata ze znowu przegrał nasze "zawody"
on na to ze kłusol jestem i na żywca łowie ( oczywiście w żartach )
żebym nawet kotu nie brał tego coś bo mnie wyśmieje...
i tak oto dogryzając sobie cala drogę dotarliśmy w końcu do naszych rowerów i w drogę do domu...
zdjęcie zrobiłem dla upamiętnienia najmniejszej ryby złowionej na haczyk;)
pozdrawiam i życzę takkkkkkiej ryby;)

 


2.3
Oceń
(6 głosów)

 

taaaka ryba ;)Wyprawa z bratem . - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł