Praca woblera - łowienie pstrągów - zdjęcia, foto - 1 zdjęć
Kiedy duży pstrąg odprowadzi nam przynętę pod same nogi i tego dnia już się więcej nie pokaże, wtedy w następne dni urządza się karne ekspedycje. Trzeba nakłonić go do brania.
Powinno się zacząć łowić jak najwcześniej rano, gdyż jest to prawdopodobnie pora jego żerowania, a poza tym można mieć pewność, że nikt go jeszcze nie spłoszył. Oczywiście nam też nie wolno spartolić roboty i zejść nad samą wodę tuż nad jego łbem. Trzeba się zachowywać bardzo cicho i maskować się, chować za drzewami, nie podchodzić do samego brzegu i zająć stanowisko w górze rzeki.
Zaczynam od woblerów i to dużych, do 7 cm, pływających. Spławiam je z nurtem. Prowadzę jak najwolniej i przy dnie. Powinny naśladować osłabioną rybkę, z trudem opierającą się prądowi. W pobliżu kryjówki przytrzymuję wobler tak, żeby pracujący w na ogół powolnym nurcie leniwie unosił się ku powierzchni. Właśnie w tym momencie pstrąg często nie wytrzymuje.
Jeśli nie było ataku na napiętej żyłce to cofam wobler, przytapiam go do dna i całą operację powtarzam. Każdą przynętą gram mu pod nosem po kilka razy. Pływającymi woblerami zwykle da się łowić z dużej odległości, więc o ile nic z tego nie wyjdzie, staram się podejść trochę bliżej i wypróbować cały arsenał blach. Nie wolno rzucać " na punkt" gdyż dużemu pstrągowi na pewno się to nie spodoba. Tak czy owak blacha musi wpaść do wody jak najciszej. Prowadzę ją powoli, a w okolicy kryjówki przyśpieszam. wyciągam błystkę pod powierzchnię i przerywam zwijanie, żeby blacha bezwładnie spadła na dno. Nie musi przy tym pracować.
Sprzymierzeńcem wędkarza jest lekko przybrudzona woda, i to nie tylko dlatego, że ryba gorzej widzi co się dzieje na brzegu. Znacznie ważniejsze jest to, że wówczas agresywniej atakuje, ponieważ jedzenie szybko znika jej z pola widzenia. Jednak łowienie w mętnej wodzie wymaga doskonałej znajomości ukształtowania dna.
Na jednego pstrąga czasem poświęcam godzinę, a nawet więcej. Jeśli ryba nie chce się nabrać daję jej na razie spokój i w to samo miejsce wracam po kilku godzinach, by wszystko powtórzyć od początku. Jednak nie ukrywam - wtedy szanse są dużo mniejsze.
Pozdrawiam kubaxxx
Ps. Czy ktoś łowił w rzeczce o nazwie Czarnianka lub też Grabinianka, i czy warto tam wybrać się na te ryby?
Autor tekstu: jakub maciszewski
rafal-idler | |
---|---|
Sam nie miał bym cierpliwości godzinę spędzić nad jednym dołkiem jak nic nie bierze ;) Póki co wolę "połykać kilometry" rzeki szukając rybek, może kiedyś się to zmieni. Ale artykuł jak najbardziej przydatny. p.s. coś na temat Grabinianki ;) http://www.fishing.org.pl/f10/grabinianka-447/ (2014-05-20 13:24) | |
kaban | |
Daję trzy bo nikt normalny na małej rzeczce nie będzie siedział nad dołkiem dłużej niż 20 minut (mam na myśli łowienie a nie obserwacje przyrody w szerokim wymiarze) ,a po namierzonego "przyszedłbym" najwcześniej na drugi dzień. Co do pracy woblera i łowieniu pstrągów w połączeniu to niewiele w treści. (2014-05-20 21:03) | |
Diablo | |
Treści niewiele, fota z internetu. Podejrzewam że pstrąga nie widziałeś poza internetem. (2014-05-21 08:16) | |
grisza-78 | |
Drogi Kubo ! Pstrągi to moje oczko w głowie. Niestety za ten wpis nie mogę Cię zbytnio pochwalić. Najpierw piszesz, że wobler ma naśladować osłabioną rybkę, która nie radzi sobie z prądem, za chwile piszesz, że w okolicy kryjówki pstrąga przyspieszasz zwijanie blaszki, żeby pstrąg nie miał czasu dokładnie jej obejrzeć, tylko szybko ją zaatakować. Piszesz też, że ściągasz wobler z nurtem, a w okolicy kryjówki go przytrzymujesz.... To fizycznie niemożliwe, aby zatrzymać w nurcie przynętę, jeśli stoisz poniżej stanowiska pstrąga. Mogłeś dać sobie trochę więcej czasu i troszeczkę lepiej to wszystko opisać. Jedynki Ci nie dam, ale piątki też. Mimo wszystko pozdrawiam. (2014-05-21 21:13) | |
arthrawn76 | |
ah ja odcinek mojej ukochanej rzeczki, wynoszący jakieś 700 metrów, obchodzę nawet 4-5 godzin...caly odcinek ma ponad 2 km, ale do tej pory przeszedłem cały może dwa razy... (2014-05-24 12:54) | |