Okonie z małej rzeki

/ 14 komentarzy / 9 zdjęć


Zapomniane, zagubione, wzgardzone i odstawione na boczny tor. Wiją się niespiesznie wśród lasów, pól czy łąk. Pomijane przez wszystkich paradoksalnie na swoje szczęście… Umykają atencji wędkarzy, kłusowników i meliorantów. Ci ostatni zdewastowali już wiele cieków wodnych, bo o nich tu mowa. Kolektywna gospodarka rolna mocno zakorzeniona w poprzednim ustroju potrzebowała terenów pod uprawy, pastwiska itp. Liczne rzeczki, rzeczułki i strumienie nie oparły się socjalistycznej manii podporządkowania sobie matki natury. Pokłosiem tego postępowania są dziś sieci kanałów , rowów melioracyjnych które dawniej odwadniały teren a dziś są znakomitym siedliskiem dla innego typu melioranta – bobra. Można im wiele zarzucać czy też nie lubić tych gryzoni ale bezapelacyjnie wnoszą nad wody pewien pierwiastek życia i koloryt którego próżno byłoby szukać jeszcze dwadzieścia lat temu. Dzięki ich działalności obserwuję jak z roku na rok zniszczone zachłannością człowieka tereny dziś wracają do pierwotnego stanu. W małych, nizinnych rzeczkach bobrowe tamy tworzą nowego typu siedliska m.in. dla ryb o czym przekonałem się szukając w tych niepozornych wodach przejawów drapieżnego życia…

Gdy czasu jest niewiele zawsze mam pod ręką taką rzeczkę. Wielu z nas je ma… Takie swoiste „wyjście awaryjne” może być wbrew pozorom całkiem sympatyczną alternatywą gdy chcemy cokolwiek połowić. Ja nad swoje rzeczki wybieram się wraz z początkiem jesieni by poszukać tu okoni. Rybka wszędobylska i w tej wodzie stosunkowo niepłochliwa jest wdzięczną zdobyczą. Oczywiście nie spodziewam się tu okazów bo trudno oczekiwać cudów po cieku, który ma 4-5 metrów szerokości ale na ilość brań nie mogę narzekać. Najczęściej łowię tu rybki między 20 a 25 cm ale jest też dużo maluchów poniżej podanej dolnej granicy. Żeby nie było tak całkiem „akwariowo” można tu sporadycznie dorwać trzydziestaka  a ze dwa razy w sezonie przy odrobinie szczęścia nawet rybę nieznacznie przekraczającą tę granicę. Całą przyjemność wędkowania psuje najczęściej paskudny dostęp do wody ale za to nie ma już komarów i zielska w wodzie nieco mniej. Taka jest cena dotarcia w takie miejsca… Głębokość rzadko przekracza 60 cm ale w dołkach czy przy bobrowych tamach czasem przekracza metr. Powolny nurt pełen jest pogryzionych przez bobry patyków i resztek starych tam – trzeba uważać na zaczepy! W zastoiskach sporo jeszcze zielska w którym chowa się drobnica. Samo zlokalizowanie miejsc nie jest trudne. Jak na dłoni widać gdzie jest głębiej, nurt zwalnia, tworzą się zawirowania i zatoczki. W takich miejscach szukam okoni.

Wygodnym narzędziem jest tu krótki kij. Co do zestawu to jego charakteryzowanie nie ma sensu bo każdy łowi jak lubi ale warto by był delikatny i finezyjny. Nie ma sensu strzelać z armaty do wróbli… Jak wspomniałem powyżej okazu tu raczej nie trafimy ale może zameldować się szczupaczek – warto więc w niektórych miejscach zaopatrzyć zestaw końcowy w cieniutki przypon. Z przynętami nie kombinuję bo sprawdziły mi się najbardziej dwa standardy. Na czystej, klarownej wodzie o małym uciągu naturalnie ubarwiony Easy Shiner Keitecha ściągany powoli  z prądem na półtoragramowej główce a na wodzie „trąconej” np. po opadach prezentowany pod prąd pięciocentymetrowy manns’owski  predator w kolorze jaskrawej zieleni z pieprzem lub jasnożółty fishunterek od Mikado uzbrojony w jiga o masie 3 gram. O tej porze roku stosuję już wyłącznie gumy.

Brania są częste i zdecydowane a ryby potrafią atakować pod nogami. Warunkiem jest oczywiście dobre wytypowanie miejsca. Pogoda jak zauważyłem nie ma najmniejszego znaczenia co jest ogromna zaletą. Nie ważne czy mocno wieje ze wschodu czy zachodu, ciśnienie spada czy rośnie ryby reagują na przynęty podobnie. Choć wielkość zdobyczy może nie powala to wynagradza nam to częstotliwość brań i agresja z jaką pasiaki masakrują nasze przynęty. Można się wyłowić za wszystkie czasy i odreagować niepowodzenia i porażki zainkasowane na innych, nierzadko „renomowanych” wodach… Jest łatwo i przyjemnie i gdyby nie przedzieranie się przez krzaczory byłby to niemal wędkarski raj… Mamy w takich łowiskach na ogół pełen spokój, brak konkurencji bo takie niepozorne wody nie cieszą się zainteresowaniem. Można pooddychać rześkim, świeżym powietrzem i obcować z naturą która właśnie teraz nabiera przepięknych już jesiennych barw.

Warto raz na jakiś czas odwiedzać takie miejsca. Bywają wędkarsko godne uwagi wbrew pozorom. Nie muszą to być naturalne rzeki. Nawet niewielkie kanały melioracyjne jesienią potrafią zaskoczyć. Pamiętam sytuacje kilkanaście lat wstecz kiedy nad takimi wodami częściej spotykało się wędkarzy. Byłem świadkiem zdarzenia które na zawsze wpoiło mi szacunek do „rzeczułek”. Nad jednym z głębszych dołków pod pochyloną olchą siadywał z żywcówką starszy jegomość .Czasem trafiał mu się szczupaczek więc uparcie obławiał ów głęboczek. Pewnego razu w mojej obecności miał zdecydowane branie na całkiem niemałą płotkę. Spodziewaliśmy się na końcu wędki szczupaka a ku naszemu zdziwieniu uwiesił się tam piękny okoń, którego wówczas oceniłem na dobre 45 cm… Ryba się spięła a ja zyskałem przeświadczenie że natura potrafi zaskakiwać wbrew stereotypom…

Jeśli macie w swoim otoczeniu takie cieki to spójrzcie czasem na nie łaskawszym okiem. Być może krótki wypad w takie miejsce będzie lepszym wyborem niż np. leżenie w fotelu przed telewizorem. To także fajna opcja na krótki wyskok po pracy kiedy czasu naprawdę niewiele, dzień coraz krótszy a nieokiełznana żądza wędkowania mimo to gna nasze myśli ku marzeniom… Polecam!
 

 


4.7
Oceń
(22 głosów)

 

Okonie z małej rzeki - opinie i komentarze

troctroc
+6
Na takiej właśnie zarośniętej rzeczce dorwałem japońca na brązowy medal. Kiedyś faktycznie częsciej bywało się nad takimi zapomnianymi przez ludzi rzeczkami, kanałami, strumykami czy jak jeszcze inaczej to nazwać. Najwięcej frajdy jednak sprawiało mi osobiście obławianie pod koniec lat 70 śródleśnych bajorek czy też zapomnianych oczek wśród pól. Wyniki potrafiły zaskoczyć... (2017-10-05 19:48)
pstrag222pstrag222
+3
Ja natomista wole małe starorzecze gdzie tez mozna pobawić się okoniowa młodzieżą. Rzeczka o tej porze roku jest niestety bez rybna :/ (2017-10-05 20:00)
Jakub WośJakub Woś
0
Dobry wpis. Kiedyś podobny napisał Rogeros zwany Zielanem. Obiecałem sobie wtedy, że czasem zajrzę nad swoją małą rzeczkę. Początkowo tam zaglądałem i nawet ładnego jazia złowiłem z czasem jednak wrócilem nad Wisłę. W następny weekend obiecuje, że znów ją odwiedzę. (2017-10-05 20:18)
erykomerykom
+6
Mam w okolicy bajorka porozrzucane w lesie i odwiedzam je zawsze na wiosnę i co ważne nikt tam nie łowi więc mam spokój i całą wodę dla siebie  (2017-10-05 21:05)
kabankaban
+6
Ja łowię tak poniekąd na co dzień. Biorąc pod uwagę, że jak mniemam masz do dyspozycji dopływy Wisły to ich charakter jest zdecydowanie różny od moich rzeczułek. Dojście przez ścianę wszelakiej roslinności to jedno a drugie to strome brzegi, które co raz podmywane po każdej większej wodzie zmieieniają nasze super miejscówki w pustynię. Jak dla mnie to poniekąd rozrywka bo co chwilę muszę poznawać moje rzeczułki od nowa. Pozdrowionka :))) (2017-10-06 16:04)
SlawekNiktSlawekNikt
+2
Jeden z ciekawszych wpisów w ostanich miesiącach bo rzeczki takie są nagminnie pomijane przez znaczną część wędkarzy, którzy czają się oczywiście na taaaaką rybę lub tzw. mięsiarzy. I to akurat dla ryb jest doskonała wiadomość bo wnet skończyłyby na patelni. Mam i ja kilka takich "potoków" w okolicy i faktycznie okoników, nie okoni to można dosłownie natrzaskać, a i szczupaczek się trafi. Gratuluję. (2017-10-06 18:40)
barrakuda81barrakuda81
+4
Wbrew pozorom kiedyś tj. jakieś 15 lat temu ludzie tu zaglądali...Nie było ich wielu ale miały rzeczki swoich amatorów.I się nie dziwię bo w mojej ulubionej były ładne płocie, karasie, trafiały się średnie jazie, zdarzał się linek.Nie było nudno nie tylko dla poszukiwacza drapieżników.Szczupaki zawsze były tu niewielkie mimo że woda była "większa" niż dziś ale okonie wcale takie małe nie były.Dziś o ciut lepsze trudniej ale można wyłuskać coś przyzwoitego.Klimat łowienia też jest specyficzny zwłaszcza dla mnie przyzwyczajonego jednak do Wisły...Te "moje" to oczywiście jej dopływy niekoniecznie bezpośrednie ale kiedyś miało to wpływ na rybostan. Dodatkowo tu trafia to co przeleci przez oczka sieci w stawach hodowlanych powyżej.Naturalne zarybianie:-) Co do starorzeczy to świetne łowiska.Na tych wiślanych można grubo połowić - zdecydowanie lepiej niż w chimerycznych, obłożonych wielką presja jeziorach. (2017-10-06 20:16)
VencaVenca
+4
Kiedyś, nie tak dawno, kolega "odkrył" taką rzeczkę w swojej okolicy gdzie mieszka od niedawna, a w niej opisane tu miejscówki z okoniami. Wziął spina, i połowił. Okoni wiele, różnej wielkości, nawet 27-mio cm. się trafiały. W ramach wolnego czasu odwiedzał tą swoją rzeczkę, aż kiedyś przyuważył go miejscowy "wędkarz". Kiedy następnym razem przyszedł relaksować się z tym swoim spinem, zauważył w paru miejscach, na okoniowych miejscówkach paru tych 'wędkarzy", z wiadrami, trzebiących wszystko co w wodzie żyło. Na glizdy oczywiście, miejscowi w niuanse się nie bawią. I z pełnymi wiadrami ryb - do chałupy. Dzieci też były. Wygolili rzeczkę do zera. Nie pomogły interwencje osobiste, telefony do Straży Rybackiej, na Policję. Zapomnianymi ciurkami nikt się nie chciał zajmować. Rzeczka ta figuruje w wykazie wód górskich Okręgu Bielsko-Biała, dawniej pływały w niej podobno piękne, dorodne pstrągi..... (2017-10-06 22:08)
barrakuda81barrakuda81
+5
Tak jest że tymi wodami się nikt nie interesuje ale z tych którzy powinni...Ja co złowię to wypuszczam - akurat tak mam.Podejrzewam że jakby ktoś sobie parę okonków tu przykosił na kolację w ramach RAPR to świat by się nie zawalił ale nadmierna eksploatacja wyzeruje miejscówkę dość szybko bo to mały ekosystem.Jednak przetrwał i da radę nadal bo latem zarośnięty że nie połowisz a i gabarytem nie kusi.Przyroda da radę sobie wszędzie byle jej nadmiernie nie przeszkadzać... (2017-10-06 22:16)
Ficu1987Ficu1987
+2
Venca a co to za rzeka w okregu Bielskim?? Mozesz napisac czy to prywatne info?? Mi dzisiaj udalo sie namierzyc na wypadze taka rzeczke...z poczatku widac niestety ze wedkarze bo syfu duzo ale im dalej od drogi tym ladniej i trudno dojsc. Byl to pierwszy wypad ale bardzo udany mimo ze wszystko przemoczone :) okoni sporo co prawda male sztuki ale walczyly jak smoki :) az bylismy zdziwieni ze to takie male okonki bo niektore odjazdy zapowiadaly cos znacznie wiekszego :) (2017-10-08 19:38)
VencaVenca
+1
Słonica, dopływ Pisarzówki (2017-10-08 21:42)
WibowitWibowit
+1
Znajomy ojca dał nam kiedyś info,że w rzeczce kolo jego wlości sa piękne okonie. W niektórych miejscach mozna było przeskoczyc tę struge bez wysiłku.Sceptycznie podchodząc do tematu pojechaliśmy na te łąki  i okazało sie ,że okonie były w dołkach i to całkiem spore.   (2017-10-11 10:19)
ryukon1975ryukon1975
+4
Bardzo ciekawy i dobry tekst. Warto przeczytać. (2017-10-15 16:47)
SithSith
+3
***** Takie rzeczki mogą się okazać perełkami, warto popróbować z ultra lekkim wędziskiem i paproszkowymi przynętami. Ostatnio eksperymentowalem hybrydowo - spinning 0,5-6g, żyłeczka 0,10mm, a na końcu sucha muszka puszczana z prądem - ukleje za tym szaleją, a nierzadko trafia się również okonek. Niestety coraz zimniej i coraz mniej owadów, a rybki nie takie głupie i wiedzą o tym, więc coraz trudniej je skusić ;) (2017-10-16 08:03)

skomentuj ten artykuł