Niczym Wyganowski czyli szacunek do wędkarstwa

/ 9 komentarzy / 10 zdjęć


Teoretycznie wędkarstwo to łowienie ryb jego doskonalenie, przebywanie nad wodą, ustanawianie rekordów, poznawanie metod, technik i sprzętu. Jednak jak to często bywa praktyka odbiega od teorii i to czasem bardzo znacznie. Poprzez dziesięciolecia już spędzone nad wodą poznałem wielu wędkarzy. Wspomniane na początku łowienie ryb dla każdego z nich miało inny wymiar w czasie który spędzili na wędkowaniu.

Istnieje oczywiście pośród wszystkich z nich grupa która pod wspomnianą teorią z pierwszego zdania podpisała by się obiema rękami. Dla nich nie liczy się nic oprócz ryb. Łowią by łowić dużo, by ustalać jak najlepsze wyniki czy to ilościowe czy w wielkości poławianych ryb. Później głosić o swych czynach tym na prawo i lewo. Następna grupa łowi bo po prostu lubi łowić. Ci ludzie nie stają na głowie tylko po to by w siatce było te 500 g więcej. Taki ich świadomy wybór, jedni stwierdzili że najlepsze co było im dane już za nimi, inni po prostu tak mają. Kolejni wędkarze to tak zwani wędkarze niedzielni, ot tak od czasu do czasu z rodziną nad wodę a co ma być to będzie. Na tych trzech podstawowych grupach zakończę "podziały" pomimo że znalazłoby się ich więcej. Do czego dążę? Tak jest i tak powinno być.
Dobrze że nie wszyscy są tacy sami. Jednak aby wszyscy ci wędkarze, bez względu na to do której grupy by się przypisali spędzili miło i spokojnie czas nad wodą należy wymagać od nich wszystkich spełnienia kilku podstawowych warunków. Właśnie o tym chciałbym napisać.

Wędkarze

Ludzie zawsze są na pierwszym miejscu. Nie ryby, nie łowiska czy drzewa ale właśnie ludzie. Nie trzeba iść nad wodę by zrozumieć o co chodzi w tym temacie. Wystarczy włączyć komputer by zobaczyć że wędkarstwo nie zawsze i nie wszystkich łączy. Czasem najmniejszy drobiazg typu kolor żyłki czy podobno "nieprawidłowo" trzymana do zdjęcia ryba potrafi sprawić że dwóch wędkarzy maluje twarze i wkracza na wojenną ścieżkę.
Nad wodą jest trochę lepiej tu kończy się na nie zawsze mądrych komentarzach pomiędzy dwoma łowiącymi obok wędkarzami. Jednak wysłuchiwanie takich komentarzy wymaga mocnego ducha a nie każdy go ma. Dobrze gdy tych wędkarzy jest tylko dwóch bo im więcej tym zazwyczaj gorzej, jak to mówią w kupie siła. Oczywiście nie można mierzyć wszystkiego jedną miarą i oceniać innych z góry. Nigdy nie wiadomo kogo się spotka. Może kogoś kto nas lekko zdenerwuje a może kogoś z kim potem spędzimy lata nad wodą. Jednak chyba jest nadzieja że może być lepiej. Nie, nie twierdzę że nad wodę chodzę w strachu. Zdarzają się jednak incydenty których być nie powinno. Niepotrzebne złośliwości czy próby zaglądnięcia innym do siatki. Od tego są inni. Wędkarz powinien się skupić na sobie i swoim wędkarstwie. Normalną rzeczą jest że raz połowię ja innym razem lepiej pójdzie łowiącym obok. Należy się z tym pogodzić w pełni spokoju i pozostać niewzruszonym.

Łowię już naprawdę długo. Nad wodą spędziłem tyle godzin że nawet nie próbuję zgadywać ile tego się nazbierało. Dziewięćdziesiąt pięć a może i więcej procent z tego spędziłem nad wodą sam. Moim łowiskiem jest zazwyczaj średniej wielkości rzeka. Nie sposób przykładowo podczas gruntowych połowów na feeder znaleźć tu stanowisko dla dwóch wędkarzy aby mogło usiąść obok siebie zarzucić cztery wędki i porozmawiać. Moje dwa zestawy wystarczą by obstawić wszystko co najlepsze, kolejne dwie wędki na tej samej miejscówce to już tylko przeszkoda. Podczas spinningu jest podobnie. Miejscówka od miejscówki daleko. Spacer brzegiem dla większości niemożliwy. Brzegi bardzo strome, niesamowicie porośnięte wiklinowymi krzakami. Rzecz więc w tym żeby nie tylko oceniać innych ale popatrzeć czasem też i na siebie.

Jaki jestem nad wodą dla innych wędkarzy? Z całą pewnością nie jestem wzorem do naśladowania, nikt nie jest nieomylny czy bezbłędny. Nie jestem duszą towarzystwa. Widząc przykładowo samochód przy jakiejś miejscówce nie wejdę tam z całą pewnością na pogaduszki. Chyba że będzie to ktoś dobrze znajomy, jest nadzieja. Podobnie gdy mijam na brzegu innego wędkarza, powiem "Dzień dobry" to jest początek i koniec rozmowy z mojej strony. Muszę być naprawdę wielce znudzony sytuacją nad wodą by coś wyszło z mojej strony. Oczywiście jeśli on coś zagadnie odpowiem, nawet szczerze nic na tym nie stracę. Nie komentuję poczynań innych bo nie mam zazwyczaj do kogo. Jeśli oceniam to tylko w myślach więc wszystko zostaje u mnie w głowie i w ciszy.

Woda i jej okolice

Kontynuując szacunek do ludzi musimy szanować wodę i jej okolicę, jako wędkarze wszyscy z tego korzystamy. W tym temacie z mojej strony ogólnie prawie wszystko byłoby do przyjęcia. Jednak prawie robi wielką różnicę. Różnicę w postaci wielkich gór śmieci nad brzegami wszelkiej wody. Śmieci trafiają na brzegi z różnych źródeł. Duże ilości pochodzą z okolicznych gospodarstw to pomijam jako wędkarz mały mam na to wpływ. Jednak sporo zostawiają po sobie wędkarze. Żadną przyjemnością nie jest rozkładać sprzętu gruntowego na miejscówce zasypanej śmieciami. Brodząc rzeką i słuchając po nogami zgrzytu puszek i szkła też nie widzę w tym atrakcji. Temat przerabiany wręcz mielony nie pamiętam od kiedy zmian nie widać. Pomimo że dziś w każdej już chyba najmniejszej nawet miejscowości Zakłady Komunalne zajmują się zbieraniem śmieci sprzed posesji nic się nie zmieniło.

Na brzegach mamy jeszcze różnego rodzaju roślinność. Jeśli chodzi o wędkarzy to sprawa dotyczy przykładowo nieszczęsnych podpórek pod wędki. Nie jestem święty potrafię wyciąć kijek wiklinowy jeśli jest mi do czegoś potrzebny, tym bardziej że ta wiklina rośnie na brzegach hektarami. Rośnie hektarami i jak ktoś ma odrobinę wiedzy to wie że z takiego uciętego kija za dwa miesiące urośnie następny. Inaczej ma się sprawa jeśli ktoś pomiędzy tysiącem patyków wikliny znajdzie jedną młodą olchę i zetnie akurat ją bo mu się spodobała. Dlatego że akurat ona jedna jest inna. Pożytek z niej mały, drewno kruche wcześniej czy później pęknie i jest do wyrzucenia a z tego mogło być kiedyś drzewo. Nawet jeśli miałoby posłużyć tylko na opał to dobrze. Podsumowując jeśli robisz coś z głową to nawet gdy nagniesz lekko przepisy to PSR przymknie na to oko. Oczywiście jeśli tylko trafisz na również myślącego strażnika.
Na koniec prawda najważniejsza. Woda nagradza tych którzy ją szanują, nie tylko ją brzeg to też dom dla wędkarzy.

Ryby

Temat ryb poruszam na samym końcu w pełni świadomie i celowo. Sprawa najbardziej drażliwa i sprawiająca że wielu wędkarzom rozum ucieka z głowy naprawdę daleko. Sprawa tak rozległa i pełna skrajności że nawet nie wiem od czego zacząć. Tu wędkarzy dzielę na trzy grupy. Pierwsza to ta która traktuje ryby jak zjawisko nadprzyrodzone. Ich mottem jest wypuszczać wszystko nawet bez zrobienia pamiątkowego zdjęcia. Nosić na rękach, śpiewać kołysanki, całować. Druga grupa to ci którzy biorą wszystko na patelnię. Podejrzewam że niektórzy wiosną ikrę już zbierają z podwodnej roślinności i smażą. Są jeszcze wędkarze w pełni normalni trzecia grupa, o nich piszę na końcu dlatego że ich jakoś nikt poza nimi samymi nie zauważa. Może dlatego że rzadko zabierają głos w tej sprawie i ze spokojem patrzą na to wszystko z boku. Postępują jak uważają za słuszne wiele o tym nie mówiąc by nie narazić się na zbędne nie zawsze przychylne komentarze.

Podejście do ryb. kolejne zagadnienie, jak to w końcu powinno być. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Przepisy zaś trzeba pamiętać tworzą ludzie którzy z wędkarstwem mają niewiele wspólnego lub ewentualnie dawno zapomnieli jak to jest nad wodą. Rybę trzeba bez wątpienia szanować. Dlatego przykładowo każdą rybę której nie zamierzamy zabrać powinno się natychmiast wypuścić do wody. Oczywiście jeśli jest to warta tego sztuka można a nawet powinno się zrobić pamiątkowe zdjęcie. Długie przetrzymywanie ryb w siatkach tylko po to by ją później wypuścić jest według mnie całkowicie niepotrzebne. Pomimo że ryba to przeżyje to jest po tym zabiegu mocno
sponiewierana i nie w formie. Oczywiście regulaminy i prawa swoje a ja w tej sprawie mam swoje zdanie. Takie jest życie.


Wszystko co napisałem wyżej to tylko mój punkt widzenia. Szczególnie jeśli dane słowa dotyczyły ściśle określonych szczegółowych zagadnień. Słowo tolerancja jednak jest mi znane i jeśli ktoś ma w tym temacie inne zdanie pogodzę się z tym bez mrugnięcia okiem. Nawet gdy zobaczę to na żywo na łowisku. Żeby więc nad wodą wszystko współgrało bez najmniejszych zgrzytów najważniejszy jest szacunek jaki znali i od początku pisali o nim nestorzy wędkarstwa w naszym kraju. Szacunek do innych wędkarzy. Szacunek do wody i tego co obok niej. Nigdy nie należy się upierać przy swoich racjach. Dziś twierdzę że żyłka jest w spinningu znacznie gorsza od plecionki, jednak nie znam dnia ani godziny kiedy mogę zmienić zdanie. Poruszyłem tu tylko wierzchołek wielkiej góry, nie sposób napisać o wszystkim niemniej temat jest warty tego by czasem nad nim pochylić z pokorą i pomyśleć.

 


4.3
Oceń
(11 głosów)

 

Niczym Wyganowski czyli szacunek do wędkarstwa - opinie i komentarze

kabankaban
+2
Łowię bo lubię i w zdecydowanej większości sam choć nie stronie od wspólnych wyjazdów z kumplami. Ryby od wielu wypuszczam bez dorabiania do tego jakiejś ideologi a poprostu dlatego, że obserwuję ciągły spadek pogłowia wielu gatunków których dwadzieścia lat temu było wbród. (2018-11-10 08:36)
juscinjuscin
+2
Mimo wszystko zachęcam do rozmów między wędkarzami, bo taka wymiana poglądów, szczególnie dla młodszych stażem pasjonatów często jest bardziej owocna niż kolejne dni powielania błędów. (2018-11-10 23:45)
ryukon1975ryukon1975
+2
Jeśli chodzi o wymianę spostrzeżeń znad wody i dzielenie się wiedzą jaka by ta moja wiedza nie była to nie ma problemu. Nie twierdzę i nigdy nie twierdziłem że jest on większa jak u innych wędkarzy. Napisałem tu dużo, napiszę jak będę mógł pewnie jeszcze więcej. Wszystko w rękach tych którzy zechcą coś przeczytać i przenieść to w praktykę nad wodą. Lub przynajmniej spróbują by sprawdzić czy dane wskazówki zadziałają na ich wodzie. (2018-11-12 06:05)
JulianJulian
+4
Dobrze napisane. 90% moich wypadów to - samotne wędkowanie ,tak najlepiej wypoczywam i nie jestem zależny od Nikogo ! czyli jadę kiedy chcę , wracam kiedy chcę. Wiedzą dzielę się chętnie jak i również chętnie się uczę. Miejscówkami nie dzielę się ( chyba że kogoś Dobrze! poznam ) , to nie pazerność ale niemiłe doświadczenia. Zdjęć ryb staram się nie publikować ( komentarze- czasami głupie ) . Na dużo spraw związanych z wędkarstwem czyli Naszym hobby mamy podobne poglądy. Nigdy nie traktowałem tego jak współzawodnictwo ( przeważnie niezdrowe) z tego powodu ( czasem zwyczajne ludzka zawiść ) nie biorę udziału w różnych zawodach lub ,,spędach ".Co Najważniejsze - potrawie cieszyć się z cudzych sukcesów czego za bardzo i na tym Naszym portalu nie widzę. Ps. Pozdrawiam ,,bratnią " duszę. (2018-11-12 07:59)
JOPEK1971JOPEK1971
+2
Większość wędkujących w Polsce nie ma pojęcia o idei wędkarstwa. (2018-11-12 11:38)
ryukon1975ryukon1975
+2
Tak też napisałem. Wędkarze są różni i kierują się różnymi wartościami lub ich brakiem. Jednk nie mi to oceniać czy obliczać. Ja tylko zgłaszam problem a jeśli dany wędkarz sam indywidualnie nie przemyśli spraw i nie wniesie w swoje wędkarstwo potrzebnych poprawek to nikt za niego tego nie zrobi. Oczywiście nikt nie jest ideałem ale przynajmniej czasem trzeba spróbować. (2018-11-12 12:07)
barrakuda81barrakuda81
+1
Trudno uwierzyć że ktoś może myśleć podobnie jak ja. Opis zachowań to niemal lustrzane odbicie tego co jest i moja wędkarską codziennością. Być może dlatego że tacy jestęśmy tak mało wiemy o sobie nawzajem:-) Czy to wada? Raczej nie - to bardziej sposób bycia. Lubię samotność nad wodą. Wtedy tylko przeżywam te wszystkie emocje właściwie. Jedno się zmieniło - mniej się spinam:-) A bywa że im mniej się spinam tym lepiej wychodzi... (2018-11-12 17:57)
ryukon1975ryukon1975
+1
Z tym spinaniem się masz absolutnie rację. Nic ono nie daje, tylko niepotrzebnie psuje atmosferę nad wodą. Trzeba wierzyć w swoje umiejętności i wiedzę. Ocenić sytuację nad wodą i podejść do sprawy realistycznie. Jeśli ogólne warunki są niesprzyjające to pozostaje tylko liczyć na cud lub jakieś pojedyńcze przypadkowe brania. I tak samo w drugą stronę. Jeśli warunki są dobre i w takich wcześniej ryba przeważnie dobrze żerowała warto przycisnąć. (2018-11-13 10:28)
patagoniapatagonia
+1
Wyganowski, Rozwadowski i inni. Oni byli inaczej wychowani. Zawdzięczają to swoim Ojcom i Matkom. Cholera to by znaczyło , że coś z naszymi często jest nie tak. Bardzo refleksyjnu arytykuł. Gratuluję. (2018-12-05 22:20)

skomentuj ten artykuł