Nic nie będzie tak samo. PZW od kuchni. Część 2.


Na marginesie odcinka 3 programu Panów Dariusza Dziemianowicza i Wiesława Heliniaka. Nic nie będzie takie samo.
Tym razem Panowie zajęli się tematem złów i wypuść. Oczywiście nie chodzi o sedno problemu. Czy wypuszczać złowione ryby. Bo z programu wynika, że większość wędkarzy jest za dowolnością korzystania ze swoich uprawnień i wolności. Choć śledząc rozmaite fora internetowe widać, że szczególnie zwolennicy w/w metody są troszkę jakby to powiedzieć, żeby ich nie urazić, fanatykami swojej „słusznej” według nich racji. Troszkę to przypomina strony sporu ideologicznego toczącego się we współczesnym świecie. Wygląda to tak że „nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji”. Np. cała ustawa zwana „Piątką dla zwierząt” MOŻE BYĆ W PEWNYCH OKOLICZNOŚCIACH strzałem w stopę miłośników zwierząt czyli nas wędkarzy. Po tych ustawach przyjdą kolejne np. zakazujące naszego hobby. Może nawet dla zwolenników całkowitego „złów i wypuść” będą bardziej dotkliwe bo im się wydaje, że kto zabija jest gorszy od tego co zadaje ból i wypuszcza. Ale to tak na marginesie. W programie chodzi głównie o temat zgłaszany przez wielu internautów dotyczący niższych opłat dla zwolenników „złów i wypuść”. Prowadzący nie mówią nie takiemu rozwiązaniu, ale zostawiają to w gestii okręgów. Ciekawi mnie kto to będzie sprawdzał bo już z samą kontrolą akwenów mamy problemy , a co dopiero z takim przeszukiwaniem czy delikwent ma ryby czy nie ma! Kolejna rzecz to opłata w styczniu i np. w kwietniu. Czy ta druga nie powinna być mniejsza? Bo jeśli łowimy o 4 miesiące krócej to dlaczego mamy płacić tyle samo co ten co łowi od stycznia? Oczywiście odpowiedź Panów wiceprezesów jest taka, że i tak należy płacić tyle samo bo zobowiązania związku są dla wszystkich takie same przez cały rok. Np. czynsze dzierżawne trzeba płacić i nie ma zmiłuj. Po za tym Panowie mówią , że relatywnie łowienie w Polsce jest u nas dość tanie. Bo średnio w okręgu opłata wynosi 300 zł za rok czyli za 365 dni to mamy 82 grosze za dzień to czy to jest dużo? Oczywiście wiem, że nikt nie łowi 365 dni w roku (a szkoda), ale taki jest fakt. Jak ktoś łowi 10 razy w roku to wychodzi mu po 30 złotych. Jednak kto ile łowi to jego sprawa i czasu wolnego jaki posiada i chce go wykorzystać na łowienie. Niektórzy wędkarze mieszkający np. w Szczecinku na Pomorzu wychodzą z domu i łowią 30 minut, godzinę i idą do domu (musieli by zapłacić dniówkę 30 zł). Czy to jest lepiej. Płacimy więc za dostęp, a nie za czas realnie spędzony na łowisku.
Znowu też poruszano sprawę odłowów w PZW. Głównie chodzi o konieczność odłowów ryb schodzących (węgorz, certa, troć, łosoś) czy nie poławianych na wędkę (sielawa) czy tarlaków do zarybień (szczupak). Każdy nawet słaby ichtiolog to wie, że najlepiej zarybiać materiałem pochodzącym z danego łowiska (geny, wytrzymałość, zasiedzenie). A inaczej takiej ikry nie pozyskamy. No chyba, że będziemy mieli tak dopilnowane łowisko, że zawsze będzie wspaniałe tarło i ryby będą z natury. Ale tu nie jest tak prosto bo nawet w najlepiej dopilnowanych jeziorach występuje przyducha, mróz, zanieczyszczenia i a tarła nici. Byłem dzierżawcą jeziora na Pomorzu 15 lat i wierzcie mi , że materiału zarybieniowego po prostu brak. Oczywiście oprócz karpi (gatunek obcy) i pstrągów tęczowych(obcy, inwazyjny i nie do jezior). Brak szczupaków, linów, okoni i wielu innych. Przy czym Panowie z PZW powiedzieli, że nie ma zakazu przekazywania darowizny na zarybienia dla PZW?!? Kiedyś jeden przedsiębiorca z Koszalina zasponsorował okręg w Koszalinie ładną sumą i wpuszczono solidną partię karpi do jeziora Wietrzno (szkoda że karpia). Dziś dochodzą one już do 20 kg. Choć za dużo to ich tam nie ma bo tubylcy tłukli co popadnie zaraz po wpuszczeniu????!!!!!.
Kolejnym poruszanym tematem była Siemianówka gdzie jest eksplozja sandacza , ale lud pracujący miast , wsi i osad trzepie na potęgę. Pan Dziemianowicz mówił, że są wzmożone kontrole ale trudno skontrolować kilkaset łodzi w weekend..
Na koniec poruszono problem górnych wymiarów ochronnych głównie szczupaka i sandacza. Zostawiono tą kwestię w/g nowego RAPR w gestii okręgów i niektóre z nich już z tego korzystają. To są ciekawe rzeczy np. Koszalin lipień od 33 cm (wymiar dolny), wymiary górne: Skierniewice 
Karp wymiar 35cm górny wymiar 70 cm
Szczupak wymiar 50cm górny wymiar 90 cm
Sandacz wymiar 50cm górny wymiar 80 cm
Myślę, że idzie to w dobrym kierunku. Dobrze , że takie programy PZW robi, bo zawsze coś więcej wiemy i możemy o tym podyskutować, a kiedyś wprowadzać w życie. Co milion głów to nie jedna (prezesa).

 


4.8
Oceń
(6 głosów)

 

Nic nie będzie tak samo. PZW od kuchni. Część 2. - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł