Na Mazurach w listopadzie.

/ 34 komentarzy / 10 zdjęć


Zimowa aura przełomu października i listopada nie nastrajała optymistycznie. Dość obfite opady śniegu i mróz utrzymywały się przez kilka dni dając jakby do zrozumienia, że nieubłaganie nadszedł koniec sezonu…ale, ale, chwileczkę prognoza pogody na 1-4 listopada zapowiada znaczną poprawę, ocieplenie, słoneczko…nadzieja ożyła!!! Dzwonie do przyjaciół z Mazur i umawiamy się na zakończenie sezonu. Chłopaki mają przygotować łowisko, wytypować miejscówki i zanęcić. Nastawienie wiadomo KARP!!!

W poniedziałek dostałem SMS-a o następującej treści: „łowisko zanęcone, przybywaj”.
Szlag by trafił 1 listopada to święto zmarłych rodzina nie pozostawi na mnie suchej nitki…trudno skoro świt pojadę na groby już spakowany a później już prosto na Mazury :-).
W końcu czekają mnie cztery dni łowienia karpi na dzikim mazurskim jeziorze w doborowym towarzystwie.

W środę starannie pakuje potrzebny sprzęt, szczególną uwagę zwracam na zachowanie ciepłoty ciała, czyli odpowiednie ubranie i ogrzewanie do namiotu. Rześki czwartkowy poranek powitał mnie na grobach bliskich, zapaliłem znicze i w drogę mam ponad 300km do przejechania a chciałbym rozłożyć obozowisko i wywieść zestawy do 16,00.
Na miejscu jestem około godziny 14 montuje rod pod, wędziska i przygotowuje zestawy. Łowisko nęcone było kulkami o zapachach Monster Crab, Secrect Agent i GLM. Takie też przygotowuje przynęty na zestawach. Do każdego z nich daje worki PVA z pokruszonymi kulkami + dwie całe w odpowiednich zapachach i drobny pelet, do zestawu z Secret Agent dodaje trochę rozdrobnionego tuńczyka z konserwy.

Jeden z zestawów skrajny lewy wywożę na 12m. głębokości na twardy blat, na którym jest zrobiona tzw. „stołówka”, wywózka daleka około 350m., drugi bliżej na 170m. na podwodną górkę mocno porośniętą moczarką i innym zielskiem, gdzie znalazłem małe oczko z twardym dnem około 1,5m. średnicy, głębokość ponad 6m. - łatwo nie będzie, ale za to może być niezła jazda jak stąd „strzeli”. Zestawy kumpla lądują z drugiej strony górki, jeden na szczycie około 4m. głębokości, drugi u podstawy na 10m. O dużej koncentracji zestawów w okolicach podwodnej górki zadecydowała bardzo duża ilość ryb dużych rozmiarów jakie pokazywała nam echosonda. Co nas mile zaskoczyło to temperatura wody, która przy powierzchni miała 7,8*C ale na 10m już 10,4*C, więc nie jest tak źle, powinny jeszcze „gryźć”.
Pierwsza nocka nie przyniosła żadnych efektów, za to mocno wiało i troszkę popadywało. Rano dojechał jeszcze jeden kolega, we trzech będzie raźniej. Kiedy on przygotowywał zestawy my poszliśmy do lasu po drewno na ognisko.
Pierwsze branie mam około 17, kiedy chłopaki wywożą zestawy. „Strzał” jest z okolic podwodnej górki, zacinam czuję dość spory opór i charakterystyczne „kopnięcia” na kiju. Po kilkudziesięciu sekundach „beton”, próbuje pompować ale nic na siłę. W oddali widzę spinningistów, którzy obrzucają dokładnie to miejsce gdzie „zaparkował” mój kapiszon, nagle czuję lekkie szarpnięcie i ryba zdecydowanie rusza w lewą stronę. Widzę, że na łódce jest spore poruszenie, jeden szarpie się próbując rozłożyć podbierak, drugi zaś usiłuje walczyć z rybą. Krzyczę więc do nich, że podpięli rybę z którą toczę walkę. Tłumacze, że rzucili na moją plecionkę po której ich przynęta zjechała na dół i wbiła się prawdopodobnie w bok już wcześniej zapiętego karpia. Niestety nie dają za wygraną. Teraz toczę walkę z rybą, zielskiem i napalonym spinningistą :-). Udało się wygrałem mam karpia w podbieraku i faktycznie ma kopyto „Mannsa” wbite pod lewą płetwą piersiową. Delikatnie wyjmuję zarówno haczyk z pyska jak i kopyto, ranki nie są duże ale mimo to dezynfekuje je i wkładam karpia do worka, dojdzie w nim do siebie, a rano zrobimy sesje zdjęciową.
Opowiadam kumplom przygodę jaką właśnie przeżyłem i gromkich salwach śmiechu odbieram gratulacje. Chłopaki widzieli wprawdzie co się działo jak wywozili zestaw ale moja relacja zdrowo nas rozbawiła i poprawiła nam nastroje.
W nocy Jacek ma mocny wyjazd, podbiega do wędek i mocno zacina – czuje rybę lecz karp natychmiast parkuje w kępie roślinności. Jacek odpina kabłąk wsiadamy na łódkę i płyniemy po rybę, ja wiosłuję on zmaga się z roślinnością, która jest chyba plagą tego jeziora, jest jej tutaj po prostu mega dużo. Po wyplątaniu karp ląduje w podbieraku. Wracamy zadowoleni do obozowiska. Na macie okazuje się, że karp miał w młodości złamany ogon i krzywo się zrósł, szkoda nam biedaka, szybko go ważymy, kilka fotek, żeby się już nie męczył zwracamy mu wolność. Na wadze 9,70kg. Dalsza część nocy upłynęła spokojnie, wyspaliśmy i rano przystąpiliśmy do smażenia sobotniej jajecznicy na szynce. Mieliśmy w sumie 16 jaj i chyba 30dkg. szynki, ledwo się to zmieściło do mojego rondla, no ale jakoś dałem radę. Mocno przeżarci śniadaniem przystąpiliśmy do sesji zdjęciowej z pierwszym kapiszonem jeszcze ważenie i jest troszkę ponad 10kg. Ryba w doskonałej kondycji wróciła do wody a my do namiotów robić zestawy z przynętami. Nic nie zmieniam konsekwentnie powielam wcześniej wypraktykowane zestawienia zapachowo-smakowe.
Ledwo zdążyliśmy wywieść zestawy a zaczęło się ściemniać, ale w tym listopadzie dni są krótkie…Zasiedliśmy przy ognisku, magia ognia przyciąga, aż ciężko oderwać wzrok od podskakujących ogników na drewienkach, czy mieniącym się wszystkimi odcieniami czerwieni żarze. Patrzę jak zahipnotyzowany w ten ogień… w tem głośne Piiiiiiiiiiiiiiii!!!!!! wyrywa mnie z letargu, biegnę do rod poda, mocno zacinam, kij Bruce Ashby Perimeter XP 3,5LBS wygięty w pałąk, ale beton co jest – taki dojazd a tu jakbym wbił hak w zatopione drzewo zero życia. Wsiadamy na łódkę trzeba to wyplątać przecież to ten zestaw, który został wywieziony na 350m. Roboty jest mnóstwo, pełno wodorostów ale udaje się nam jakoś wyplątać moją zdobycz i po krótkiej acz zaciętej walce szczęśliwie wprowadzić ją do podbieraka.
Noc była dość ciepła i ubiegła na bajdurzeniu przy ognisku, niestety nie przyniosła kolejnych brań.
Niedzielny poranek przywitał nas ładną słoneczną pogodą. Wykorzystując te słoneczne chwile fotografujemy i ważymy karpika. Ten jest rybą wyjazdu – waga pokazała 11,20kg. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i nasza zasiadka dobiega końca. Jacek musi się spieszyć więc pospiesznie pakuje graty przybijamy „pionę”, życzymy mu szerokiej drogi i Jacek znika za lasem…Mnie się nie chce tego składać, żal mi że to już koniec, że nieubłaganie idzie zima…powoli podchodzę do rod poda…i słyszę: „co robisz zostaw te kije poskładaj najpierw obozowisko a wędki zostaw na koniec”. Co ten Grzesiek gada, przecież w dzień nie mieliśmy żadnego brania-tak sobie myślę, ale co mi tam składam namiot i inne klamoty, wszystko już spakowane poza wędkami i rod podem. Podchodzę do Grześka i mówię:” i co, dupa, widzisz nic nie wyjechało” słyszę w odpowiedzi: ”jeszcze się zawstydzisz jaki ci teraz…” Pi pi pi pi Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!! Jedzie jak na zawołanie!!! Podbiegam do wędek i zacinam, nie jest duży ale zawsze. Po kilku minutach nieduży lampas ląduje w podbieraku. Szacujemy go na jakieś 5-5,50kg. Odpinam go w podbieraku w wodzie, waga i aparat już spakowane więc buzi i odzyskuje wolność radośnie machając ogonem :-).
„I co teraz powiesz” - no nic nie powiem znowu miałeś racje kolego!!!
Nadszedł czas odjazdu, kije już spakowane, rod pod też. Cóż pozostaje nadzieja, że może się uda jeszcze raz, może jeszcze będzie ciepło, nie będzie mrozu, śniegu i lodu, a jak nie, to cóż pozostaje się cieszyć z tej zasiadki, która przyniosła trochę emocji, ryb a co najważniejsze znów udało się spędzić cztery dni na łonie przyrody, siedząc przy ognisku w gronie przyjaciół.

 


4.9
Oceń
(61 głosów)

 

Na Mazurach w listopadzie. - opinie i komentarze

perwerperwer
0
Marek , co tu stary pisać. Ja osobiście Ci bardzo zazdrosze ,nie tych wyników ,bo nie jestem karpiarzem i bardziej bym sie nastawił na sandacza i suma ,lecz samego wypadu . Nie ma nic lepszego . Pisać tez fajnie umiesz ,tak że jest przyszłość w Tobie. (2012-11-06 09:25)
piotr-strzalkowpiotr-strzalkow
0
Rewelacja! Wyjazd, ryby i zmagania ze spinningistą ;) 5ka! (2012-11-06 10:18)
tstaroststaros
0
Fajnie napisane i no rybki super. Gratki. (2012-11-06 10:20)
kuxkux
0
fajne, dobrze sie czyta! przy okazji: jak ogrzewasz namiot? (2012-11-06 10:22)
JKarpJKarp
0
Marku śliczne rybki. Waldku ja ogrzewam namiot taką lampą gazową - daje świtło i dużo ciepełka :-)JK (2012-11-06 10:32)
u?ytkownik116538u?ytkownik116538
0
Piękny artykuł no i rybek gratuluje. (2012-11-06 11:04)
maverick314maverick314
0
Fajny artykuł oraz niesamowity okaz ode mnie 5 pozdrawiam (2012-11-06 11:29)
ImatytaImatyta
0
Zajebisty misiek :) (2012-11-06 11:51)
przemo1980przemo1980
0
pozazdrościć tak fajnego wypadu ... (2012-11-06 12:21)
maras74maras74
0
Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze, cieszę się, ze po tak długiej nieobecności zostałem tak miło przyjęty. Co do ogrzewania namiotu to ja osobiście stosuje promiennik gazowy z katalizatorem spalin żeby się nie zatruć CO2 ale są tez super piecyki naftowe. pzdr. Marek (2012-11-06 14:09)
kamil11269kamil11269
0
No ładny karp;) (2012-11-06 14:33)
MorciatyMorciaty
0
Gratuluję jesiennych karpi! Ja swoją ostatnią wyprawę zaplanowałem na jutro...zobaczymy co z tego będzie;) Pozdrawiam;) (2012-11-06 14:38)
Zander51Zander51
0
Nie sądziłem, że w listopadzie można złowić takie karpie, ale ja na karpiach się nie znam :) Gratuluję ryb i barwnego opisu. Tylko ta karpiarska gwara... (2012-11-06 15:01)
troctroc
0
No, no- zostawiam ***** i gratuluję.
(2012-11-06 16:19)
comtrolcomtrol
0
Gratulacje i szacunek. ! (2012-11-06 16:31)
andrzej3023andrzej3023
0
Piękne karpik daje ***** (2012-11-06 16:33)
Hunt eRHunt eR
0
Piękny opis. Gratuluję miśków i pięknej przygody:) (2012-11-06 16:45)
mlodystmlodyst
0
świetny opis pozazdroscic takich wypadów osobiscie nie mam czasu na takie zasiadki :( rybki piekne daje ***** (2012-11-06 17:06)
ziabaziaba
0
gdzie to jest (2012-11-06 17:20)
Zibi60Zibi60
0
To nie moja bajka, ale przygoda i opis super. 5* (2012-11-06 18:40)
robertoroberto
0
Gratuluję rybek, wyprawy i opisu.***** (2012-11-06 18:51)
ekciakekciak
0
piękne karpiki 5 (2012-11-06 18:53)
Lin1992Lin1992
0
Ładne miśki. (2012-11-06 19:11)
bioly1998 bioly1998
0
Gratulację!!!! (2012-11-06 19:33)
ZionbelZionbel
0
***** bo jakze inaczej za takie potwory. Pozdro zionBell (2012-11-06 19:35)
Wonski79Wonski79
0
Ciekawie opisane i piękne rybki choć akurat nie w moim typie ;) ***** (2012-11-06 22:22)
xxmarcinekxx08xxmarcinekxx08
0
Oczywiście zostawiam 5 ! Zazdroszczę taki karp mi sie marzy. Dopiero 2 lata temu zaczełem wedkowac i zainspirowało mnie właśnie wedkarstwo karpiowe mam nadzieję właśnie na taki okaz. Jeszcze raz GRATULACJE ;) Połamania kija... (2012-11-06 22:38)
marek-debickimarek-debicki
0
Powiem krótko. Powalająca wiedza i skuteczne wędkowanie. Materiał zmuszający do wyciągnięcia wniosków i zweryfikowania stosowanych koncepcji wędkowania. Gratuluję, pozdrawiam i *****pozostawiam. (2012-11-07 20:33)
maras74maras74
0
Bardzo dziękuję za wasze komentarze, są dla mnie bardzo cenne. Przepraszam też za "karpiarską gwarę" ale skoro wyprawa na karpie to gwara karpiowa się wkradła do opowiadania, mam nadzieję, że mimo to da się to jakoś przeczytać... Pozdrawiam wszystkich czytających i oceniających ten tekst (2012-11-08 08:32)
Szpulka28Szpulka28
0
Fajnie opisane i gratuluję. Osobiście na karpia nie zasiadam. Ale również interesuje mnie na jakim to jeziorze skoro to w moim województwie...:D 5 i pozdrowienia zostawiam (2012-11-08 17:46)
RufinRufin
0
Fajny opis-świetne rybki w miłym towarzystwie-to chyba to,co tygryski lubią najbardziej!!!!!!!Nie wiedziałem,że na mazurach są takie karpie.....Gratki. (2012-11-08 19:22)
zbych51zbych51
0
Tak jest trzeba walczyć do końca i mieć nadzieję - jak ktoś powiedział "nadzieja umiera ostatnia " - gratuluję i pozdrawiam (2012-11-08 20:30)
kecikeci
0
...zajebisty wypad!!! pozdrawiam i mega prosiaczków życzę!!! :) (2012-11-09 01:26)
marekpmarekp
0
Od lat mażę o takich rybach.Kiedyś i ja je złapię.***** (2012-11-12 07:04)

skomentuj ten artykuł