Miejskie karpiowanie- domowe kulki na jesień

/ 7 komentarzy / 14 zdjęć


O łowisku słów kilka
W poprzednim artykule opisałem pokrótce dlaczego dopiero teraz zacząłem próby łowienia karpi na Szydłówku tutaj chciałbym przedstawić krótką charakterystykę łowiska. Zalew Kielecki jest to niewielki, 9ha zbiornik wodny znajdujący się na osiedlu Szydłówek w Kielcach. Ma on kształt litery V a przy cmentarzu, w najwęższej części znajduje się tarlisko z wyspą i jest ono najpłytszą częścią akwenu( 1-1,5m), który pogłębia się w kierunku tamy gdzie głębokość sięga do ok.4m. Dno zalewu schodzi dość gwałtownie w strefie przybrzeżnej gdzie w wielu miejscach znajduje się roślinność wodna a następnie jest w miarę równe. Łowiąc spod lodu nie pamiętam aby były tam wyraźne górki czy dołki a jedynym urozmaiceniem będzie podwodny kanał rzeki silnicy. Rybostan jest naprawdę bogaty- liczna populacja płoci, jazi, leszczy a jak przekonałem się w ciągu ostatnich tygodni również małych amurów i pokaźnych rozmiarów karpi. Łowiąc feederem lub zestawem spławikowym możemy liczyć na świetną zabawę oraz ciekawe ryby łowione nawet z marszu. Woda w zalewie ma nieprzyjemny zapach i nie wydaje się zbyt czysta a przez cmentarz oraz ulice graniczące ze zbiornikiem ryby są w moim odczuciu niejadalne co odstrasza wielu "amatorów mięsa" i daje rybom szanse na wieloletnie przyrosty.
Zestawy
W pierwszym artykule po krótce napisałem jak wyglądyły moje zestawy do rzutu. Strzałówka z pleciotki, leadcore, ciężarek na bezpiecznym klipsie i przypon sztywny z fluorocarbonu typu D-rig z bałwankiem na włosie a drugi tym razem zmieniłem na łamańca- 15cm fluorocarbonu-krętlik-5cm plecionki-hak z węzłem bez węzła i pojedynczą kulką na włosie.
Nęcenie
W tym aspekcie zaszła zmiana gdyż postanowiłem drugi raz spróbować produkcji własnych kulek proteinowych. Chciałbym w tym artykule przybliżyć ten temat i mój pogląd na niego. Otóż wcale nie robiłem niezwykłych zakupów przed rolowaniem a skład był mocno improwizowany bo wykorzystywał to co miałem w szafce z pierwszego podejścia do rolowania. Głównymi składowymi były mąka kukurydziana, sojowa i łososiowa. Do nich mielone micro pellety w różnych nutach zapachowych: morwa i krab japoński od Profess oraz ochotka i halibut. Dla wzbogacenia mixu dodałem konopii i innych oleistych prażonych mielonych oraz siemie lniane przyspieszające trawienie. Dodatkowo poziom białka zwiększyłem przez dodanie proteixu Profess. Tym sposobem powstała dość bogata i stosunkowo nie droga baza do tworzenia karpiowych przysmaków. Płynna część to standardowo jajka, atraktor, barwnik spożywczy i olej. Zapachy jakie użyłem to krab japoński od profess oraz owocowy atraktor, którego nazwy sam nie znam gdyż starła się z paczki- wyczuwałem w nim coś jak owoce leśne. Po gotowaniu i suszeniu wyszły bardzo fajne kuleczki o średnicy 18mm gotowe do użycia. Jedną porcję wsypałem do słoiczka i zalałem boosterem krab japoński- te kulki przeznaczone były na przynęty. Jeśli nasze łowisko nie jest poddane dużej presji nie musimy się bać, że kulki będą zbyt ubogie a pozwolą oszczędzić dużo pieniędzy i dadzą niezwykłe przeżycia ze złowienia ryby na swój wytwór.
Noc 1- życiówka!
Pogoda w ostatnim czasie nie rozpieszczała, podczas pierwszej nocki od początku nęcenia swoimi kulkami wiał silny wiatr a w nocy kropił deszcz. Na szczęście nie odstraszyło nas to i przed zmrokiem zestawy były już w wodzie. Pierwsze branie- opad swingera o północy na bałwanka i zaczyna się walka, piękne odjazdy, spokojna ryba daje się podciągać bardzo powoli a gdy jest już bliżej wraca kilkanaście metrów w kierunku środka. Po około 10 minutach holu w podbieraku ląduje potężna jak na moje doświadczenia ryba. Szybkie ważenie wskazuje 14,30kg a ryba ląduje w worku karpiowym i odpoczywa do porannej sesji. Szczęśliwy z pobicia życiówki zarzucam zestaw w łowisko i kładę się do namiotu. Emocje pozwoliły zasnąć dopiero po 2:00 jak się okazało przyroda miały dla nas inne plany i po chwili od zamknięcia oczu swinger przykleja się do kija i powoli odjeżdża z kołowrotka. Zacięcie w wykonaniu Karola, wielki plusk kilkanaście metrów od brzegu- tym razem nie był to karp a bóbr, który wpłynął w żyłkę. Cóż, przerzucamy zestaw i wracamy do namiotu żeby dosłownie po 20 minutach wylecieć po raz kolejny do podobnego brania jednak tym razem spowodowanego przez rybę, która niestety bardzo szybko spadła z haka. Nieco podminowani niepowodzeniem oraz niepewni co do celności rzutów w nocy wróciliśmy do łóżek stwierdzając, że została tylko jedna wędka pewnie położona i to ona najpewniej da branie o ile ryby jeszcze są w łowisku. Karpie jednak nie słyszały naszych obaw i już 30minut później podjazd do kija wyrywa nas z namiotu i po walce niezwykle silny, 3kg maluch złowiony przez Karola czeka na zdjęcia. Pomyliliśmy się bo ostatnia, moja wędka, która miała dać branie stała jak zaczarowana- na szczęście nie na długo ! Po chwili snu opad swingera i piekny, długi pełnołuski karp trafia na matę a ze względu na brak kolejnego worka szybka nocna sesja i pięcio kilogramowy łuskacz wraca do wody. Niedługo później nadszedł świt, który nie przyniósł już żadnego brania co nie zmieniło faktu, że zasiadka była niesamowita przede wszystkim dzięki pierwszemu nocnemu gościowi.
Noc 2- kubeł zimnej wody
Po świetnych efektach dwóch poprzednich wypadów trzecia noc zapowiadała się podobnie. Pierwszym ku temu sygnałem był amur o wadze 5kg o godzinie 16:00 oraz kilka dziwnych, podobnych do amurowego brań w ciągu popołudnia. Z bojowym nastawieniem umieściliśmy 6 zestawów z różnymi przynętami w łowisku oraz na jego obrzeżach. Niestety z nadejściem każdej kolejnej godziny, w których poprzednimi razy mieliśmy brania co raz bardziej traciliśmy nadzieję co okazało się słuszne. Cała noc minęła w ciszy i spokoju bez oznak obecności ryb w łowisku. O 7 rano delikatny podjazd swingera u Artura dał pierwszy kontakt z rybą. Był to amur o wadze około 1,5kg a co najciekawsze przynętą były dwie kulki truskawkowe o średnicy 20mm !!! Tym małym pocieszeniem zakończyła się noc druga.
Noc 3- kombinuj a będzie Ci dane
Zawsze powtarzam, że nad wodą jeśli ryba nie współpracuje trzeba kombinować i tym razem się to potwierdziło. Ja co prawda twardo stałem przy sprawdzonych przynętach oraz miejscu ich położenia jednak Artur miał inny plan. Jedną z wędek wysłał zupełnie w prawą stronę, w kierunku wysokich trzcin i głębszej wody nęcąc dosłownie odrobiną mieszanki. Już o 21 pojedyncze piknięcie wyrwało nas z namiotu po czym okazało się, że wędka leży obok podpórki. Szybka analiza i mamy powód. Żyłka wychodząca prawie pod kątem prostym od wędki, mocno skręcony wolny bieg nie dały rybie szans na wyjazd z kołowrotka. Pozwoliły natomiast szybko pozbyć się haka. Cóż, jest efekt więc zestaw trafia w ten sam rewir. Poprawki w ustawieniu sprzętu przy drugiej próbie nie powtórzyły się poprzednie błędy a po kilku minutach holu dziewięcio kilogramowy golec wylądował na macie. O godzinie 6:00 zagrał w końcu mój sygnalizator jednak ryba nie postawiła najmniejszego oporu i dosłownie w kilka sekund wpadła do podbieraka. Spodziewałem się leszcza a moim oczom ukazał się pięcio kilogramowy amur. Azjatycki kolega po raz kolejny zakończył zasiadkę.
Koniec miejscówki
Dyskusja odnośnie brań i zachowania ryb doprowadziła nas do wspólnego zdania, że ryby poszły już na głębszą wodę a nasze płytsze łowisko nie jest już dla nich atrakcyjne biorąc pod uwagę temperaturę, która w nocy potrafi obniżyć się już do 5stopni a w dzień od dłuższego czasu nie przekracza 15. Cztery noce jakie spędziłem wraz z towarzyszami utwierdziły mnie w przekonaniu, że za rok z pewnością wrócimy nad zalew Kielecki w poszukiwaniu największych karpi. Duża populacja amurów daje nadzieję, że za kilka lat będą tam też złote torpedy, które dadzą niezapomniane emocje podczas wędkarskich wypraw. Tym optymistycznym akcentem powoli kończę swój wędkarski sezon a podczas zimowej przerwy znów głowa pękała będzie od ogromu pomysłów i planów wędkarskich. Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam moich towarzyszy wypraw wędkarskich i dziękuję za świetny sezon i niezapomnianą atmosferę na zasiadkach, następny rok będzie jeszcze lepszy. Pozdrawiam i połamania na wielkich rybach tej jesieni! Łukasz.
Artykuł zgłoszony do konkursu wedkuje .pl

 


4.7
Oceń
(12 głosów)

 

Miejskie karpiowanie- domowe kulki na jesień - opinie i komentarze

barrakuda81barrakuda81
+3
Piękna ryba! Gratulację.Podziwiam Was Karpiarzy za wiedzę - jesteście jak dyplomowani dietetycy! Tyle tego, tyle tamtego...i te perwersyjne nazwy półproduktów.W życiu bym tego nie zapamiętał.Trochę jak z odżywkami dla kulturystów:-)Jednak wyniki jak się okazuje potwierdzaja że warto nad wodą kombinować.*****. (2017-09-26 09:42)
vaderfishingvaderfishing
+2
Dzięki za mile slowa. Zeby wędkarstwo było czyms innym niz przypadkowym zlowieniem ryby, wiedza i umiejętnosc jej wykorzystania nad wodą jest podstawowa. Dziala to tak samo w przypadku karpi, wyczynowego lowienia na spławik czy spinning. Pozdrawiam (2017-09-26 16:23)
kabankaban
+2
Ot i właśnie bo ja wybrałem spinning i dążenie do sukcesu w danej metodzie to wybór danego wędkarza. Mam kilku znajomych karpiarzy i świetnie się z nimi dogaduję. Kumpli od spławika brardzo lubię bo po zawodach które im sędziuje mam namiary na niezłe nizinne muchowanie. I dla mnie to kwintesencja wędkarstwa - niech każdy łowi jak lubi i "nie wchodzi w drogę" drugiemu bo "łon wi najlepi" :))) Pozdrawiam. (2017-09-26 17:09)
JKarpJKarp
+2
Fajnie opisane. W końcu pojawiają się następcy :-) (2017-09-27 09:15)
vaderfishingvaderfishing
0
cieszy mnie, ze moje artykuly sie podobaja. Mam nadzieje, ze w następnym sezonie wyjazdow do opisania bedzie jeszcze wiecej. Pozdrawiam (2017-09-27 13:18)
Richard11Richard11
0
Na Szydłówku łowiłem ostatnio jakieś 10 lat temu.Chyba tam wrócę, od 25 lat łowię na Sukowie, ale widzę ,że zalew ma potencjał............... Fajny artykuł, pozdrowienia. (2017-10-04 18:55)
vaderfishingvaderfishing
0
Richard mając możliwość do wędkowania na Sukowie chyba żadna woda nie zrobi aż takiego wrażenia. Niemniej w naszym okręgu każde łowisko przy odpowiednim podejściu może bardzo zaskoczyć. Do zobaczenia nad wodą ;) (2017-10-08 13:53)

skomentuj ten artykuł