Kleniowymi ścieżkami.

/ 6 komentarzy / 22 zdjęć


W tym roku wiosna zapukała do nas dość wcześnie , lub można powiedzieć że zimy nie było w ogóle , dla tego wielu z nas sezonu podlodowego się nie doczekało , a sezon spinningowy rozpoczął się wcześniej na dobre . W takiej sytuacji wielu ruszyło nad rzeczne brzegi w poszukiwaniu ryb , jedni z nastawieniem na pstrągi chodź nie wszyscy mamy w pobliżu rzeki na których możemy się nastawić na schwytanie kropasów , dla tego niektórzy nastawiają się na okonie , inni jeszcze na klenio-jazie które poczuły już powiew wiosny i w niektórych rejonach kraju zrobiły się bardzo aktywne.
Również ja wyruszyłem wcześniej niż zwykle na kleniowe ścieżki , by schwytać swojego pstrąga nizin czyli jakiegoś zimnego klenia czy się uda to się okażę. Jak wiadomo klenie są dość płochliwymi  a zarazem cwanymi rybami , dla tego przechytrzenie jakiejś fajnej kluski czasem wymaga od wędkarza , dużego spokoju nad brzegiem rzeki i odpowiedniego podejścia do tematu . Przede wszystkim trzeba podejść klenia tak by nie spalić miejscówki na dzień dobry hałasem , ponieważ moment i ryba się spłoszy a my będziemy mogli machać kijem do skutku którego nie będzie , lub większe klenie wystawią mniejsze osobniki do schwytania przynęty , bo i tak też się dzieje że duże klenie wystawiają  te mniejsze na pierwszy ogień , że tak to nazwę i gdy wyczują zagrożenie po prostu odpływają , nie bez powodu przyjęło się hasło że kleń ma oczy w każdej łusce 
Do wczesnowiosennych kleni z zimnej wody , podchodzę w ten sposób że każda wędrówka kleniwoymi ścieżkami uczy nowych doświadczeń o tej rybie i czytania wody oraz miejsc w nadchodzącym sezonie , czy się coś uda przechytrzyć czy też  nie to warto być nad wodą , bo nigdy nie wiadomo jak to będzie , ponieważ dzień dniu po prostu jest nie równy .  Przynęty których używam w kleniowaniu , to przede wszystkim liczne grono woblerków imitujących małe rybki , jak i również smużaki choć na nie jakoś nie lubię łowić to zawsze mam w pudełku i czasem po nie sięgam , zazwyczaj są to jakieś imitację żuków , chrabąszczy bądź w późniejszym okresie też imitację owadów . Do tego najróżniejsze blaszki obrotowe w rozmiarach od 00 do 1 , choć czasem potrafię też założyć obrotóweczkę w rozmiarze 2 bo jak wiadomo nie raz trzeba podać większą przynętę i już kilka razy o tym się przekonałem na plus , kolorystyka najróżniejsza choć najczęściej używam kolorów srebro , złoto  bądź kolor miedziany , i do tego obrotóweczek z motywami kolorystyki w najróżniejsze kropki . Na niektórych odcinkach rzeki sprawdzają się stare i dla większości już nie modne blaszki wahadłowe w małych rozmiarach , warto używać wahadłóweczek bo są one skuteczne , i czasem to przynęta klucz która skusi jakiegoś klenia swoją pracą w wodzie.
Co prawda ja swoje pierwsze kleniowe zwiady , zacząłem od lutego ale ten czas postanowiłem wykorzystywać na czytanie rzeki . Raz  zabierałem kijek i próbowałem w niektórych ciekawszych miejscach , a raz wychodziłem po prostu na rzekę obserwować wodę jak zmieniają się miejsca i wyciągać wnioski , by w marcu już systematycznie być na rzece i próbować schwytać jakąś fajną kluchę.
7.03.20 Kolejny dzień wędrówek za kleniem  i kolejny dzień który , napaja mnie optymizmem co do brań jakiś rybek.Pogoda również taka nawet w miarę , niestety w miarę to tylko była bo gdy dotarłem nad wodę od razu zmiana pogody na złą , w jednym dniu kilka zmian pogody no cóż taki mamy klimat . Śnieg z deszczem , deszcz do tego zimny porywisty wiatr  i ciemne chmury na niebie , taka oto pogoda przywitała mnie nad wodą , ale ja broni nie składam tylko składam swój zestaw i zaczynam łowienie . Przede mną pierwszy nie duży przelewik , a na początek zakładam dużego smużaka taki żuczek rękodzieło od kolegi , i popróbuje sobie na smużaczka . Woda dość duża chodź jak na tę porę roku to i tak nie za duży przybór , więc próbuję kilka pierwszych rzutów oddanych nie przynosi mi efektów , obserwuję wodę a na niej zero jakiegokolwiek życia , tak jak by ryba w dniu dzisiejszym nie była aktywna 
 Nie zniechęcam się tylko próbuje dalej , bo kto nie próbuję ten nie  łowi niestety następne miejscówki również nie przynoszą nawet kontaktu z rybą  , więc maszeruję dalej szukać potencjalnych miejsc gdzie mogą przebywać jakieś klenie bądź jazie . Docieram do miejsca dość spokojnego z dużą ilością wiszących gałęzi olszyny nad wodą , postanowiłem że popróbuję sobie w tym miejscu na srebrną obrotóweczkę w rozmiarze 0  , pierwsze rzuty już za mną wynik ten sam lipa straszna , kolejny rzut pomyślałem a może by spróbować tak jak w sezonie letnim posmużyć troszkę obrotóweczką i tak właśnie zrobiłem , gdy tak  smużyłem swoją przynętą spojrzałem na wodę , a tam zamiast klenia to płynie dostojnie już ładnych rozmiarów szczupak na szczęście nie zaatakował obrotówki tylko odprowadził przynętę zawinął ogonem i odpłynął w przybrzeżne trawy . Połowiłem jeszcze chwilę w tym miejscu i ruszyłem dalej , a dalej to ciągła huśtawka zmian pogody i brak jakichkolwiek  brań przerobiłem  dość dużo przynęt , przemaszerowałem sporo kilometrów , a brania żadnego no cóż tak to bywa z rybą na wiosnę , raz bierze a raz nie po prostu trzeba próbować systematyczność kluczem do sukcesu 
12.03.20  Kolejna już moja próba złowienia wiosennego klenia , na rzece jestem dość systematycznie bo co 2 bądź 3 dzień , więc widzę jak rzeka się zmienia i jak woda spada w dół a to zły znak bo w takim tempie do sezonu to z rzeki będzie kałuża , ale miejmy nadzieję że przybory wody jakieś się pojawią i rzeka się obroni. Na wodzie jestem przed godziną 13 , składam kijek , wiąże zestaw i zaczynam szukać kleni z Bzury.Zaczynam od małego przelewiku z nadzieją że jakiś kleń tam jest i może żeruję , na pierwszy strzał idzie rękodzieło nie duża złota obrotóweczka  to na nią po próbuję trochę , pierwszemu miejscu poświęcam spory czas , obławiam miejsce w każdy możliwy sposób niestety nic a nic się nie dzieję , prócz tego że kolejny raz jestem na rzece i kolejny raz zaczyna padać i dość mocno wiać , wycofuję się z miejscówki zostawiam już ten przelewik i idę dalej Po przejściu kilkudziesięciu metrów docieram do kolejnego miejsca i zaczynam najpierw obławiać linię brzegową , wzdłuż oberwanej burty mnóstwo korzeni w wodzie , mnóstwo kryjówek a więc może będzie tu jakiś kleń lub jaź . Miejsce takie bardziej jaziowe bym powiedział  ale co będzie tego nie wiem nikt , co woda da to po prostu będzie cieszyć  . Przynęty póki co nie zmieniam , próbuję dalej na obrotóweczkę w rozmiarze 0 lecz po kilkudziesięciu oddanych rzutach nie ma żadnego kontaktu z rybą 
Postanawiam więc pomachać troszkę w drugi brzeg i zwijać przynętę po wachlarzu , naglę czuję cyknięcie w blaszkę i za moment strzał , zacinam siedzi coś ładnego nagle odjazd z hamulca i walka pomyślałem mam ładnego klenia w końcu na kiju , ale po walce i holu samej ryby coś mi nie pasuję .Próbuję dojrzeć rybę , póki co ta się nie wynurzyła jeszcze pod powierzchnię wody , w końcu się udało ryba doholowana pod brzeg patrzę ładny boleń na moim zestawie kleniowym , szybka miara boleń mierzył 75 cm . Rybka uwolniona z kotwiczki wraca do wody , wielka szkoda że nie był to wiosenny  kleń niestety przyłowy to naturalna rzecz która zdarza się podczas wiosennego łowienia , więc nie powinno to aż tak nikogo dziwić . Niestety miejscówka holem bolenia zostaję spalona , za dużo chlapania więc ryb już pewnie nie ma , po prostu trzeba iść kawałek dalej i tak właśnie zrobiłem ale miejsce dalej przerzucałem bez najmniejszego brania.  Wiać zaczyna dość silny i zimny wiaterek , spoglądam na niebo a tam granatowe chmury pomyślałem z tego będzie padanie ale może jeszcze nie teraz . Z kolejnego miejsca wychodzę bez kontaktu i stwierdzam że kilka miejsc odpuszczę , przejdę z jakieś 500 m polem i tam zejdę do miejsca , a miejscóweczka dość ciekawa tak samo  jak i samo dojście do niej , pełno gałęzi drzew trzeba się przebijać przez nie i uważać na wędkę by jej nie połamać , po przebiciu się przez gałęzie i jakieś knieje , jeszcze zejście ze skarpki i jestem przy wodzie .                                                                                                   
Tym razem postanowiłem zmienić obrotóweczkę na longa od mepsa w kolorze miedzianym i popróbować trochę longiem , zaczynam obławiać drugi brzeg i wolniutko ściągam longa po wachlarzu , bardzo wolne mozolne prowadzenie tak po kleniowemu bym rzekł ale na razie niestety bez żadnego efektu , za to efekt jest w pogodzie cały czas na nie .Rzuty pod drugi brzeg i ściąganie po wachlarzu nie przynoszą mi efektu , więc teraz obławiam przybrzeżną burtke z suchą zatopioną trawą , wolno ściągam czasami wynurzam blaszkę pod powierzchnię wody tak by smużyła , a może wyskoczy jakiś jazik do przynęty niestety było to tylko moje zgubne myślenie bo ryb nie było .Postanawiam wrócić do obrotóweczki w kolorze złotym i macham nią pod drugi brzeg , wolno zwijając czuję cyknięcie w blaszkę i strzał , zacinam coś siedzi i ładnie walczy ale inaczej jak wcześniejszy boleń , silna rybka jest na kiju i znów wraca nadzieja że może to kleń . Ryba wzięła daleko od brzegu , tak że troszkę zabawy z nią mam ale udaję mi się ją w końcu podprowadzić pod brzeg , patrzę na wodę i nie wierzę no nie 2 boleń , cholera one mają chyba dziś jakiś dzień konia pomyślałem i ta brzydka pogoda im sprzyja .Boleń odczepiony zmierzony , rybka mierzyła 60 cm ajj żeby to był kleń było by pięknie , no cóż zamiast klenia jest boleń który wraca do wody niech płynie do swoich a ja wychodzę z miejscówki i maszeruję dalej . dalej niestety pogoda się załamała , zaczął lać grad i zerwała się taka wichura że niestety chwilę musiałem przeczekać , niebo aż czarne no takie mamy anomalia pogodowe , a ja mam chwilę by w tą zimną i wietrzną ulewę napić się gorącej herbaty z termosu  .Niebo trochę się przeciera a nawałnica pomału przechodzi , więc ja atakuję kolejne miejscówki mam ich jeszcze kilka do zrobienia , tym razem przemieniłem złotą obrotóweczkę na mepsika czarnego w żółte kropki rozmiar 0 , postanowiłem pograć troszkę kolorystyką obrotóweczek i po próbować różnych kombinacji , niestety tych kilka miejsc  nie przyniosło mi ani żadnego brania ani też klenia , więc czas już zwijać kijaszek i wracać do domu a jutro kolejne podejście za kleniem.                                                                                                                                                                         

13.03.20                                                                                                                                                                                                                        
Piątek 13 i to rzekł bym przysłowiowy wędkarski piątek 13 , ale po kolei po godzinie 12 melduję się na rzece , pogoda jak zwykle zmienna już czekam na te okresy gdzie pogoda się ustabilizuję i będą normalne temperatury . Od początku dzisiejszej wędrówki wszystko szło nie tak , chodź nie wierzę w takie przesądy między innymi jak piątek 13 .Po zrobieniu kilku miejscówek dalej jestem na zero , nawet kontaktu z rybą ale do tego pomału przywykłem przez marzec no taki miesiąc poplątany .Maszerując na kolejną miejscówkę , słyszę dzwoni telefon odbieram bo to kolega po kiju Szymon więc chwila przerwy na rozmowę ,  a podczas rozmowy wędrówka na kolejne miejsce i tu pech bo do miejsca kolejnego i ostatniego , po oddaniu kilkunastu rzutów moja obrotóweczka zaczepiła  się o podwodną trawę  i po odczepieniu odstrzeliła uderzając w szczytówkę a ta niestety pękła , już gdy usłyszałem ten nie miły dla wędkarza dźwięk jak by coś pękło wiedziałem że dłużej niestety nie połowię .No cóż wędkarski piątek 13 i mój ulubiony dragon z series uległ uszkodzeniu , poirytowany zły i zmarznięty wracam do domu , a w tym czasie wykonuję telefon do zaprzyjaźnionego sklepu wędkarskiego rstrada , kiedy mogę podrzucić kijek na gwarancję Michałowi i na dziś to koniec moich piątkowych podchodów za kleniem pechowych podchodów .
28.03.20  
 Raczej ostatnia wędrówka w tym miesiącu za kleniem ,i  chodź było ich  dość wiele to tylko kilka postanowiłem opisać .Mimo tego że swój główny kijek połamałem i czekam na wymianę , to kolega Szymon użyczył mi jednego ze swoich bym troszkę go przetestował kijek to lucky john vanrex może troszkę przy krótki ale zobaczymy jak on będzie się sprawował  Na wodzie jestem tak jak zawsze przed godziną 13 , bo wydaję mi się że ten okres jest jeszcze za wczesny by zaczynać łowienie wcześnie z rana  ,  ale to tylko moje spostrzeżenia i porównania z mojej rzeki . Dziś łowienie zaczynam od małego wobka sieka bzyk imitacji kiełbika , może w niego coś przywali jakiś kleniowy lub jaź  .Przede wszystkim na początku zajmę się miejscami z niewielkimi przelewikami , i  szybszym nurtem i tam będę próbował coś schwytać , ale póki co nic a nic nie działa zero kontaktu z rybą .Postanawiam więc zmienić wobka na małą obrotóweczkę , i tym razem zając się innym odcinkiem rzeki , mianowicie spokojniejszymi miejscami z większą ilością kryjówek . Idę na wyjście zakrętu przez które , idzie dość głębokawa rynienka z kamienistym dnem więc obłowię to miejsce solidnie , oddaję kilkanaście rzutów i tylko jeden kontakt z rybą mianowicie miałem jedno branie , dość fajne już niestety nie wcięte w tempo i rybka nie wyjechała z wody .
Próbuję dalej ale nic nie skutkuję , zmieniam kolorystykę blaszki , na mepsa czarnego w żółte kropki w rozmiarze 0 , i próbuję teraz tym ale ryby chyba nie żerują i mają przynęty głęboko w płetwie ogonowej . Kieruję się dalej w inne miejsce , i wracam do woblerka od sieka imitacja kiełbika , schodzę do miejsca i macham pierwsze rzuty oddaję pod drugi brzeg i wolno po wachlarzu ściągam woblerka , rzut za rzutem próbuję sprowokować jakiegoś klenia ale nic kompletnie tak  jak bym łowił w studni . Zmieniam nieco taktykę , tym razem rzuty na środek rzeki i wolniutkie ściąganie przynęty pod przybrzeżne trawy , kilkanaście rzutów za mną i tak samo zero efektów nic się nie zmienia na dodatek dzwoni telefon odbieram i łowię dalej , kolejny rzut w środek i wolniutko po wachlarzu prowadzę swoją przynętę pod przybrzeżną trawę , nagle czuję branie zacinam siedzi coś i ładnie walczy , za chwilę odjazd w środek rzeki i walka no to mamy ładną rybkę i hol z relacją przez telefon 
Ryba ładnie walczy a kijek pożyczony do testów daje radę , co prawda brakuję mu trochę cm ale nic nie zrobię , jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma . Ryba po samym holu wydaje się być silna  i znów pojawia się nadzieja na ładnego klenia , niestety pierwsze wynurzenie dało mi odpowiedź że nie jest to kleń , a kolejny w tym sezonie boleń cholera pomyślałem  znów boleń , podprowadzam już rybę pod brzeg a ta nagle złapała powietrza i wróciły jej nowe siły do walki , oplątując żyłkę o trawę wpłynęła pod trawy i sama się wypięła na oko oceniam że boleń mógł mieć coś koło 60 -65 cm . No cóż nie był to kleń szkoda , trochę kijek przetestowałem i do tego coś już się działo fajnie , a kolega dodatkowo miał relację holu na żywo/ W tym miejscu popróbowałem jeszcze trochę , ale bez wyników więc postanowiłem ruszyć dalej , kolejna miejsca z kolejnymi przelewikami więc raz popróbuję woblerkami a raz obrotówkami . Woblerkami staram się zejść w rynienki , jak najgłębiej by sprawdzić czy ryba nie gromadzi się jeszcze w głębszych partiach wody , zaś obrotówkami schodzę w połowę wody bądź bliżej powierzchni , ewentualnie czasami sobie przysmużę niestety żadne zastosowanie nie zdaję egzaminu . No cóż próbuję dalej , próbuję dalej kolejnych miejsc i kolejnych przynęt  ale wszystko to tylko próby bez wyników , kilkanaście miejsc zrobionych jeszcze , niestety nic się już nie działo , to pora by wracać do domu i planować kwietniowe wędrówki .

 


4.2
Oceń
(9 głosów)

 

Kleniowymi ścieżkami. - opinie i komentarze

kabankaban
+2
Nie wiem jak to jest ale jeden z kolejnych wpisów w którym odczuwam małe podobieństwo co do moich o kleniach... . (2020-04-16 14:55)
wyprawy brzegiem wyprawy brzegiem
0
kaban aż takie podobieństwo , nie spodziewał bym się że mogę pisać podobnie jak ktoś inny nawet nie mam takiego zamiaru pozdrawiam ;) i zdrówka życzę w tych pokręconych czasach (2020-04-16 14:59)
kabankaban
+2
Sorry ale zwracam uwagę na drobne czasami rzeczy choć z drugiej strony możemy mieć podobne odczucia... . (2020-04-16 15:24)
wyprawy brzegiem wyprawy brzegiem
+1
kaban spokojnie bez problemu ;) wiem jak jest pozdrawiam (2020-04-16 15:30)
mavic8mavic8
+1
Szacun dla autora za wytrwałość, cierpliwość i szczerze zazdroszczę pięknych doświadczeń o tak wczesnej porze roku nad wodą. Nawet jeśli nie było kleni to pojawiły się ładne bolki. Naprawdę podziwiam, że aż tyle Kolega miał ochotę napisać,ale... Gdzie to się było, gdy w podstawówce pani uczyła o zdaniach złożonych i wielokrotnie złożonych - współrzędnie i podrzędnie? Szósta albo siódma klasa... Już wiem. Zapewne na rybach. Duża i wartościowa porcja spostrzeżeń znad wody, jednak po porannej lekturze całego tekstu do wieczora boli mnie głowa. Błagam i pewnie inni się dołączą. Przecinki, przecinki i jessszzczze raz przecinki. Czasem średnik lub myślnik i nagle zdanie, w którym jest 20-30 wyrazów (ja bym raczej nie tworzył tak karkołomnych ciągów), nabiera rumieńców. Nowa jakość!!!! Będzie się czytało z potrójną radością. Więcej już nie narzekam, bo zaraz usłyszę, że jak ten wirus jestem. Nad wodę, na ryby a nie po ryby!!! :-D (2020-04-22 20:15)
Jakub WośJakub Woś
+1
Świetny tekst. Bardzo dużo można z niego "wyciągnąć" przydatnych informacji (2020-04-30 11:09)

skomentuj ten artykuł