Jak dobrze trafić w czas rójki jętki.

19-go maja wyprawiłem się n-ty raz na pstrąga, n-ty w tym roku oczywiście. Dotąd rok 2009 był dla mnie niesamowicie ubogi, poprostu bezrybny! Ale powiem tak ; jak już się ma tego konika to nie wolno go zaniedbywać, więc jadę, dość wczesną porą bo na łowisku stanąłem przed 6-tą. Pogoda niejasna; popada albo i nie popada, dobrze choć, że nie świeci ta gigant żarówka - słowem nieżle. Więc łowię i tak do ok.10,30 nie wiele się działo; pare skubnięć, jakieś fikołki króciaka, dwa wyjęte ale do ucałowania za urodę i... w wodę!
gęś dzika
Jest blisko do 11-tej, gdy zaczyna się coraz gęściej roić jętka i to wielka, no, poprostu latające kluchy pstrąże wychodzę na długą prostkę i w zasięgu rzutu na maxa mam wyjście z łuku i zwężenie, powodujące zarazem znaczące pogłębienie...Rzut, udany, 2-3 obroty i ŁUPNIĘCIE!Rzucam mosiężną aglię dekor meppsa nr 2, dobra kotwica, pewna żyłka 22-ka więc celebruję hol, delektując się przepysznymi młyńcami - wreszcie czas kończyć, wyrzucam rybę zasię na łakę, robię co jedynie przykre acz nieodzowne... mierzę = 45cm !!!Jeszcze foto i dalej. Nieco wyżej mam 'truchnięcie' zbyt silne jak na króciaka... W drodzę powrotnej zapinam woblerek
Salmo - buczerek 5 cm, malowany w salamandrę i trafiam w tą zwężkę z truchnięciem...Łowię tam drugiego pełne 43cm. O rany jak cudnie jest, tylko skąd szary zaganiany człowiek ma przeczuć kiedy nastąpi to chwila prawdy na pstrągowej wodzie, święto majowej jętki, na które masowo idą pstrągi jak my kiedyś na 1-go... Nawiasem - dotychczas uważałem, że w czasie rójki pstrągi nic innego nie biorą do buzi - a tu taki fart...!