Nie kupuję zanęt gotowych. Wrzucam wtedy do wody i nie myślę o tym. A jeśli robię sam to myślę: czy dobrze dobrałem składniki, czy rozpuszcza się w wodzie, czy ryby zauważą ją, itd. Gdy zanętę zrobisz samemu to ona ma duszę. Co wy o tym sądzicie. Pozdrawiam
Mam książkę "Na ryby"po moim Dziadku z 1918 roku. Zawiera ona 100,i 1 sposobów przyżądzania zanęt, (zwrućcie uwagę na formę-przyżądzanie). Takie sformułowania jak : Chleb słodowy,Miód przaśny czy pierścienie dżdżowmicze i robaki plujkowe, oraz laski wniljowe - są normalnością. Próbowałem i mogę powiedzieć że to przynęty z duszą. Stosuje je od dawna z powodzeniem i porównuje je z kupnymi. Efekt- kupne używam gdy nie mogę zdobyć komponętów do zrobienia tych z tej starej książki. Pozdrawiam. (2009/04/05 16:06)
Polecam przekopanie źródeł z lat 30-60tych. Same przepisy na zanety z naturalnych składników. Oczy wychodzą z orbit jak sie czyta takie przepisy. Aile w tym wiedzy zdobywanej latami? No oczywiście najprościej jest kupić w sklepie zanętę z firmówką od jakiegoś mistrza. ;-)) (2009/04/06 14:52)
kurde od razu mi się nasuwają pretensje ludzi którzy narzekają na stan Polskich wód bo nie złowili 35 kilowego karpia i 85 kilowego suma. Tak jak pisze Ghostmir o zanętach. To są lata zdobywania wiedzy, doświadczenia, poznawania zwyczajów ryb, obcowania z przyrodą aż w końcu czerpania z tego wszystkiego przyjemności. Takie sztuki nie są dla niedzielnego wędkarza. Masz rację kolego wolus nie ma to jak dojść do czegoś samemu. (2009/04/06 16:43)
No właśnie sie dowiedziałem czytając to. Ja nie łowię okazów po 20 kilo, bo nie stać mnie na kulki w ilościach po 30 kilo na jeden wyjazd. Doprawdy nie wiem, co to karpiarzom w tych głowach siedzi? Czy to tak ciężko kapnąć ile gnoju do wody wrzucają? Aż się serce kraje. (2009/04/09 15:06)
Również tego nie rozumiem. Ale GHOSTMIR i Ja1kuba jak miałbys sponsorów to też kazał byś kupić 30 kg kulek i wrzucił je na raz. Pozdrawiam (2009/04/10 10:13)
Nie ten typ. Gdybym nawet miał sponsorów, to i tak by mnie to rozumu nie pozbawiło, zreszta nie moja broszka świnie łowić. Jestem ponad to. Ale każdy ma swojego mola który go gryzie. (2009/04/10 17:52)
No ale podobnie jak ktoś taki ma karpie olbrzymy, które są głodzone i tak to jest. Trzeba myśleć nad wodą. Zawsze można wsypać tira peletu na 1ha stawu. Niedaleko jakieś 35km odemnie mam stawy. Jest to nekielka. Są karmione peletem i rosną jak świnie. Jak ktoś hodował to wie jak to jest. Pozdrawiam (2009/04/10 21:41)
Robię ją sam i zawsze staram się dopasować do ryb. Nienawidzę odważać na wadze z dokładnością do setnych tysięcznych grama. Poprostu robię ją „na oko”. Składniki: -tania zanęta karp, lin, karaś( 2,5kg za 8zł) -bułka tarta; -płatki kukurydziane; -troszkę drobniutkiego piasku ( ja mam płukany więc jest świetnie) -biały robak; -atraktor zapachowy ( może wydawać się to dziwne ale miałem starre kulki proteinowe. Zebrałem jeszcze od kolegów i zmieliłem przez maszynkę do mięsa. Zapach jak się patrzy)
Zanętę „kupną” mieszam 1:1 z bułką tartą. Dodaję ze 100g płatków zmielonych lub przetartych przez sito. Miałem szklankę kulek i zmieliłem je. Wszystko mieszam i dodaję garść piasku. Robaka dopiero na łowisku. Z tego robię kulę i rzucam. Oto mój tajny przepis, którego nigdy nie zdradziłem.
Skuteczna na karasie i liny oraz karpie. Choć ma zapach to ją wzbogacam.
wolus ja bym się nie chciał ze sponsorami użerać myślę że ograniczali by mnie i narzucali coś od siebie a dla mnie wędkarstwo to wypoczynek w takiej formie jak ja chcę (2009/04/10 22:03)
No ja myślę, że ten wędkarz, o którym mowa też niewrzucałby 30 kg kulek tylko 3kg i to też by wystarczyło. A gdyby nęcił jeszcze 4 dni przed wyjazdem, a w dzień wyjazdu troszku mniej to miałby taki sam efekt. Pozdr. (2009/04/11 08:37)
Wędkarstwo to wypoczynek i zabawa połączone z przyjemnością . Nie wyobrażam sobie żebym wyjeżdżając na ryby nie pomyślał na co dzisiaj mogą brać i co naszykować.,, Prawdziwy wędkarz zawsze coś pitrasi , miesza, kopie i hoduje tylko po to aby rybom się przypodobać i powodzenie ma bo garną się jedna za drugą . Gotowe zanęty są tylko dla niedzielnych wędkarzy którzy nie mają czasu lub im się nie chce i rezultaty mają niedzielne bo łowią ryby niedzielne”. Nauczyłem się od własnego taty że jak przyłożysz się i pomyślisz o wszystkim to rezultaty są , a jak pójdziesz na łatwiznę to idziesz tylko posiedzieć i tylko szczęście może ci pomóc. (2009/04/11 09:05)
Święte słowa. Mam wujaszka, który nęci po północy w sobotę, a w niedzielę po południu, gdy jest skwar to łowi i liczy na szczęście. Mówię, że suma by musiał wpuścić to by łowił. A co najlepsze, to gdy zrobi się troszkę chłodniej i nie jest parno to się zwija. Zawsze o nim pamiętam. Pozdrawiam wuja kochanego. (2009/04/11 09:11)