Wybór miejscówki - fakty, mity i teorie.

/ 13 odpowiedzi
Haryyy5


Jak wiadomo wybór miejsca w którym będziemy łowić jest sprawą kluczową bo i najlepszy wędkarz, z najlepszym sprzętem nie złowi ryby w miejscu gdzie jej po prostu nie ma. Sposobów jest mnóstwo i każdy ma swoje sprawdzone metody na zlokalizowanie ryby. Może choć część z nas zdecyduje się podzielić swoimi ? Wszelkie chwyty dozwolone, od pradawnych magicznych praktyk, przez wróżby aż po echosondy, drony czy czego tam jeszcze używacie. Myślę że takie kwestie jak dobry dojazd, wygoda, bezpieczeństwo itp. możemy sobie odpuścić, skupiając się jedynie na skuteczności.


Jako autor może zacznę od siebie :


Pierwszym, oczywistym, choć może w czasach zakupów internetowych nieco już przez niektórych zapomnianym sposobem jest wywiad w zaprzyjaźnionym sklepie wędkarskim. Przy okazji zakupu chociażby robaków czy zanęty, zawsze warto popytać, posłuchać plotek, czasem pociągnąć za język innych klientów, którzy w wędkarskim często zapominają a strzeżeniu swoich tajemnic i chętnie opowiedzą każdemu kto tylko będzie chciał słuchać że ostatnio złapali TAAAAAAKIE RYBY, często bez problemu można dowiedzieć się ze szczegółami dokładnie gdzie, kiedy i na co. Polecam tutaj mieć jeden zaprzyjaźniony nieduży sklep, w którym będziemy kupowali artykuły pierwszej potrzeby - zanęty, przynęty, haczyki, spławiki itp itd. tym sposobem będziemy tam częstym gościem a wówczas otrzymamy dostęp to tajemnej wiedzy sprzedawcy, który opowieści o potworach z głębin wysłuchuje po 8 godzin dziennie i jest prawdziwą encyklopedią wiedzy a co ważniejsze dzięki dywersyfikacji źródeł informacji jest w stanie oddzielić plotki, fantazje wędkarzy i przypadki od faktycznym prawidłowości dotyczących ryb w okolicy. Również jadąc na nieznaną wodę warto zajrzeć do wędkarskiego i przy okazji zakupów spróbować się czegoś dowiedzieć. Może nie uzyskamy w ten sposób informacji dokładnie w które miejsce rzucać, ale będziemy mieli ogólny obraz gdzie obecnie żerują ryby. 



Kolejną oczywistą sprawą, tym razem dotyczącą spinningu jest śledzenie uciekającej w popłochu drobnicy. Skoro uciekają to znaczy że coś je goni, skoro goni znaczy że żeruje, skoro żeruje to może i na naszą przynętę się skusi. Ja na ogół rzucam kilka metrów za miejsce gdzie drapieżnik robi zamieszanie i staram się poprowadzić mu przynętę przed nosem.  (2017/02/22 14:26)

erykom


Jeśli chodzi o mnie to wolę częste przebywanie nad wodą i obserwację wody niż opowieści a dokładniej fantazje niektórych wędkarzy.Mam takiego znajomego który snuje opowieści z krypty bez jakiegokolwiek zająknięcia się a obcy wędkarze go słuchają:))   (2017/02/22 14:54)

SlawekNikt


O typowaniu miejscówek na rzekach i jeziorkach napisano już chyba wszystko zatem od tego zaczynamy, potem przyzwoita lorneta i trzeba trochę czasu poświęcić na obserwację zwłaszcza rano i wieczorem. (2017/02/22 15:04)

ryukon1975


Słuchać innych nie polecam.
1.bajkopisarze,
2.kłamcy, zmieniający pewne fakty, piekła się nie boją
3.trzymający swoje dla siebie czyli nie mówiący nic
Na własnym przykładzie jestem suma dodawania, takie 2+3. :)
Dojazd który został przez autora wątku zignorowany a właściwie jego brak jest bardzo ważny. Często już przejście dystansu 150-200 m sprawia że dla 95 % wędkarzy to wyprawa bardziej skomplikowana jak podejście na Mount Everest. Dla kogoś kto tam ma w planie nęcić i łowić duży plus już na starcie. Oczywiście jeśli tylko na początku dobrze wytypuje miejscówkę pod względami czysto wędkarskimi jak np. gatunek ryb jaki chce tam łowić. To już jednak bardzo dużo pisania.
  (2017/02/22 15:05)

Jakub Woś


Ja zawsze wysłuchuje wędkarzy siedzących nad wodą. Później porównuje te opowieści z własną wnikliwą obserwacją łowiska. Dzielę i mnożę te opowieści przez współczynnik ściemniacza i często dochodzę do słusznych wniosków. (2017/02/22 18:17)

pstrag222


Zasada jest prosta , lecz nie wszystkim znana częste bycie nad wodą to nie przesada :) (2017/02/22 18:43)

kaban


Podejrzewam, że na zbiornikach ogólnie i łatwo dostępnych wszystkie miejscówki są znane. Co do rzek to moje podejście jest podobne a właściwie takie same jak u Krzyśka. Kiedyś komuś zaufałem i pokazałem jak i gdzie złowić fajnego klenia na "mojej" rzece i niestety od tamtego czasu nie złowiłem już żadnego powyżej 50-tki. Moje obecne miejscówki na jakiejkolwiek rzece gdzie łowię są tylko moje i każdemu spotkanemu zawsze powiem, że nic nie brało i nic nie złowiłem. (2017/02/22 19:09)

luxxxis


Wpierw lekki wywiad,potem składanie info w jakąś logiczną całość. Potem obserwacja wody i konkurencji-co łowią,na co,w jakich miejscach-chodzi o typ,charakter stanowiska,głębokość--na to nakładam własne wnioski-czyli dlaczego.
Łowię z głową--ryba jest do rozgryzienia...Nie szukam majowych esoxów w 2 metrowej toni lecz w wodzie do pasa-bo tam cieplej,dużych nie staram się łowić tam gdzie tłuką małe-bo by nie tłukły gdyby krążył tam 110cm krokodyl...
Skoro "duże" nie biorą nikomu z rana to przyjeżdżam po południu,łowię na opak,wbrew zasadom,ciągle kombinuję z porą,wabikiem,sposobem prowadzenia.
Każdy wypad przelewam na papier,po kilku latach otrzymuję "mapę" najlepszych żerowisk,optymalnych godzin i przynęt,każde pewne doniesienie o dużej rybie wrzucam do tych statystyk.
Każda informacja nad wodą jest ważna,nawet brak oznak żerowania drapieżnika niesie za sobą wskazówkę---jeżeli na 1m wodzie nie widać bijących gówniarzy to znaczy że albo tłuką niżej albo nie żerują--lekiem jest połów agresorem,albo na "wleczonego",tudzież zagranie na "agresji" gwałtownym opadem...
Jesienią esoxy gryzły słabo...-dziadki po 8godzinach połowu na 2 żywcówki mieli czasem po 2-3 knoty,spinning dawał to samo a więc kicha.
Próby połowu zamiennika-okonia na boczny trok wypadały kiepsko,to jeszcze nie był ten czas....Zauważyłem jednak dużą ilość obcinek obciążenia czy twista..Wniosek--stoją na dnie praktycznie,są apatyczne,nie wyjdą do prowadzonej wyżej przynęty.W ruch poszedł "boczny" na grubo-drut 0,5m,wobek 14cm schodzący max pół metra,oliwka 40g...Woda ożyła,na wleczonego w żółwim tempie woblera w bezpośredniej bliskości dna siadały raz za razem...
Ta historyjka to próba pokazania toku rozumowania,jest autentyczna,kilka z pozoru błachych pierdołów ułożyło się w logiczną całość. (2017/02/22 19:45)

Haryyy5


Przyznaje że opowieści ze sklepów wędkarskich nie można traktować dosłownie i brać jako pewnik, bo tak jak piszecie, niektórzy wymyślają całkiem historie, inni sporo dodają i zmieniają. Jest to dla mnie tylko wskazówka, ale jeżeli od kilku osób usłyszę to samo to wtedy już jakaś prawidłowość się pojawia, też tak jak piszę, lepiej do takiego wywiadu nadają się małe sklepiki bo ludzie się tam znają i są jakby mniej anonimowi. Już nie "ktoś tam połapał" tylko "staszek z władkiem połapali" Ale oczywiście pewności nie ma nigdy.

Dojazd pominąłem gdyż to już każdy sam musi ocenić czy chce mu się pchać kilometr przez krzaki czy woli trochę gorszą miejscówkę na którą wjedzie samochodem. 
  (2017/02/23 09:42)

ryukon1975


Ja zaś na te czynniki zwróciłem uwagę dlatego że są bardzo ważne, pomocne i szybko można je ogarnąć nawet tu na portalu. Praktycznego wyboru pewnej miejscówki na przykładowo brzanę w danych warunkach już nie tak łatwo się nauczyć. (2017/02/23 09:56)

SlawekNikt


Luxxxis jak to często bywa dobrze prawi. (2017/02/23 16:05)

pstrag222


Nigdy nie zwracam uwagi na wywiad , ani na opowieści wędkarzy .
Ufam tylko wypowiedziom zaufanych ludzi , dosłownie 3 osobom. :)

Po drugie łowię na kilku łowiskach , któe dobrze znam i wiem , gdzie, na co ikiedy siadać. A mimo to często jestem zaskakiwany jakimś nowymi zjawiskami.
Dletego staram się być często nad wodą, nie wązne czy z wedką , czy bez , ale obserwuje wygiągam wnioski.
Swoje wypady opisuje w notesiku dla podglądu.
Łowiąc , aktywnie feedrem , można wiele zaobserwować :) (2017/02/23 18:23)

luxxxis




Dojazd pominąłem gdyż to już każdy sam musi ocenić czy chce mu się pchać kilometr przez krzaki czy woli trochę gorszą miejscówkę na którą wjedzie samochodem. 
 

Brak dojazdu do miejscówki o którym wspomniał Ryukon to kluczowy aspekt typowania odcinków rzeki podczas "pstrążenia". Ludziska są wygodne,rzeki często idą przez dzicz,pora roku obraca lokalne drogi w nieprzejezdne brejowe "coś",ktoś kto cały tydzień ora w robocie nie da się z plecakiem na godzinną wędrówkę przez pola.On wybierze odcinek gdzie w trzy sekundy wobka zatopi a tamten oleje i zostawi Luxiowi....:)
Mało tego.....--zazwyczaj lepiej "daje" ten brzeg nad którym nie ma deptaka,wyrażnej ścieżki,jest bardziej zarośnięty a trawa niezdeptana np. Wierzyca,obok osiedla nad Jarem
Niektóre jeziora mają "lepszy" jeden brzeg-np.Zduńskie,--z powodu braku stanowisk,nikt zielska nie trzebi,pas trzcin ma się dobrze,zero hałasu--to i rybiszony chętnie tu bywają. (2017/02/23 19:39)