Wędkowanie w Wielkim Księstwie Luksemburg


  • konto usunięte

Witam, pozwolę sobie podłączyć się pod grupę belgijską, bo chyba nie ma sensu zakładać osobnej, tylko luksemburskiej. Warunki wędkowania są raczej podobne, przepisy również, mam nadzieję, że te informacje przydadzą się np. kolegom, którzy z Belgii wybiorą się do sąsiedniego Luksemburga.

Luksemburg – czyli Panie Premierze, jak łowić?

 

 

Luksemburg to niewielki kraj (nieco powyżej 2,5 tys km2), który jednak, choć trudno nazwać go wędkarskim Eldorado, oferuje ciekawe możliwości, zwłaszcza z punktu widzenia polskiego wędkarza. Większość bowiem cieków w tym kraju należy do krainy pstrąga, lipienia i brzany, pozostałe wody stanowią zdecydowaną mniejszość.  Nawet największy miejscowy ciek, tj. luksemburski odcinek Mozeli, figuruje oficjalnie jako kraina brzany.

 

Wody w Luksemburgu dzielą się generalnie na te publiczne, dostępne dla każdego śmiertelnika, który wykupi odpowiednie pozwolenie (wody 1 kategorii) oraz wody prywatne, do których dostęp mają wyłącznie członkowie określonych klubów wędkarskich, bądź też są one wręcz w rękach kilku prywatnych właścicieli, którzy mają wyłączne prawo łowienia w nich (wody 2 kategorii). Do pierwszej kategorii zaliczają się zarówno największe rzeki: Mozela, (częściowo) Siura (Sauer) i Ura (Our), jak również zbiornik zaporowy na Siurze (lac Esch-sur-Sure). W rękach klubów i prywatnych właścicieli pozostają natomiast inne cieki, głównie na północy kraju. Jest to istotna odmiana dla polskiego wędkarza – w kraju większość wód jest ciągle dostępna powszechnie, po opłacaniu odpowiednich składek, w Luksemburgu wprawdzie największe cieki i jedyny większy zbiornik wody stałej są nadal publiczne, jednak pozostałe wody są zasadniczo wyłączone z powszechnego wędkowania i wymagają przystąpienia do lokalnego klubu, bądź też znajdują się zupełnie w prywatnych rękach i są tym samym zupełnie niedostępne. 

 

Zezwolenie

Oprócz podziału wód na publiczne i prywatne, drugi najważniejszy podział to wody graniczne i wewnętrzne, na których obowiązują osobne zezwolenia

Uzyskanie zezwolenia na wędkowanie w Luksemburgu jest raczej mało skomplikowane. Najprostsze jest to w przypadku wód granicznych (Mozela, Siura graniczna, Ura), ponieważ wymaga jedynie zakupu odpowiedniego pozwolenia. Zezwolenie to nabyć można w tzw. commissariats de district w Luksemburgu, Diekirch czy Grevenmacher, jak również w sekretariatach wielu gmin. Jest ono relatywnie niedrogie i występuje w dwóch rodzajach:

- kategoria A (łowienie z brzegu): 15 EUR/rok, 10 EUR/miesiąc lub 5 EUR/miesiąc

- kategoria B (łowienie z łódki0: 40 EUR/rok, 25 EUR/miesiąc, 10 EUR/miesiąc.

 

Możliwy jest też zakup zezwolenia grupowego, dla grup powyżej 12 osób. Umożliwia ono wprawdzie jedynie z łowienie z brzegu, za to kosztuje jedynie 0,5 EUR/osobę/dzień.

 

Normalnie sprawę można załatwić dosłownie w 30 sekund. W otrzymane zezwolenie wpisujemy swoje dane i już jesteśmy gotowi do łowienia.

 

Należy tutaj jeszcze wspomnieć o możliwości łowienia w zbiorniku zaporowym na Urze w Vianden, które wymaga osobnego zezwolenia sprzedawanego przez użytkownika akwenu - Société Électrique de l'Our (SEO), 2, rue Pierre d'Aspelt, L-1142 Luxembourg. Można wykupić zezwolenie roczne za 24,79 EUR bądź też (w okresie 1 kwietnia - 30 listopada), zezwolenie turystyczne ważne 2 tyg., które kosztuje 2 tygodnie. Zezwolenie to można nabyć w Syndicat 'Initiative, Maison Victor Hugo, Vianden.

 

 

W przypadku wód wewnętrznych (Siura wewnętrzna, zbiornik zaporowy Esch-sur-Sûre), sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że by uzyskać zezwolenie należy, oprócz wniesienia odpowiedniej opłaty, przygotować zdjęcie oraz…świadectwo niekaralności. Ten ostatni wymóg wynika z faktu, że luksemburskie prawo zezwala na wydawanie zezwoleń na wędkowanie w wodach wewnętrznych jedynie osobom niekaranym za niektóre kategorie przestępstw, w tym m.in. przestępstw „myśliwskich” i „wędkarskich”. Na szczęście świadectwo takie wydawane jest bezpłatnie i od ręki w biurze w luksemburskim centrum sądowym. Samo zezwolenie możemy otrzymać, tak jak w przypadku zezwolenia granicznego, we wspomnianych już commissariats de district Luksemburgu, Diekirch czy Grevenmacher oraz sekretariatach większych gmin. Zdjęcie potrzebne jest dlatego, że zezwolenie to ma charakter wieloletni, a jego ważność przedłużana jest corocznie przez naklejenie znaczków skarbowych (po kupieniu tychże rzecz jasna).

 

Ceny kształtują się następująco:

 

- kategoria A (łowienie z brzegu): 18 EUR/rok lub 3 EUR/miesiąc (zezwolenie turystyczne)

- kategoria B (łowienie z łódki: 23 EUR/rok lub 4 EUR/miesiąc (zezwolenie turystyczne)

 

Przepisy

Luksemburskie przepisy regulujące wędkowanie wydają się być oparte na regulacjach belgijskich i francuskich i, dla Polaka, mogą się często wydać dość archaiczne/rygorystyczne. To co jako pierwsze może rzucać się w oczy to zakaz łowienia nocnego (listopad-marzec 7.00-19.00, kwiecień-październik 5.00-23.00) czy spod lodu. Są to dość bolesne zakazy. Poza tym np. rzeki graniczne są ogólnie zamykane dla wszelkiego wędkarstwa przez bardzo ciekawy okres (1 lutego do 14 czerwca włącznie). Jeśli dodać do tego jeszcze, że sezon pstrągowy zaczyna się 1 kwietnia, sytuacja może wydać się trudna. Poza tym na większości wód można łowić jedynie na 1 wędkę (co akurat w przypadku spina jest mniej bolesne), nie można zanęcać robakami w wodach wewnętrznych, brodzić mogą tylko muszkarze i to wyłącznie w Siurze….itp. itd. Z drugiej strony niektóre reguły są bardziej liberalne niż w Polsce, np. kleń czy okoń nie mają w ogóle wymiaru ochronnego (czy też łącznego wagowego), na a przede wszystkim nawet w wodach typowo ‘górskich’ dozwolone jest wszelkie robactwo i w ogóle metody. Z tymi przepisami da się żyć, choć na pewno nie są one najbardziej korzystne, ale jeśli jakoś przyczyniają się od przetrwania gatunków… Z drugiej strony nie ma bezsensownego egzaminu na kartę wędkarską, a ingerencja miejscowego związku wędkarskiego jest raczej ograniczona – nie jest to ten wszechwładny twór znany z kraju. Nie ma też rybaków (są za to niestety, skoro mówimy o rybackich plagach, kormorany).

 

 

Woda

 

Przechodząc do powszechnie dostępnych wód, stanowią je trzy rzeki, jedna duża i dwie średnie oraz zbiornik zaporowy.

 

Rzeki:

1.  Mozela (Moselle/Mosel) to największa rzeka przepływająca przez Luksemburg, a właściwie wyznaczająca południowo-wschodnią granicę państwa. Na prawie całym odcinku przebiega na granicy z Niemcami, tylko niewielki odcinek niedaleko sławnej miejscowości Schengen oddziela Luksemburg od Francji. Mozela jest dopływem Renu a zaczyna swój bieg w Wogezach, gdzie, na początku, stanowi rzekę pstrągową, zaliczaną do I kategorii. Niestety, w latach 60-tych ubiegłego wieku Mozela została na odcinku luksemburskim skanalizowana. Dlatego dzisiaj wygląda raczej monotonnie - długie proste odcinki, bez burt, trzcinowisk, starorzeczy etc., generalnie stała głębokość (ok. 3,5 m). W dodatku co chwilę wodę mącą ogromne barki a woda potrafi płynąć raz to w jedną, raz to w drugą stronę. Próżno szukać tutaj typowych miejscówek opisywanych w podręcznikach, takich jak oblegane w Polsce główki. Opaski, owszem, tych jest wiele, tyle że chyba zbyt wiele - całe połacie brzegu i przybrzeżnego odcinka bywają wysypane kamieniami. Mimo to jeszcze do niedawna luksemburska Mozela stanowiła dość atrakcyjną wodę - nie brakowało w niej białorybu: sporych płoci, leszczy czy karpi, z drapieżników łowione były okonie i sandacze oraz, coraz częściej, sumy. Również bolenie, do niedawna nieznane w tej części Europy, znalazły w Mozeli widać dobre warunki. Niestety kilka lat temu nastąpiła katastrofa - do luksemburskiej Mozeli dotarła rybka popularnie zwana babką byczą, która zdominowała całkowicie rzekę i tym samym połowy. W cieplejszych miesiącach roku każdy zarzut wędką kwitowany jest braniem babki, niezależnie od tego, co wisi na haczyku, dotyczy to oczywiście także spinu i np. paproszków. Babki biorą podobno nawet na gumę do żucia. Nadal można znaleźć w Mozeli drapieżniki, specjaliści potrafią nawet wyciągać okonie dochodzące do 50 cm (w rzece!), jednak wydaje się, że prognozy dla tego cieku nie są zbyt optymistyczne. A szkoda, te letnie wieczory nad Mozelą z nietoperzami trącającymi co chwilę cienką plecionkę.......

2. Siura (Sûre/Sauer) - na szczęście, o ile mi wiadomo przynajmniej, babki nie dotarły jeszcze do Siury. Publiczna Siura dzieli się na środkową, od ujścia rzeki Alzetty do granicy z Niemcami, i graniczną, która oddziela Niemcy i Luksemburg na sporym odcinku wschodniej granicy. Niegdyś najważniejsza woda łososiowa-trociowa w dorzeczu Mozeli, dziś jej wody prezentują na publicznych odcinkach raczej średnią jakość. Zmienia się w to w miarę zbliżania się do utworzonego na Siurze zbiornika zaporowego, stanowiącego istotne źródło wody pitnej.  Zarówno Siura graniczna, jak i środkowa to już odcinki o dużo ciekawszym biegu niż ten mozelski, bardziej naturalne. Bywają miejscami bardzo kręte, są tu różnego rodzaju przelewy, rafki, nieliczne starorzecza, zatopione drzewa etc., słowem jest tu zdecydowanie bardziej 'dziko'. I tu jednak nie uciekniemy aż tak bardzo od cywilizacji - zazwyczaj zaraz obok przebiega ruchliwa droga. Na szczęście zarówno na granicznym, jak i środkowym odcinku, znajdą się miejsca, w których spotkamy co najwyżej biegacza czy rowerzystę. Najłatwiej w Siurze złowić oczywiście klenia, wiele sztuk dochodzących do 60 cm i więcej można z łatwością wypatrzyć przechadzając się latem przy przejrzystej wodzie. Licznie też występują brzany, ale te trudno skusić na spinning. Szczupaki są tak nieliczne, że nie ma sensu o nich wspominać, to samo dotyczy sandaczy czy sumów. Okonie, które jeszcze parę lat temu dość licznie stawiały się na wezwanie, od jakichś dwóch lat wydają się prawie nieobecne w rzece. Nie wiadomo, co spowodowało ten kataklizm. Poza tym można w Siurze połowić średnie i małe pstrągi oraz lipienie. Z pstrągów trafiają się co prawda i większe sztuki, ale są dość nieliczne i raczej trudno się na nie nastawiać. Udało mi się też złowić w Siurze kilka boleni, ale chyba nie jest ich aż tyle, by można było regularnie łowić je na wielu odcinkach. Generalnie zatem chyba najbezpieczniej jest tu nastawić się na klenie/brzany/pstrągi. Co ciekawe jazie nie są poławiane, od czasu do czasu słychać natomiast o łowionych świnkach.

 

3. Ura (Our/ - to niewątpliwie najczystsza i najbardziej urokliwa publiczna rzeka, stanowiąca dopływ Siury. Wyznacza ona bowiem granicę z Niemcami na północnych, najmniej zaludnionych rolniczo-pasterskich regionach. Niestety, w przeciwieństwie do obu poprzednich rzek, wędkowanie tutaj wymaga nie tylko wykupienia zwykłego pozwolenia, ale też posiadania zezwolenia od właściciela/dzierżawcy nadbrzeżnych terenów. W praktyce oznacza to, że swobodnie łowić można jedynie tam, gdzie właścicielem terenu jest np. gmina, a i tak lepiej upewnić się, że nie oddała ona danego odcinka w dzierżawę jakiemuś klubowi (o tym powinny informować stosowne tabliczki w pobliżu rzeki). Z tego powodu i z tytułu większych odległości do pokonania, nie łowię w Urze i nie mogę podzielić się doświadczeniami w tym zakresie. Z informacji, które posiadam wynika, że jeśli chodzi o ryby bardziej 'spinningowe' to w rzece występują naturalnie klenie i brzany. Wbrew oficjalnym danym, z filmów zamieszczonych w internecie wynikałoby, że dość licznie występują też okonie i pstrągi, te drugie zapewne dzięki zarybieniom. Podobnie jak w Siurze większe drapieżniki (szczupak, sandacz) będą tu raczej dużą rzadkością.

 

4. Zaporówka Esch-sur-Sûre

To największy zbiornik wody stojącej w Luksemburgu. Dzieli się on na dwie strefy, z których jedna, jako rezerwuar wody pitnej, jest całkowicie zamknięta dla wędkarstwa i innych form rekreacji, w drugiej zaś części, choć występują pewne ograniczenia, można uprawiać zarówno wędkarstwo, jak i np. sporty wodne. Łączna pow. zbiornika wynosi 380 ha. Zbiornik ten stanowi duże wyzwanie dla wędkarzy, głównie ze względu na trudne warunki naturalne. Przede wszystkim występują tu znaczne głębokości - średnia wynosi 16 m, w oficjalnie najgłębszym punkcie zaś aż 46. Brzegi zbiornika są właściwie wszędzie bardzo strome - już kilka metrów od brzegu jest 6-8 metrów. Dno jest bardzo mało urozmaicone, właściwie nie występują tu takie elementy jak blaty/górki. Starych budowli jest również jak na lekarstwo. Wszystko to sprawia, że tylko najbardziej doświadczeni lokalni wędkarze potrafią wyciągnąć coś z wody. Sytuację utrudnia jeszcze fakt, że całkowicie zakazane jest stosowanie silników, nawet elektrycznych. Trudne zadanie stoi zatem przez zwolennikami trollingu, oficjalnie zresztą zakazanego (acz podobno tolerowanego). Tym niemniej ten, kto dobrze pozna tę wodę może liczyć na bardzo ciekawe zdobycze. Wśród nich m.in. troć jeziorową – zbiornik jest regularnie zarybiany osobnikami rzędu 60 cm, które potem potrafią jeszcze ładnie urosnąć. Są też ogromne stada okoni, szczupaki i sandacze.  Z białorybu oczywiście płocie, leszcze i spore nawet karpie. Trafiają się też węgorze. Jednak, jak już wspomniałem, trudno jest znaleźć miejsca, w których ryby te przebywają, jedyny chyba sposób to regularne patrolowanie zbiornika z dobrą echosondą. Na drapieżniki najczęściej stosowaną metodą przez miejscowych jest raczej żywiec, ale trafiają się też nieliczni z blaszkami i gumkami tudzież rosówką wleczoną po dnie. Jak na tak stosunkowo duży zbiornik wędkarzy jest niewielu, więc bez problemu znajdziemy tu ciszę i spokój, która w pewnym stopniu wynagrodzi częste porażki.

Podsumowanie

 

 

Ogólnie luksemburskie wody to pełny kontrast. Obok uregulowanych cieków występują prawie zupełnie dzikie wody a rygorystycznym przepisom towarzyszy łatwy ‘dostęp do wędki’. Nałowić się tutaj okazów nie jest łatwo, z drugiej strony mała presja wędkarska czyni pobyt nad wodą atrakcyjnym.  Są to wody dla wytrwałych pasjonatów, raczej nie nastawionych na łatwą zdobycz. Na szczęście odległości są niewielkie i każdy, kto tu mieszka, może w przeciągu góra godziny znaleźć się w krainie ‘potoka i zimorodka’. No a gdyby ktoś był już totalnie zniesmaczony i żądny ‘big game’u’ to w końcu Morze Północne jest raptem 3h stąd….


Razem z kolegą założyliśmy niedawno stronę poświęconą spinningowaniu w Luksemburgu, są to dopiero początki, ale już teraz zachęcam do odwiedzin. Materiały są w różnych językach, ale na pewno znajdzie się coś po polsku:


lux-fishing.eu