Wędkarstwo, nowoczesność vs tradycja

/ 96 odpowiedzi / 2 zdjęć
Witam kolegów na forum,
do napisana tego postu skłoniły mnie moje ostatnie obserwacje starego/nowego wędkarza.
Moje doświadczenie zdobywałem u boku ojca i wójka od dziecka niestety z długą przerwą 20 lat. Po tej przerwie teraz sam będąc ojcem i mając 36 lat postanowiłem pobawić się w wędkowanie z synem. Zrobiłem kartę, kupiłe amatorski sprzęt i pojechałem nad wodę. Jakie było moje zdziwienie kiedy poza jakimiś drobnymi krąpiami, plotkami czy wstrętnym małym sumikiem nie można złapać nic większego. Zdziwienie było o tyle duże że dalej w głowie tkwią mi wyprawy z ojcem, kiedy to było branie za braniem - leszcze, płocie, okonie, karasie. 8/10 wypadów było udanych, teraz delikatnie mówiąc bryndza.
Zacząłem zgłębiać temat i jestem przerażony tym jak daleko poszedł świat wędkarski i co jest dostępne dla amatora aby poprawić "wynik".
Bardzo mocno wstrząsa mną fakt że w tej chwili stosowane są techniki typu łódki z echosondą i GPS, jakieś kosmiczne zanęty, proteiny itp. Koledzy z pracy wyprostowali mi kręgosłup i opisali proceder: szuka się echosondą łachy pod lustrem, zakarmia kilka dni zdalnie, potem przerwa i po dwóch trzech dniach ogłupiona i nauczona do jednej zanęty ryba sama wchodzi na hak!
Gdzie tu amatorskie łowienie ryb? Gdzie przyjemność pobytu nad wodą? Gdzie emocje "niespodzianki"?
Jak na to patrzę to jest to dla mnie zwykłe oszustwo i zabijanie ducha amatorskiego połowu ryb.
Wszelkie echosondy i łódki zanętowe to techniki jak do pozyskania przemysłowego ryb, a zakarmianie wszelkiego rodzaju proteinami czy innym szajsem to niesportowe zachowanie.
Dziwię się że przepisy na to pozwalają.


Ten wątek został zablokowany - nie możesz odpowiadać na posty

Jędrula


Kolego , idąc Twoim tokiem myślenie powinniśmy oddać nasze samochody na złom i kupić konia i furmankę albo lepiej osła .  Wydaję mi się , że trochę histeryzujesz i niepotrzebnie się nakręcasz , skoro nie chcesz pomocnych gadżetów to ich nie używaj . Po drugie , te wynalazki są pomocne jednak nic nie wskórasz gdy brakuje Ci wiedzy i doświadczenia którym się nie wykazałeś pisząc to -  ''...zakarmia kilka dni zdalnie, potem przerwa i po dwóch trzech dniach ogłupiona i nauczona do jednej zanęty ryba sama wchodzi na hak! '' 


(2014/08/07 10:59)

Jędrula


Krzychu , coś mi się zdaję , że ktoś tu nie lubi karpiarzy i to chyba prowokacja ? (2014/08/07 11:13)

JKarp


Bardzo mocno wstrząsa mną fakt że w tej chwili stosowane są techniki typu łódki z echosondą i GPS, jakieś kosmiczne zanęty, proteiny itp. Koledzy z pracy wyprostowali mi kręgosłup i opisali proceder: szuka się echosondą łachy pod lustrem, zakarmia kilka dni zdalnie, potem przerwa i po dwóch trzech dniach ogłupiona i nauczona do jednej zanęty ryba sama wchodzi na hak!Gdzie tu amatorskie łowienie ryb? Gdzie przyjemność pobytu nad wodą? Gdzie emocje "niespodzianki"? 
Zmień kolegów bo poszli na łatwiznę i nagadali żeby nie powiedzieć głupot.Żadna zanęta, żadna kulka, żadna łódka nie spowoduje tego, że ryba wejdzie na hak ;-)O wyniku ostatecznie i tak decyduje wędkarz.JK

(2014/08/07 11:13)

ryukon1975


Krzychu , coś mi się zdaję , że ktoś tu nie lubi karpiarzy i to chyba prowokacja ?



Nie sądzę Jędrek bo w zainteresowaniach kolegi DelfinUm na pierwszym miejscu z ryb jest karp. :) Jednak mnie nic tu już nie zdziwi. :)

(2014/08/07 11:17)

89krzysztof


Technologia poszła do przodu, takie przynęty, takie gadżety, a ja nadal podjeżdżam nad wodę, wyciągam wędkę i idę łowić bez żadnych GPSów, Echosond itd. Zatrzymałem się w rozwoju jakieś 15 lat temu. Nadal stosuję te same metody, tylko wędkę mam lepszą, kołowrotek lepszy i plecionkę zamiast żyłki. A na brak ryb nie narzekam, bo wiem, że są. Tylko trzeba się trochę wysilić żeby je złowić. Ale fakt, kiedyś było lepiej bo zarzuciłem i co rzut ryba... (2014/08/07 11:45)

pawelz


A ja troche kolege rozumiem.
Kiedys, w pocztakach lat 90-tych lowilem na spinning z lodki na ZS. Kto wtedy myslal o echo, GPS itp wynalazkach. Rybe trzeba bylo umiec znalezc. Trzeba bylo umiec ustawic sie w odpowiednim miejscu na podstawie punktow na linii brzegowej. Kotwica sondowalo sie dno a przynentami, niestety, obecnosc karczy czy innych przeszkod. Teraz jak slucham znajomych, jak to widza ryby na echosondach, jak bez niej nie umieja znalezc miejsca odpowiedniecgo, to odnosze wrazenie, ze gdyby wiekszosci wedkarzy odebrac te wspolczesne zabawki, to byli by jak dziecko we mgle. Podobnie jest z wywozka przynety. Nigdy tego nie uznawalem i uwazam, ze ryby nalezy lowic tam, gdzie potrafimy zarzucic przynete.
Rowniez i moja obecna dzialka nie uchronila sie od zle pojmowanego postepu. Nie potrafiono wyczuc wszystkich bran, poprowadzic naturalnie przynety, itp. A co przeszkadzalo. Sznur muchowy. Wg mnie rzecz, bez ktorej nie mozna mowic o wedkarstwie muchowym. Ale i to dalo sie obejsc. I tak powstala metoda zylkowa, w ktorej sznur jest tylko niepotrzebnym balastem na kolowrotku. A w mysl postepu, dla tych co nie chca isc na latwizne, wynaleziono linki w klasie 0 AFTMA (dla niewtajemniczonych to taka troche grubsza zylka, no ale sznur mamy). To ze to nie sznur ciagnie przynete jak powinno byc w muszkarstwie, to juz nikogo nie obchodzi.
Nie twierdze, ze powinnismy nie isc z postepem. Ale sa pewne granice, ktorych nie powinno sie lamac. Sprzet ma nam pomagac, ale nie wyreczac w zadnym z elementow wedkarstwa.
Sami powinnismy poslac przynete w wybrane miejsce, sami zanecic, sami zlokalizowac ryby, sami zaciac i sami wyholowac. Zastapienie ktorejkolwiek z tych czynnosci wypacza wg mnie wedkarstwo. (2014/08/07 12:20)

JKarp


Paweł to po co ludzie pływają łódkami na rybach. Niech łowią z brzegu skoro mamy łowić tam gdzie możemy zarzucić ? Po co super neopreny do brodzenia  - Paweł z brzegu sięgaj po ryby ;-)JK (2014/08/07 12:45)

pawelz


To nie o to chodzi. Neopreny czy lodka za mnie nie zarzuca zestawu. Owszem, moge podplynac lodka, wpuscic przynete przy burcie i odplynac. Ale jesli ktos tak robi, nie jest dla mnie pelnowartosciowym wedkarzem. Siedzac na lodce, czy stojac w woderach w wodzie, tez musze sie zamachnac i poslac przynete w odpowiednie miejsce, Byc moze, jak za blisko podplyne czy podejde, wystrasze ryby. To o czym piszesz, zastepuje mi grunt pod nogami, ale nie wyrecza mnie w poslaniu przynety.
(2014/08/07 12:54)

JKarp


Oj tam nie zarzuci - przecież zarzuca ha ha ;-)To taki nowy sposób - zarzucanie przy pomocy łódki;-)
W tych wszystkich nowoczesnościach chodzi o to żeby przy okazji używania cud, miód łódki, zanęty itd MYŚLEĆ bo GPS sam nie napłynie, echo samo nie powie tu łów, kulka sama nie złowi, najlepszy kij sam nie zatnie i sam nie złowi.JK (2014/08/07 13:18)

Arcymisiek


"Bardzo mocno wstrząsa mną fakt że w tej chwili stosowane są techniki typu łódki z echosondą i GPS, jakieś kosmiczne zanęty, proteiny itp. Koledzy z pracy wyprostowali mi kręgosłup i opisali proceder: szuka się echosondą łachy pod lustrem, zakarmia kilka dni zdalnie, potem przerwa i po dwóch trzech dniach ogłupiona i nauczona do jednej zanęty ryba sama wchodzi na hak!
Gdzie tu amatorskie łowienie ryb? Gdzie przyjemność pobytu nad wodą? Gdzie emocje "niespodzianki"?
Jak na to patrzę to jest to dla mnie zwykłe oszustwo i zabijanie ducha amatorskiego połowu ryb.
Wszelkie echosondy i łódki zanętowe to techniki jak do pozyskania przemysłowego ryb, a zakarmianie wszelkiego rodzaju proteinami czy innym szajsem to niesportowe zachowanie.
Dziwię się że przepisy na to pozwalają."


Nic na to nie poradzisz mamy 21-wszy wiek, technika idzie do przodu... Na pocieszenie mogę ci powiedzieć, że na niektórych łowiskach są wprowadzone zakazy połowu z łodzi, a także wywożenie przynęt i zanet - wszystko zalezy od gospodarza łowiska. (2014/08/07 13:22)

JKarp


Wszelkie echosondy i łódki zanętowe to techniki jak do pozyskania przemysłowego ryb, a zakarmianie wszelkiego rodzaju proteinami czy innym szajsem to niesportowe zachowanie.
To zdanie jest hm...ciut kontrowersyjne ( jak cały temat ).Rozumiem, że kartofle sprzed tygodnia, spleśniały chleb, kluski z serem, jakaś podpleśniała osypka jest ok i to są sportowe zanęty?JK
(2014/08/07 13:29)

DelfinUm


@pawelz opisał trochę dokładniej o co mi chodzi.
Nie mam nic przeciw karpiarzom, nie mam nic przeciwko postępowi technologicznemu. Rozumiem i cieszę się z tego, że mamy cieńsze i mocniejsze zarazem żyłki, bardziej wytrzymałe a lżejsze wędziska czy sprawniejsze kołowrotki itd.
Natomiast zabawki typu sonar, łódki zanętowe czy nęcenie "na siłę" chemią przekształca piękne hobby czy sport w jakiś wyścig szczurów i pogoń za wynikiem za wszelką cenę.

Rozumiem, że można wydawać grube pieniądze na sprzęt i nie dziwię się temu. Sam jestem gitarzystą i na sprzęt wydaje więcej niż żona jest w stanie wytrzymać nerwowo, i wiem że ten sprzęt bardzo mi pomaga. Natomiast choćbym wydał na najlepszego Gibsona i Marshall to bez umiejętności i czasu poświęconego na ćwiczenie mogę zagrać "Wlazł kotek" i to koślawo.

W wędkarstwie niestety kupę gadżetów pomaga ominąć bardzo mocno umiejętności, a dodatkowo uprzykrzyć, czy utrudnić zabawę innym.
Gdyby patrzeć "po wędkarsku" w rozumieniu rozwoju to np. w łowiectwie mieli byśmy dziś noktowizory, tłumiki ognia czy dźwięku z odpowiednią amunicją, strzelali przy paśnikach czy podsypywali hormonami "na dziczka". Strach się bać. Myśliwi bardzo dbają o tradycję i o swoje łowiska, nawet na broń półautomatyczną patrzą z niechęcią. A wędkarze?

Efekt jest taki, że łowiska są przetrzebione, a jak ryba jest, to jest ogłupiona jakimiś dziwnymi zanętami jak małolaty w dyskotece po cracku.

Tak ja widzę to co się zmieniło od czasu kiedy byłem nastolatkiem a dniem dzisiejszym.
Kiedyś wystarczył ryż dmuchany, kluska z chleba, robal, ping-pong na żyłce i była zabawa.
Szanse były równe.
Teraz siedzę nad wodą i wieje nudą, a koleś płynący łodzią z sonarem patrzy na mnie jak na debila i myśli o mnie "Frajer, i tak gó...no złapie bo ja tu podsypuje swoim specyfikiem". (2014/08/07 13:31)

zbynio 33


Wszelkie echosondy i łódki zanętowe to techniki jak do pozyskania przemysłowego ryb, a zakarmianie wszelkiego rodzaju proteinami czy innym szajsem to niesportowe zachowanie.
To zdanie jest hm...ciut kontrowersyjne ( jak cały temat ).Rozumiem, że kartofle sprzed tygodnia, spleśniały chleb, kluski z serem, jakaś podpleśniała osypka jest ok i to są sportowe zanęty?JK
Kolega nie wie co to są proteiny i inny szajs i dlatego założył temat :). (2014/08/07 13:43)

DelfinUm


Wszelkie echosondy i łódki zanętowe to techniki jak do pozyskania przemysłowego ryb, a zakarmianie wszelkiego rodzaju proteinami czy innym szajsem to niesportowe zachowanie.
To zdanie jest hm...ciut kontrowersyjne ( jak cały temat ).Rozumiem, że kartofle sprzed tygodnia, spleśniały chleb, kluski z serem, jakaś podpleśniała osypka jest ok i to są sportowe zanęty?JK
Kolega nie wie co to są proteiny i inny szajs i dlatego założył temat :).

Oczywiście :D
(2014/08/07 13:50)

JKarp


"Natomiast zabawki typu sonar, łódki zanętowe czy nęcenie "na siłę" chemią przekształca piękne hobby czy sport w jakiś wyścig szczurów i pogoń za wynikiem za wszelką cenę."
Pisząc to jak sądzę nie do końca wiesz czym jest i z czego jest zrobiona dobra kulka proteinowa.
Też gram na gitarze ( 34 lata ) i sprzęt sam nie zagra. Ale może bardzo pomóc lecz jak ktoś ma związane palce na nic super szybki gryf, na nic lampy Marshalla, na nic super efekty typu DOD FX7  ;-)
To samo ze sprzętem - jak nie masz smykałki wszystko na nic.
Myśliwi to zupełnie inna inszość - oni strzelają by zabić i stąd ta tradycja ale nikt nie zabroni im iść z postępem. Oczywiście są też " zanęty " dla zwierzaków z lasu.

Uwierz, że super sprzęt itd nie spowoduje, że staniesz się super wędkarzem. Na pewno nie umiejąc tego wykorzystać będziesz super gadżeciarzem ;-)
JK


(2014/08/07 14:01)

darek-salamon


Pamiętam moje wypady nad wartę ,jeszcze za czasów PGR-ów ,gdzie mieli ubojnie świń .Przyszedł starszy gościu nad rzekę z kańką od mleka w niej białe robale bo pracował w tym właśnie PGR-rze ,wysypał to wszystko w dołek na rzece usiadł i łowił piekne ryby.Pomijam te łódki i wywożenie zanęty nawet zdarza się to w miejscach raczej z punktu moralnego i według innych wędkarzy nie fair ( pozdrawiam karpiarzy którzy po pas wchodzili do wody ) na Kotlinach i sypali na środek zbiornika wiadrami stosy zanęt.Co się skutecznie przyczyniało do utrudniania innym wędkarzom  wędkowania w tym zbiorniku:-) Ok -zgrozą dla mnie są wymyślane spławiki zamozacinające ,zestawy i takie podobne  gadżety.Zanęty i sprzęt to wola wydania takiej czy innej sumy pieniędzy przez samego wędkarza.Ale co będzie jak do takich gadżetów za 20 lat przyjdą nam z pomocą roboty? Sam zatnie rybę ,doholuje do brzegu ,być może założy kulkę przynętową na hak i zarzuci zestaw:-) Czy to będzie wędkarstwo?Dla mnie to wszystko co jest proste i prosto wykonane ,jest skuteczne.A wszystko co może być pomocne a nie musimy tego mieć ,jest zbyteczne.Ja mam sygnalizatory brań i owszem Ale już dalej sie nie posuwam z tą techniką i na tym poprzestanę:-) Zaznaczę że 20 lat temu było może 150 tys wędkarzy a teraz jest prawie 700 tys.Zarybiać się zarybia ale tyle co 20 lat temu i nawet się nie myśli o tym że wędkarzy jest więcej,Kasy płacimy coraz więcej bo więcej nas jest ,ale władze są ślepe i sobie zarybiają jak chcą i ile chcą.Wody w jeziorku  dla dwóch koni wystarczy na długo bo się jeziorko napełni ale już dla setki nie nastarczy,tak jest z rybami ich też ubywa ,owszem są wyłapywane ale i nie zarybiane  jest od lat w wystarczającej ilości.Co do zanęt owszem mniej ryb jest-więc zanęty  są coraz wymyślniejsze po to właśnie żeby skutecznie wabić to co jeszcze pływa we wodzie,przecież każdy z nas chce mieć i poczuć na kiju tą największą -chociaż parę razy w życiu rybkę:-) Kupowanie wszystkich nowinek technicznych? Dla mnie nie ma to sensu jak spławiki z diodami w środku i przy zanurzeniu przez rybkę splawika w antence zapala się dioda i mocniej świeci ,zostanę przy świetliku :-) mają magiczny wygląd i moc:-) Technika w wędkarstwie musi mieć jakieś granice , kiedy jest to wędkarstwo a kiedy już nim przestaje być.Wyciąganie uklejek jedna po drugiej też przyjemności nie przynosi.Bo tak jakbym był robotem /się czuję.A machinalnie nic nie będę robił bo to mi wędkarstwa nawet nie przypomina:-)  (2014/08/07 14:31)

Haryyy5


 Zaznaczę że 20 lat temu było może 150 tys wędkarzy a teraz jest prawie 700 tys.Zarybiać się zarybia ale tyle co 20 lat temu i nawet się nie myśli o tym że wędkarzy jest więcej,Kasy płacimy coraz więcej bo więcej nas jest ,ale władze są ślepe i sobie zarybiają jak chcą i ile chcą.



Problemem moim zdaniem jest może nawet nie tyle mała ilość zarybień co wszelkie sprawy "poboczne". Ile razy było tak że na fakturze ryb było dwa razy więcej niż w rzeczywistości poszło do wody ? u mnie co chwilę wychodzą takie sprawy. Albo jak to się dzieje że PZW, jak wiadomo wielka organizacja i odbiorca hurtowy ryb z hodowli kupuje je sporo drożej niż rzeczywiście stoją ? znajomy który chcąc sprawdzić jak nasz okręg wywiązał się z zakupu na szybko obdzwonił okoliczne hodowle i popytał o cenę. I co ? Bez problemu dostał lepszą cenę. Albo może mi ktoś mądry wytłumaczy dlaczego PZW pozwala na sytuacje gdzie zaraz po wpuszczeniu ryb zjeżdżają się "WENTKAŻE" i zapychają bagażnik świeżo wpuszczonymi rybami ? nikt nie wpadnie na pomysł zakazu połowu ? Pozatym, kiedyś ktoś "mądry" wpadł na pomysł zarybiania karpiem i teraz 90 % zarybień to właśnie karp. Ryba która się u nas nie rozmnaża. Ile by nie wpuścili i tak ostatecznie wszystkie zostaną wyłapane nie pozostawiając po sobie kolejnych pokoleń. Przy okazji  karpie wyniszczają rodzime gatunki. Nie trudno dotrzeć do tej wiedzy ale chyba osoby odpowiedzialne za to nie mają czasu i ochoty na zbędne na przemyślenia.

Zarybienia są i jestem przekonany że mimo wszystko są większe niż 20 lat temu ale niestety brakuje myślących, uczciwych ludzi, którzy by się tym zajęli. Brakuje odpowiedniej kontroli i efekt jest taki a nie inny. A potem trzeba używać łódek zanętowych, ton kulek i tak jak kolega wyżej napisał innych gadżetów żeby coś złapać. Ale czy faktycznie potrzeba tego wszystkiego ? Kto chce ten używa. na pewno jest to jakieś ułatwienie ale tez nikt mi nie wmówi ani że bez odpowiedniego sprzętu nic się nie złowi ani że z najlepszym sprzętem złowi się zawsze. Bo czy ktoś bez doświadczenia, kto pójdzie do sklepu wędkarskiego, wyłoży na ladę 25 tys. zł i kupi najlepsze co mają osiągnie potem nad wodą lepsze efekty niż ktoś kto zamiast 25tys zł w sprzęcie będzie miał 25 lat doświadczenia nad wodą ? Kolego DelfinUM nie łam się. Naprawdę bez drogiego sprzętu też da się łowić. Potrzeba oczywiście więcej wiedzy i umiejętności ale da się. Jakoś u mnie nadal tzw. leśne dziadki mają najlepsze efekty :P (2014/08/07 15:41)

DelfinUm


Ja się moim sprzętem nie łamię i nie mam kompleksów. Wydałem 1000zł na całość bo wiem że mój ojciec łapał na bambus i miał świetne wyniki.
Nie zamierzam w ogóle ulegać "modzie" czy trendom sonarowo-zanentowym. Moje wędkowanie to odpoczynek nad woda z żoną i z synem, który ma mega frajdę z batem w ręku. Nie zamierzam tego zmieniać.
Wyraziłem swoje zdziwienie i pogląd na dzisiejszą sytuację w wodzie i nad wodą.
Moja ocena jest taka że sami sobie robimy krzywdę takim podejściem i gospodarką.

Jadę po robaki i na żwirownię. (2014/08/07 15:53)

zbynio 33


Ja się moim sprzętem nie łamię i nie mam kompleksów. Wydałem 1000zł na całość bo wiem że mój ojciec łapał na bambus i miał świetne wyniki.
Nie zamierzam w ogóle ulegać "modzie" czy trendom sonarowo-zanentowym. Moje wędkowanie to odpoczynek nad woda z żoną i z synem, który ma mega frajdę z batem w ręku. Nie zamierzam tego zmieniać.
Wyraziłem swoje zdziwienie i pogląd na dzisiejszą sytuację w wodzie i nad wodą.
Moja ocena jest taka że sami sobie robimy krzywdę takim podejściem i gospodarką.

Jadę po robaki i na żwirownię.


Ale jest tu sporo wędkarzy, którzy nie wydali nawet 1000 zł i łowią na kulki i nie tylko piękne ryby... Podejrzewam, że i bambusem by mieli super efekty.... :). Kolego czasy się zmieniły i już samo to, że możesz pogadać z wędkarzami z całej Polski ile daje.. Weź kup kilka kilo kulek i pochwal się zdobyczą za dwa dni. Zobaczymy jak Ci to ułatwi łowienie. :) (2014/08/07 17:13)

u?ytkownik158065


Ja się moim sprzętem nie łamię i nie mam kompleksów. Wydałem 1000zł na całość bo wiem że mój ojciec łapał na bambus i miał świetne wyniki.
Nie zamierzam w ogóle ulegać "modzie" czy trendom sonarowo-zanentowym. Moje wędkowanie to odpoczynek nad woda z żoną i z synem, który ma mega frajdę z batem w ręku. Nie zamierzam tego zmieniać.
Wyraziłem swoje zdziwienie i pogląd na dzisiejszą sytuację w wodzie i nad wodą.
Moja ocena jest taka że sami sobie robimy krzywdę takim podejściem i gospodarką.

Jadę po robaki i na żwirownię.


Ale jest tu sporo wędkarzy, którzy nie wydali nawet 1000 zł i łowią na kulki i nie tylko piękne ryby... Podejrzewam, że i bambusem by mieli super efekty.... :). Kolego czasy się zmieniły i już samo to, że możesz pogadać z wędkarzami z całej Polski ile daje.. Weź kup kilka kilo kulek i pochwal się zdobyczą za dwa dni. Zobaczymy jak Ci to ułatwi łowienie. :)

Nie ucz kolegi niesportowego zachowania :)))) bo nie daj Boże się skusi i podkarmi chemią kilka razy i złowi jakiego rekorda co to sam "na hak wchodzi  :)))), kurcze czemu ja tak nie potrafię mimo ze gadżetciarz ze mnie, chyba brak mi talenta, pier...  się męczyć, obserwować,wchodzić na drzewa, szukać ryb, odpowiedniego zestawu a potem stawiać go po nocy 40 min bo wieje że  mało łba nie urwie i zielska w ch.., w punkt 30cm na 30cm trzeba trafic a łapy się trzęsą a potem weźmie po 2 tyg i pójdzie się jeb... w jakiś kołkach bo cwana z niego bestia..... pier....  jutro bambusa kupuje, glizd ukopie i to samo będzie ....
(2014/08/07 18:19)

zbynio 33




Nie ucz kolegi niesportowego zachowania :)))) bo nie daj Boże się skusi i podkarmi chemią kilka razy i złowi jakiego rekorda co to sam "na hak wchodzi  :)))), kurcze czemu ja tak nie potrafię mimo ze gadżetciarz ze mnie, chyba brak mi talenta, pier...  się męczyć, obserwować,wchodzić na drzewa, szukać ryb, odpowiedniego zestawu a potem stawiać go po nocy 40 min bo wieje że  mało łba nie urwie i zielska w ch.., w punkt 30cm na 30cm trzeba trafic a łapy się trzęsą a potem weźmie po 2 tyg i pójdzie się jeb... w jakiś kołkach bo cwana z niego bestia..... pier....  jutro bambusa kupuje, glizd ukopie i to samo będzie ....

Oj ciężko by Ci było rozstać się z ultegrami ;)))). (2014/08/07 21:35)

Piotr 100574


Sliwa,też se chyba bambusa kupie i masz rację że na to samo wyjdzie (2014/08/07 22:07)

u?ytkownik97760


Witam kolegów na forum,
do napisana tego postu skłoniły mnie moje ostatnie obserwacje starego/nowego wędkarza.
Moje doświadczenie zdobywałem u boku ojca i wójka od dziecka niestety z długą przerwą 20 lat. Po tej przerwie teraz sam będąc ojcem i mając 36 lat postanowiłem pobawić się w wędkowanie z synem. Zrobiłem kartę, kupiłe amatorski sprzęt i pojechałem nad wodę. Jakie było moje zdziwienie kiedy poza jakimiś drobnymi krąpiami, plotkami czy wstrętnym małym sumikiem nie można złapać nic większego. Zdziwienie było o tyle duże że dalej w głowie tkwią mi wyprawy z ojcem, kiedy to było branie za braniem - leszcze, płocie, okonie, karasie. 8/10 wypadów było udanych, teraz delikatnie mówiąc bryndza.
Zacząłem zgłębiać temat i jestem przerażony tym jak daleko poszedł świat wędkarski i co jest dostępne dla amatora aby poprawić "wynik".
Bardzo mocno wstrząsa mną fakt że w tej chwili stosowane są techniki typu łódki z echosondą i GPS, jakieś kosmiczne zanęty, proteiny itp. Koledzy z pracy wyprostowali mi kręgosłup i opisali proceder: szuka się echosondą łachy pod lustrem, zakarmia kilka dni zdalnie, potem przerwa i po dwóch trzech dniach ogłupiona i nauczona do jednej zanęty ryba sama wchodzi na hak!
Gdzie tu amatorskie łowienie ryb? Gdzie przyjemność pobytu nad wodą? Gdzie emocje "niespodzianki"?
Jak na to patrzę to jest to dla mnie zwykłe oszustwo i zabijanie ducha amatorskiego połowu ryb.
Wszelkie echosondy i łódki zanętowe to techniki jak do pozyskania przemysłowego ryb, a zakarmianie wszelkiego rodzaju proteinami czy innym szajsem to niesportowe zachowanie.
Dziwię się że przepisy na to pozwalają.



O totototo! Zaraz widać żeś mądry człek...
(2014/08/07 22:26)

zbynio 33



O totototo! Zaraz widać żeś mądry człek...

.. I świadomy.. :)) (2014/08/07 22:37)