Sum z J.Żywieckiego 250 cm 57 kg

/ 6 odpowiedzi

  • konto usunięte

Sum
Jest się czym chwalić? Kac po sumie!
Dodano: 2016-08-19
Poleć:
„Dla większości wędkarzy ten 2,5-metrowy okaz suma jest bezcennym elementem ekosystemu Jeziora Żywieckiego i po złowieniu powinien wrócić do wody. Jednak dla swojego łowcy był kawałem mięsa, za które można dostać... wódkę.
3 sierpnia na facebookowym profilu „Przystani u Siudego”, zlokalizowanej nad Jeziorem Żywieckim, pojawiła się fotografia, która miała zrobić wrażenie, ale wywołała kontrowersje. Na belce stropowej zawieszony jest gigantyczny martwy sum, a pod nim plama krwi. Świeżo upieczony właściciel tej ryby wygląda przy niej na mikrusa, choć rolę gra tu też perspektywa. Jak wyjaśnia Ryszard Siudy, właściciel przystani z Tresnej, rybę złowili na wędkę dwaj mężczyźni. Miała 2,5 metra długości i 57 kilogramów wagi.
– O większej w Jeziorze Żywieckim nie słyszałem - stwierdza.
Ryba wzięła w rejonie żwirowni. Nie był to tzw. przyłów, ale jej łowcy właśnie na nią polowali. Zarzucili wędkę ze spławikiem i aż 40-centymetrowym kleniem jako przynętą.
Większość łowców rekordowych sumów takim okazom robi tylko pamiątkowe zdjęcia i wypuszcza do wody. - Takie zachowanie podpowiada wędkarski honor. Karpiarze, czyli wędkarze łowiący karpie, nawet by nie pomyśleli, by zabrać do domu dużą sztukę - mówi Zbigniew Pszczeliński, dyrektor biura Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego Bielsko-Biała. Sum z Tresnej nie miał tyle szczęścia.
Jak tłumaczy właściciel przystani, a jednocześnie punktu sprzedaży wędzonych ryb, wędkarze przynieśli mu już martwą rybę. Mówi, że taką sytuację miał po raz pierwszy. A jako, że ryby i tak nie dało się uratować, to ją po prostu odkupił. Dał sobie zrobić z nią zdjęcia, a syn umieścił jedno na Facebooku. Do tego był podpis: „Wiadomo jak na ryby to do Siudego....”.
Walutą przy tej transakcji było kilka... butelek wódki.
– Gdybym to ja chwycił taki okaz, to bym go wypuścił. Cieszy mnie, że kultura wędkarska zmierza w tym kierunku. Widzę, jak ludzie przy przystani łowią ryby, później je mierzą, a po chwili wypuszczają - zapewnia.
W sieci zdjęcie u jednych wywołało podziw, a u innych złość i uczucie zdegustowania. Takiej reakcji szef przystani się nie spodziewał. Krytycy rzucali takie hasła jak: „mięsiarz”, „szkoda ryby”, „trzeba było wypuścić, to by innych wędkarzy cieszyła”, „nienawidzę takich zdjęć - znowu mięsiarstwo”, „żenada”, „szkoda, że zjedzony”, „takie okazy powinny być pod ochroną - bez sensu”. Inni z kolei stwierdzali, że przez tych komentujących przemawia zazdrość, a ryby są po to, żeby je zjadać. A poza tym sum to szkodnik, bo zjada wiele mniejszych ryb. I składali wyrazy uznania: „jak ty go do wędzarni wsadzisz?”, „ze skóry możesz sobie śpiwór uszyć”, „wow, co za bestia!”, „czapki z głów za tę sztukę!”
W regulaminie Polskiego Związku Wędkarskiego, który musi poznać każdy wędkarz, by w ogóle otrzymać kartę, jak byk (a może jak sum?) stoi, że „wędkarzowi nie wolno sprzedawać złowionych ryb”.
- Handel rybami to duży problem w naszym środowisku. Są wędkarze, którzy tym się trudnią na pełny etat. Łowią ryby, wkładają je do słoików, a potem te słoiki sprzedają. Sens tych przepisów jest taki, że łowi się dla siebie. A jeśli ryby nie chce się zjeść, to się ją wypuszcza z korzyścią dla wszystkich - wyjaśnia Zbigniew Pszczeliński.
Zaznacza, że te przepisy nie są precyzyjne i dość trudno je egzekwować. Bo wędkarz ma prawo zabrać złowioną rybę, jeśli jest wymiarowa i nie ma akurat okresu ochronnego. Ale problematyczne jest później sprawdzanie, co się z tą rybą dzieje po opuszczeniu przez wędkarza łowiska. Tym bardziej, że nieodpłatne rozdawanie złowionych ryb jest niedozwolone jedynie w obrębie łowiska. A poza nim można ją wykorzystać jako... prezent. …”
Żródło:
Cały artykuł przeczytacie w Kronice Beskidzkiej.
http://www.kronika.beskidzka.pl/
Autor: Marcin Kałuski

Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

kedzio


Co do sprzedaży złowionych ryb, zgadzam się, to jest BEEEEEE!
Ale to, że facet zabrał rybę ( choć o walorach smakowych tu nie ma co gadać), to jego zasrana sprawa. Ja bym jej nie wziął, ale jeśli ktos inny chce, to niech bierze. Zresztą uważam, że sumy owszem, niech se tam pływają, ale takie smoki już nie. To są ryby które dziesiątkują populacje innych gatunków. Wielki krzyk jak ja zabiorę lina z łowiska, a jak taki potwór zeżre ich 100, to nikogo nie obchodzi. Wydaje mi się, że najwiecej krzyku robią zazdrośnicy, którzy ostrzą sobie zęby na taką zdobycz, ale nie potrafią jej dopaść. Ot i cała tajemnica.
  (2016/08/19 22:37)

martino 1971


Oczywiście taki wyżeracz wszystko zassie dobrze że go nie wpóścili do wody.
  (2016/08/22 14:24)

martino 1971


Oczywiście taki wyżeracz wszystko zassie dobrze że go nie wpóścili do wody.
  (2016/08/22 14:25)

JOPEK1971


Oczywiście taki wyżeracz wszystko zassie dobrze że go nie wpóścili do wody.



Ja jakoś widzę większych wyżeraczy,ten to pikuś,wyżera tylko gdy jest głodny i głównie okresowo bo zimą zapada w letarg,ci więksi wyżeracze są lepiej przystosowani do wyżerania,żrą cały rok i nawet robią zapasy a jest ich ogromne stado.

  (2016/08/22 20:04)

martino 1971


AAAAAAA. Oczywiście że tak lodówy i zamrażaly asz pękają.
  (2016/08/23 11:07)

Jędrula


Oczywiście taki wyżeracz wszystko zassie dobrze że go nie wpóścili do wody.



Ja jakoś widzę większych wyżeraczy,ten to pikuś,wyżera tylko gdy jest głodny i głównie okresowo bo zimą zapada w letarg,ci więksi wyżeracze są lepiej przystosowani do wyżerania,żrą cały rok i nawet robią zapasy a jest ich ogromne stado.




Dokładnie, świetnie napisane.

 

  (2016/08/23 12:16)