Wiem Koledzy , że temat ten był poruszany wiele razy ale jakoś mnie to razi i denerwuje , nie żebym się na kogoś złościł czy miał pretensje ale tak po ludzku mi doskwiera .
Chodzi mi o łowienie na komercjach . Wiele razy widzimy na zdjęciach piękne okazy i łowców którzy je trzymają , za nimi cudowne jeziorka , przystrzyżona trawka , ławeczki , gdzieś w oddali altanka z grillem i tylko jak się to ma do np. karpiarzy którzy jeżdżą na dzika wodę , karmią dwa tygodnie i też łowią takie same rybska z tym , że nie w dniu przyjazdu ale po 4-7 dniach nęcenia ??? Miałem okazję łowić na wodzie komercyjnej w Czechach , łowiliśmy karpiówami z workami PVA na kulki . Na pierwszego karpia czekałem 2 godziny ( oczywiście zero nęcenia , dopiero wieczorem sypaliśmy ) , drugi zaraz potem i tak do rana złowiliśmy we trójkę 100 kg karpia .
Drodzy Koledzy czy ryba złowiona na komercjach jest równa rybie złowionej na dzikim jeziorze – rzece ? Czy okaz jest równy okazowi ?