To nie jest kij pod spławik jak ktoś zauważył. Po drugie wcześniej miałeś świeżą żyłkę i prawdopodobnie łowiłeś w warunkach o małej wilgotności. Potem żyłka zamieniła się w sprężynę, a pogoda się popsuła. Mokre wędzisko ( albo żyłka, bo w końcu wyciągasz ją z wody), mała odległość żyłki od blanku ( bo to wędka na grunt, więc ma mało przelotek i krótkie stopki), żyłka jak sprężyna, w dodatku naelektryzowana od tarcia. 2+2=4. Zwyczajna sprawa.
Zmienić kij na odpowiedni do metody spławikowej, zastosować odpowiednią żyłkę. Ot, cała filozofia.
W czasie deszczu można owinąć ostatnie dwa segmenty szerokimi zwojami zwykłej nici tak, by zwoje układały się co jakieś 2 cm, zaklejając końce na blanku jakąś taśmą typu scotch.
Taka nitka zapobiegnie skutecznie przyklejaniu się żyłki do blanku. To taki partyzancki sposób, ale skuteczny w mordę. Śmieszny, ale praktyczny, kiedy się nie ma na podorędziu odpowiedniego kija.
Hmmm.
(2013/07/15 22:14)