Zachodzi pytanie, czy te porozumienia nie przynoszą więcej szkody, niż pożytku!!! Proszę, popatrzcie co robią z łowiskami każdego roku wędkarze przyjezdni z innych okręgów! Zdemolowane i zafajdane brzegi większości dobrych łowisk, przez cały sezon niedostępne dla miejscowych z powodu obstawienia brzegów samochodami, przyczepami i namiotami "gości", a jakie jest zachowanie tych przyjezdnych "koczowników" z rodzinami, to lepiej nie mówić, "strach się bać", jak mawia mój przyjaciel, też wędkarz! Ile razy próbując się zbliżyć, by wypatrzyć choć odrobinę dostepu do wody, byłem atakowany wrednymi psiurami uznającymi teren za własne, nienaruszalne terytorium, to już nie będę wyliczał! Całe szczęście, że pokrowiec z kijami wycelowany w takie bydlę ratował mnie przed pogryzieniem zanim podchmielony właściciel raczył wyjrzeć z namiotu lub przyczepy i ze złym, wręcz wrogim spojrzeniem odwołał "pupila"! Osobnym temetem jest bezczelne kłusownictwo; przy każdym stanowisku zarzuconych jest nawet po kilkanaście różnych wędek, a co się trafi na wędkę, to wszystko idzie na patelnię bez względu na wielkość, wagę i okres ochronny! I to wszystko robią wędkarze z rejestracją samochodową z innego okręgu! Straży rybackiej ani śladu, zresztą strażnik nieraz boi się podejść bliżej i sprawdzić, co się dzieje, bo może zostać pogryziony przez psy, albo poddany "nauce pływania", lub nawet gorzej, bo co niektórzy "na oktanach", to i do sigenia po różne "narzędzia obronne" są bardzo prędcy! Jaka na to rada??? Ano, trzeba skończyć zawieranie tych międzyokręgowych umów, a wtedy amatorzy łowienia na wodach innego okręgu będą musieli wykupić opłatę krajową, co spowoduje, że być może ten horror się skończy!!! Pozdrawiam prawdziwych wędkarzy!!!
Zbigniew, wędkujący emeryt
Precz z preczem!
Zabrania się zabraniać!
Dość dościa!
He, he, he!!!
(2010/11/10 19:27)Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.
Zbyszku, w pełni sięz Tobą zgadzam, uważam, że porozumienia powinny być zawierane tylko pomiędzy sąsiadującymi ze sobą okręgami, tak jak jest np. u nas: Gdańsk ma porozumienia ze Słupskiem, Elblągiem i Bydgoszczą. Zniesienie składki krajowej miało na celu właśnie uniknięcie takich sytaucji, jak te, który opisałeś. Nikt z nad morza czy z Mazur nie pojedzie na wakacje na Śląsk czy do Wa-wy, za to na odwrót wręcz przeciwnie. A w efekcie racimy czas na sprzątanie po "sezonie" brzegów naszych łowisk zamiast sobie spokojnie powędkować ;-).
pozdrawiam i połamania
(2010/11/10 20:45)W temacie porozumień ma nieco odmienne zdanie aczkolwiek z nie którymi aspektami wczesniejszych wypowiedzi sie zgadzam.Wędkarstwo jest przyjemnościa za co płaci sie na całym świecie wiec dlaczego u nas ma byc inaczej.Płacac za to oczekuje aby przynaleznośc do PZW raczej pomagała w ułatwieniu uprawiania naszego hobby i to nie tylko w swoim regionie ale całym kraju.Co do tezy ze przyjezdni odpowiedzialni sa za panujacy brud nad naszymi wodami to sie nie zgadzam bo kazdy ma takich swoich na łowiskach.Ci własnie wędkarze mający zazwyczaj postawe rzadaniową (płaca i im się nalezy) zazwyczaj potrafia tylko narzekac i zwalac odpowiedzialnośc za panujaca sytuację na innych.Nad łowiskiem swojego koła widuje takich ale na akcjach sprzatania łowiska ich nie ma.Z racji tego że uprawiam inną dziedzinę wedkarstwa(sztuczna mucha i spinning) nad łowiskiem koła bywam tylko na sprzataniu lub prowadzac zawody splawikowe.Jadąc nad rzeki innych okręgów oddlonych nieraz o kilka set kilometrów nie zabieram złowionych ryb a jedynym śladem mojej bytności tam sa odciski butow w miekim terenie.Mysle ze uprawianie naszego wspólnego hobby powinno raczej łączyc nas niż dzielić.Spotykam nad rzekami Dolnego Śląska wedkarzy z praktycznie całego kraju i nigdy nie traktowałem ich jak intruzów wrecz przeciwnie starałem sie podpowiedziec jaka przyneta pomóc gdy im nie szło.
Pozdrawiam Stanisław
(2010/11/11 13:03)(2010/11/26 22:53)...przez cały sezon niedostępne dla miejscowych z powodu obstawienia brzegów samochodami, przyczepami i namiotami "gości"...
...przy każdym stanowisku zarzuconych jest nawet po kilkanaście różnych wędek, a co się trafi na wędkę, to wszystko idzie na patelnię bez względu na wielkość, wagę i okres ochronny! I to wszystko robią wędkarze z rejestracją samochodową z innego okręgu!
Również zgadzam się z Panem, Panie Zbyszku, i dodam swoje "trzy grosze". Zostawiłem specjalnie dwa blockquotey pańskiej wypowiedzi, bo: jeśli przyjeżdżają biwakować "obcy" to większość (jak nie wszyscy) bardziej zainteresowani są kąpaniem w wodzie, spożywaniem trunków procentowych, własnym towarzystwem itp. Mało kto z biwakujących zainteresowany jest łowieniem rybek (niewielki procent w stosunku do ilości wypoczywających nad wodą).
Jeśli już się zdarzy tak jak kolejnym zostawionym przeze mnie fragmencie to najprawdopodobniej ludzie ci mają niewielkie pojęcie albo wcale o wędkowaniu, a też nie zdziwiłoby mnie, że nie posiadają uprawnień (karty wędkarskiej) a o opłatach nie wspominając.
Powinno karać się opisanych przez Pana turystów za: parkowanie poza miejscami wyznaczonymi jak parking, rozbijanie namiotu, stawianie przyczep poza polami biwakowymi i innymi wyznaczonymi do tego celu, a także jeśli chodzi o zwierzęta (psy) za niezałożenie kagańca i smyczy - takie uprawnienie najlepiej jakby miała także SR. A opisane przez Pana przykłady powinno zgłaszać się odpowiednim organom, tyle, że idąc na ryby trzeba by się liczyć z tym, że część czasu stracimy na wyjaśnianiu sprawy odpowiednim "organom", spisywaniu zeznań i opisu sytuacji, a także na doprowadzeniu (naprowadzeniu) odpowiednich osób do tegoż miejsca, które często mają skomplikowane dojazdy - przykładowo w naszym rejonie wiele atrakcyjnych nie tylko turystycznie jezior znajduje się w lasach, na wioskach, gdzie dojazd to nie tylko poprzez różne systemy leśnych ścieżek, ale i też po praktycznie "bezdrożach", choć jak widać dla biwakujących turystów nie ma to większego znaczenia.
Zachodzi pytanie, czy te porozumienia nie przynoszą więcej szkody, niż pożytku!!! Proszę, popatrzcie co robią z łowiskami każdego roku wędkarze przyjezdni z innych okręgów! Zdemolowane i zafajdane brzegi większości dobrych łowisk, przez cały sezon niedostępne dla miejscowych z powodu obstawienia brzegów samochodami, przyczepami i namiotami "gości", a jakie jest zachowanie tych przyjezdnych "koczowników" z rodzinami, to lepiej nie mówić, "strach się bać", jak mawia mój przyjaciel, też wędkarz! Ile razy próbując się zbliżyć, by wypatrzyć choć odrobinę dostepu do wody, byłem atakowany wrednymi psiurami uznającymi teren za własne, nienaruszalne terytorium, to już nie będę wyliczał! Całe szczęście, że pokrowiec z kijami wycelowany w takie bydlę ratował mnie przed pogryzieniem zanim podchmielony właściciel raczył wyjrzeć z namiotu lub przyczepy i ze złym, wręcz wrogim spojrzeniem odwołał "pupila"! Osobnym temetem jest bezczelne kłusownictwo; przy każdym stanowisku zarzuconych jest nawet po kilkanaście różnych wędek, a co się trafi na wędkę, to wszystko idzie na patelnię bez względu na wielkość, wagę i okres ochronny! I to wszystko robią wędkarze z rejestracją samochodową z innego okręgu! Straży rybackiej ani śladu, zresztą strażnik nieraz boi się podejść bliżej i sprawdzić, co się dzieje, bo może zostać pogryziony przez psy, albo poddany "nauce pływania", lub nawet gorzej, bo co niektórzy "na oktanach", to i do sigenia po różne "narzędzia obronne" są bardzo prędcy! Jaka na to rada??? Ano, trzeba skończyć zawieranie tych międzyokręgowych umów, a wtedy amatorzy łowienia na wodach innego okręgu będą musieli wykupić opłatę krajową, co spowoduje, że być może ten horror się skończy!!! Pozdrawiam prawdziwych wędkarzy!!!
Zbigniew, wędkujący emeryt
Precz z preczem!
Zabrania się zabraniać!
Dość dościa!
He, he, he!!!
(2010/11/27 12:16)Zachodzi pytanie, czy te porozumienia nie przynoszą więcej szkody, niż pożytku!!! Proszę, popatrzcie co robią z łowiskami każdego roku wędkarze przyjezdni z innych okręgów! Zdemolowane i zafajdane brzegi większości dobrych łowisk, przez cały sezon niedostępne dla miejscowych z powodu obstawienia brzegów samochodami, przyczepami i namiotami "gości", a jakie jest zachowanie tych przyjezdnych "koczowników" z rodzinami, to lepiej nie mówić,
=====================================================================
No tak,a miejscowi to z psami nie przychodzą,nie piją,nie "koczują" i nie kłusują.A każdy przyjezdny to już wróg i wandal.Trocha pan panie przesadza.
Całkowicie się zgadzam, że nie tylko "goście" są utrapieniem dla przyrody. Byłem kilkakrotnie świadkiem i to nie jednego roku w Krakowie jełopstwa w wykonaniu miejscowych i to wcale nie wędkarzy. Przyjeżdżali nad Wisłę na piknik z psami i gilami, ale aby tylko to, zaraz po rozładunku tobołów wynosili w krzaki przywiezione ze sobą reklamówki ze śmieciami. To samo w innym miejscu gdzie miejscowy chłopek całą furę śmieci przywiózł nad Wisłę i na zwróconą uwagę zareagował "panie przyjdzie duża woda zabiere wszystko". Nagminne jest wysypywanie popiołu z gospodarstw przylegających do rzek i jest to nie jednostkowa plaga. U nas dalej pokutuje zasada, że woda i las to najlepsze miejsca na składowanie śmieci z gospodarstw domowych.Tak jak kłusownictwo jest domeną tych na rowerkach niż tych samochodami " z obcą rejestracją"
Wiem ze w strefie Dolnośląskiej porozumienia sa aktualne na rok 2011.
To ma oznaczac zdziwienie?z wiedzy