Nęcenie Odry okolice Głogowa

/ 53 odpowiedzi
jakubnob


heh tez znam takiego pana :PPP jest chamski arogancki nie szanuje innych wędkarzy bo on jest jedyny xD potrafi się wpierdzielić na pomost gdzie lowi 10 wedkarzy i ich wyśmiewać  bo to jego miejsce :)) a jak zauważy że cos zloiłes to potrafi zajmować miejscówke 24/h :O


jest starszy ma brodę jak mikołaj ale nie rozdaje prezentów :((

 miejscowi go olewają ale przejezdni nie sa tak cierpliwi dlatego często ląduje w wodzie albo chodzi z wielkaśnym  fioletowo purpurowym limem Dx 


a koledze pozostaje nieprzyjemna noc w samochodzie lub bardziej przyjemne ognisko i namiocik :P (2012/08/01 23:39)

abra1990


znam ten ból, tydzień nęcenia i baba z synalkiem maminsynkim podpier.. mi miejscówkę, facet który widział że tam necę  a przyjeżdża równie często jak ja nawet nie myślał tam usiąść a te wredne babsko tak, pogadałem z nim chwilę i kazał mi poczekać na jego stanowisku , na początku nie wiedziałem o co mu chodzi a potem zrozumiałem , amatorka połowili 2 godziny i zawijka do domku bo na białe łowili oczywiście te 5 krąpi które wyciągnęli hyc do reklamówki, żal... potem udałem się na moja miejscówkę i miałem fajne łowionko ,  ale na chamstwo nic nie poradzisz.... (2012/08/02 00:20)

perwer


Kiedys pojechałem na ryby na zbiornik w miejscowości ,,Rogoźnik . Kilka ładnych hektarów zbiorniczek ,podjeżdża sie samochodem pod taka skarpe w lesie i ze skarpy jest zejście na stanowiska. Akurat wolne było tam gdzie łowiłem rok wcześniej .Była około 4.30 rano .Rozkładam sprzet ,nęce i wrzucam sprzęt.Około 7.30 rano podjeżdża samochód ,wychodzi dwóch gości i prosi mnie o zmiane miejscówki ,bo od kilku dni tutaj nęca. Ja niestety odprawiłem kolegów z kwitkiem ,ponieważ od 5 rano sam wrzuciłem kibel zanęty i sporo kukurydzy.
Jak sie nęci stanowisko, nie mozna przyjechać o 7 czy 8 na ryby .Pewnie jak byli by o 5 ,lub 6 rano to jeszcze szło by sie dogadać. (2012/08/02 08:29)

FRED80


I dlatego trzeba wybierać miejsca gdzie nikt nie zagląda nawet tubylce he he ,wiem ze mało jest takich miejsc , ale mogę jedną osobę zaprosić do siebie to mu pokarzę  gdzie ja łowię zapraszam do mojej galerii , na razie fotek jest mało bo przekraczają rozmiar ale to co jest to powinno wystarczyć żeby sobie wuobrazić jak tam jest (2012/08/02 08:42)

Roxola


znam ten ból, tydzień nęcenia i baba z synalkiem maminsynkim podpier.. mi miejscówkę, facet który widział że tam necę  a przyjeżdża równie często jak ja nawet nie myślał tam usiąść a te wredne babsko tak, pogadałem z nim chwilę i kazał mi poczekać na jego stanowisku , na początku nie wiedziałem o co mu chodzi a potem zrozumiałem , amatorka połowili 2 godziny i zawijka do domku bo na białe łowili oczywiście te 5 krąpi które wyciągnęli hyc do reklamówki, żal... potem udałem się na moja miejscówkę i miałem fajne łowionko ,  ale na chamstwo nic nie poradzisz....

_________________________________________________________________________________
Nie mam zamiaru się czepiać, ale przykład, który podałeś jedynie Ciebie stawia w złym świetle.Nie sądzę, żeby ta baba z synalkiem chciała podsiąść Twoją miejscówkę specjalnie.Pomyśl, że jak Oni tam przyjechali, to Ciebie nie było i wrzucili pewnie też swoją zanętę,to gdzie mieli się później przesiąść ? Czym mieli zanęcić ?Ja rozumiem, że Oni wzięli te pięć krąpi, a Ty prawdopodobnie wypuszczasz je do wody po złowieniu.No cóż, też mieli takie prawo. Facet, który łowił obok wiedział, ze to Twoje miejsce, ale Ona nie musiałatego wiedzieć. Jak czytam te wpisy, to zastanawiam się, czy nie lepiej zostawić kartkę z wiadomościąna miejscówce, bo tydzień jest długi, a nie każdy wie, że dane miejsce jest nęcone. To nie było chamstwo z Jej strony. Chamstwem można nazwać, jeżeli ktoś Cię obserwuje, a później tam łowi. (2012/08/02 09:25)

Bernard51


Nie wiem z kad sie to bierze MOJE MIEJSCE przecież podkarmilem ??
Wiem ze miejsce mozna zajać wykupic na cmetarzu nad woda maja wszyscy dostep na zasadzie kto pierwszy ten góra!Przyklad dwa dni w tamtym tyg. necilem 5kg kukurydzy i jeszcze kulki groch 2kg i po tygodniu przyjezdżam jest zajete? Owszem czemu nie bo przez te 6 dni siedzialo tam 77 wedkarzy i każdy wlozyl czesc swojej zanety, wiec moje necenie moge sobie wsadzić??
Pozostaje nam tylko sie poużalac nad soba?? Tylko czemu az na forum z tym lescieć/ (2012/08/02 09:45)

Zander51


Kiedys pojechałem na ryby na zbiornik w miejscowości ,,Rogoźnik . Kilka ładnych hektarów zbiorniczek ,podjeżdża sie samochodem pod taka skarpe w lesie i ze skarpy jest zejście na stanowiska. Akurat wolne było tam gdzie łowiłem rok wcześniej .Była około 4.30 rano .Rozkładam sprzet ,nęce i wrzucam sprzęt.Około 7.30 rano podjeżdża samochód ,wychodzi dwóch gości i prosi mnie o zmiane miejscówki ,bo od kilku dni tutaj nęca. Ja niestety odprawiłem kolegów z kwitkiem ,ponieważ od 5 rano sam wrzuciłem kibel zanęty i sporo kukurydzy.
Jak sie nęci stanowisko, nie mozna przyjechać o 7 czy 8 na ryby .Pewni
 jak byli by o 5 ,lub 6 rano to jeszcze szło by sie dogadać.

A jaki był finał ? Zwinęli się ?
(2012/08/02 09:51)

Zander51


Nie wiem o czym ta dyskusja. Przecierz wiemy, że miejsce jest tego, kto pierwszy na nim rozłożył manele. Nęcenie w dostępnym dla wszystkich miejscu obarczone jest takim ryzykiem. Dlatego, albo się unika takich miejsc, albo się tam "mieszka"... (2012/08/02 09:56)

ayem


Niestety ciężko byłoby tak sformułować przepis aby obydwie strony były zadowolone , dlatego uważam , że ten przepis jest sprawiedliwy (kto pierwszy ten lepszy ) . Nie chciałbym jadąc nad wodę siedzieć w niepewności czy nie zjawi się ktoś i powie , że to jego miejsce zwłaszcza po moim zanęceniu. Albo nęcę od trzech dni a przychodzi gość i mówi , że tu nęci od pięciu dni . (2012/08/02 10:03)

JKarp


CześćNależy w tym miejscu jakby rozróżnić dwie różne rzeczy.Pierwsza - sam nęcę łowisko i nigdy nikogo nie było oprócz tego, który to zobaczył po czym siadł w nęconym miejscu. W tym wypadku nie wierzę w żadne przypadki.Drugi - tłum wędkarzy, którzy widzą jak nęcę. Któryś z nich siada na gotowym miejscu. Mogę mieć tylko sam do siebie pretensje.JK (2012/08/02 10:05)

ayem


Najlepiej jest na jeziorach w pobliżu wsi gdzie wszyscy wiedzą jaki pomost do kogo należy i nikt nikomu miejsca nie zajmuje . (2012/08/02 10:44)

Roxola


Najlepiej jest na jeziorach w pobliżu wsi gdzie wszyscy wiedzą jaki pomost do kogo należy i nikt nikomu miejsca nie zajmuje .

No tak, a jeżeli mieszkasz w innej wsi i chcesz się wybrać na to łowisko np. na jeden dzień,to siedzisz z obawą, że ktoś Cię widłami przegoni ?To jest wielki problem, bo tworzą się "gangi", które uzurpują sobie wyłączne prawo do łowiskai miejscówek. (2012/08/02 10:50)

xxx1974


Do nęconych miejsc doszły jeszcze prywatne pomosty.Wolne miejsce to siadam i wędkuje , zajęte to idę dalej.I wszystko na ten temat :) (2012/08/02 12:28)

abra1990


Koleżanko Roxolo jak zwykle ty,  sory że nie dopisałem myślałem że można to wywnioskować, otóż ta Baba z 30 letnim synkiem mieszkają niedaleko i widzą mnie tam co i rusz , a gdy wtedy nęciłem to stali na bezczela na skarpie i widzieli ile nęciłem , a na następny dzień są i mogę sie założyć że nic nie wrzucali, bo nawet kart i pozwoleń nie mają , ale ja nie jestem typem popierdalacza żeby zaraz do psr dzwonić , bo ktoś sobie z wędką siedzi, ale teraz to chyba tak zrobię.

ps. chyba mnie polubiłaś bo często mnie krytykujesz ;p
pozdrawiam koleżankę (2012/08/02 14:57)

abra1990


Skończy ten temat, bo każdy ma swoje achy i ochy , najlepszym wyjściem jest nęcenie zaraz przed łowieniem i tyle nikt do nikogo nie ma pretensji, i kasy mniej na marne pójdzie (2012/08/02 15:01)

Roxola


Koleżanko Roxolo jak zwykle ty,  sory że nie dopisałem myślałem że można to wywnioskować, otóż ta Baba z 30 letnim synkiem mieszkają niedaleko i widzą mnie tam co i rusz , a gdy wtedy nęciłem to stali na bezczela na skarpie i widzieli ile nęciłem , a na następny dzień są i mogę sie założyć że nic nie wrzucali, bo nawet kart i pozwoleń nie mają , ale ja nie jestem typem popierdalacza żeby zaraz do psr dzwonić , bo ktoś sobie z wędką siedzi, ale teraz to chyba tak zrobię.

ps. chyba mnie polubiłaś bo często mnie krytykujesz ;p
pozdrawiam koleżankę

 :)))Nie mam nic do Ciebie, zaznaczyłam to wcześniej w moim poście.Przeczytałam to co napisałeś i miałam inne zdanie, a tak serio to nie wiedziałam, że byłeś obserwowany i pomyślałam, że tą babą również mogłam być ja :)Nie krytykuję Cię, nie pamiętam kiedy mieliśmy odmienne zdanie albo jakiś spór...  Spoko.Również pozdrawiam

PS.Przypomniałam sobie, było jakieś spięcie na początku jak pojawiłeś się na forum....A wiesz dlaczego to pamiętasz ? Bo nie jestem facetem i tutaj nie wmieszam się w tłum.Więcej zdarzeń nie pamiętam, ale niczego też nie żałuję  :)
(2012/08/02 15:18)

Bernard51


Jestem emerytem i moge w odrużnieniu wedkowac dowoli i w kazdy dzien jak tylko mam ochote> Natomiast wedkarze którzy pracuja nieraz przez 5-6 dni w tygodniu nieraz po 10 godz nie maja takiej mozliwosci? Z wiosny jezdzilem bodajze wtorek sroda czwartek piątek i w sobote przyjechalem 3,50 i jakie bylo moje zdziwienie za juz wedkuja na moim stanowisku ojciec z 12-15 latkiem . Wiec co moglem zrobic tymbardziej widze obca rejestracja. poprosilem czy moge przysiasc sie przy nich i bede rzucal za pas roslin,  na co wyrazili zgode,miedzy czasie lowiac podpowiedzialem czym karmilem i na co lowilem i dowiedzialem sie ze przyjechali 52km na tą wode aby zlowic karpia. Nie wyobrażam sobie ze muglbym poprosic wlasnie kogos o opuszczenie stanowiska bo ja je przez tydzien okupywalem i karmilem, a syn chodzac do szkoly ojciec do pracy przecież tylko w dzien wolny mogli sobie pozwolic na wedkowanie ,a ja mialem mozliwosc codziennie bawic sie ?
Zyczmy innym a bedzie nam życzone! (2012/08/02 16:42)

abra1990


heh nie no spoko koleżanko , ja też zapomniałem dopisać, ale tak jak napisałem byłem na celowniku tych dwojga, nie da się chyba z tym walczyć, a woda jest tak samo każdego, trzeba nauczyć się z tym żyć bo jak inaczej chyba się nie da , czasami pomaga rozmowa jeśli ktoś jest wyrozumiały a jeśli nie trudno, trzeba iść dalej , może nawet bez nęcenia uda się coś większego wyciągnąć a jak radocha wtedy ;p (2012/08/02 18:12)

wedkarz2309


Łowię na spining , ale czy te 10 kg kukurydzy i inne zanęty nie degraduje środowiska wodnego , pomyślcie o tym , nie za wszelką cenę ryba!!!



Spokojnie, jak wejdzie stado leszcza, karpia, czy innej białej ryby, to 10 kg kukurydzy, to jest "pestka" dla takiego stada...:) (2012/08/02 22:29)

kiesiak53


Brawo Bernard51, czuć, że jesteś kolegą wędkarzem.
Przeczytałem wszystko w tym poście i widać, że każdy chciałby "wyjść na swoje".
Mieszkam w pobliżu dwóch jezior i wiem, jak chcieliby je traktować miejscowi, a jakie nadzieje mają przyjezdni. Żeby się nie przymilać "miejscowym" zapisałem się do całkiem innego koła.
Pozwolono mi zrobić kładkę (przydawała się na zawodach), ale jak wiecie kładki są różnie szanowane, a ta była tak atrakcyjna, że jej żywot był krótki, ale nie wędkarze ją zniszczyli tylko letnicy.
Odechciało mi się inwestować w następną. Lubiłem przyjść popatrzeć jak ktoś łowi i lubiłem pogadać z wędkarzami. Można było dowiedzieć się o innych łowiskach, o sposobach na ryby itp.
Jakoś nie miałem do wędkarzy żalu, że na niej siedzieli.
Pozdrawiam Wszystkich.

A teraz coś z życia.
W okresie letnim przyjeżdżał pewien emeryt z dość daleka i co roku u sąsiada mieszkał w przyczepie kempingowej. Przez 2-3 tygodnie "moja" kładka była non stop przez niego zajęta - więc emeryt przez miejscowych został nazwany "Okupant". Najgorsze było to, że nie żałował zanęty, sypał dużo. Na początku łowił nawet piękne płocie, ale z czasem było coraz gorzej. Wierzył jednak, że gorsze brania to jednak nie wina zanęty. Po jakimś czasie kładka się zwolniła.
Przyjechał wędkarz z innego miasta, zaczął się rozkładać. Na sąsiedniej kładce był mój kolega.
"Gość" zaczął wypytywać na co tu łowić. Opisałem więc jak wyglądały z grubsza zanęty poprzednika. W sprawie zanęt pierwszy odezwał się kolega, powiedział - teraz to tu może ryba brać jedynie na Rapacholin.
Jeszcze raz pozdrawiam i wyciągajcie wnioski. (2012/08/16 21:26)

kiesiak53


Brawo Bernard51, czuć, że jesteś kolegą wędkarzem.
Przeczytałem wszystko w tym poście i widać, że każdy chciałby "wyjść na swoje".
Mieszkam w pobliżu dwóch jezior i wiem, jak chcieliby je traktować miejscowi, a jakie nadzieje mają przyjezdni. Żeby się nie przymilać "miejscowym" zapisałem się do całkiem innego koła.
Pozwolono mi zrobić kładkę (przydawała się na zawodach), ale jak wiecie kładki są różnie szanowane, a ta była tak atrakcyjna, że jej żywot był krótki, ale nie wędkarze ją zniszczyli tylko letnicy.
Odechciało mi się inwestować w następną. Lubiłem przyjść popatrzeć jak ktoś łowi i lubiłem pogadać z wędkarzami. Można było dowiedzieć się o innych łowiskach, o sposobach na ryby itp.
Jakoś nie miałem do wędkarzy żalu, że na niej siedzieli.
Pozdrawiam Wszystkich.

A teraz coś z życia.
W okresie letnim przyjeżdżał pewien emeryt z dość daleka i co roku u sąsiada mieszkał w przyczepie kempingowej. Przez 2-3 tygodnie "moja" kładka była non stop przez niego zajęta - więc emeryt przez miejscowych został nazwany "Okupant". Najgorsze było to, że nie żałował zanęty, sypał dużo. Na początku łowił nawet piękne płocie, ale z czasem było coraz gorzej. Wierzył jednak, że gorsze brania to jednak nie wina zanęty. Po jakimś czasie kładka się zwolniła.
Przyjechał wędkarz z innego miasta, zaczął się rozkładać. Na sąsiedniej kładce był mój kolega.
"Gość" zaczął wypytywać na co tu łowić. Opisałem więc jak wyglądały z grubsza zanęty poprzednika. W sprawie przynęt pierwszy odezwał się kolega, powiedział - teraz to tu może ryba brać jedynie na Rapacholin.
Jeszcze raz pozdrawiam i wyciągajcie wnioski.
(2012/08/16 21:32)

JKarp


Brawo Bernard51, czuć, że jesteś kolegą wędkarzem.
Przeczytałem wszystko w tym poście i widać, że każdy chciałby "wyjść na swoje".
Mieszkam w pobliżu dwóch jezior i wiem, jak chcieliby je traktować miejscowi, a jakie nadzieje mają przyjezdni. Żeby się nie przymilać "miejscowym" zapisałem się do całkiem innego koła.
Pozwolono mi zrobić kładkę (przydawała się na zawodach), ale jak wiecie kładki są różnie szanowane, a ta była tak atrakcyjna, że jej żywot był krótki, ale nie wędkarze ją zniszczyli tylko letnicy.
Odechciało mi się inwestować w następną. Lubiłem przyjść popatrzeć jak ktoś łowi i lubiłem pogadać z wędkarzami. Można było dowiedzieć się o innych łowiskach, o sposobach na ryby itp.
Jakoś nie miałem do wędkarzy żalu, że na niej siedzieli.
Pozdrawiam Wszystkich.

A teraz coś z życia.
W okresie letnim przyjeżdżał pewien emeryt z dość daleka i co roku u sąsiada mieszkał w przyczepie kempingowej. Przez 2-3 tygodnie "moja" kładka była non stop przez niego zajęta - więc emeryt przez miejscowych został nazwany "Okupant". Najgorsze było to, że nie żałował zanęty, sypał dużo. Na początku łowił nawet piękne płocie, ale z czasem było coraz gorzej. Wierzył jednak, że gorsze brania to jednak nie wina zanęty. Po jakimś czasie kładka się zwolniła.
Przyjechał wędkarz z innego miasta, zaczął się rozkładać. Na sąsiedniej kładce był mój kolega.
"Gość" zaczął wypytywać na co tu łowić. Opisałem więc jak wyglądały z grubsza zanęty poprzednika. W sprawie zanęt pierwszy odezwał się kolega, powiedział - teraz to tu może ryba brać jedynie na Rapacholin.
Jeszcze raz pozdrawiam i wyciągajcie wnioski.


CześćSytuacja opisana w poście dotyczyła rzeki i to nie małej.Zanęta a zanęta - wyciągnij wnioski ;-)Co prawda też jestem zdania, że sypanie " zanęty " typu chleb, ziemniaki i kluski z obiadu bez umiaru przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego.
Rzeka to zupełnie inna bajka - dowodem jest to, że Mateusz złowił pięknego amura. Prawie, że jestem pewny, że gdyby jeszcze po tym braniu dobrze podsypał kukurydzą brań byłoby więcej. To co wrzucił przed łowieniem pewnie amury opędzlowały szybciej niż się spodziewał.JK (2012/08/16 21:52)

ryukon1975


Łowię na spining , ale czy te 10 kg kukurydzy i inne zanęty nie degraduje środowiska wodnego , pomyślcie o tym , nie za wszelką cenę ryba!!!







Degraduje szczególnie w rękach "mało myślących".
Dziś miałem przykład,poniżej mnie na przeciwnym brzegu łowiło trzech młodzieńców,ryba nie zerowała,zostało im mnóstwo zanęty.
Co z nią zrobili przed odejściem do domu?
Wrzucili do wody by tam się zepsuła.
Ryby nie zawsze "żrą". (2012/08/16 22:00)

JKarp


CześćNajczęstszym błędem popełnianym przez adeptów wędkowania jest brak myślenia i brak wyobraźni.JK (2012/08/16 22:05)

zibipilkarz


Jestem emerytem i moge w odrużnieniu wedkowac dowoli i w kazdy dzien jak tylko mam ochote> Natomiast wedkarze którzy pracuja nieraz przez 5-6 dni w tygodniu nieraz po 10 godz nie maja takiej mozliwosci? Z wiosny jezdzilem bodajze wtorek sroda czwartek piątek i w sobote przyjechalem 3,50 i jakie bylo moje zdziwienie za juz wedkuja na moim stanowisku ojciec z 12-15 latkiem . Wiec co moglem zrobic tymbardziej widze obca rejestracja. poprosilem czy moge przysiasc sie przy nich i bede rzucal za pas roslin,  na co wyrazili zgode,miedzy czasie lowiac podpowiedzialem czym karmilem i na co lowilem i dowiedzialem sie ze przyjechali 52km na tą wode aby zlowic karpia. Nie wyobrażam sobie ze muglbym poprosic wlasnie kogos o opuszczenie stanowiska bo ja je przez tydzien okupywalem i karmilem, a syn chodzac do szkoly ojciec do pracy przecież tylko w dzien wolny mogli sobie pozwolic na wedkowanie ,a ja mialem mozliwosc codziennie bawic sie ?
Zyczmy innym a bedzie nam życzone!

Bardzo dobre podejście. Według mnie wędkarze powinni dobie pomagac i byc dla siebie zyczliwi a nie tak jak niektórzy. (2012/08/16 22:19)