Największy problem braku ryb

/ 156 odpowiedzi / 6 zdjęć

Jestem PRZECIW kłusolom, to oczywiste ale pomyślcie o tym co teraz napiszę. Powtarzam, że nie popieram kłusownictwa i nie bronię ich ale:

Większym problelem niż kłusownictwio, na który powinno się zwrócić uwagę jest zaniczyszczenie wód pestycydami z pól, ściekami domowymi i innymi zanieczyszczeniami (nie znam się na zanieczyszczeniach). Dowodem na to jest to, że kłusownictwo istniało zawsze, znam opowieści mojego dziadka o łowieniu siatkami w rzece Wkrze siatkami całych worków brzan, szczupaków, leszczy. Po wojnie gdy była bieda całe wsie trudniły się tym, sprzedając ryby potem na tagrgach w mieście. I RYBY BYŁY! Były granaty, potem był też prąd i te sieci-drygawice. I RYBY WCIĄŻ BYŁY! Pamiętam Wkrę z dzieciństwa, było mnóstwo ryb - teraz to radaość i rzadkość zobaczyć ruch na wodzie. Dziś już nie kłusuje się tak jak kiedyś, czasem ktoś łapie rękoma, łowi jakieś dziecko bez karty czy wieśniak, czasem ktoś na 3 kije. A RYB NIE MA!

To wszystko wina zanieczyszczeń spływających do wód i z tym trzeba walczyć.  Dopiero w zeszłym roku, po wielu latach wylewania ścieków ze szkoły i domu nauczyciela do rzeki Nasielnej wpadającej do Wkry we wsi Cieksyn zablokowano taką nielegalna rurę. Kilka m3 dziennie ścieków, wody od prania, zmywania trafiało do Wkry (kiedyś pierwsza klasa czystości) a potem co roku Wkra zamknięta dla kąpieli z powody epidemii czerwonki.

Pozdrawiam

arnold


masz wielką racje kolego i każdy powinien to przeczytac

Pozdrawiam (2010/05/07 15:55)

antek77


Dziękuję za poparcie, niestety nic nie dzieje się w tej sprawie na korzyść wód. (2010/05/07 17:42)

michal0210


Dokładnie! Masz racje! Za kilka lat to tylko będziemy mogli łowić na łowiskach komercyjnych bo w naturalnych wodach nie będzie życia dla ryb.  (2010/05/07 17:56)

tstaros


A ja nie do końca się zgodzę. Kiedyś używane przez rolników środki chemiczne było dużo, dużo bardziej szkodliwe dla zwierząt niż te używane obecnie. Do tego praktycznie w ogóle nie było oczyszczalni ścieków, a teraz każde miasto czy zakład musi ją mieć. Przykładowo Wisła moim zdaniem jest czystsza niż np.20 lat temu, na przykład w dużej ilości pojawiły się bobry, a ryb jest znacznie mniej. (2010/05/07 18:06)

u?ytkownik35088


Ścieki jak najbardziej degradują środowisko ale to nie jest takie proste jak przedstawił to założyciel tematu. Po 2 wojnie światowej ryb było o wiele więcej niż teraz a przykładowo Wisła była o wiele bardziej zanieczyszczona. Na wysiedlenie ryb poza zanieczyszczeniami wpływ mają: regulacja rzek, presja wędkarska, przenęcanie zbiorników, obce gatunki typu trawianka, sumik amerykański a także amur, tołpyga i karp, KŁUSOWNICTWO, deepy, atraktory itp. Powodów jest jeszcze więcej a wszystkie razem doprowadziły do tego co mamy obecnie. (2010/05/07 18:18)

szymbor


tak to prawda ścieki również robią swoje  i tu się zgodzę ... ale co ma bóbr do ryb ?? (2010/05/07 20:00)

tomo25


Witam

Kolego poruszyłeś temat, który siedzi we mnie już od kilku lat.

Sam wychowałem się nad niewielką rzeką na Mazowszu a moje dzieciństwo przypadło na lata 80-te. Do dziś pamiętam populację ryb zamieszkujących tę rzekę, nie będe się tu rozpisywał bo każdy zna podobne przykłady. Mogę napisać tylko że obecna populacja ryb w tej rzece stanowi jakieć 5-10 % tej z lat 80-tych.

Czy nie było wtedy kłusownictwa? Pomyślcie.. ocet na półkach sklepowych, chude ziemniaki z pola z zupą szczawiową... wtedy ludziom żyło się o wiele gorzej niż teraz, więc co było ich źródłem utrzymania i pożywienia? Tak. Ryby. Kiedyś kłusowano na potęgę, znad wody przynoszono kosze wielkich ryb i tak przez dziesięciolecia a na przestrzeni tysiącleci przez wieki. Teraz powiedzcie z jakich czasów pochodzą opowieści o 30 kilogramowych szczupakach? Z obecnych czy zprzed 30-40 lat ? Właśnie...

Czy to kłusownicy wytępili ryby w naszych jeziorach i rzekach? Wątpię.

Wiecie od czego zaczęło się wyrybianie "mojej" rzeki ? od kiełbi, babek, piskorzy, głowaczy i miętusów.

Kiedyś wystarczyło przejść się po piasku na płytkiej wodzie i widać było setki piskorzy, pod każdym kamieniem kłębiły się byczki a stada kiełbi były tak wielkie że sięgały od brzegu do brzegu.

Dlaczego te małe rybki wyginęły? Bo wyginęło ich pożywienie w postaci małych żyjątek, a i same były mniej odporne na zanieczyszczenia... Bo kto je wytępił? Kłusownicy? ...śmieszne...tak chodzili z siatkami na stada kiełbi zamiast na szczupaki w trzcinach :) Później wszystko potoczyło się lawinowo.. Ginęły następne ogniwa łańcucha pokarmowego.

Zauważyłem zresztą pewną zależność..Byłem nad kilkoma rzekami w Polsce i zawsze tam gdzie widać małe lub większe stada kiełbi tam jest jeszcze ryba..

Kłusownictwo? Presja wędkarska? też ale myśle że to było już dobicie konających wód, które zostały zranione właśnie naszymi zanieczyszczenniami..

Pozdro 

(2010/05/07 20:25)

J


W tych cierpkich słowach jest wiele racji. Zanieczyszczenia są najwiekszym kłusownictwem, bo ryby nie idą do żołądka tylko giną od największych a skończywszy na najmniejszych tych skarłowaciałych i mutantach, ale......nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Pamiętam za moich młodych lat studenckich (66-71) kiedy to w Krakowie pod Wawelem był ściek w którym nawet żab nie było nie mówiąc o rybach, bo woda  słona z kopalń płynęła całą Wisłą aż do Gdańska. Teraz jak gospodarka upadła a z nią i kopalnie a przy tym miasta zostaly zobligowane do oczyszczalni w Wisle w ciagu trzech godzin treningu potrafię złowić nawet do 15 kg ryb, ryb tam nigdy nie wpuszczanych z zarybień, brzan, cert, świnek, jelcy, kleni, uklei, które same tam się zasiedliły. Wniosek,  przyroda potrafi się odrodzić jak jej czlowiek -największy szkodnik i  zagrożenie, nie przeszkadza. Jeszcze jeden wniosek, wyeliminować człowieka a będą ryby. :lol: (2010/05/07 21:11)

tstaros


Do Szymbor: bóbr z rybami ma niewiele wspólnego, ale z zanieczyszczeniami już tak. Otóż bóbr lubi czystą wodę, w ścieku się nie osiedli. Jeszcze kilkanaście lat temu bobra w Wiśle (przynajmniej środkowej) nie uświadczyłeś, teraz jest go na potęgę. (2010/05/07 21:21)

J


Szuba z bobra fajna jest :lol: (2010/05/07 21:28)

antek77


Doskonale to ująłeś ~tomo25.

Czy znasz może rzekę Wkrę sprzed lat? Ja właśnie nad ta rzeką uczyłem się łowić, tu przypadły lata mojego dzieciństwa. Piękna i rybna rzeka na środku mazowsza, gogata w ryby ponad wszystko. Ale to sie skończyło. Dokładnie tak jak piszesz o kiełbiasz i piskorzach było i tam. Wystarczyło wejśc do wody, pomachać trochę nogami a one już pływały po palcach podskubując. Napewno kłusownictwo nie wytępiło ich. Podobnie ukleje, które łowiłem bez przypony na żyłkę 0,30mm a na końcu zakrzywiona szpilka, na której gdy skończyła sie przynęta zawieszałem gumowy wentyl z opony z roweru (potem wracałem pieszo hehe). Tyle było ryb, że biły się o ten wentyl, takich ławic uklei juz nie ma, ciekawe gdzie odpłynęły ...  a raczej dokąd SPŁYNĘŁY martwe. Napewno nie wpadły w siatkę, podrywkę, nie wyłapano ich na trzecią wędkę lub nie łowiono niewymiarowych. A co do opinii kolegów, szczególnie ~thunder'a odnośnie przenęcania, atraktorów itp to myślę, że nie dotyczy to zbytnio rzek a raczej wód stojących (z wiadomych powodów) natomiast regulacja rzek, masz rację - to jedna z ważniejszych rzeczy, o której zapomniałem.

Powodzenia Panie i Panowie

(2010/05/08 10:35)

tstaros


Poruszony temat jest bardzo ciekawy, a problem złożony. Kwestia zanieczyszczenia wód jest jednym z powodów zmniejszenia się populacji ryb, ale na pewno nie jedynym, a moim zdaniem nie największym.

Pamiętajmy ponadto o:

-grabieżczej gospodarce dokonywanej przez rybaków

- kłusownictwie

- regulacji rzek

- obniżeniu stanu wód (taka np.Wisła blisko której mieszkam obniżyła średni stan wody na moje oko o około metr w ciągu 20 lat, a od powiedzmy 50 lat znacznie więcej), przez co zmniejsza się ilośc naturalnych tarlisk ryb, zimowisk itp.

(2010/05/08 21:28)

kazik


Dobry temat został poruszony . Wszystkie rzeki podobnie obecnie wyglądają . Nie ma ryb i nie będzie dopóki nie stworzymy dawnego środowiska tym rzekom . Cała podstawa w liczebności ryb to pokarm i czysta woda . Brak pokarmu zawsze będzie ograniczać tą liczebność mimo że wpuścimy nie wiem ile kilogramów czy ton . Pokarm w rzekach , to koryta nieuregulowane , możliwość okresowych wylewów , czysta woda , stworzenie takich warunków gdzie rozwój drobnych organizmów , jak owady , bezkręgowce i to wszystko co jest pokarmem ryb może się rozwijać . Lata sześćdziesiąte ubiegłego stulecia były jeszcze rajem dla ryb , ale rozwój gospodarczy PRL , czyli melioracje , regulacja rzek , rozwój przemysłu spowodowały ginięcie wszystkiego co żyło przy rzekach i w rzekach . Ten sam błąd państwa zachodniej Europy miały na początku dwudziestego wieku gdzie rozwój gospodarczy zniszczył prawie wszystkie rzeki i w końcu te państwa poszły po rozum do głowy i dzisiaj zaczynają o to dbać . Przywracają dawny wygląd tym terenom .My zachłyśnięci wolnością i chęcią wzbogacenia się doprowadzamy do tego z czego zachód się wycofuje . Chęć zysku , wzbogacenia się i dorównania najbardziej rozwiniętym krajom powoduje dalszą degradację i niszczenie tego co  jeszcze zostało . Zwróćcie uwagę na tereny byłego ZSRR , lub dorzecza Amazonki , gdzie tego przemysłu nie było i nie ma , tam dzisiaj są ryby . Istnieje kłusownictwo , brak gospodarki rybackiej , jest samowolka i ryby jeszcze są i to jakie . 

 

(2010/05/08 22:05)

pawelz


Z tym bylym ZSRR to troche sie rozpedziles. Wiekszosc rzek wyglada niestety jeszcze gorzej od naszych. Nie pisze tu o Syberii i polwyspie Kola. Ale tu blizej nas. Ukraina, Bialorus. W wiekszosci tragedia. Ale to tak na marginesie.
Co do braku ryb. Faktycznie, z punktu widzenia mojego dziecinstwa, klusownictwo (na mala skale) kiedys bylo znacznie wieksze. Pamietam jak jako maly chlopak biegalem nad rzeka i przygladalem sie jak starsi ciagneli siatki po niewielkie rzeczce. Wpadaly szczypaki, plocie i co tam jeszcze plywalo. A mimo to ryby byly. Woda tez nie nalezala do najczystszych. W Tomaszowie byl taki zaklad jak Fabryka Dywanow Weltom. Mozna bylo zobaczyc jaki kolor barwnika jest w danym dniu stosowany - przygladajac sie rzece. A ryby byly. Teraz tez sa, ale o wiele mniej. Jaka byla tego przyczyna ?. Trudno ocenic.
1) na pewno nie zanieczyszczenia z fabryk.
2) na pewno nie klusownictwo (choc obecnie tez jest, slyszalem o tym jak z pobliskiej wsi tlukli pradem szczupaki).
3) Rzeka tez nie zostala uregulowana.
4) Presja wedkarska tez nie jest wieksza niz kiedys.
Konia z rzedem temu kto rozwiaze ta zagadke.
Zupelnie inaczej ma sie sprawa jesli chodzi o Pilice.
Tu zarowno stan wody jak i jej poziom zmienil sie dramatycznie. Ryby znikaja w oczach. Klusownictwa na jaks wieksza skale nie zaobserwowalem. Za to wedkarzy jest 10 razy wiecej niz 20 lat temu. No i ten p...ny Zalew Sulejowski. To dzieki niemu mamy to co mamy. Syf od czerwca do wrzesnia i mozliwosc polowienia we w miare czystej wodzie dopiero ponizej Spaly.
No i hustawki wody ktore skutecznie zalatwiaja resztki tarla jakie wystepuje na rzece ponizej zalewu. eszcze na poczatku istnienia Zalewu (lata 80) ryby w Pilicy byly. Brzany, leszcze, szczupaki sandacze okonie. Ale rzeka zmieniala sie z roku na rok. Wczesniej na dnie byl zwirek i piasek. Teraz bloto i syf.
Podsumowujac. W wiekszosci wypadkow, tak jak pisze Kazik, degradacja srodowiska jest glowna przyczyna braku ryb. Brak tarlisk, zapory uniemozliwiajace wedrowki ryb, stale obnizajace sie poziomy wod, melioracje. Ale i wedkarze robia swoje. Jest nas nad wodami duzo wiecej niz kilkanascie, kilkadziesiat lat temu. Lowimy coraz lepszym sprzetem. Siegamy ryby z miejsc jeszcze 20 lat temu niedostepnych dla wedkarzy. Ryby juz praktycznie nie maja matecznikow i miejsc w ktorych moglyby sie skutecznie schronic. No i jestesmy duzo bardziej mobilni. Teraz wyjazd na ryby 100 - 200 km nie stanowi problemu. Rano wsiadamy w auto i wieczorem jestesmy w domu. Kiedys bylaby to wyprawa na kilka dni.
Ale sa i przypadki ktorych nie potrafie wyjasnic, nie wiem czemu znikaja ryby z niektorych rzek. Niby jest lepiej a jest gorzej :) (2010/05/10 10:16)

GBH


Obniżenie poziomu wody w rzece ma bezpośredni wpływ na stan ichtiofauny, co widać właśnie na przykładzie Pilicy i negatywnego oddziaływania Zalewu Sulejowskiego. Tu pawelz ma rację. Nieprawda jest jednak, że presja wędkarska jest taka sama. Ilościowo może niewiele większala ale za to jakościowo..... :-) No i kłusownictwo - wbrew temu co sie mówi od Spały do Wisły Pilica jest czyszczona systematycznie przez ludność miejscową (ale i "gości"). (2010/05/10 13:14)

pawelz


Ja nie napisalem ze presja jest taka sama. Na Pilicy jest obecnie znacznie wieksza. To ze sie nie zmienila, to dotyczylo Wolborki. Natomiast na Pilicy ponizej zalewu robi sie obled. W sobote, niedziele na pierwszym km ponizej zapory mozna naliczyc i ze 30 wedkarzy. Pamietam czasy jak w ciagu calego tygodnia moglem naliczyc 2-3.
A co do klusownikow to pisalem o odcinku zalew - Biala Gora. Ponizej z muchowka sie nie zapuszczam. Tu naprawde klusownictwo to margines. Natomiast slyszalem, ze ponizej Tomaszowa , tzw. Laki Henrykowskie to plaga, zwlaszcza lowiacych na kusze. (2010/05/10 15:03)

GBH


Cytuję: 4) Presja wedkarska tez nie jest wieksza niz kiedys.
To twój text - tak go zrozumiałem - pozdrawiam (2010/05/10 18:24)

cisy10


Jak dla mnie to obydwa te problemy czyli zarówno kłusownictwo jak i ścieki w najwiekszym stopniu przyczyniają sie do degradowania środowiska . Powinno się działać w tych sprawach. pozdrawiam (2010/05/10 20:33)

Swirussek


To prawda trzeba coś z tym zrobić. Nie którzy mówią, tak jak np. mój kolega "e tam to tylko jeden papierek." Jeden papierek ?! A gdyby tak każdy wyrzucał to co by zostało z naszych pięknych stawów, rzek...?! Takim ludziom trzeba zwracać uwagę. Ale nie krzyczeć tylko tłumaczyć, że jest co roku coraz to mniej ryb w wodzie. Co raz więcej skażonych rzek czerwonką itp. Trzeba dbać o okolice wodne. Ostatnio byłem nad jeziorem Koskowickim okol Legnicy. Widziałem kilka papierów, pudełek po robakach. Była to akurat pora w której nic nie brało więc podniosłem te śmieci i wrzuciłem do śmietnika. Uwierzcie to nie jest trudne... (2010/05/10 22:09)

pawelz


Cytuję: 4) Presja wedkarska tez nie jest wieksza niz kiedys.
To twój text - tak go zrozumiałem - pozdrawiam



Tak, tylko ze te punkty odnosily sie tej rzeczki w ktorej zniknely ryby. Wypunktowalem co na pewno nie moglo byc tego przyczyna.
Zaraz pod spodem napisalem, ze na Pilicy sprawa wyglada zupelnie inaczej.
Ale nic. Wazne ze wyjasnilismy sobie sprawe :) (2010/05/11 08:58)

antek77


świrusek - gratuluję, szkoda, że takich przejawów świadomości ekologicznej wśród osób znajdujących się nad wodą jest jan na lekarstwo ... :( (2010/05/11 12:00)

piotr4410


w pełni popieram a na prąd dale j kłusują a o wędkarzy się nie dba (2010/05/11 18:54)

okonek1235


POWODEM BRAKU RYB JEST ŁOWIENIE NA ZAWODACH NIE WY MIAROWYCH RYB tj.PŁOCI , LESZCZY. (2010/05/11 20:10)

tomo25


Hej
Innym problemem braku ryb w naszych wodach jest degradacja samych wód płynących.

Czego potrzebuje ryba do właściwego rozrodu? - oczywiście odpowiednich warunków. Wyżej poruszony był temat Pilicy. Jak wiadomo woda w Pilicy płynie bardzo szybko a co za tym idzie Pilica jest rzeką dość ubogą w roślinność. Szczupak żeby się wytrzeć potrzebuje właśnie owej roślinności. Jeżeli w rzece nie ma ku temu odpowiednich warunków to na tarło udaje się do starorzeczy a nawet na zalane łąki.
   Problem jednak w tym że z krajobrazu naszych rzek giną właśnie starorzecza. Jest to spowodowane regulacją rzek mającą na celu osuszanie pól,  a także obniżaniem się poziomu wód w rzekach za sprawą między innymi różnego rodzaju zapór budowanych jedna po drugiej.
    Starorzecza owszem nie zniknęły znad naszych rzek, bo przecież nikt ich nie zasypał ( chociaż niektóre pewnie i tak ) ale aby starorzecze spełniło swoją rolę jako miejsce rozrodcze dla wielu gatunków ryb musi być zasobne w wodę przez dłuższy czas niż tylko 2-3 tygodnie marca lub kwietnia ( lekkie zimy sprawiają że woda poroztopowa opada równie szybko jak przybiera ), co nie koniecznie musi się pokrywać z tarłem danego gatunku.
    Poza tym wracając do tematu obniżenia się stanu rzek to nawet jeśli woda poroztopowa będzie utrzymywała się i dwa miesiące to musi być na tyle wysoka by zapełniła koryta starorzeczy. Tak więc ryby tracą swoje miejsca tarłowe, ale czy się nie przystępują do rozrodu ? Oczywiście trą się ale z braku idealnych miejsc na rozród wybierają te które są dostępne ale te nie zawsze gwarantują ochronę dla ikry a później narybku.

     Tyle na razie temat miejsc tarłowych. Chciałbym jeszcze wrócić do tematu zanieczyszczeń. A może nie tyle typowych zanieczyszczeń co tzw "uzdatniania pól uprawnych"
    Jak wiadomo rzeki mają to do siebie że płyną po najmniejszej linii oporu czyli płynąc wdzierają się w glebę najniżej położoną. Takie nizinne gleby wykorzystywane są najczęściej jako pola uprawne i pastwiska. Kiedyś rolnicy nawozili pola zwykłą gnojówką, która była wręcz szwedzkim stołem dla naszych ryb. Od wielu lat pola uzdatnia się nawozami i innymi chemikaliami. Wystarczy kilka wezbrań wody w roku i część tablicy Mendelejewa "dokarmia" wszystko co żyje w rzece ( temat dotyczy zresztą też jezior ).

I tu problem jest również bardzo złożony, bo jak wytłumaczyć rolnikowi żeby poświęcił kilkanaście procent wzrostu upraw na rzecz stadka kiełbi które żyje w rzece ? Można oczywiście zakazać zawożenia terenów zalewowych, lecz myślę że my wędkarze jesteśmy może i nie małą grupą ale na pewno grupą społeczną z której zdaniem można się zapoznać ale na pewno nie tworzyć nowego prawa na jego podstawie.

Pozdro (2010/05/11 20:34)

pawelz


"Starorzecza owszem nie zniknęły znad naszych rzek, bo przecież nikt ich nie zasypał ( chociaż niektóre pewnie i tak ) ale aby starorzecze spełniło swoją rolę jako miejsce rozrodcze dla wielu gatunków ryb musi być zasobne w wodę przez dłuższy czas niż tylko 2-3 tygodnie marca lub kwietnia ( lekkie zimy sprawiają że woda poroztopowa opada równie szybko jak przybiera ), co nie koniecznie musi się pokrywać z tarłem danego gatunku."

A widzisz. W okregu piotrkowskim, a dokladniej w okolicach Tomaszowa zniknely prawie wszystkie starorzecza, bajorka i stawy. Nawet rozmawialem ostatnio z kumplami, jak to sie 20 lat temu lowilo ryby po oczkach i dolkach na Pilica. Obecnie nie ma po nich sladu. Belchatow zrobil swoje.
Co do Pilicy akurat ponizej zalewu zarasta nieprawdopodobnie. Ale te rosliny to jakis straszny syf w ktorym na pewno zadna ryba sie nie wytrze, a poza tym pojawiaja sie dopiero w czerwcu.
No i jeszcze jeden aspekt braku ryb. Co z tego ze jakies ryby sie nawet wytra. Obecnie szykuje sie na Pilicy leszcz. Jak w ciagu tygodnia woda husta sie kilka, a nawet kilkanascie razy 0.5,m w dol, 0.5 m w gore. To jakis obled co oni wyprawiaja na zaporze. Wczoraj bylem na rybach, woda podniesiona ze 30 cm od normalnego stanu. W niedziele byla niziutka a w poniedzialek 3 maja ledwo saczyla sie po piachu. Nawet jak teraz leszcz sie wytrze to za kilka dni ikre bedzie mozna zbierac na brzegu :(. Ale nasze kochane PZW ma to w d..e. Za podobna sytuacje w Krosnie kilka lat temu wlasciciel zapory na solinie niezle zabulil. Ale potrzebny jest ktos kto jest w stanie oszacowac straty i zlozyl odpowiednie doniesienie do prokuratury. (2010/05/12 09:37)