Witam wszystkich.
Zacznę może od tego że sprawa dotyczy jeziora nyskiego (zbiornik zaporowy) i okolic. Sezon w tym roku rozpocząłem od początku kwietnia łowiąc z gruntu na dwa feedery. Przez cały kwiecień jak nigdy ryby brały jak oszalałe, leszcze, krąpie, jazie, płocie po 35cm i trafił się jeden karpik 37cm. Naprawdę czasami brakowało przynęty a dwie wędki to było czasami za dużo. Ale od początku maja, tak mniej więcej od tego nagłego ataku zimy tj. 02.05.11 wszystkim rybom się coś pokręciło. I to już nie chodzi tylko o moją osobę ale dotyczy to równierz wedkarzy dużo bardziej doświadczonych niż ja (ja łowię dopiero od 4 lat). Dosłownie nikt nic nie łowi, ba nawet nie ma najmniejszych brań. Jak ktoś coś złowi to jest sensacja na całe jezioro. Wędkarze próbują na wszystko co się da, od ochotki przez kukurydze do białego. W różnych konfiguracjach oczywiście. Ale ryby nie biorą wogóle.
Moje pytania są następujące: Czy na waszych łowiskach też tak jest, co może być tego przyczyną i jak sobie z tym fantem poradzić? Bo głupio trochę tak siedzieć nad wodą kilka godzin i patrzeć w nieruchomą szczytówkę, co prawda ryb nie zabieram ale fajnie jest wrócić do domu z jakimiś efektami - zdjęciami.
Z góry dzięki za odpowiedzi!
Pozdrawiam Mariusz Kłakowicz.