Historie wędkarskie z dzieciństwa

/ 11 odpowiedzi
Z wędkarstwem jestem związany od dziecka. W 1999 roku mój Dziadek wykopał za moim domem 5 stawów i zarybił je jak najbardziej prawidłowo ... Od kiedy miałem 3 latka to tylko wędkarstwo się liczyło ...
Ciężko było zajmować się czymś innym ,ponieważ mój dziadek,tata i chrzestny zabierali mnie co prawie 2 dzień na ryby ... Rodzaje były różne : Dziadek na KARPIE,SUMY,TOŁPYGI i AMURY na FEEDER ,Tato na KARPIA,LINA na SPŁAWIK , CHRZESTNY na wszystkie inne ryby... M.In. Pstrąg,Szczupak,Sandacz,Okoń,Lin ...
Moja pierwsza ryba to oczywiście KARP ... Kiedy było branie dziadek zaciął ,a ja zwijałem ją do końca ,byłem bardzo szczęśliwy i wgl. się nie brzydziłem czy takie tam ,w porównaniu do innych dzieci z mojego otoczenia.Dziadek mi powtarzał ,że brązowooki ma zawsze szczęście do ryby... Tak się zaczęło... Kartę wyrobiłem w wieku 10 lat : ). Jeździłem z wujkiem na ryby drapieżne ,ponieważ tato rozpoczął pracę jako kierownik budowy ,a dziadek jako dobrze opłacalny operator koparki ...
Potem zerwałem kontakt z naturą i rybami w wieku 13-14 lat ... Liczyła się jedynie szkoła ...
Teraz mam prawie 16 lat i odzyskałem kontakt z rybami ,rok temu od nowa założyłem kartę wędkarską i jak najbardziej podoba mi się wędkowanie ... Łowie na wszystkie metody ,jedynie łowienie na muchę sprawia mi trudności.

Teraz kilka moich rekordów życiowych:

Szczupak 61cm - Jezioro Antek
Okoń 35cm - Starorzecze Osiecznica
Karp 7kg - Mój prywatny staw.
Wzdręga 31cm - J.W

PISZCIE NA DOLE WASZE HISTORIE !!!!!!!!!
 
mlodystm


Mając dwa latka jezdzilem na biwaki , ale jeszcze nie łowilem :( W wieku trzec lat , pierwszy raz na pontonie. 4 latka mialem jak dostalem swojego pierwszego 3m bacika na ktorego łowiłem słonecznice :D ale to bylo cos ;d a Potem kolejne lata spędzone po za domem to za dlugo by opisywac. Tygodniowe wypady, biwaki , zasiadki , i tak do teraz mi zostało. Feeder, Feeder i jeszcze raz Feeder i czasem bacik ;p (2012/01/26 12:06)

MareKs


Kiedy skończyły się wakacje mnie nadal ciągnęło nad wodę. Jednak pogoda nie pozwalała juz na kąpiele więc jeździłem z tatem na ryby.
Pierwszego okonia zaciąłem jeszcze w wakacje. Zacięcie, zwijam żyłkę a tutaj nic, kołowrotek wydaje dziwne dźwięki a żyłka nie chce się zwijać, emocje niesamowite, Tata widząc to wziął ode mnie wędkę. To był do tej pory nasz największy okoń - 32cm.
Wędkarski bakcyl był już połknięty i tak zostanie do końca życia. (2012/01/26 12:18)

ryukon1975


Mi z dzieciństwem i wędkarstwem kojarzyć sie będzie zawsze pierwsza osiemdziesiątka.:)
Przyszedłem ze szkoły,wcześnie bo to był pierwszy wrzesień.Mam ochotę iść na szczupaka ale nie mam przyponów,inne czasy nie to co teraz że wszystko jest zawsze w sklepach.
Ukleciłem przypon z drutu stalowego,łamany.Już na miejscu zarzuciłem ,czekam.
Takich widoków się nie zapomina,na płytkiej wodzie okolo 120 cm obok jakiegoś konara zarzucam.
"Konar" startuje i uderza,po kilku minutach mam w łapie szczupaka 81 cm.
Radość młokosa nieopisana.:) (2012/01/26 12:19)

rybak2000


Ja zacząłem łowić niedawno, bo zaledwie rok temu. Pierwsza ryba jaką złowiłem był karaś srebrzysty, radość ogromna. (2012/01/26 14:04)

Romuald55


Miałem trzy lata jak ojciec dał mi wędkę i złowiłem moją pierwszą w życiu rybę,pstrąga.Pamiętam jak dziś te emocje i wielka radość z wiszącego na haczyku wędki podskakującego pstrąga.Że to był pstrąg i że miałem wtedy trzy lata wiem z póżniejszej relacji ojca.Mój syn niewiele będąc starszy niż ja wtedy,tez złowił rybę będąc ze mną.Niestety, bakcyl wędkarstwa go ominął. (2012/01/26 14:18)

u?ytkownik93695


Kiedy miałem 6 lat poszedłem z kuzynem na ryby na pobliskie bagno.Łowiliśmy kilka godzin ale brały same karasie srebrzyste a my mieliśmy ich już duuużo i nie chcieliśmy ich łowić.Powiedziałem do mojego towarzysza że poczekamy jeszcze chwilę ale jak nie złowimy nic oprócz japońców to idziemy do domu.Nasze zestawy zmieniliśmy na bardziej toporne, z nadzieją na złowienie grubej ryby.Niestety nic nie brało, zacząłem się pakować kiedy nagle usłyszałem wołanie kuzyna, krzyczał: 'Paaaweeeł! masz branie!!!'Rzuciłem torbę wędkarską i zacząłem biec z całych sił,  jak najszybciej do wędki, serce biło mi jak młot, adrenalina oogromna!Kij był bardzo wygięty, do granic wytrzymałości!Niestety kiedy dobiegłem do wędki zobaczyłem jak żyłka pęka...Zrezygnowany ale szczęśliwy i zdumiony wielkością ryb w tym stawie wróciłem do wody.Niestety nigdy nie dowiedziałem się co to za potwór przerwał mi żyłkę bo przeprowadziłem się i nie mam dostępu do tego łowiska. (2012/01/26 14:52)

przemo1980


Kiedy miałem 6 lat poszedłem z kuzynem na ryby na pobliskie bagno.Łowiliśmy kilka godzin ale brały same karasie srebrzyste a my mieliśmy ich już duuużo i nie chcieliśmy ich łowić.Powiedziałem do mojego towarzysza że poczekamy jeszcze chwilę ale jak nie złowimy nic oprócz japońców to idziemy do domu.Nasze zestawy zmieniliśmy na bardziej toporne, z nadzieją na złowienie grubej ryby.Niestety nic nie brało, zacząłem się pakować kiedy nagle usłyszałem wołanie kuzyna, krzyczał: 'Paaaweeeł! masz branie!!!'Rzuciłem torbę wędkarską i zacząłem biec z całych sił,  jak najszybciej do wędki, serce biło mi jak młot, adrenalina oogromna!Kij był bardzo wygięty, do granic wytrzymałości!Niestety kiedy dobiegłem do wędki zobaczyłem jak żyłka pęka...Zrezygnowany ale szczęśliwy i zdumiony wielkością ryb w tym stawie wróciłem do wody.Niestety nigdy nie dowiedziałem się co to za potwór przerwał mi żyłkę bo przeprowadziłem się i nie mam dostępu do tego łowiska.

"Zrezygnowany ale szczęśliwy i zdumiony wielkością ryb w tym stawie wróciłem do wody" - to bardzo ciekawe :))) (2012/01/26 15:13)

jacenty75


Niczym wodnik szuwarek. (2012/01/27 07:42)

Zander51


Nie napiszę o swoich początkach tutaj. Może "popełnię" jakiś tekst na blogu. Pojechałem kiedyś z kolegą na J. Tejstymy. Żona wcisnęła mi na siłę prawie 10-letniego synka, bo sama jechała na uczelnię. Sławek nie chciał jechać ani ja go niańczyć, ale trudno, siła wyższa. Machamy ze Zbychem kijami i nic.Minęło południe i nic.Rzucam kotwicę wzdłuż cypla wychodzącego w jezioro. Tu bywał szczupak i banda okoni często grasowała. Rzucamy ze Zbychem w ten cypel i nic. A Sławek w jezioro próbuje rzucać. Jak nic zaraz  zaczepi o zielsko i będę musiał podnieść kotwicę. Patrzę na jego szczytówkę a ona wygięta. No i wykrakałem. Koniec dobrego ustawienia. Już mam wyciągać kotwicę, ale patrzę , że kij pracuje rytmicznie. Kurtka na wacie, chyba coś jednak ma ! Po chwili słyszymy szum uciekającej żyłki z kołowrotka. Pomału przyciągnął do burty łódki ze 3- kilowego szczupaka ! Kopary nam opadły... Do końca dnia złowiłem śledzika z 80 deko a Zbycho na zero. A mały siedział jak król na imieninach...
Potem zabierałem Sławka na zawody wędkarskie. Niegłupi chłopak to i sukcesy miał. Ale ojciec kupił mu w nagrodę za dobre stopnie i granie w piłkę komputer z internetem... (2012/01/31 16:33)

mlodystm


Niegłupi chłopak to i sukcesy miał. Ale ojciec kupił mu w nagrodę za dobre stopnie i granie w piłkę komputer z internetem...


tez kolego, zes odwalił;p Trzeba bylo wedeczke, kołowrotek i pare drobiazgów :P Pozdrawiam :) (2012/01/31 21:51)

stuart


Moja przygoda wędkarska zaczęła się jakieś 1,5 roku temu. Zacząłem łowić jakimiś szrotami ...karaski i baćzki. Później kupiłem porządną wedke i zaczałem łowić okonie :) I historia toczy sie dalej... (2012/01/31 22:13)