Zabrałem się za remont starej drewnianej łódki. Większość forumowiczów zapewne właśnie się roześmiała. Wiem, że to orka na ugorze ale trudno. Postanowiłem, że ją naprawię i naprawiam. Łódka robiona metodą na zakładkę. Górne deski burt od razu wyrzuciłem bo były po prostu spróchniałe. Reszta zachowała się całkiem nieźle. Zwłaszcza dno jest w dobrym stanie, bez dziur, ubytków. Łódka była smołowana. Smoła popękała dlatego zeszlifowałem ją szlifierką kontową do żywego drewna. Niestety nie wiem co to za rodzaj drewna. Po oszlifowaniu okazało się, że drewno jest mokre. Pierwsze co zamierzam zrobić to poczekać aż wyschnie. Tyle wiem na pewno. Cała reszta to wynik wielogodzinnego wertowania stron, czytania i szukania informacji na temat renowacji starej krypy. Wiem też, że nie zamierzam wydać na nią dużych nakładów pieniędzy. Oczywiście najlepiej kupić najdroższe preparaty ale niestety brak funduszy. Mam natomiast przepracowany olej silnikowy, którym zamierzam trzykrotnie na gorąco przesmarować łódkę. Co dalej? Czym zabezpieczyć łódkę od spodu? Lepik? Pokost (drogi) Lakier dwuskładnikowy ( jeszcze droższy )? Może jakieś inne sposoby? Łódka ma 4,2 m więc powierzchnia do zabezpieczenia duża. Kolejna sprawa to jak naprawić burty. Deski w tartaku mają astronomiczne ceny. A potrzebuje ich sporo. Myślę o sklejce wodoodpornej tylko jak ją zabezpieczyć? Laminować? Ile to kosztuje? Pytań i dylematów ogrom. Załączam zdjęcia, które mam nadzieję dadzą obraz tego z czym się zmagam. Proszę o pomoc bo sam chyba nie wiem za co się wziąłem, ale nie zamierzam kapitulować ;-)
Podgląd zdjęć na forum dostępny jest tylko dla zalogowanych użytkowników.