Czy rybactwo zagraża rybim populacjom oraz wędkars

/ 9 odpowiedzi

  • konto usunięte

Czy rybactwo zagraża rybim populacjom oraz wędkarstwu ? Każdy z nas przynajmniej raz , zmagał się z tą obsesyjną niemalże myślą. Pamiętajmy  ,że nad wodą nie jesteśmy sami . Brzmi to jak złowróżbne ostrzeżenie i można by sądzić ,że sprawa dotyczy kłusowników ,ale to nieścisłe. Nad wodą  bowiem , na ryby - czyha drapieżca strzelający okiem w poszukiwaniu szczególnie cennych w jego mniemaniu gatunków . Kto ? Hegemonia tzw rybaków zawodowych to nadal jeden czynników mocno nadwerężających wody. Wędkarz , który cierpliwie czeka na swoją rybę ( pamiętając ,że woda mała i wszystkie ryby w niej policzone ) , z trudem znosi obecność tej grupy zawodowej nad wodą . Być może stąd się więc biorą wypowiadane  pół żartem , pół -serio hasła w stylu " No , ja tego brudnego drania zabiję " ? Na walkę fizyczną wędkarz oczywiście nie chce i nie może sobie pozwolić ,ale przecież transgresja myśli szybko może przeistoczyć tę deklarację w jego  formę symboliczną . Coś jak maszyna życzeń , włączasz , wypowiadasz życzenie : " Chcę aby nie było rybaków " i ... po sprawie . Ależ cudownie ! Tylko ,że ... I zaraz ... Ach , no tak sen ! Każdy z nas wie, natomiast jak wygląda rzeczywistość , z którą się zmagamy i poradzić sobie nie możemy. Ale od początku. Dawniej istniały w Polsce PGR-y . Niestety kolektywne gospodarstwa rybackie upadły a w ich miejsce szybko zaczęły tworzyć się spółki prywatne.  Biorąc pod uwagę fakt ,że rybacy  tworząc firmę - stają się wspólnikami , można by sądzić ,że każdemu z nich będzie zależeć na tym co określa ich dochód - czyli na urodzaju wód , a konkretniej - na rybach. Nic bardziej błędnego. Dzisiejsze rybactwo polega na tym , by zdążyć.... Zdążyć przed niekorzystnym czasem na rynku ... Po prostu zdążyć - zanim spółka zbankrutuje ! Dlatego dla wielu rybaków nie liczy się już rybostan . Każdy z osobna - drąc koty z  prezesem ( czyli mającym większości udziałów w spółce ) , zabiega o to , by wyłowić jak najwięcej przed niechybnym upadkiem . Chciałbym aby wędkarze zastanowili się w tym momencie , jak na tym tle wygląda kwestia restytucji , zarybień , dbałości o ciągłość populacji .Weźmy , ot choćby pozyskiwanie ikry szczupaka : zbierało się ostentacyjnie  garnek ikry -lecz same ryby często zabijano już w łódce ... Następnie wrzucano parę gałęzi do wody , w roli krześliska , podczas gdy ryby - były już w sklepie lub na targu - gdzie kupowano je za psi grosz . Sztafeta .
covent


Bury jak tam Święta? Jajka już poświęcone? (2012/04/06 18:50)

ZanderHunter


Czy rybactwo zagraża rybim populacjom oraz wędkarstwu ? Każdy z nas przynajmniej raz , zmagał się z tą obsesyjną niemalże myślą. Pamiętajmy  ,że nad wodą nie jesteśmy sami . Brzmi to jak złowróżbne ostrzeżenie i można by sądzić ,że sprawa dotyczy kłusowników ,ale to nieścisłe. Nad wodą  bowiem , na ryby - czyha drapieżca strzelający okiem w poszukiwaniu szczególnie cennych w jego mniemaniu gatunków . Kto ? Hegemonia tzw rybaków zawodowych to nadal jeden czynników mocno nadwerężających wody. Wędkarz , który cierpliwie czeka na swoją rybę ( pamiętając ,że woda mała i wszystkie ryby w niej policzone ) , z trudem znosi obecność tej grupy zawodowej nad wodą . Być może stąd się więc biorą wypowiadane  pół żartem , pół -serio hasła w stylu " No , ja tego brudnego drania zabiję " ? Na walkę fizyczną wędkarz oczywiście nie chce i nie może sobie pozwolić ,ale przecież transgresja myśli szybko może przeistoczyć tę deklarację w jego  formę symboliczną . Coś jak maszyna życzeń , włączasz , wypowiadasz życzenie : " Chcę aby nie było rybaków " i ... po sprawie . Ależ cudownie ! Tylko ,że ... I zaraz ... Ach , no tak sen ! Każdy z nas wie, natomiast jak wygląda rzeczywistość , z którą się zmagamy i poradzić sobie nie możemy. Ale od początku. Dawniej istniały w Polsce PGR-y . Niestety kolektywne gospodarstwa rybackie upadły a w ich miejsce szybko zaczęły tworzyć się spółki prywatne.  Biorąc pod uwagę fakt ,że rybacy  tworząc firmę - stają się wspólnikami , można by sądzić ,że każdemu z nich będzie zależeć na tym co określa ich dochód - czyli na urodzaju wód , a konkretniej - na rybach. Nic bardziej błędnego. Dzisiejsze rybactwo polega na tym , by zdążyć.... Zdążyć przed niekorzystnym czasem na rynku ... Po prostu zdążyć - zanim spółka zbankrutuje ! Dlatego dla wielu rybaków nie liczy się już rybostan . Każdy z osobna - drąc koty z  prezesem ( czyli mającym większości udziałów w spółce ) , zabiega o to , by wyłowić jak najwięcej przed niechybnym upadkiem . Chciałbym aby wędkarze zastanowili się w tym momencie , jak na tym tle wygląda kwestia restytucji , zarybień , dbałości o ciągłość populacji .Weźmy , ot choćby pozyskiwanie ikry szczupaka : zbierało się ostentacyjnie  garnek ikry -lecz same ryby często zabijano już w łódce ... Następnie wrzucano parę gałęzi do wody , w roli krześliska , podczas gdy ryby - były już w sklepie lub na targu - gdzie kupowano je za psi grosz . Sztafeta .

    Mówcie co chcecie ale Ja się zgadzam z kolegą jak wyżej w temacie,u mnie w okolicznych dzierżawionych jeziorach jest podobna sytuacja gospodarka ma na celu wyczyścić najlepiej dzierżawione zbiorniki do zera a pózniej ciągnąć kasę z wędkarzy,właściciele dzierżawionych wód propagują tzw.zasadę "wolność Tomku w swoim domku" a wędkarz to wróg nr.1 gorszy od kłusownika niestety tak jest u mnie po prostu no comment!(: (2012/04/06 20:18)

u?ytkownik32263


Czy rybactwo zagraża rybim populacjom oraz wędkarstwu ? Każdy z nas przynajmniej raz , zmagał się z tą obsesyjną niemalże myślą. Pamiętajmy  ,że nad wodą nie jesteśmy sami . Brzmi to jak złowróżbne ostrzeżenie i można by sądzić ,że sprawa dotyczy kłusowników ,ale to nieścisłe. Nad wodą  bowiem , na ryby - czyha drapieżca strzelający okiem w poszukiwaniu szczególnie cennych w jego mniemaniu gatunków . Kto ? Hegemonia tzw rybaków zawodowych to nadal jeden czynników mocno nadwerężających wody. Wędkarz , który cierpliwie czeka na swoją rybę ( pamiętając ,że woda mała i wszystkie ryby w niej policzone ) , z trudem znosi obecność tej grupy zawodowej nad wodą . Być może stąd się więc biorą wypowiadane  pół żartem , pół -serio hasła w stylu " No , ja tego brudnego drania zabiję " ? Na walkę fizyczną wędkarz oczywiście nie chce i nie może sobie pozwolić ,ale przecież transgresja myśli szybko może przeistoczyć tę deklarację w jego  formę symboliczną . Coś jak maszyna życzeń , włączasz , wypowiadasz życzenie : " Chcę aby nie było rybaków " i ... po sprawie . Ależ cudownie ! Tylko ,że ... I zaraz ... Ach , no tak sen ! Każdy z nas wie, natomiast jak wygląda rzeczywistość , z którą się zmagamy i poradzić sobie nie możemy. Ale od początku. Dawniej istniały w Polsce PGR-y . Niestety kolektywne gospodarstwa rybackie upadły a w ich miejsce szybko zaczęły tworzyć się spółki prywatne.  Biorąc pod uwagę fakt ,że rybacy  tworząc firmę - stają się wspólnikami , można by sądzić ,że każdemu z nich będzie zależeć na tym co określa ich dochód - czyli na urodzaju wód , a konkretniej - na rybach. Nic bardziej błędnego. Dzisiejsze rybactwo polega na tym , by zdążyć.... Zdążyć przed niekorzystnym czasem na rynku ... Po prostu zdążyć - zanim spółka zbankrutuje ! Dlatego dla wielu rybaków nie liczy się już rybostan . Każdy z osobna - drąc koty z  prezesem ( czyli mającym większości udziałów w spółce ) , zabiega o to , by wyłowić jak najwięcej przed niechybnym upadkiem . Chciałbym aby wędkarze zastanowili się w tym momencie , jak na tym tle wygląda kwestia restytucji , zarybień , dbałości o ciągłość populacji .Weźmy , ot choćby pozyskiwanie ikry szczupaka : zbierało się ostentacyjnie  garnek ikry -lecz same ryby często zabijano już w łódce ... Następnie wrzucano parę gałęzi do wody , w roli krześliska , podczas gdy ryby - były już w sklepie lub na targu - gdzie kupowano je za psi grosz . Sztafeta .

    Mówcie co chcecie ale Ja się zgadzam z kolegą jak wyżej w temacie,u mnie w okolicznych dzierżawionych jeziorach jest podobna sytuacja gospodarka ma na celu wyczyścić najlepiej dzierżawione zbiorniki do zera a pózniej ciągnąć kasę z wędkarzy,właściciele dzierżawionych wód propagują tzw.zasadę "wolność Tomku w swoim domku" a wędkarz to wróg nr.1 gorszy od kłusownika niestety tak jest u mnie po prostu no comment!(:




Andrzej gratuluję awansu na EKSPERTA I ;)

Wracając do tematu muszę się zgodzić w 100% z założycielem tematu. Rybacy to najgorsze zło mogące spotkać nas nad wodą. I również jest prawdą iż każdy rybak dąży tylko do nachapnia się jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem. A my wędkarze  to najwięksi ich wrogowie. Zresztą niech podsumowaniem będzie moje powiedzenie: GDZIE RYBAK TAM RYB BRAK. Smutna prawda. Ale przy odrobinie szczęścia i chęci walki z tymi licencjonowanymi kłusolami można z nimi wygrać. To udało się w Toruniu, my już rybaków komercyjnych nie mamy a i ryb coraz więcej. A wystarczyło zwołać ludzi na walne,  zmienić zarząd i przy okazji wypierdzielić tych ch...ów. Jak widać można. (2012/04/06 20:45)

ZanderHunter


Witaj Tomku...:) u mnie są np. dzierżawione odcinki rzeki Warty i to co się tam wyprawia to szok i sprawdza się to co było u Ciebie że na tych odcinkach ryb brak...a wystarczy pojechać parę kilometrów w inny rejon i jest zupełnie inaczej a co do jezior to tak jak napisałem gospodarka jak najwięcej wyciągnąć non stop wontonowanie,włoki,żaki,niewody i wszystko co możliwe łącznie z prądem...gospodarz przecież zawsze ma rację...jak są przetargi na dzierżawę to zazwyczaj są to 3-4 te same osoby startujące które wygrywają i grabią okoliczne wody zero zahamowań czyli około 100 jezior po prostu brak słów(:

Ps.Taki ze mnie Tomku ekspert jak z koziej d...y trąbka:)

P:) (2012/04/06 21:06)

u?ytkownik16322


Po co ludzi i to na same święta wkurzacie takimi tematami. Wędkarz dla rybaka jest intruzem , dlaczego ano dlatego że patrzy na ręce. To co wyrabia się na Wiśle, Narwi, Bugu o Zalewie Zegrzyńskim nie wspomnę to czysty horror. Prawda jest taka że : wymiary ochronne, okresy ochronne , limity etc. to panowie rybacy mają głęboko w d.....   Nam zaś każe się prowadzić sprawozdawczość nawet gdy wyniki połowu to O. Sprubój nie wpisać choćby daty i miejsca wędkowania to żeś kłusol,złodziei i bandyta.

Ps.Mimo wszystko Wesołych Świąt

Julian

 

 

 

 

(2012/04/07 16:18)

JOPEK1971


Czy rybactwo zagraża rybim populacjom oraz wędkarstwu ? Każdy z nas przynajmniej raz , zmagał się z tą obsesyjną niemalże myślą. Pamiętajmy  ,że nad wodą nie jesteśmy sami . Brzmi to jak złowróżbne ostrzeżenie i można by sądzić ,że sprawa dotyczy kłusowników ,ale to nieścisłe. Nad wodą  bowiem , na ryby - czyha drapieżca strzelający okiem w poszukiwaniu szczególnie cennych w jego mniemaniu gatunków . Kto ? Hegemonia tzw rybaków zawodowych to nadal jeden czynników mocno nadwerężających wody. Wędkarz , który cierpliwie czeka na swoją rybę ( pamiętając ,że woda mała i wszystkie ryby w niej policzone ) , z trudem znosi obecność tej grupy zawodowej nad wodą . Być może stąd się więc biorą wypowiadane  pół żartem , pół -serio hasła w stylu " No , ja tego brudnego drania zabiję " ? Na walkę fizyczną wędkarz oczywiście nie chce i nie może sobie pozwolić ,ale przecież transgresja myśli szybko może przeistoczyć tę deklarację w jego  formę symboliczną . Coś jak maszyna życzeń , włączasz , wypowiadasz życzenie : " Chcę aby nie było rybaków " i ... po sprawie . Ależ cudownie ! Tylko ,że ... I zaraz ... Ach , no tak sen ! Każdy z nas wie, natomiast jak wygląda rzeczywistość , z którą się zmagamy i poradzić sobie nie możemy. Ale od początku. Dawniej istniały w Polsce PGR-y . Niestety kolektywne gospodarstwa rybackie upadły a w ich miejsce szybko zaczęły tworzyć się spółki prywatne.  Biorąc pod uwagę fakt ,że rybacy  tworząc firmę - stają się wspólnikami , można by sądzić ,że każdemu z nich będzie zależeć na tym co określa ich dochód - czyli na urodzaju wód , a konkretniej - na rybach. Nic bardziej błędnego. Dzisiejsze rybactwo polega na tym , by zdążyć.... Zdążyć przed niekorzystnym czasem na rynku ... Po prostu zdążyć - zanim spółka zbankrutuje ! Dlatego dla wielu rybaków nie liczy się już rybostan . Każdy z osobna - drąc koty z  prezesem ( czyli mającym większości udziałów w spółce ) , zabiega o to , by wyłowić jak najwięcej przed niechybnym upadkiem . Chciałbym aby wędkarze zastanowili się w tym momencie , jak na tym tle wygląda kwestia restytucji , zarybień , dbałości o ciągłość populacji .Weźmy , ot choćby pozyskiwanie ikry szczupaka : zbierało się ostentacyjnie  garnek ikry -lecz same ryby często zabijano już w łódce ... Następnie wrzucano parę gałęzi do wody , w roli krześliska , podczas gdy ryby - były już w sklepie lub na targu - gdzie kupowano je za psi grosz . Sztafeta .

    Mówcie co chcecie ale Ja się zgadzam z kolegą jak wyżej w temacie,u mnie w okolicznych dzierżawionych jeziorach jest podobna sytuacja gospodarka ma na celu wyczyścić najlepiej dzierżawione zbiorniki do zera a pózniej ciągnąć kasę z wędkarzy,właściciele dzierżawionych wód propagują tzw.zasadę "wolność Tomku w swoim domku" a wędkarz to wróg nr.1 gorszy od kłusownika niestety tak jest u mnie po prostu no comment!(:


Tomek,ja już nie mogę patrzec na ten zarząd,w przyszłym roku idziemy na zebranie wybrac nowy zarząd,tylko muszę uzbierac ze 20 osób którzy poprą dobrego człowieka,nie skromnie mówiąc,jednym z kandydatów będzie moja skromna osoba ;-)

Andrzej gratuluję awansu na EKSPERTA I ;)

Wracając do tematu muszę się zgodzić w 100% z założycielem tematu. Rybacy to najgorsze zło mogące spotkać nas nad wodą. I również jest prawdą iż każdy rybak dąży tylko do nachapnia się jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem. A my wędkarze  to najwięksi ich wrogowie. Zresztą niech podsumowaniem będzie moje powiedzenie: GDZIE RYBAK TAM RYB BRAK. Smutna prawda. Ale przy odrobinie szczęścia i chęci walki z tymi licencjonowanymi kłusolami można z nimi wygrać. To udało się w Toruniu, my już rybaków komercyjnych nie mamy a i ryb coraz więcej. A wystarczyło zwołać ludzi na walne,  zmienić zarząd i przy okazji wypierdzielić tych ch...ów. Jak widać można.

(2012/04/07 17:34)

dariuszdyl


Rybacy byli, są i będą. 
Zresztą to samo jest i w innych krajach, tylko że tam jest kontrola rybaków, jak i wędkarzy i w zasadzie nie ma tam kłusownictwa, bo wiedzą czym to grozi i nieuchronnością kary.
W Szwecji siecią mieszkający nad wodami mogą łowić bez żadnego problemu. Tylko że wiedzą kiedy mogą i jeżeli już łowią to biorą tylko tyle ile im jest potrzeba na daną chwilę, i nikt nie kupi tam ryby pochodzącej z niewiadomego źródła.
Gdyby u nas wszyscy kupowali ryby legalnie to "szara strefa rybacka" i kłusownictwo zmarłoby śmiercią naturalną, ale Polacy jeszcze do tego nie dorośli. (2012/04/07 18:13)

JOPEK1971


Rybacy byli, są i będą. 

Zresztą to samo jest i w innych krajach, tylko że tam jest kontrola rybaków, jak i wędkarzy i w zasadzie nie ma tam kłusownictwa, bo wiedzą czym to grozi i nieuchronnością kary.
W Szwecji siecią mieszkający nad wodami mogą łowić bez żadnego problemu. Tylko że wiedzą kiedy mogą i jeżeli już łowią to biorą tylko tyle ile im jest potrzeba na daną chwilę, i nikt nie kupi tam ryby pochodzącej z niewiadomego źródła.
Gdyby u nas wszyscy kupowali ryby legalnie to "szara strefa rybacka" i kłusownictwo zmarłoby śmiercią naturalną, ale Polacy jeszcze do tego nie dorośli.

Myślisz że ryby do Tesco czy innego hipermarketu przyleciały od tak sobie?rybactwo śródlądowe powinno byc zakazane,zwłaszcza że w głównej mierze wody zarybiamy my,wędkarze,a większośc ryb wyławiają rybacy,niestety.
(2012/04/07 18:24)

dariuszdyl


Rybacy byli, są i będą. 

Zresztą to samo jest i w innych krajach, tylko że tam jest kontrola rybaków, jak i wędkarzy i w zasadzie nie ma tam kłusownictwa, bo wiedzą czym to grozi i nieuchronnością kary.
W Szwecji siecią mieszkający nad wodami mogą łowić bez żadnego problemu. Tylko że wiedzą kiedy mogą i jeżeli już łowią to biorą tylko tyle ile im jest potrzeba na daną chwilę, i nikt nie kupi tam ryby pochodzącej z niewiadomego źródła.
Gdyby u nas wszyscy kupowali ryby legalnie to "szara strefa rybacka" i kłusownictwo zmarłoby śmiercią naturalną, ale Polacy jeszcze do tego nie dorośli.

Myślisz że ryby do Tesco czy innego hipermarketu przyleciały od tak sobie?rybactwo śródlądowe powinno byc zakazane,zwłaszcza że w głównej mierze wody zarybiamy my,wędkarze,a większośc ryb wyławiają rybacy,niestety.




Porozmawiaj z ludźmi którzy siedzą za granicą już kupę lat, pooglądaj sobie programy przyrodnicze i kulinarne to zobaczysz że rybactwo śródlądowe jest wszędzie. Nawet na Odrze są niemieckie brygady rybackie jak na innych niemieckich rzekach. W Anglii też są odłowy sieciowe, we Francji łowią larwy węgorza bo jest to ich przysmak z jajkiem, a na jedno danie trzeba z 50 szt takich larw. Tylko że tam nikt nie kupi ryby z nielegalnego źródła, a to już eliminuje kłusownictwo i handel rybami "z burty bez rejestracji" tak jak u nas idą sandacze, szczupaki i sumy. (2012/04/09 16:25)