Byłem 3 maja od 4 rano w okolicach: Kuligów-rozlewiska, Czerniów-rozlewiska, Młynarze-rozlewiska /rzeka Bug/ na spinerek. Nad każdą z tych niewielkich wód kilkudziesięciu wędkarzy w spodniobutach. Po 3 łodki również ze spiningistami. Rzucać nie było więc sensu, więc zaległem w cieniu i obserwowałem. Koledzy wędkarze przemieszczali się dość regularnie co kilka minut wzdłuż tej samej trasy, ich "blachy" i "gumki" z tą samą regularnością posyłane były w te same miejsca. Dana więc miejscówka obławiana była co kilka minut przez innego wędkarza.
Wyjąłem spławczek i obserwowałem dalej. Około południa nastąpił zastój. Gdzieś z powodu upału woda przestała pluskać od posyłanych tam sztucznych przynęt. Po południu i pod wieczór ponowne biczowanie wody.
Takie małe rozlewiska były okupowane przez spiningistów ustawionych co 5 m przez całe dni, przez cały długi weekend. Co tam mogło przetrwać?
Koledzy będzie nas wędkarzy coraz wiecej. Nie pomoże zarybianie /nawet uczciwe/. Prawda jest tragiczna. Być może ja lub Ty kolego wyłowimy kiedyś ostatniego szczupaka z naszy wód - naprawdę ostatniego.
I co z tego, że ja i niektórzy z was je wypuszczamy. Może nie pomóc. Rozmawiałem z miejscowymi od krów na pastwiskach. Już w kwietniu woda była prawie "jałowa" - "bralim wszystko" bo przyjezdni wymłócą!! Koledzy nie jest dobrze i rozumiem teraz tych z was co do Szwecji na ryby jeżdżą.