Żyłki Magnum na szczupaka i okonia
Krzysztof Kloc (ryukon1975)
2016-12-01
Od kilku lat spinning kojarzy się z plecionkami, a już tym bardziej w okresie jesieni, podczas której większość wędkarzy ugania się za szczupakami i sandaczami. To już ostatni miesiąc sezonu na te gatunki.
Jednak pomimo ogromnych zalet użycia plecionki i imponującej oferty rynkowej jest ciągle w wędkarstwie czas, miejsce i ryby wymagające użycia żyłki. Wybierając się nad rzekę z spinningiem kleniowym świadomie używam żyłki. Posiadam doświadczenie łowienia z użyciem plecionki np. boleni, nie stronię od niej, a jednak to żyłka „dała” mi znaczną większość ryb na wędce i złowione bolenie kojarzę właśnie z spinningowymi żyłkami.
A zatem, żyłka czy plecionka? Dla wielu to poważny dylemat, co wybrać? Na szczęście można znaleźć rozwiązanie poprzez stosowanie i żyłki, i plecionki.
Używanie żyłki w trudnych (rzecznych) warunkach wiąże się z koniecznością jej częstej wymiany – ja tak postępuję. Kilka zaczepów, czasem dwa przetarcia na długim odcinku powstałe podczas ocierania o szorstkie otoczaki lub piaskowce zalegające na rafie i wkrótce według moich kryteriów odcinek żyłki pozostający na szpuli kołowrotka jest zbyt krótki do dalszego użytkowania. W takich sytuacjach warto się wspomagać drugą szpulą (kołowrotka lub nowej żyłki) na wymianę. Natomiast w sklepie należy wybrać żyłkę dobrą i w przystępnej cenie. Od takiej żyłki nie wymagam dużo, m.in. ma przetrwać do dwóch tygodni i tyle, dłużej jeszcze nie udało mi się używać chyba żadnej podczas łowieniu boleni na płytkich odcinkach rzeki (kamieniste rzeki Podkarpacia).
Właśnie z tego powodu, czyli potrzeby znalezienia niedrogiej żyłki do częstej wymiany, w moje ręce żyłki z serii Magnum. Seria składa się z wielu typów żyłek zarówno do połowu ryb drapieżnych, jak i spokojnego żeru. Mnie zainteresowała spinningowa, więc wybrałem
Magnum Perch do zestawów kleniowych oraz Magnum Pike do połowu boleni. Magnum Perch dobrze sprawuje się podczas połowów w ujemnych temperaturach. Żyłki Magnum produkuje Mamoi Fishing. Japońskie żyłki w tej klasie cenowej to dobra oferta dla wielu wędkarzy.
Aktualnie panujące warunki, czyli zamarzające przelotki też przekonują do użycia żyłki, mimo istnienia plecionek całkiem dobrze znoszących mróz do kilku stopni Celsjusza. Dobrej jakości żyłka zachowuje w tych warunkach właściwe cechy, jak elastyczność, miękkość i wytrzymałość. Reszta pozostaje w rękach i głowie wędkarza, który musi odpowiednio skonfigurować zestaw oraz dobrać technikę rzutów oraz prowadzenia w sposób, by uniknąć kłopotów. Niestety, nadal spotyka się wędkarzy obarczających winą za niepowodzenie właśnie żyłkę, a w rzeczywistości winny jest brak umiejętności radzenia sobie w trudnych warunkach spinningowania. Warto doskonalić się w sztuce łowienia, przyswajać tajniki wędkarskie by na trudnym łowisku uniknąć niepotrzebnej nerwówki i szarpaniny z sprzętem.