Lekki spinning - odrodzenie
Krzysztof Kloc (ryukon1975)
2016-09-06
Decyzje
Wędkarstwo, temat szeroki i rozległy. Wiele typów wód, mnóstwo gatunków ryb, niezliczone ilości sprzętu do tego wszystkiego. Chcąc więc czy nie chcąc wędkarz od samego początku musi dokonywać wyborów. Wszystko zaczęło się od faktu że zaczęło mi brakować czasu na ogarnięcie metod i ryb jakie łowiłem. Jak wiadomo nie tylko wędkarstwem człowiek żyje. Żeby móc w pełni spokoju i skupienia łowić trzeba mieć doprowadzone na bieżąco codzienne sprawy związane z domem, rodziną i pozostałe. Tak więc i ja w ubiegłym roku podjąłem decyzję. Postanowiłem zrezygnować z czegoś by móc bardziej skupić się na łowieniu wybranych gatunków określonymi metodami nie skacząc z jednej na drugą a z tej na kolejną niczym małpa po gałęziach. Patrząc na to jak łowię wybór wydawał się być prosty. Byłem pewny że pozostanę nadal przy metodach gruntowych które okresowo w danych warunkach są jedynymi jakie przynoszą wymierne wyniki na moich wodach. Cięższy spinning szczupakowo/boleniowy też był nie do odrzucenia. Na szarym końcu został lekki spinning na jaki się łowi klenie, jazie, okonie i inne podobne gatunki. Wybór wydawał się być prosty.
Od pomysłu do działania droga nie dla każdego jest daleka. Szybko wyzbyłem się części sprzętu. Na początek poszły wklejki bo pomimo że miałem trzy takie wędziska były one praktycznie nieużywane, nie trafiało do mnie takie łowienie. Poszły więc bez najmniejszego żalu a dołączył do nich jeszcze jeden lekki spinning. W sumie zostały mi tylko przynęty i kołowrotki do tej metody. Kołowrotki miałem zamiar zaadoptować do innych technik a przynęty zaległy gdzieś na półce. Z czasem i one miały pójść w inne ręce.
Niezależnie od zamiarów okazja potrafi zmienić plany. Wiosną mogłem dokonać wyboru dwóch lekkich spinningów na moją rzekę. Jako że cały pozostały osprzęt do lekkiego spina ciągle miałem postanowiłem wrócić do tej metody po w sumie krótkiej nieobecności.
Powrót
Ponowna gra w lekki spinning rozpoczęła się od propozycji wyboru nowych wędzisk od firmy Dragon Fishing. Mogąc wybrać dwa kijki postanowiłem oczywiście by były to wędziska o różnych, akcjach i przeznaczeniu. Pierwszy wybór padł na wędką Dragon Nano Force Spinn 18 długość 2,35 m cw 3-18 g, akcja szybka i progresywne ugięcie. Miało ono służyć do typowego spinningu jaziowo-kleniowego. Drugą wędką został Dragon Specialist Pro Chub długość 2,75 m cw 3-18 g, akcja szybka ugięcie szczytowe. Przeznaczenie lżejsze łowienie boleni i szczupaków.
Przy wyborze kierowałem się swoimi preferencjami dlatego nie wchodziły w grę żadne lejące się ciepłe kluchy akcji med-fast lub medium czy też wklejki. Absolutnie nie mam nic przeciwko takim wędziskom ale tylko do czasu jak korzystają z nich inni, mnie w ręce parzy a w głowie źle się wtedy dzieje. Akcja typu fast czy x-fast daje mi pełną kontrolę nad przynętą i świadomość tego co robię. Żeby ryby typu kleń lub okoń nie miały tendencji do spadania podczas holu wybrałem wędzisko z mocną progresją która w połączeniu z cienką żyłką doskonale amortyzuje wszelkie ich wybryki podczas holu. Wszystkie te warunki spełnia spinning Dragon Nano Force Spinn 18. Wędzisko Specialist można łączyć śmiało z żyłkami przy łowieniu boleni jak i z plecionką czy to nadal pod bolenia czy już typowo pod szczupaka. Nadaje się też jak najbardziej do kleniowania jednak trochę większymi przynętami o długościach od 2,5-3 cm wzwyż i masie minimalnej 3-4 g.
Słuszność wyboru
Decyzje bywają lepsze lub gorsze, sprzęt podobnie. Dlatego cała prawda to już nic innego jak czas spędzony nad wodą. Aktualne warunki nad rzeką są raczej trudne. Stan wody bardzo niski, temperatury ciągle wysokie. Wędkowanie z gruntu daje wyniki jednak nie są one rewelacyjne. Spinning typowo szczupakowy jeszcze też wisi na przysłowiowym kołku, jeszcze nie pora. Ogólnie pomimo że ryby są wymagają one wysiłku i sporo pracy by móc cieszyć się sukcesem. Jednym z podstawowych kluczy do niego jest z całą pewnością znajomość łowiska. Właśnie tu drzwi do zabawy w lekki spinning zostały otwarte na oścież. Szukając nowych miejscówek które dają szanse na skuteczne łowienie gruntowe feederem biorę obecnie spinning na klenia i ruszam wzdłuż rzeki. Efekty są naprawdę niesamowite, jeszcze nie mam tu na myśli ogromnych ryb tylko poznanie rzeki. Rzeka to życie, zmienia się nieustannie. Latem podczas upałów nie zawsze miałem chęć przedzierać się przez gąszcz roślin na dystansie wielu kilometrów. Obecnie łąki już bez traw, żniwa poszły w zapomnienie, na czasie wykopki. Wiele dróg zostało otwartych.
Wyniki? Myślę że są dobre mam na oku kilka świetnych rynien pod gruntówki. Znalazłem niezliczone miejscówki na jesiennego szczupaka i poznałem do nich drogi i ścieżki. Wiadomości te pozwolą mi zaoszczędzić niepotrzebnych nerwów i problemów w najbliższych tygodniach a nawet miesiącach nad rzeką. Dzięki nim mogę świadomie zaplanować kolejne wyprawy wędkarskie.
Bonusy w postaci złowionych podczas tych wypraw ryb są nie bez znaczenia. Bowiem cóż znaczyłoby wędkarstwo bez ryb lub przynajmniej nadziei na spotkanie z nimi. Złowiłem sporo kleni, okoni i jelców. Trafiły się też przyłowy w postaci innych gatunków. Wędzisko o ciężarze wyrzutowym do 18 g to już nie ulra light. Jeśli wezmę drugą szpulę do kołowrotka z mocniejszą żyłką czy plecionką mogę sprawdzić wybrane miejscówki pod kątem szczupaka czy bolenia nawet gdy używam wędziska Dragon Nano Force Spinn 18. Jest to naprawdę świetny lekki spinning, ma spory udział w tym że nie żałuję czasu jaki poświęciłem na tą metodę.
Muszę stwierdzić że definitywne rozstanie się z lekkim spinningiem było decyzja pochopna jednak splotowi zdarzeń nie zrealizowaną. Dzięki temu miałem okazję postawić nogę na brzegu który dawno nogi wędkarza nie widział, miałem okazję rzucić wobler czy blachę tam gdzie dawno nikt żadnej przynęty nie rzucił. Na dzień dzisiejszy cieszę się że trochę z przypadku nie zostawiłem lekkiego spinningu i jeszcze wiele razy wybiorę się z nim nad wodę. Sucha aura ostatnich lat skłania okresowo do tej metody. Dołączam kilka zdjęć bo tak naprawdę tylko one oddają małą część tego wszystkiego co mogłem zobaczyć.