Ryba po Nadburzańsku
Jarosław Banaszek (jajek121)
2013-03-05
Witam.
Właśnie po jakiemu? Chyba po "Nadburzańsku" bo tam (nad Bugiem) pierwszy raz jadłem tak przyrządzone ryby. To była poezja dla podniebienia. Myślę, że nie zdradzę tu żadnej tajemnicy kulinarnej, tym bardziej, że w tamtych okolicach wszyscy tak przyrządzają rybki. Zaczniemy już od łowiska. Złowioną rybę, mniej więcej godzinę przed zejściem z łowiska, uśmiercamy i trzymamy w świeżo zerwanej trawie. Trzeba uważać aby nam jej nie porwało jakieś stworzenie:). Ważne! Jeżeli rybę mamy zamiar zamrozić , to jej nie myjemy ! Przywiezioną z nad wody wkładamy do reklamówki i zamrażamy. Myjemy po rozmrożeniu przed smażeniem i osuszamy ręcznikiem papierowym. Rybę kroimy w dzwonki, filety jak komu pasuje. Przyprawiamy do smaku – tu pełna dowolność – bazylia, tymianek, rozmaryn, sól, pieprz… i cebula (ale nie od razu). Panierujemy w mące (jeżeli mamy małe kawałki, to wsypujemy trochę mąki do reklamówki, wrzucany rybę i potrząsamy kilka razy). Smażymy na klarowanym maśle, na małym ogniu do momentu aż przestanie skwierczeć – odparuje woda. Teraz dopiero dodajemy cebulę pokrojoną cienkie krążki (wkładamy do środka – w dzwonki – i na wierzch. Przykrywamy pokrywką i tak trzymamy na minimalnym ogniu 2-3 minuty. Cebula w tym czasie zmięknie, a mięso ryby przechodzi wszystkimi aromatami i staje się mięciutkie. Jeszcze lepszy efekt , według mnie, daje wcześniejsze przygotowanie ryby i zawinięcie jej w folię aluminiową, a wieczorem ….podgrzanie jej na grillu. Smacznego! Jarek B.