Żonglerka kolorami
Paweł Lewandowski (vistula)
2012-08-21
zestawu spinningowego na okonie, tj.
Spinningowy zestaw okoniowy
Po publikacji którego, zarówno w komentarzach do artykułu jak i wysłanych do mnie prywatnych wiadomościach padły pytania o dobór kolorów przynęt sztucznych w zależności od pory dnia czy warunków pogodowych. Jednak nie tylko o okoniach będzie tu mowa, lecz po części, o drapieżnikach wogóle.
Każdy z nas ma swoje sprawdzone i najłowniejsze naszym zdaniem przynęty, malowane na ulubione kolory, które są skuteczne w danym zbiorniku. Na wybranym akwenie dorobiły się one miana tzw. "killerów", by na innych wodach swoją łowność zupełnie zatracić. Oprócz tych sprawdzonych przynęt grono z nas posiada także dziesiątki przeróżnych wabików, które się nad wodą nie sprawdziły i teraz nieużywane leżą odłogiem gdzieś w zapomnianych pudełkach na przynęty. Zostały one zakupione gdyż poprostu ładnie wyglądały.
Czy zatem cała gama przynęt sztucznych malowanych na wszelkie możliwe kolory została stworzona głównie by cieszyć oko wędkarza lub nakłonić go by głębiej sięgnął do portfela pod wpływem "oczopląsu" przed gablotą z przynętami spinningowymi w sklepie wędkarskim? Pewnie po częsci oba z w/w wariantów lecz nie mam wątpliwości, że ryby kolory rozróżniają i oprócz innych zmysłów jak np. bardzo wyczulona linia naboczna czy receptory smakowo-zapachowe umieszczone w wąsach niektórych gatunków ryb, to drapieżniki podczas szukania sobie posiłku korzystają w dużej mierze ze zmysłu wzroku.
Oczywiście, jak to w przyrodzie bywa, nie wszystkie zostały obdarzone porówno, jedne z nich, jak np. bolenie i okonie mogą poszczycić się lepszym wzrokiem niż sumy, u których wzrok odgrywa rolę drugorzędną. Tak więc, o ile przynęta nie posiada wadliwej pracy (błystki i woblery) to każda jedna, względem swego koloru, może znaleźć swoje zastosowanie nad wodą.
Przynęta musi być zatem dobrze widoczna z odpowiedniej odległości i aby to uzyskać
powinna być dobrana kolorystycznie tak, by w otoczeniu wodnym tworzyła z nim kontrast, na co wpływ ma właśnie przejrzystość i kolor wody, kolor podloża, głębokość na jakiej łowimy, ale również takie czynniki jak zachmurzenie czy nasłonecznienie w chwili wędkowania.
Sztuką jest dobrać ten teoretycznie najodpowiedniejszy kolor przynęty - ale jak?
Rzecz jasna, powtórze po raz kolejny jest to tylko teoria, która często mija się z praktyka, o czym każdy z nas wielokrotnie przekonał się bedąc nad woda.
Załóżmy, że okonie lubią przynęty w kolorze czerwonym. Zgadza się, ale... kolor ten będzie najbardziej skuteczny w powierzchniowych warstwach łowiska, gdzie dociera najwięcej światła.
Nie ma zatem większego sensu używać przynęt w tym kolorze łowiąc na wielometrowych głębokościach, gdzie takie przynęty będą w zasadzie niewidoczne.
Idąc tym tropem i korzystając z prawa przenikania barw w głąb wody, można stworzyć tabelę zależności, w której umieścimy podstawowe kolory począwszy od tych, które szybciej tracą na swojej widoczności w środowisku wodnym wraz ze wzrostem głębokości.
I tak, będą to barwy: czerwony (pomarańczowy), żółty, zielony, niebieski.
Natomiast odnosząc się do przejrzystości wody i nasłonecznienia, przedstawia się to w sposób następujący:
- łowiąc w mętnej wodzie lub w pochmurny dzień najlepszy kontrast i tym samym dobrą widoczność przynęt zapewni nam kolor
czarny, żółty, różowy, niebieski i seledynowy
- w wodzie o dużej przejrzystości lub w słoneczny dzień teoretycznie sprawdzi się kolor biały, czerwony, zielony i pomarańczowy
Kto jest dociekliwy i w miarę bystry, zauważy to i zapyta "jakiego więc koloru wybrać przynętę, gdy woda nie jest przejrzysta ale nasłonecznienie jest duże?" Dobierać kolor do jakości wody czy nasłonecznienia? Najlepiej metodą prób i błędów gdyż nie ma jednego gotowego i sprawdzonego przepisu, wiele rzeczy trudno ze sobą pogodzić i ta właśnie nieprzewidywalność sprawia, że wędkarstwo posiada taki urok. Należy więc mieć na względzie, iż umiejętna gra kontrastami, o czym mowa w tym artykule nie jest równoznaczna z tym, że nasza dobrze widoczna przynęta zostanie pochwycona przez cel wędkarskich wypraw.
A jak to bywa z porami roku? Osobiście, póznojesienne spinningowanie w moim wydaniu opiera sie głównie na kolorach jaskrawych, bardziej wyrazistych. Z kolei na wiosnę lepsze efekty notuję używając barw stonowanych, naturalnych, co zapewne ma związek z okresem wylęgu narybku jako, że drapieżniki żerują na pokarmie, którego w zbiorniku jest relatywnie dużo.
Reasumując, nie wahajmy się eksperymentować z doborem kolorów przynęt. Te, które zdają się być najłowniejszymi, w przeciągu dnia lub godziny mogą stać się zupełnie ignorowane przez ryby a kolejne setki rzutów, z uporem maniaka, nie przyniosą efektów, mimo iż na końcu zestawu wisi wabik, którym udało nam się nie tak dawno temu przechytrzyć piękne sztuki.
Zdaję sobie sprawę z tego, że podjąłem się bardzo zawiłego tematu, po przeczytaniu którego nasuwa się na myśl jeszcze więcej pytań, które w znacznej częsci i tak pozostaną bez odpowiedzi, co ma związek z własnymi doświadczeniami nabranymi nad wodą, których nie zastąpia tony przeczytanych książek o fachowej tematyce a tym bardziej tak krótki wpis jak ten. Wkońcu ilu wędkarzy, tyle różnych zdań na każdy temat a tekst ten niech pozostanie jedynie dodatkowym bodźcem do własnych, jeszcze głębszych eksperymentów, które zaowocują rybami godnymi pochwalenia się na naszym forum.
/vist