Pierwszy okoń w sezonie 2012 na sierściucha
Piotr Stachowski (Zielony80)
2012-07-13
No to jedziemy z żoną, pakuję graty pióra i inne pół produkty ;).
Po przyjeździe kawka i kręcę „przykładowego sierścia”. Idzie całkiem spoko już troszkę jestem wprawiony. Czarna nić wiodąca, pióra marabuta czarne i żółte, dubbing oliwkowy, główka ok. 5 g i jeżynka (zawsze zastanawiałem się jak zrobić tą kudłato pierzastą „ozdobę”). Na jednym jigu instruktarz się kończy.
Była sobota, marcowe, ciepłe po południe, więc niewiele myśląc zaproponowałem, że wypróbujemy to co przed chwilą zostało stworzone.
Szczerze to nie wierzyłem, że coś się pokusi na taką przynętę, a to z kilku powodów. Po pierwsze to, że na zbiorniku na jaki się wybraliśmy (raptem ok. 20 m od domu brata) nic większego nie złapałem, tym bardziej żadnego drapieżnika. Po drugie to staw sorki za określenie „wiejski”, jakieś tam stowarzyszenie zarybia go czasem, a łapie podobno prawie każdy. Podejrzewam, że wymiary, okresy i limity ochronne u tamtejszych wędkarzy to pojęcia interpretowane w zależności od osoby. I po trzecie, jeszcze brak wiary w przynętę (nic jeszcze nie złowiłem do tej pory na przynętę własnej roboty).
Zakładam jiga – puchowca na agrafkę i rzucam kilka razy do wyczucia przynęty. Spacer wzdłuż brzegu i kolejne rzuty. Przynęta ląduje w wodzie opada i ląduje na dnie, czekam parę sekund. Podrywam kołowrotkiem i znów opad. Tak kilka razy i nic. Kolejny rzut. Tym razem opad, chwilka zwłoki poderwanie kołowrotkiem i podszarpanie szczytówką, przy którymś razie delikatne puknięcie. Cóż za zaskoczenie coś tu pływa i może ma ochotę współpracować. Lepszego dopingu mi nie trzeba i rzucam dalej, prowadzę przynętę w ten sam sposób. Przynęta znajduje się jakieś 7 m od brzegu i następuje zdecydowane branie. JEST :) zapięła się i siedzi na haku :O. Zwijam żyłkę, nie wyregulowany hamulec i rybka odjeżdża, dokręcam go. I znów zwijanie, kilka chwil, ryba się przekomarza i chodzi na boki. Tym razem ściągam pod brzeg i podbieram okonia ręką, ma ok. 20 cm i to najpiękniejszy dla mnie okoń jak do tej pory :). Szybkie wyczepienie i ryba wraca do wody w dobrym stanie. Machnięcie ogona i dalej w głębie.
No i się zaczęło……………… nagle jak z pod ziemi czy jakichś tajemnych kanałów pojawiają się miejscowi. W ruch idą obrotówki, gumy i woblery. Jednemu spina się ładny szczupak, uśmiecham się w duchu.
Jak dla mnie to koniec wędkowania. Wracamy do domu.
Pozdrawiam
Zielony