Jak łatwo stracić rybę życia.
Marcin Kapyś (Morciaty)
2012-07-06
Nie ukrywam, że oczekuje po mojej sprawdzonej mieszance, że znów zwabi leszcze i krąpie, które ostatnio trafiają się coraz większe. Kiedy po godzinie łowienia dostrzegam zabawy z drobnicą, wiele chybionych brań aż w końcu ich zanik, poświęcam jednego średniej wielkości krąpia. Odpowiednio go filetuję i spoglądam na karpiówkę Konger Carbomaxxx Team Carp 3lbs, który wystaje z pokrowca. Myślę : skoro tak parno i duszno, to może sum? Montuję zestaw. Hak kuty od Ownera do połowów suma, solidny krętlik dowiązany do żyłki Mustad Ayaka 0,30mm. Do tego Plecionka JAXON CONCEPT LINE 0,25mm oraz rurka antysplątaniowa ze 100 gramowym ciężarkiem.
Zakładam martwą rybkę sprawdzonym sposobem, czyli przez pyszczek i wyrzucam. W międzyczasie nadal łowie sobie jednym feederkiem krąpie wielkości palca, które od razu lądują z powrotem w wodzie ale zestaw na suma cały czas jest pod moja kontrolą. Po jakiejś godzinie od wyrzutu widzę po twardej szczytówce, że coś interesuje się przynętą. Więc już nie spuszczam wędziska z oczu. Po chwili drugi raz, i trzeci...zacinam! Jest! Oooooo....przytrzymuję palcem szpulę która oddaje żyłkę a na wędce czuję coś sporego! To na pewno sum. Nie mogę oderwać go od dna...w końcu zawraca i płynie pod prąd! Masakra nie dość, że przeciwnik spory to jeszcze pod prąd płynie! Ale dzielnie trzymam wędkę i kontroluje odjazdy co jakiś czas skutecznie zwijając żyłkę. W duchu myślę : nieźle idzie, powinno się udać. Nic bardziej mylnego...w chwili, w której o tym pomyślałem czuję spięcie...Nieeee!
Pytanie teraz czy ryba się spięła czy żyłka strzeliła. No bo przecież nie plecionka...prawda? Zwijam zestaw i moim oczom ukazuje się to czego nie chciałbym nigdy zobaczyć: widzę zerwaną plecionkę....Nie widać śladów zębów tylko jeden punkt w którym została zerwana. I w tym momencie posyłam do nieba całą wściekła litanię o plecionce JAXON CONCEPT LINE!
' Boże spraw, bym nigdy już więcej nie oparł się pokusie kupna tego szajsu! Straciłem rybę życia!' Ale kogo mogę winić jak nie siebie? Można było odżałować dziesięć złotych więcej i kupić coś sprawdzonego, porządnego. Ale cóż...błędy nie zdarzają się tylko tym co nic nie robią. Tak podsumowując jedno zdanie do początkujących wędkarzy, bo Ci doświadczeni zapewne już przerobili moja sytuacje i nie popełniają błędów: kochani, jeśli macie zamiar kupić cokolwiek, żyłkę, plecionkę, wędzisko czy kołowrotek, odżałujcie parę złotych więcej i kupcie coś naprawdę dobrego, co da Wam pewność siebie i komfort nad wodą.
Z pozdrowieniami dla wszystkich czytających 'lekko rozżalony' Morciaty;).