Moje wędkowanie z Kinką
Tomek Kozar (Pitbul)
2012-03-07
Egzamin, karta, napalenie i..... częsta w przypadku nastolatków przerwa w łowieniu…. ryb.
No kurna przychodzi taki czas, że każdy dorastający mężczyzna skupia się na innej formie hantingu. Nie dziwne ! Ma się wtedy sportową klatę, włosy na głowie i zew natury podpowiadający, że: „z rybkami to jeszcze zdążysz” ;) Standard ! Praca, i konsekwencje wspomnianego hantingu czyli rodzina.
A w duszy coś wyło i tęsknie rwało….. Nagle (....a może nie tak nagle;) info – jest „Fasolka”. Płeć bez znaczenia. Oby zdrowa ! Udało się ! Najpiękniejsze dziecko świata – moja Kinka (znaczy Karolinka) zwana „Kociumplaczkiem”. I wypięta klata bo jak mnie utwierdził w słusznym przekonaniu znajomy – „tylko fachury robią dziury” :0 A co ! Roczek, roczek i troszkę …. Czas na ryby ! Wspólne buszowanie po rzece, głaskanie lipieniowych płetw, a wszystko na rękach i plecach taty (fotka nr 1).
Większość wyjazdów wędkarskich to wyjazdy rodzinne. Piknik, kocyk, leżaczki, grill i ...muchowanie. Nadchodzi jednak taki czas, kiedy należy pojawić się w przedszkolu. No to się pojawiliśmy. Ponieważ wspólne wypady nad wodę obejmowały miesiące pogodowo przyjazne, na moich barkach spoczął nowy słodki obowiązek, który z czasem przerodził się w tradycję. Tradycja polega na tym, że Kinka zawsze jako pierwsza przynosi wiosnę. Tak było w przedszkolu, tak jest i teraz w szkole. I o ile w czasie przedszkolnym sam się w tym klimacie gimnastykowałem - rekord – bazie w styczniu, to aktualnie na wiosnę „polujemy” razem. A że rzeka jeszcze troszkę zamarznięta, czy staw skuty lodem, to i tak jakoś nam głupio spacerować bez wędek w garści….:)
SWIADOMIE
Do Jeleniej Góry zjechał zwariowany Krzysiek i z zakręconym Rafałem rozkręcili w moim kole szkółkę wędkarską. Krótka piłka – chcesz? Tata nie fisiuj – padła odpowiedź (foty nr 2,3,4,5,6,7).
Trzy miesiące i (wtedy było to możliwe) po zdanym egzaminie, Kinka została posiadaczką Karty Wędkarskiej (10 lat a w RAPR bez zająknięcia – przysięgam – nie naciskałem w nauce, wyjaśniałem jedynie „niuanse”)
Szkółka opierała się na ”gliździarstwie”. Jednak pewnie z racji moich preferencji szybko doszliśmy do spinningu (fota nr 8,9). Może dojdziemy do muchowania...? Nic na siłę :) Na razie bierzemy udział w festivalach muchowych (foty 10,11,12,13 ) Metoda ? Nieważne! Ważne są wszystkie chwile, kiedy szukając wiosny, czy żegnając lato jakoś tak przy okazji mamy (zupełnie niezamierzenie) w rękach „kije”. Tegoroczną (2012) wiosnę znaleźliśmy i baziami i okonkamii…..(fota 14) Teraz czekamy na lato……(fota 15) i zapraszamy na bobrzańskie pstrągi :)