Kłusownicy na starorzeczu Warty
Jakub Kameduła (tinka)
2011-11-21
Na dzień 10 listopada w godzinach wieczornych zaplanowano kontrolę kilku prawobrzeżnych starorzeczy Warty w okolicach Koła. Pierwszym akwenem były tzw. ,,Kible” na Dzierawach. Pięcioosobowy patrol Społecznej Straży Rybackiej patrolował oba brzegi starorzecza. Znaleziono dwie zastawione sieci w odległości ok. 40m od siebie. Znajdujące się w sieci ryby zostały uwolnione. Sieci wykonane z żyłki długości po 40m każda, wysokości 2.0m, oczka kraty 35mm zostały zabezpieczone do dalszych czynności służbowych.
Na pozostałych zaplanowanych do kontroli akwenach nie ujawniono prób kłusownictwa.
Około godz. 21:00 patrol udał się nad Wartę w miejscowości Rzuchów w celu kontroli akwenu wodnego zwanego ,,Wyrwą” pod względem zastawionych sieci. W trakcie przeszukiwania brzegów jeden z kolegów strażników dostrzegł błysk latarki w odległości ok. 150m. Strażnicy natychmiast udali się w tamtym kierunku (czterech pieszo, dowódca samochodem w celu jak najlepszego oświetlenia terenu i odcięciu ewentualnej drogi ucieczki). Dojeżdżając do krawędzi łąki w światłach samochodu ukazała się łódka przycumowana do drugiego brzegu (wyspa na ujściu Neru do Wary). Słychać było na przeciwnym brzegu trzask łamanych gałęzi i trzcin przez uciekającą osobę lub osoby. Po wydaniu okrzyku ,,WYCHODZIĆ - Straż Rybacka” nikt się nie ukazał.
W dalszych działaniach przystąpiono do próby przejęcia łodzi za pomocą liny i kotwicy. Po kilku nieudanych próbach zaczepienia łodzi udało się ją przeciągnąć na naszą stronę. W łodzi znajdowały się trzy akumulatory, dwa białe worki, lampa oświetleniowa i podbierak służący do kłusowania ryb za pomocą prądu elektrycznego. W łodzi znajdowało się pięć szczupaków. Ryby były żywe więc zostały natychmiast uwolnione. Niestety kłusownikom udało się zbiec wraz z przetwornicą. Ze względu na duży i trudny teren oraz nie wystarczającą ilość ludzi i sprzętu nie podjęto pościgu i poszukiwania sprawców. Łódź wraz z zawartością została zabezpieczona i przekazana policji.
Kłusownikom ta wyprawa nie wyjdzie na zdrowie, bo aby wrócić do domu musieli przeprawić się przez rzekę w pław lub czekać do rana gdzieś w krzakach.
Tym razem nikt nie został zatrzymany i nie stanie przed sądem za kłusownictwo, ale zanim następny raz wybiorą się nad nasze wody zastanowią się czy nie spotka ich patrol SSR.