Okonie z rzeki
Łukasz Cieśla (Freddie)
2011-10-24
Dochodzę do pierwszego zakola i niestety jest obstawione przez dwóch wędkarzy trzema żywcówkami i jedną gruntówką. Pytam o efekty i mówią ze od 2 godz nic się nie dzieję. Trochę zawiedziony bo wiem że tam okonie są na pewno idę na kolejne zakole ale tam nie mam pewności o tym czy są tam Garbate.
Po 3 minutach jestem na miejscu , kilkanaście rzutów nie daje efektu i idę na ostatnie trzecie największe zakole w które okonie wchodzą ale mam przeczucie ze trochę jeszcze za wcześnie. W zeszłym roku połapałem tam okoni ale w połowie listopada. Łowię tam około 40 minut i jest słabiutko 4 króciutkie pasiaki po ok 15 cm. Zniesmaczony tymi wynikami przypominam sobie że w górę rzeki od tego miejsca jest kilka dołków nie zastanawiam się długo idę tam.
Po 10 minutach jestem przy pierwszym dołku woda ma tam około 1,5 metra i pod samym brzegiem prawie stoi. Na końcu wędki założone jest kopytko 3,5 cm relaxa perła z czarnym grzbietem i 2 gramowy jig. Pierwszy rzut 2 podbicia i mocne uderzenie zacinam , i ryba na hamulcu wychodzi w nurt muruje do dna , myślę sobie ładny szczupak ,boję się żeby nie obciął. ale ku mojemu zdziwieniu widzę w wodzie paski OKOŃ i to jaki , ciężko mi go podebrać w nurcie ale za moment jest w mojej dłoni piękny garbus jak się okazało 32 cm. Następny rzut w to samo miejsce i znowu mocny strzał zacięcie i to samo ryba idzie na hamulcu w główny nurt nie chce jej trzymać na siłę żeby nie spadła , walka jest piękna mój kijek okoniowy gnie się w po samą wodę mija dłuższa chwila zanim podciągam moją zdobycz do powierzchni to okoń ale jeszcze większy serce mi mocniej biję bo na spinning takiego jeszcze nie złapałem , dobrze się zaciął więc nie mógł spaść za chwile jest na brzegu piękny Garbus miarka pokazuje 35 cm. Potem łowię jeszcze w kilku miejscach ale nie mam nawet pobicia i wracam do domu.
Jestem bardzo szczęśliwy nie spodziewałem się na rzece takich okoni zawsze wolę łowić w zakolach bądź starorzeczach a tu na rzece takie wyniki.