Polowanie na lina - metody,sprzęt i przynęty
Dawid Jainta (Joint)
2017-09-03
W moim wpisie chciałbym omówić sposoby połowu, moim zdaniem jednej z najpiękniejszych ryb jeziorowych, jaką niewątpliwie jest lin. Lin jest rybą spokojnego żeru. Żeruje najczęściej na dnie, upodobał sobie akweny z zamulonym dnem i bardzo bogate w roślinność (lilie wodne, trzciny, pałki itp.). Głębokość w miejscu połowu powinna wynosić ok. 1,5m. Wykorzystując w/w informacje należy znaleźć odpowiedni zbiornik, no i najlepiej upewnić się pytając innych wędkarzy, czy występuje tam lin, wtedy będziemy mieli pewność, że to jest odpowiednie łowisko linowe. Okres połowów lina jest krótki. Najlepsze brania można zaobserwować od końca maja do końca czerwca, kiedy szykuje się do tarła, a potem w sierpniu i w początkach września. Najlepiej bierze w ciepłe, parne dni oraz w okolicach wschodu i zachodu słońca.
Gdy już znaleźliśmy odpowiednie łowisko, zanim wybierzemy się na polowanie, należy zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt. Ja osobiście łowię odległościówką Jaxon Charizma Match, o długości 390cm i ciężarze wyrzutu 5-20g, kołowrotek Jaxon Acura AXL Match z przełożeniem 5,5:1. Ale nie każdy musi od razu wydawać 250zł na sprzęt, wystarczy zwykła teleskopówka – ciężar wyrzutu do ok. 25g, długość od 320cm i kołowrotek, może być jakiś tańszy, najlepiej zapytać w sklepie. Ważne jest, aby miał dobry hamulec. Tak szczerze powiem, że praktycznie każdą wędką da się połowić, mój kolega wyciągnął węgorza 60cm za pomocą wędki teleskopowej 200cm, oraz jakiegoś starego kołowrotka bez hamulca (za komplet zapłacił 15zł). Wędka i kołowrotek wpłynie tylko na długość i trafność rzutów, komfort połowu no i zwiększa nasze szanse na wyholowanie dużej ryby. Następnym krokiem będzie odpowiednie wyposażenie naszej wędki, zaczniemy od początku, czyli od żyłki. Żyłka powinna mieć 0,20 - 0,25mm, no i najlepiej jak by była tonąca. Następną rzeczą jest przypon – przypon powinien mieć 0,12 – 0,18mm i oczywiście powinien z jednej strony być zakończony haczykiem. Haczyki najlepiej mieć o rozmiarze 8 i 6 oraz dobrze jest mieć ich różne kolory (kolor dobieramy do przynęty np. na złoty haczyk nawlekamy kukurydzę) Haczyki najlepiej kupić kute, oraz pogrubiane z krótkim trzonkiem. Do łączenia przyponu z żyłką główną, można kupić sobie krętliki z agrafką (jak najmniejsze), wtedy wymiana haczyka z przyponem jest o wiele łatwiejsza i zajmuje kilkanaście sekund. Oczywiście do metody spławikowej konieczny będzie także zakup spławika, spławik musimy dobrać odpowiednio do miejsca połowu. Jeśli chcemy rzucać daleko, spławik powinien mieć ok. 3g, jeśli będziemy łowili blisko brzegu to automatycznie spławik może być lżejszy. Najlepiej kupić sobie kilka spławików od 1,5 do 6g. Na dni wietrzne spławik powinien być cięższy oraz powinien mieć cienką atenkę. Lin jest bardzo ostrożną rybą dlatego im lżejszy spławik tym lepiej, ponieważ lekki spławik nie stawia tak dużego oporu oraz lepiej sygnalizuje brania. Jak wygląda mój zestaw widać na zdjęciu.
Kolejnym niezwykle ważnym elementem będzie zanęta. Niektórzy umieszczają różne przepisy na wykonanie domowej zanęty, ja najczęściej kupuję gotową firmy Traper – Lin Karaś, do tego warto dodać atraktor, ja także stosuję atraktory firmy Traper – Lin Karaś oraz Waniliowy (pół na pół), warto testować zanęty i atraktory różnych firm, wiadomo firma firmie nie jest równa, a ja zwracam także uwagę na cenę, ponieważ artykuły Trapera są w średniej cenie, a jakość jest naprawdę na wysokim poziomie, zawsze je stosuję, nie tylko do połowu na spławik, ale także do połowów Fedderem, na sprężynę i nie narzekam na brak brań. Do zanęty dodajemy to na co zamierzamy łowić czyli po trochę z każdej przynęty, którą zabieramy na łowisko. Należy nie dawać zbyt dużo kukurydzy, ponieważ jest ona bardzo syta i ryba może najeść się nią, co wpłynie negatywnie na brania. Wszystkiego dodajemy z umiarem, jeśli dodajemy dżdżownicę to należy ją posiekać na drobne kawałki. Zachęcam także do eksperymentowania, wykonywania domowych zanęt, przepisy można znaleźć w google wpisując „zanęta na lina” itp.
Teraz powiem kilka słów o przynętach. Przynęty należy zabrać ze sobą różne, szczególnie na pierwsze polowanie w nowym łowisku, wszystko zależy od przyzwyczajeń lina. Jeśli na łowisku sporo ludzi łowi to na ogół lin jest przyzwyczajony do różnych przynęt, nawet tych nie występujących w jego naturalnym środowisku. Jeśli jednak jest to jakieś dzikie łowisko, gdzie rzadko ktoś łowi, wtedy mamy dwa warianty. Albo będziemy stosowali przynęty, które występują w naturalnym środowisku lina, czyli głównie dżdżownica. Albo będziemy przyzwyczajali lina do innych przynęt nęcąc wybrane miejsce połowu np. przez 4 -3 dni zawsze o tej samej porze, pora powinna być taka sama jak ta o której mamy zamiar polować (nawet dobrze, aby to było 30-60min wcześniej niż planowany połów). Zanęta powinna być tak samo przygotowana jak ta którą będziemy nęcili podczas połowu, jednak możemy dodać większą ilość przynęt. Ja najczęściej zabieram ze sobą na linowe polowanie następujące przynęty: białe robaki, dżdżownice, pęczak, ziemniak (gotowany w wodzie z olejkiem waniliowym lub cukrem waniliowym oraz zwykłym cukrem), kukurydza (zwykła konserwowana oraz jedna wędkarska o smaku waniliowym lub miodowym). Najbardziej sprawdza mi się kukurydza i ziemniak, ale tak jak pisałem wcześniej – wszystko zależy od przyzwyczajeń lina. Z ziemniakiem należy uważać, aby nie był zbyt miękki, bo wtedy będzie spadał z haczyka lub po prostu ryby będą nam go ściągały. Oczywiście kroimy go w kosteczkę tak aby łatwo zakładało się go na haczyk.
Teraz przystępujemy do polowania, ja wybieram się na nie przed wschodem (aby zdążyć sobie wszystko porozkładać i przygotować zanętę) lub zachodem słońca, na takie poranne polowanie zanętę przygotowuję sobie już w domu, mieszając wszystkie atraktory i dodając przynęty, ponieważ gdy docieram na łowisko jest jeszcze ciemno i jest później kłopot z siekaniem dżdżownic itd. Poza tym nie chce później tracić czasu na te wszystkie czynności. Oczywiście zanętę w domu przygotowuję na „sucho”, woda powinna być dodawana z łowiska. Natomiast na polowanie o zachodzie słońca należy wybrać się wcześniej, ja najczęściej jadę z 2- 3 godzinnym wyprzedzeniem. Wtedy spokojnie sobie wszystko przygotuję. Docierając do łowiska staramy zachowywać się cicho, aby nie spłoszyć lina zanim zaczniemy na niego polować. Po rozłożeniu sprzętu, ustawienia gruntu (grunt powinien być tak ustawiony, aby haczyk z przynętą znajdował się na dnie). Zarzucamy sobie wędkę w to miejsce gdzie mamy zamiar łowić, dzięki spławikowi łatwiej będzie nam nęcić. Następnie robimy 2 lub 3 kule zanęty wielkości pomarańczy, bardzo je ugniatając, aby nie rozleciały nam się po wrzuceniu do wody. Wrzucamy dokładnie w to miejsce gdzie jest spławik. Jeśli łowimy dalej od brzegu należy sobie na żyłce zaznaczyć po zarzuceniu miejsce do kąd żyłka ma być zwinięta, wtedy bardzo precyzyjnie będziemy mieli określona odległość od brzegu, należy także pamiętać, aby przed zarzuceniem obrać sobie miejsce gdzie będziemy stali podczas rzucania, oraz jakiś punkt (np. na przeciwnym brzegu) w którego stronę będziemy rzucali, dzięki czemu zawsze trafimy w miejsce gdzie nęciliśmy. Ja najczęściej wybieram sobie jakieś specyficzne drzewo, pomost, krzak itp. Zarzucamy możliwie blisko roślinności, ale z pewnym umiarem ponieważ lin jest dosyć silna ryba i z łatwością może nam uciec w trzciny, lub inną roślinność i zaplątać się. Jeśli mamy już obrane miejsce rzutów, zanęciliśmy to miejsce, to przystępujemy do połowu, zarzucamy zestaw i czekamy. Po zanęceniu może być mała przerwa zanim zaczną się brania, czasami dłuższa, czasami krótsza. Wtedy mamy czas na ustawienie hamulca oraz łyk ciepłej kawki. Hamulec powinien być ustawiony dosyć delikatnie w zależności od grubości naszej żyłki i przyponu. Ustawiamy go tak, aby przy większym okazie nie zerwać zestawu. Jeśli siedzimy już ok. 30 min i nie było nawet puknięcia w spławik, wtedy przyszedł czas na zmianę przynęty. Potem czekamy ok. 15min i jeśli dalej bez brania to znów zmieniamy przynętę i tak do czasu, aż jakaś przynęta poskutkuje. Brania lina najczęściej na początku są delikatne, je należy przeczekać chyba, że będzie gwałtowny odjazd lub zanurzenie spławika wtedy należy zaciąć. Jeśli nie to wszystkie drobne, niepewne brania zostawiamy i czekamy na pewny odjazd lub zanurzenie spławika. Lin bardzo często przez dłuższy czas będzie smakował przynęty, jeśli nie będziemy cierpliwi to możemy stracić rybę i przy okazji wypłoszyć sobie liny, na dłuższy czas. Jeśli udało nam się zaciąć, to podczas holu musimy uważać, aby lin nie wpłynął w zarośla. Gdy widzimy, że kieruje się w zarośla to wtedy powinniśmy go odciągnąć, mocniej pociągając wędką w przeciwną stronę. Po wyholowaniu lina, może nastąpić przerwa w braniach, ponieważ hol mógł wypłoszyć inne liny.
Myślę, że w artykule zawarłem całą swoją wiedzę na temat połowów tej pięknej ryby. Teraz możecie to wszystko tylko udoskonalać i udoskonalać. Pamiętajcie, że każde łowisko jest inne i na jednym możemy wyciągać na kukurydzę niezłe sztuki, a na innym nie będzie nawet skubnięcia. Na linowe polowanie zawsze powinniśmy jechać przygotowani, posiadając różne przynęty i dużo cierpliwości. Zachęcam do wypuszczenia złowionych ryb. Pamiętajcie, że wymiar ochronny to 25cm, ale czy warto zabierać tak piękną rybę? Oczywiście większość wędkarzy chce posmakować tego co się samemu złowi i ja nie mam nic przeciwko temu. Ale moi drodzy, pamiętajcie aby robić to z umiarem i dać nie tylko linowi, ale i każdej innej rybie możliwość podrośnięcia, aby za rok lub dwa złapała nam się i wtedy pokazała co potrafi, no i oczywiście, aby inni mieli frajdę holując wyjątkowy okaz. Lin niestety wolno rośnie, a wielu z naszych kolegów nie da mu szansy, aby pokazał cała swoją okazałość. Tego niestety brakuje Polakom i nie tylko – pewnej kultury i od dzieciństwa wpojonych prostych zasad. Każdy połów kończymy sprzątaniem naszej miejscówki, no a rybki wypuszczamy, ewentualnie zabieramy sobie od czasu do czasu jakieś na patelnię. Pamiętajcie, aby dawać przykład innym, szczególnie tym najmłodszym wędkarzom jak to wszystko powinno prawidłowo przebiegać. No i nie zapominajmy o wyjmowaniu haczyka, robimy to delikatnie wykorzystując do tego przyrządy, które znajdziemy w każdym sklepie wędkarskim. Jeśli nie da się wyciągnąć haczyka, lepiej jest odciąć żyłkę, tak aby była jak najkrótsza. Ryba sobie z haczykiem sama lepiej poradzi i jeśli będzie umiała jeść to na pewno przeżyje i pozbędzie się haczyka. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć połamania kija.