Zaloguj się do konta

Dwa metry dna pełne ryb

Miejscówka

Wysoka na trzy metry burta. W niej lekkie załamanie brzegu które powoduje że na dole zrobiła się pseudo zatoczka, ma nie więcej jak metr głębokości i kilka metrów kwadratowych powierzchni. Na stu przechodzących wędkarzy prawdopodobnie żaden nie zwróci na nią uwagi. Bardzo trudno dostępna, warunki dla ryb raczej nie wyróżniają się niczym pozytywnym. Jednak czy na pewno tak jest? Czy nie warto zapamiętać tego miejsca?

Wiosenny deszcz pada lekko, powoli lecz systematycznie. Głębokość wody rośnie. Wspomniane wcześniej lekkie załamanie powoduje że na powierzchni tworzy się warkocz a przy brzegu lekki wsteczny prąd. Wraz z kolejnymi dniami opadów wysoka burta znika. Poziom wody jest już równy z jej brzegami. Woda ma zerową przeźroczystość. Warkocz na powierzchni jest już mocny i wyraźny tak jak i wsteczny prąd przy brzegu. Szerokość całego tego układu nurtowego ma nie więcej jak dwa-trzy metry szerokości na powierzchni wody. Czym głębiej tym się zwęża. Na dole od nurtu zostaje osłonięte około dwa metry szerokości dna. Długość tej bezpiecznej klatki ma zazwyczaj do kilkunastu metrów. Bardzo szybki nurt główny wraz z wszelkim "dobrem" jakie niesie nim woda sprawia że na tych dwóch metrach nagle powstało rybie eldorado. Mnóstwo ryb różnych gatunków jak i rozmiarów kryje się szukając spokoju i odpoczynku. Niektóre gatunki żerują normalnie, inne są mocno pobudzone zaistniałą sytuacją pozostałe przestały żerować. Teraz tylko od wędkarza zależy jak wykorzysta zaistniały układ sił.

Sprzęt

Warunki na tak powstałej miejscówce są bardzo trudne. Poziom wody jest już dość duży, nurt bardzo silny. Niezależnie czy to w powstałym warkoczu czy bliżej brzegu. Po zarzuceniu zestawu nie unikniemy wieszającej się na żyłce trawy i innych nieczystości. Ryby trzeba bezwzględnie holować mocno i pewnie. Dlatego podstawową cechą jaka powinna charakteryzować sprzęt używany tu do połowów jest moc.

Wędziska dokładnie feedery powinny mieć szybką akcję i umiarkowane ugięcie. Lekkie cienkościenne paraboliki dobre do łowienia handlowych ryb na komercji nie sprawdzą się tu absolutnie. Bardzo dobrze sprawdzają się wędziska produkowane typowo pod wędkarstwo rzeczne. Podczas wyboru warto zwrócić uwagę na materiały z jakich wykonano blank. Maty grafitowe 24, 30 i 36 mln PSI śmiało dają radę. Wzmacniające maty szklane jeśli takie posiada nie czynią go "gorszym" jak wielu wędkarzy uważa. Wręcz przeciwnie. Wyższe wartości można swobodnie zostawić dla super szybkich spinningów. Ciężar wyrzutowy wędzisk jakich używam to minimum 100 g. Na długości też nie należy oszczędzać. Kije 3,6 m do nawet 4,2 m sprawdzają się najlepiej. Krótkie wędzisko nie pozwala odpowiednio unieść żyłki tak by wchodziła do wody prawie pionowo. Trzeba pamiętać że łowimy ciężkim zestawem na bardzo małej odległości. Długa wędka daje też duże możliwości podczas holu. Stromy i niepewny po opadach brzeg, głęboka przybiórkowa woda nie pozwalają zawsze na podejście do wody tam gdzie chcemy.

Kołowrotek typowo gruntowy rozmiar 5000 minimum 4000. Masa 400 - 500 g. Nieduże przełożenie, najlepiej sprawdzony wcześniej podczas łowieni w głównym nurcie rzeki. Na szpuli kołowrotka żyłka 0,25 - 0, 28 mm. W zależności od gatunków ryb jakie występują w danej rzece. Ostatnim elementem jest hak. Nie łowię w takich warunkach płotek, nie zastosują jako przynęty pęczaku. Dlatego kuty hak nr. 4 to podstawa. W takich warunkach wszelkie nęcenie traci jakikolwiek cel. Dlatego do obciążenia zestawów należy zaopatrzyć się w zestaw ciężarków o masie od 70 - 120 g. Warto mieć kilka rodzajów. Takich jak zwykłe ciężarki przelotowe i ciężarki z krętlikiem.

Zestawy wykonuję bardzo proste. Żyłka główna na niej ciężarek z mocowaniem w zależności od jego typu. Następnie krętlik i przypon. Przypony na wysoką wodę niezbyt długie 40-50 cm i nic więcej. Na końcu hak. Przypony można wykonać z różnych materiałów, moje zazwyczaj są z plecionek. Jeśli zachodzi potrzeba można dodać skrętkę. Jednak podczas łowienia pod nogami na dystansie do kilkunastu metrów zazwyczaj nie jest to potrzebne.

Ryby i przynęty

Żeby zacząć łowić należy ustalić jakie gatunki ryb żerują w opisanych warunkach.Leszcz, węgorz, brzana, świnka, certa, miętus. Tak brzmi podstawowa lista ryb które żerują na wysokiej i "brudnej" rzece. Trzeba oczywiście brać pod uwagę okres w jakim łowimy. Innych ryb należy spodziewać się w marcu a innych w lipcu. Warto jeszcze wspomnieć o sumie ale ten gatunek wymaga zupełnie innego sprzętu do jego połowu jak wcześniej wymienione. Okresowo oczywiście mogą brać inne ryby jednak nie jest to regularne żerowanie takie jak ryb wymienionych na początku.

Co łączy żerowanie tych wszystkich gatunków? Łączy je pokarm na jakim żerują w danych warunkach. Tu naprawdę nie warto szukać cudów. Podstawą żerowania na wysokiej wodzie są robaki i rosówki które woda wypłukuje z brzegów. Dodatkowo można dodać ślimaki bez muszli które do nas zawitały już dość dawno i na stałe weszły w jadłospis ryb. Można je znaleźć w rodzinie ślinikowate, dokładnie ślinik luzytański.
Poza tymi naturalnymi przynętami są jeszcze dwie które można skutecznie użyć przy umiarkowanie trąconej wodzie. Jest to wątroba drobiowa i żółty ser.

Ślimaki są dobre podczas przybierania wody jak i podczas gdy ona opada. Trochę gorzej spisują się podczas gdy woda osiągnie najwyższy poziom i jest najbardziej zmącona. Robaki i rosówki spisują się zawsze dobrze bez względu na aktualne warunki przyboru. Ważną rzeczą jest to by pamiętać że w takich warunkach nie łowi się drobnicy. Dwie duże rosówki na haku nr 4 to żadna przesada a każda ryba nawet niespełna kilogramowa poradzi sobie z taką przynętą bez najmniejszego trudu. Jeśli ktoś chce uniknąć spięć czy zerwań zestawów warto o tym pamiętać.

Prosta sprawdzona technika

Wspomnianą na samym początku miejscówkę najlepiej przygotować do łowienia jeszcze przed nadejściem większej wody. Osobiście mam już dwie gotowe do łowienia na obecny sezon, przygotowane jeszcze jesienną. Do przygotowań należy głównie usunięcie wszystkiego co będzie przeszkadzało w czasie łowienia. Nie ma z tym dużo pracy. Usunięcie kilku gałęzi które mogą się znaleźć w potencjalnym łowisku zazwyczaj wystarcza. Wielce pomocne są przy tym bobry. Przygotowania te pozwolą się zapoznać dokładnie miejscówką co zaprocentuje podczas łowienia.

Samo łowienie to aktualnie loteria. Rzeki od dobrych kilku lat kojarzą się raczej z niskimi i bardzo niskimi stanami wód. Jednak dawniej takie łowieni to była na rzece podstawa. Wysoki stan wody pojawiał się regularnie w ciągu całego roku. Wiosenna powódź czy dwa lekkie wylewy to był standard. Latem występowały kolejne. Dziś zarówno wody jak i wędkarstwo stają się trochę inne. Nie tracę nadziei że wszystko wróci do normy, przynajmniej na kilka tygodni w ciągu roku. Zawsze gdy widzę zachmurzone niebo myślę o tym by padał przynajmniej przez tydzień. Widzę zbierane z dnia na dzień rosówki i codzienne wizyty nad rzeką. Nic tak nie motywuje wędkarza jak kilka pewnych brań i dużych ryb podczas każdej zasiadki.

Łowienie jest proste. Pierwszy zestaw zarzucam przy samym brzegu w wstecznym nurcie. Drugi cięższy w powstałym warkoczu. łowię wędziskami feeder ale sama metoda z klasycznym feederem nie ma wiele wspólnego. Potężny nurt plus duża głębokość sprawiają że ciężki zestaw działa bardziej jak tzw. klasyczna ciężka gruntówka denna. Brania często nie są sygnalizowane przygięciami szczytówki. Jedno mocne, dynamiczne ugięcie i następuje przycięcie ryby. Wędkarz musi być przygotowany na to żeby w każdej chwili chwycić wędkę w rękę. Złe ustawienie wędki w podpórce plus chwila nieuwagi sprawi że wędka znajdzie się w wodzie.

Hol musi być pewny i zdecydowany. Podstawą jest oderwanie ryby od dna. Następnie w zależności od tego jak się zachowuje pozwalamy jej się wyszumieć. W takich warunkach ryby zazwyczaj trzymają się blisko brzegu. Dlatego największym zagrożeniem jest roślinność która przed przyborem była na powierzchni ale aktualnie znalazła się pod wodą.

Poza sprawami czysto wędkarskimi łowiąc w takim czasie trzeba się też pogodzić z sprawami brudnymi. Dokładnie zaś z faktem że wszędzie jest mokro a błoto znajdzie się nie tylko na butach ale i na głowie. Szczególnie daje się to we znaki po zmroku. Łowienie po zmrok przy wysokich stanach wody na nieregulowanej rzece jest pewnym wyzwaniem. Trzeba dobrze pomyśleć i ocenić swoje możliwości nim się tego podejmiemy. Życzę wszystkim a przede wszystkim sobie by w tym sezonie nie brakowało nam opadów i wody w rzekach jak to bywało w ostatnich latach.



Opinie (15)

Jakub Woś

Potwierdzam kazde słowo. Mimo iż łowię w innych rzekach to schemat jest dokładnie taki sam. Do identycznych wniosków doszedłem. [2020-01-09 10:39]

erykom

Krzysztof zlowiles cos wiekszego na tego slimaka? Kiedys lowilem na te slimaki, najbardziej irytujace było to ze nawet tak duza przyneta byla obgryziona niemal do haka :) [2020-01-09 11:07]

ryukon1975

Mateusz na ślimaki o których pisałem złowiłem całkiem duże ryby. Nawet kilka medalowych kleni. Jeśli zaś chodzi o obgryzanie ich prze drobnicę to ten sam fakt ma czasem miejsce z rosówkami czy czerwonymi robakami. Gdyby w pole wejdą duże ryby drobnica odejdzie. Złe trafienie że tak to nazwę. Zły czas, złe miejsce, to się zdarza. [2020-01-09 11:27]

erykom

Akurat najczęściej słyszę o łowieniu na te ślimaki właśnie kleni. A jakieś inne ryby typu leszcz złowiłeś lub jakieś drapieżniki ? Kiedyś na Odrze ich używałem a w tym roku chciałbym ich spróbować na zalewie na spokojnej wodzie tym bardziej że nieopodal domu mam tych stworzeń mnóstwo :) [2020-01-09 12:06]

ryukon1975

Z ryb bardziej drapieżnych biorą na nie w miarę regularnie sumy i brzany. Inne gatunki też się czasem skuszą ale już nie w takich liczbach. Kleń na pewno jest flagowym gatunkiem tej przynęty. Nieustannie przeczesuje brzeg i jego okolice a ten ślimak tam występuje w dużych ilościach. [2020-01-09 12:17]

mateuszwos

Jeszcze przed laty często widywałem wędkarzy o starszym nieco peselu jak na przyborze łowili na takiej burcie tuż przy brzegu. Jedna max dwie wędki, wędkarz skulony i wpatrzony w spławiczek z gesiego póra, który kołysał się w nurcie zaczepiony o zwisające do wody trawy. Często brały jazgarze lub kiełbie ale co jakiś czas meldował się dorodny leszcz lub jaź. Wisła od lat potwierdza wnioski Krzysztofa. [2020-01-09 14:39]

erykom

Bardziej mnie interesuje leszcz na tego slimaka ale ciemno to widze chociaz probowac mozna :) [2020-01-09 14:59]

ryukon1975

Jeśli chodzi o leszcze to zostałbym tradycyjnie przy rosówkach, czerwonych robakach wszelkiego innego rodzaju dżdżownicach znad rzeki. Dobre skuteczne przynęty w danych warunkach. Trudno o lepsze. [2020-01-09 16:26]

Smolik

Moim łowiskiem jest zupełnie inna rzeka z całkiem innymi rybami. Jednak artykuł jak zwykle przeczytałem z ciekawością. Piątka ode mnie ***** leci. Pozdrawiam serdecznie :) [2020-01-09 20:07]

Basia Kier

Przyjemnie poczytać i pooglądać fotki (zwłaszcza przy obecnej suszy). Mam na Czarnej Nidzie taką burtę, która stale się obrywa. Czerwony robaczek jest tak killerem, właśnie z powodu ciągłych dostaw do rybiej stołówki. [2020-01-09 20:30]

kaban

Krzyś napisałeś na poczoczątku to co jest niezwykle ważne w jakimkolwiek rodzju wędkarstwa rzecznego a mianowicie obserwacja wody. Ja w 99,9% bytności nad wodą tylko spinninguję, ale na nieznanej wodzie pierwsze co robię to przysiadam na brzegu i obserwuję powierzchnie rzeki. Kto na podstawie własnych doświadczeń nauczy się "czytać rzekę " ten zdecydowanie szybciej osiągnie oczekiwany sukces. Pozdrowionka. [2020-01-13 07:16]

Julian

5+ - z takich ,,miejscówek " wyciągałem moje największe ryby. A ten facet o starszym nieco pslu siedzący z przystawką patrzący się w gęsie pióro to ja.Ciężka przystawka ze spławikiem - być może toporna ale niezawodna .Przy takim stanie wody i nurtu nie ma co się bawić w finezję bo nigdy nie wiadomo co tam przypłynęło . Ps. Dobrze napisane Pozdrowienia dla sanownego towarzystwa. [2020-01-16 07:19]

Julian

Ponieważ z tego mojego wyjazdu do Dzierżenina na Narew wyszło wielkie g.... Przynajmniej miło będzie z Wami pogawędzić . Są dwie rzeki ,,Mojego dzieciństwa - za Tadkiem Nalepą ) jedna to Nida druga to Wkra . I to co kolega tu opisał jest typową ( raczej było ) ,,sytuacją " dla każdej normalnej ,, niezgwałconej " średniej rzeki .Wędkarstwo rzeczne - Wacława Strzeleckiego a oprócz tego mój Wielki Nestor wujek Wacek Oni nauczyli mnie Czytać Rzekę . Jeden teoretycznie drugi praktycznie , I nie zapomnę tych słów kiedy jeszcze zafasycowany ,,nowinkami " wujek skarcił mnie wtedy już w średnim wieku ( 40 latek serial się kłania ) .Julek tu nie politechnika Tu się myśli . I miał rację . Basiu najlepszy był zawsze taki czerwony gnojak ,,,wygrzebany " na oborniku kolegi wujka z Czarkowach - Boże jak tam Nida kręciła i daj Boże niech kręci , to samo ma się do Wkry od mostu w Pomiechówku do ujścia. . Przy każdej Wyskokiej wodzie - Zawsze!!!! były łąki zalane gdy tylko woda trochę zeszła - łapać można było takie ryby o których się nie marzyło. A na starorzeczu gdy zaczął się wycierać Leszcz ( na tarlisku NIGDY !!!! ) nie łapałem brały przecudowne japońce i okonie które na tej ikrze i wylęgu żerowały . Ps. Ale to już retrospekcja - jako że Nida to Okręg Kielecki a Wkra gdzie mam od tego mojego starorzecza 100 może i nawet mniej metrów Ciechanowski . I taką to owoż mamy rzeczywistość - Gdzie pełno ekologów i działaczy z pełnymi kontami w bankach . [2020-01-16 08:59]

Sith

Choć łowię wyłącznie metodą spinningową, z przyjemnością przeczytałem. Jak zwykle ***** [2020-01-16 09:19]

mirgag

Tekst przypomniał mi moje łowienie jakieś 40 lat temu na starorzeczu Odry. Styczeń, południe, śnieg, gdzieniegdzie lód, bo woda lekko płynąca, przystawka spławikowa, hak chyba nr 4, żyłka Gorzowska i gulała ciasta wielkości orzecha włoskiego. Pod krzakiem wyrwa na długość wędki (wówczas 4 m to był max i nie bambus – miałem już szklaka). Oj jakie ja leszcze wówczas łowiłem… Tak, to dobre miejsce. [2020-01-21 19:31]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Hodowlane karpie

Stawy hodowlane, komercyjne czy po prostu prywatne bo o nich będzie mowa,…

Społecznościowy Portal Wędkarski wedkuje.pl
2008 - 2023