Dwa metry dna pełne ryb
Krzysztof Kloc (ryukon1975)
2020-01-09
Miejscówka
Wysoka na trzy metry burta. W niej lekkie załamanie brzegu które powoduje że na dole zrobiła się pseudo zatoczka, ma nie więcej jak metr głębokości i kilka metrów kwadratowych powierzchni. Na stu przechodzących wędkarzy prawdopodobnie żaden nie zwróci na nią uwagi. Bardzo trudno dostępna, warunki dla ryb raczej nie wyróżniają się niczym pozytywnym. Jednak czy na pewno tak jest? Czy nie warto zapamiętać tego miejsca?
Wiosenny deszcz pada lekko, powoli lecz systematycznie. Głębokość wody rośnie. Wspomniane wcześniej lekkie załamanie powoduje że na powierzchni tworzy się warkocz a przy brzegu lekki wsteczny prąd. Wraz z kolejnymi dniami opadów wysoka burta znika. Poziom wody jest już równy z jej brzegami. Woda ma zerową przeźroczystość. Warkocz na powierzchni jest już mocny i wyraźny tak jak i wsteczny prąd przy brzegu. Szerokość całego tego układu nurtowego ma nie więcej jak dwa-trzy metry szerokości na powierzchni wody. Czym głębiej tym się zwęża. Na dole od nurtu zostaje osłonięte około dwa metry szerokości dna. Długość tej bezpiecznej klatki ma zazwyczaj do kilkunastu metrów. Bardzo szybki nurt główny wraz z wszelkim "dobrem" jakie niesie nim woda sprawia że na tych dwóch metrach nagle powstało rybie eldorado. Mnóstwo ryb różnych gatunków jak i rozmiarów kryje się szukając spokoju i odpoczynku. Niektóre gatunki żerują normalnie, inne są mocno pobudzone zaistniałą sytuacją pozostałe przestały żerować. Teraz tylko od wędkarza zależy jak wykorzysta zaistniały układ sił.
Sprzęt
Warunki na tak powstałej miejscówce są bardzo trudne. Poziom wody jest już dość duży, nurt bardzo silny. Niezależnie czy to w powstałym warkoczu czy bliżej brzegu. Po zarzuceniu zestawu nie unikniemy wieszającej się na żyłce trawy i innych nieczystości. Ryby trzeba bezwzględnie holować mocno i pewnie. Dlatego podstawową cechą jaka powinna charakteryzować sprzęt używany tu do połowów jest moc.
Wędziska dokładnie feedery powinny mieć szybką akcję i umiarkowane ugięcie. Lekkie cienkościenne paraboliki dobre do łowienia handlowych ryb na komercji nie sprawdzą się tu absolutnie. Bardzo dobrze sprawdzają się wędziska produkowane typowo pod wędkarstwo rzeczne. Podczas wyboru warto zwrócić uwagę na materiały z jakich wykonano blank. Maty grafitowe 24, 30 i 36 mln PSI śmiało dają radę. Wzmacniające maty szklane jeśli takie posiada nie czynią go "gorszym" jak wielu wędkarzy uważa. Wręcz przeciwnie. Wyższe wartości można swobodnie zostawić dla super szybkich spinningów. Ciężar wyrzutowy wędzisk jakich używam to minimum 100 g. Na długości też nie należy oszczędzać. Kije 3,6 m do nawet 4,2 m sprawdzają się najlepiej. Krótkie wędzisko nie pozwala odpowiednio unieść żyłki tak by wchodziła do wody prawie pionowo. Trzeba pamiętać że łowimy ciężkim zestawem na bardzo małej odległości. Długa wędka daje też duże możliwości podczas holu. Stromy i niepewny po opadach brzeg, głęboka przybiórkowa woda nie pozwalają zawsze na podejście do wody tam gdzie chcemy.
Kołowrotek typowo gruntowy rozmiar 5000 minimum 4000. Masa 400 - 500 g. Nieduże przełożenie, najlepiej sprawdzony wcześniej podczas łowieni w głównym nurcie rzeki. Na szpuli kołowrotka żyłka 0,25 - 0, 28 mm. W zależności od gatunków ryb jakie występują w danej rzece. Ostatnim elementem jest hak. Nie łowię w takich warunkach płotek, nie zastosują jako przynęty pęczaku. Dlatego kuty hak nr. 4 to podstawa. W takich warunkach wszelkie nęcenie traci jakikolwiek cel. Dlatego do obciążenia zestawów należy zaopatrzyć się w zestaw ciężarków o masie od 70 - 120 g. Warto mieć kilka rodzajów. Takich jak zwykłe ciężarki przelotowe i ciężarki z krętlikiem.
Zestawy wykonuję bardzo proste. Żyłka główna na niej ciężarek z mocowaniem w zależności od jego typu. Następnie krętlik i przypon. Przypony na wysoką wodę niezbyt długie 40-50 cm i nic więcej. Na końcu hak. Przypony można wykonać z różnych materiałów, moje zazwyczaj są z plecionek. Jeśli zachodzi potrzeba można dodać skrętkę. Jednak podczas łowienia pod nogami na dystansie do kilkunastu metrów zazwyczaj nie jest to potrzebne.
Ryby i przynęty
Żeby zacząć łowić należy ustalić jakie gatunki ryb żerują w opisanych warunkach.Leszcz, węgorz, brzana, świnka, certa, miętus. Tak brzmi podstawowa lista ryb które żerują na wysokiej i "brudnej" rzece. Trzeba oczywiście brać pod uwagę okres w jakim łowimy. Innych ryb należy spodziewać się w marcu a innych w lipcu. Warto jeszcze wspomnieć o sumie ale ten gatunek wymaga zupełnie innego sprzętu do jego połowu jak wcześniej wymienione. Okresowo oczywiście mogą brać inne ryby jednak nie jest to regularne żerowanie takie jak ryb wymienionych na początku.
Co łączy żerowanie tych wszystkich gatunków? Łączy je pokarm na jakim żerują w danych warunkach. Tu naprawdę nie warto szukać cudów. Podstawą żerowania na wysokiej wodzie są robaki i rosówki które woda wypłukuje z brzegów. Dodatkowo można dodać ślimaki bez muszli które do nas zawitały już dość dawno i na stałe weszły w jadłospis ryb. Można je znaleźć w rodzinie ślinikowate, dokładnie ślinik luzytański.
Poza tymi naturalnymi przynętami są jeszcze dwie które można skutecznie użyć przy umiarkowanie trąconej wodzie. Jest to wątroba drobiowa i żółty ser.
Ślimaki są dobre podczas przybierania wody jak i podczas gdy ona opada. Trochę gorzej spisują się podczas gdy woda osiągnie najwyższy poziom i jest najbardziej zmącona. Robaki i rosówki spisują się zawsze dobrze bez względu na aktualne warunki przyboru. Ważną rzeczą jest to by pamiętać że w takich warunkach nie łowi się drobnicy. Dwie duże rosówki na haku nr 4 to żadna przesada a każda ryba nawet niespełna kilogramowa poradzi sobie z taką przynętą bez najmniejszego trudu. Jeśli ktoś chce uniknąć spięć czy zerwań zestawów warto o tym pamiętać.
Prosta sprawdzona technika
Wspomnianą na samym początku miejscówkę najlepiej przygotować do łowienia jeszcze przed nadejściem większej wody. Osobiście mam już dwie gotowe do łowienia na obecny sezon, przygotowane jeszcze jesienną. Do przygotowań należy głównie usunięcie wszystkiego co będzie przeszkadzało w czasie łowienia. Nie ma z tym dużo pracy. Usunięcie kilku gałęzi które mogą się znaleźć w potencjalnym łowisku zazwyczaj wystarcza. Wielce pomocne są przy tym bobry. Przygotowania te pozwolą się zapoznać dokładnie miejscówką co zaprocentuje podczas łowienia.
Samo łowienie to aktualnie loteria. Rzeki od dobrych kilku lat kojarzą się raczej z niskimi i bardzo niskimi stanami wód. Jednak dawniej takie łowieni to była na rzece podstawa. Wysoki stan wody pojawiał się regularnie w ciągu całego roku. Wiosenna powódź czy dwa lekkie wylewy to był standard. Latem występowały kolejne. Dziś zarówno wody jak i wędkarstwo stają się trochę inne. Nie tracę nadziei że wszystko wróci do normy, przynajmniej na kilka tygodni w ciągu roku. Zawsze gdy widzę zachmurzone niebo myślę o tym by padał przynajmniej przez tydzień. Widzę zbierane z dnia na dzień rosówki i codzienne wizyty nad rzeką. Nic tak nie motywuje wędkarza jak kilka pewnych brań i dużych ryb podczas każdej zasiadki.
Łowienie jest proste. Pierwszy zestaw zarzucam przy samym brzegu w wstecznym nurcie. Drugi cięższy w powstałym warkoczu. łowię wędziskami feeder ale sama metoda z klasycznym feederem nie ma wiele wspólnego. Potężny nurt plus duża głębokość sprawiają że ciężki zestaw działa bardziej jak tzw. klasyczna ciężka gruntówka denna. Brania często nie są sygnalizowane przygięciami szczytówki. Jedno mocne, dynamiczne ugięcie i następuje przycięcie ryby. Wędkarz musi być przygotowany na to żeby w każdej chwili chwycić wędkę w rękę. Złe ustawienie wędki w podpórce plus chwila nieuwagi sprawi że wędka znajdzie się w wodzie.
Hol musi być pewny i zdecydowany. Podstawą jest oderwanie ryby od dna. Następnie w zależności od tego jak się zachowuje pozwalamy jej się wyszumieć. W takich warunkach ryby zazwyczaj trzymają się blisko brzegu. Dlatego największym zagrożeniem jest roślinność która przed przyborem była na powierzchni ale aktualnie znalazła się pod wodą.
Poza sprawami czysto wędkarskimi łowiąc w takim czasie trzeba się też pogodzić z sprawami brudnymi. Dokładnie zaś z faktem że wszędzie jest mokro a błoto znajdzie się nie tylko na butach ale i na głowie. Szczególnie daje się to we znaki po zmroku. Łowienie po zmrok przy wysokich stanach wody na nieregulowanej rzece jest pewnym wyzwaniem. Trzeba dobrze pomyśleć i ocenić swoje możliwości nim się tego podejmiemy. Życzę wszystkim a przede wszystkim sobie by w tym sezonie nie brakowało nam opadów i wody w rzekach jak to bywało w ostatnich latach.