Bacik kontra picker
Andrzej Tądel (endriut)
2009-03-30
W pośpiechu rozrabiam zanętę i wrzucam kilka kul, rozkładam bacika i delikatny zestawik. Dziś zrobię sobie małe zawody pomiędzy wędkami bacik kontra pic ker. Siedzę już pół godzinki i nic, aż tu nagle pik, pik sygnalizator się odezwał… po chwili pierwsza płoteczka siedzi w ręce. Na baciku nic, może przez tę falkę która się zebrała. Ustawiam ponownie pickera i kątem oka widze a raczej nie widzę spławika, szybka reakcja i płoteczka wisi na haku. Mamy więc 1-1. Tak jak do przerwy nasi piłkarze…
Dzwoni telefon, kumpel z roboty Jarek, chwilkę gadamy mówi że przyjedzie ok., w kupie zawsze raźniej. Robaki moczą się na hakach ale coś brania ustały… Trzeba pokombinować- kanapka z wędliną- może na coś się przydać. Bacik z wody i na haku wisi już kawałek wędlinki od „Boczka”. 20 minut później spławik zaczął się dziwnie zachowywać, troszkę się przytapiał i znowu pokazywał- myślę sobie falka… po chwili jednak falka okazała się podejrzana gdyż spławik za szybko zaczął płynąć z wiatrem. Zacięcie delikatne i płoteczka siedzi. Hmm… no to już 2:1. Szkoda że nasi nie mieli takiego wyniku…
Kumpel przyjechał, a z jego przyjazdem brania całkiem ustały… Rozpaliliśmy małe ognisko, zjedliśmy po kiełbasce, i kultywowaliśmy zasadę że „czy ryba bierze, czy nie bierze, zawsze wymieniaj robaki na świeże”. Posiedzieliśmy jeszcze troszkę, kolega bez rezultatu i koło 15 zwinęliśmy się do domu. A więc 30.03.2009 Bacik kontra Picker 2-1. Moja ulubiona metoda połowu znowu górą.